Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 62 takie demotywatory

Chyba komuś się wysypaływakacyjne pamiątki z walizki –
0:38
- Dziadku a z tego pływania to masz jakieś pamiątki?- Chodź wnusiu... –

Poruszający wpis Mateusza Morawieckiego dotyczący ks. Jerzego Popiełuszki i jego rodziny:

 –  Mateusz Morawiecki19 października o 21:59 · Kochani, po zdjęciach z naszej dzisiejszej wizyty przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki, pora na bardzo osobisty wpis i kilka zdjęć z naszych rodzinnych archiwów, których jeszcze nigdy publicznie nie pokazywaliśmy.Minęło 35 lat od zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, ale do dziś jego postać pozostaje żywa w mojej pamięci. Choć nigdy go osobiście nie poznałem, to zawsze był dla mnie jednym z wielkich patronów „Solidarności”. Echo jego kazań docierało również do Wrocławia, gdzie jeszcze jako młody chłopak uczestniczyłem niemal w każdej mszy za ojczyznę, które od czasu stanu wojennego były organizowane 13. dnia każdego miesiąca. Nie tylko dla mnie, ale również dla moich kolegów i przyjaciół z dolnośląskiej Solidarności i Solidarności Walczącej słowa i postawa księdza Jerzego były wzorem patriotyzmu i dodawały otuchy w trudnych latach 80. Pisaliśmy o nim w podziemnej prasie, drukowaliśmy jego kazania na taśmach magnetofonowych Grundiga słuchaliśmy jego słów.Pamiętam, że sam należąc do grupy młodzieży o gorących głowach, nie we wszystkim zgadzałem się z pełną pokory postawą księdza Popiełuszki. Kiedy on powtarzał za św. Pawłem, by zło dobrem zwyciężać, nie tylko ja, ale wielu moich kolegów z Solidarności Walczącej chcieliśmy zło po prostu zwyciężyć.Zło walką zwyciężaj, takie było nasze hasło.Lekcje moralności i patriotyzmu ks. Jerzego odcisnęły niezatarty ślad w mojej duszy, a jestem przekonany, że ufundowały myślenie o Polsce całego pokolenia ludzi, którzy dojrzewali w tamtych czasach. Mieliśmy wielkie szczęście do nauczycieli, bo przecież nie tylko ks. Popiełuszko, ale także i ks. Stanisław Orzechowski, ojciec Ludwik Wiśniewski, ks. Stefan Niedzielak, ks. Stanisław Małkowski, ks. Sylwester Zych, ks. Stanisław Suchowolec i wielu innych - wszyscy oni byli dla nas promykami światła pośród mroków PRL-u.Śmierć księdza Jerzego była dla mnie ogromnym wstrząsem. Po pogrzebie, który przerodził się w wielką manifestację patriotyzmu, pozostał ogromny żal po stracie, ale i pragnienie by w jakiś sposób okazać wdzięczność i oddać hołd bohaterskiemu kapłanowi. Razem z narzeczoną, moją przyszłą żoną, zdecydowaliśmy się, że nie ma lepszej formy uczczenia pamięci ks. Jerzego niż wsparcie jego rodziny. W drugiej połowie lat 80. kilkukrotnie wybieraliśmy się do Okopów, małej wioski na Podlasiu, niedaleko Suchowoli, w której urodził się ks. Popiełuszko, by pomagać w żniwach jego rodzicom, pani Mariannie i panu Władysławowi.Mimo że minęło ponad 30 lat, każda z tych podróży do dziś tkwi w mojej pamięci…Z Wrocławia dojechać mogliśmy tylko do Suchowoli odległej od Okopów o 4 km. Resztę drogi trzeba było pokonać pieszo, autobusy raczej nie kursowały, o ile dobrze pamiętam. Region nie należał do urodzajnych. Piaszczyste ziemie nie dawały szans na bogate plony. Rodzina Popiełuszków żyła więc bardzo skromnie, a w domu Państwa Popiełuszków i wielu ich sąsiadów, za podłogę w niektórych izbach nadal służyło klepisko. Pamiętam, że spaliśmy z Iwoną w jednym z pokojów na karimatach. Wokół, na krzesłach, rozłożone były sutanny, stuły, pamiątki po zamordowanym ks. Jerzym. Nigdy nie zapomnę przejmującego wrażenia, że ta skromna chata z kraja to prawdziwa ostoja polskości.Okopy, które pamiętam, ten wiejski świat, który dziś dzięki cywilizacyjnemu postępowi zanika, były ojczyzną wartości, które trzeba ocalić. Wspominam więc ogromny trud pracy na wsi, który pani Marianna i pan Władysław podejmowali każdego dnia z uśmiechem i wdzięcznością wobec najskromniejszych nawet darów natury. Przypominam sobie dzień, w którym wyrywając razem chwasty natrafiliśmy na osty. Zarówno ja i moja narzeczona niemało się namęczyliśmy wyrywając te kłujące rośliny, tak by nie poranić sobie rąk. W tym samy czasie pan Władysław wyrywał je spokojnie, zupełnie nie zważając na kolce. Po ściernisku chodzili na boso, nie zważając na ostre końce ścierni. Wieczorem przyglądałem się jego dłoniom, spracowanym i twardym, i jego stopom. Nie było na nich ani jednej rysy, ani jeden kolec nie przebił skóry. Do dziś myślę, że kto nigdy nie widział takich dłoni, nigdy też nie zrozumie czym jest trud ciężkiej pracy fizycznej.Zżyliśmy się z rodziną Popiełuszków na tyle, że pani Marianna odwiedzała nas również we Wrocławiu i zaprzyjaźniła się z moją mamą, Jadwigą. Po odzyskaniu niepodległości odwiedzaliśmy Okopy nie tylko z żoną, ale również z naszymi dziećmi, Olą i Jeremiaszem. Pan Władysław zmarł w 2002 roku a pani Marianna 11 lat później, ale do dziś zachowujemy kontakt osobami z rodziny ks. Jerzego.Kiedy pierwszy raz usłyszałem o ks. Popiełuszce nie podejrzewałem nawet jak bardzo życie tego polskiego bohatera wpłynie na życie moje i mojej Ojczyzny.Do dziś dziękuję za dobro, które dawał ludziom. Dziękuję za Jego solidarność. Za Jego troskę o każdego człowieka. Za Jego miłość do Polski. Polski wolnej i sprawiedliwej.PS.W rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki media obiegły materiały, w których widzimy ludzi skandujących nazwisko Jerzego Urbana i samego Urbana, nieodmiennie w dobrym humorze. Urban, kanalia stanu wojennego, człowiek, który rozpoczął kampanię nienawiści przeciwko księdzu Jerzemu, i który ordynarnie kłamał, broniąc jego morderców; człowiek, który jak nikt utożsamia diabelski nihilizm znowu znajduje poklask. Poklask dla Urbana w latach 90-tych jest miarą miałkości III RP i miarą akceptacji dla podłości w wolnej już Polsce. Wy, którzy – mam nadzieję – nieświadomie mu klaskacie, pomyślcie o zbrodniach komunistów, o naszych straconych szansach, o tragedii milionów ludzi. Wtedy może wasze ręce zastygną w bezruchu.
Chińczycy – Największy demotywator dla sprzedawców pamiątek poznaję sam robiłem
 –  "List ten jest podsumowaniem mojego žycia. Mam82 lata, 4 dzieci, 11 wnuków, 2 prawnuków i...pokój o wielkości 12 metrów kwadratowych. Niemam już swojego domu ani ulubionych rzeczy, alektoś sprząta mój pokój, przygotowuje dla mniejedzenie i tóżko, waży mnie i mierzy mi ciśnienie.Nie ma wokót mnie śmiechu moich wnucząt, niemogę zobaczyć, jak dorastają ani przytulają się,bawią, kłócą. Niektórzy z mojej rodziny przychodządo mnie co 15 dni, inni co trzy lub cztery miesiące,jeszcze inni wcale. Nie gotuje już krokietów czyjajek nadziewanych, nie robię na drutach, ani naszydełku. Mam jeszcze szarady i sudoku dlarozrywki. Nie wiem, ile jeszcze czasu mi zostało,ale musze sie przyzwyczaić do tej samotności...Chodze na terapie zajęciową i pomagam jak tylkomoge tym, którzy są w gorszym stanie niżja. Jednak już nie chce zżyć się z nikim zbyt blisko,ludzie zbyt szybko odchodzą. Powiadają, żeżyjemy coraz dłużej... Tylko po co? Kiedy jestemsama, moge patrzeć na zdjęcia mojej rodziny iniektóre pamiątki z domu, które mi tu przynieśli. Ito wszystko. Mam nadzieję, że nastepne pokoleniazrozumieją, że po to jest rodzina, aby spędzaćporanki razem i odpłacić naszym rodzicom za to,že poświęcili swój czas. aby nas wychować!"
Legendarne studio filmowe Se-ma-for zostało zajęte przez komorników – Pod młotek trafią między innymi scenografie z najpopularniejszych polskich bajek.''Miś Uszatek'', ''Przygody kota Filemona'', ''Zaczarowany ołówek'' czy ''Mały pingwin Pik-Pok'' to tylko niewielki wycinek tego, na czym wychowały się miliony Polaków.Wśród zabezpieczonych przez komorników rzeczy są dwie statuetki Oscara, które studio otrzymało za filmy ''Piotruś i Wilk'' (2007 r.) i "Tango'' (1982 r.) oraz elementy scenografii między innymi ze wspomnianych już bajek ''Kot Filemon'' czy ''Miś Uszatek''. Choć studio Se-ma-for, które wyprodukowało filmy animowane, od kilku lat praktycznie już nie funkcjonuje, ciągle mogliśmy jeszcze podziwiać pamiątki z kreskówek w muzeum w Łodzi. Niestety, całą cenną ekspozycję przejmują właśnie komornicy
Najdroższe selfie w ich życiu – Pogranicznicy ukarali turystówPodobna nieprzyjemność może spotkać każdego. Wystarczy chwila nieuwagi.Para 47-letnich Holendrów wypoczywała na Podkarpaciu. W przygranicznej gminie Lubaczów wybrali szlak Green Velo biegnący wzdłuż polsko-ukraińskiej granicy. Nie wiedzieli, że jest pilnie strzeżona.Urzeczeni krajobrazem zechcieli zrobić sobie selfie ze słupem granicznym.Holendrzy zostawili rowery po polskiej stronie, a sami udali się pieszo na Ukrainę. Jak potem wyjaśnili strażnikom granicznym, widzieli tablice ostrzegawcze i mieli świadomość przekroczenia granicy państwa, ale pokusa zrobienia zdjęć na Ukrainie była silniejsza.Sesję zakłócili czujni pogranicznicy.Oprócz zdjęć Holendrzy zabrali do domu mniej przyjemne pamiątki - pięciusetzłotowe mandaty.Mieli szczęście że tylko mandaty, przecież mogli np: zostać rażeni paralizatorami...
14-latek znalazł cenne pamiątki z 1945r. – Chłopak podczas pobytu z rodzicami nad jeziorem postanowił zbudować w lesie szałas. Nagle zauważył zdjęcia, zegarek, plik banknotów, biżuterię, kieszonkowy zegarek, srebrną łyżkę, a także listy i kartki pocztowe, notatki oraz albumy z rodzinnymi zdjęciami i całą masę dokumentów. Okazało się, że są to pamiątki pruskiej rodziny von Finckenstein.W 1945 roku musieli oni uciekać przed wojną. Zanim jednak opuścili dom, głowa rodziny Hans Joachim zakopał rodzinne pamiątki.Przeleżały ponad 70 lat w blaszanych bańkach Teraz, po kilkudziesięciu latach, wrócą one do jego najmłodszej 81-letniej córki, która przyjechała w tym celu z Niemiec.Była bardzo wzruszona, dziękowała za oddanie jej cennych pamiątek po ojcu
 –  "List ten jest podsumowaniem mojego życia. Mam82 lata, 4 dzieci, 11 wnuków, 2 prawnuków i...pokój o wielkości 12 metrów kwadratowych. Niemam juz swojego domu ani ulubionych rzeczy, alektoś sprząta mój pokój, przygotowuje dla mniejedzenie i łóżko, waży mnie i mierzy mi ciśnienie.Nie ma wokół mnie śmiechu moich wnucząt, niemoge zobaczyć, jak dorastają ani przytulają się,bawią, kłócą. Niektórzy z mojej rodziny przychodządo mnie co 15 dni, inni co trzy lub cztery miesiące,jeszcze inni wcale. Nie gotuje już krokietów czyjajek nadziewanych, nie robię na drutach, ani naszydełku. Mam jeszcze szarady i sudoku dlarozrywki. Nie wiem, ile jeszcze czasu mi zostało,ale musze się przyzwyczaić do tej samotności...Chodzę na terapię zajęciową i pomagam jak tylkomoge tym, którzy są w gorszym stanie niżja. Jednak już nie chcę zżyć się z nikim zbyt blisko,ludzie zbyt szybko odchodzą. Powiadają, żeźyjemy coraz dłużej.. Tylko po co? Kiedy jestemsama, moge patrzeć na zdjecia mojej rodziny iniektóre pamiątki z domu, które mi tu przynieśli. Ito wszystko. Mam nadzieję, że następne pokoleniazrozumieją, że po to jest rodzina, aby spedzaćporanki razem i odpłacić naszym rodzicom za to,że poświecili swój czas, aby nas wychować!"
Małżeństwo by wesprzeć WOŚP oddało swoje obrączki. Kiedy Filip Chajzer się o tym dowiedział, postanowił odszukać niezwykłych darczyńców – Małżeństwo z Hannoveru (na zdjęciu po lewej) postanowiło również wspomóc WOŚP, która, przypomnijmy, w tym roku grała "dla wyrównania szans w leczeniu noworodków". Para zdecydowała się przekazać na aukcje coś niezwykle cennego - obrączki z własnego ślubu! Zwyciężczyni licytacji tej wartościowej pamiątki nie zachowała jej jednak dla siebie. Nagłaśniając wspaniały gest małżeństwa w sieci, za cel postawiła sobie jego odnalezienie. Gdy o akcji usłyszał Filip Chajzer, natychmiast umieścił na swoim profilu na Facebooku post z prośbą o pomoc. Z informacji w nim zawartym wynikało, że sztab WOŚP w Hannoverze nie może pary odnaleźć. Internauci jednak nie zawiedli. Dzięki nim szybko udało się dotrzeć do hojnych ofiarodawców. "Odnalazłam tę cudowną parę i z wielką dumą i radością zwrócę obrączki właścicielom. Spotkanie w niedzielę" - możemy przeczytać w komentarzu organizatorki poszukiwań pod postem Chajzera. Historie takie jak ta sprawiają, że uśmiech momentalnie pojawia się na naszych twarzach! WOŚP ma moc!
Są rzeczy, których nie wyrzucisz ze względu na sentyment –
Wrzucasz do sieci zdjęcia z wakacji? Odpuść sobie, nikt nie chce ich oglądać! A do tego narażasz się na niebezpieczeństwo... – Cieplejsze, wakacyjne miesiące roku wiążą się ze zwiększoną aktywnością w sieciach społecznościowych. Powód jest jasny jak południowe słońce: miliony internautów zasypują w tym okresie Facebook i Instagram pamiątkowymi zdjęciami ze swoich wymarzonych, urlopowych wyjazdów.Rezultaty tego są jednak takie, że publikowanie w sieci zdjęć z wakacji to w najlepszym przypadku marnowanie czasu, a w najgorszym... sposób na zepsucie sobie relacji z internetowym znajomymi.Nikt nie chce i nie lubi oglądać w sieciach społecznościowych zdjęć z cudzych urlopów.Aż 73% ankietowanych potwierdziło, że publikowane na Facebooku pamiątki z wakacji wywołują u nich zdenerwowanie albo zażenowanie.Za najbardziej wkurzające zdjęcia uznano te przedstawiające „parówkowe nogi".Nie warto dać się oszukać mylnemu przekonaniu, że duża ilość „lajków" albo serduszek oznacza, że wasze wakacyjne zdjęcia spotkały się z pozytywnym odbiorem - niestety, dostajecie je tylko z uprzejmości, czy nawet... litości

Pamiątki....na czasie XXI wieku

Pamiątki....na czasie XXI wieku –  I <3 Paris Souvenir

Pomysłowe i romantyczne zaręczyny zdarzają się nie tylko w filmach: Ten mężczyzna w czasie trwania 3-letniego związku, wysyłał do swojej wybranki listy

Ten mężczyzna w czasie trwania 3-letniego związku, wysyłał do swojej wybranki listy – Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że posiadały one ukrytą wiadomość, a każda pierwsza litera z kolejnych listów, układała się w treść oświadczyn. Pewnego dnia, gdy razem usiedli i przeglądali swoje pamiątki, kobiecie ukazała się ta zaskakująca propozycja. Oświadczyny zostały przyjęte i zakończyły się ślubem
Holender Eric van Tilbeurgh badacz i promotor polskiej historii przez ponad 30 lat stworzył największą na świecie,  prywatną kolekcję pamiątek związaną z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie – W jego zbiorach znajdują się pamiątki, dokumenty i zdjęcia dotyczące 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka, polskich lotników biorących udział w Bitwie o Anglię, marynarki wojennej i wielu innych formacji. Van Tilbeurgh przyczynił się do zwrócenia honoru polskim żołnierzom biorącym udział w operacji Market-Garden i generałowi Stanisławowi Sosabowskiemu dowódcy i twórcy Brygady Spadochronowej. Dzięki jego staraniom Królowa Beatrix w 2006 roku odznaczyła polskich weteranów najwyższym holenderskim odznaczeniem Orderem Wilhelma, a gen. Stanisława Sosabowskiego Orderem Brązowego Lwa.Marzeniem Erica jest powstanie w Holandii stałego muzeum poświęconego polskim żołnierzom walczącym na zachodzie w czasie II Wojny Światowej oraz centrum informacyjnego o Polsce. Za swoje zasługi dla pamięci o Polakach został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP oraz przyznanym przez IPN  medalem "Świadek Historii"
 –  Anna Kozlov po trzech dniach od ślubu dowiedziała się, żebędzie musiała pożegnać swojego męża na dłuższą chwilę.Został on bowiem powołany do wojska, aby walczyć w ArmiiCzerwonej. Kobieta oczywiście zadeklarowała, że będzieczekać na swojego męża i miłość do niego nigdy niewygaśnie. Niestety w tym samym czasie Stalin wygnał Annęi jej rodzinę na Sybir. Kobieta nie miała możliwości przekazaćtej informacji Borisowi... w tamtych czasach nie istniały takieśrodki komunikacji jak dzisiaj.Mężczyzna spędził lata na poszukiwaniu Ukochanej. W tymsamym czasie niesamowite katusze przeżywała Anna.Myślała nawet o tym, aby popełnić samobójstwo... Niemając możliwości odnalezienia męża, matka kobiety chciałapomóc jej w cierpieniu i zniszczyła wszystkie pamiątkizwiązane z Borisem. Mijały lata. Oboje w końcu zaczęli noweżycia, mimo wszystko ogromnie za sobą tęskniąc. W końcuAnna wyszła za mąż. Po jakimś czasie Boris również kogośpoślubił.Dni mijały, oboje się starzeli. Zostali sami, ponieważ zarównomąż Anny jak i żona Borisa zmarli. Wraz z upadkiem ZwiązkuRadzieckiego Anna postanowiła wrócić do rodzinnego miasta- Borovlyanka. Pewnego dnia, przechadzając się ulicamikobieta zauważyła w oddali starszego mężczyznę. To byłBoris! Przyszedł, aby złożyć hołd w miejscu pochówkuswoich rodziców. Nagle ją ujrzał. Pomyślał, że zna tę kobietę.Nagle jego serce szybciej zabiło i uświadomił sobie, żewłaśnie patrzy na swoją ukochaną Annę! Później Borismówił: „Tak, byłem w związku z innymi kobietami, ale towłaśnie Anna była miłością mego życia."Mężczyzna sugerował, aby ponownie wzięli ślub. Nie chciałstracić już nigdy więcej Anny. Tak się stało. Pobrali się. Borisswoje szczęście opisywał w ten sposób:" Od kiedy się odnaleźliśmy to przysięgam, że ani razu się niekłóciliśmy. Byliśmy tak długo rozdzieleni, że teraz szkodanam czasu na kłótnie. Jesteśmy starzy. Musimy się cieszyć,że znów możemy być szczęśliwi ze sobą.”
Tłum ludzi zebrał się pod blokiem małej Julki, aby okazać wsparcie po tym jak jej rodzice dostali pismo od oburzonych sąsiadów, którym nie podobały się jej "kredowe" rysunki. Takie pamiątki zostawili po sobie wszyscy zgromadzeni –
Czy chińskim turystom jest przykro, gdy kupują w Nowym Jorku pamiątkę... – ...a później okazuje się, że została zrobiona w Chinach...
W czasach, gdy wszelakie ślady przeszłości, bez względu na rozmiar, znikają z mapy Warszawy chciałbym zwrócić uwagę na kamienicę przy ulicy Wilczej 72 – Jeszcze przed wojną została pozbawiona wszelakich ozdób i nic by jej nie wyróżniało, gdyby nie to, że w czasie Powstania znalazła się na linii walk. Mimo naporu sił niemieckich przez 63 dni pozostała w rękach polskich. Ślady po pociskach pozostały na fasadzie, przypominając o powstańczym zrywie. Do roku 2000 kamienicy nie remontowano . W tymże roku została zakupiona przez prywatnego inwestora, który zdecydował się przeprowadzić renowację. W odróżnieniu jednak od innych przedstawicieli branży budowlanej inwestor postanowił zachować ślady powstańczych zmagań.Fragment fasady został pozostawiony w pierwotnym stanie i zabezpieczony pancerną szybą. Udało się pogodzić konieczność remontu i zachowanie pamiątki przeszłości.Wydaje mi się, że każdy przejaw dbałości o ślady przeszłości należy pochwalać, bez względu na okres, z jakiego pochodzą.
Niezależnie w jakim kraju wypoczywałeś – Pamiątki i tak przywiozłeś z Chin
Źródło: Casa Batllo, Barcelona