Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 62 takie demotywatory

W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej komentarzy krytykujących wczorajsze wydanie Pytania na Śniadanie w TVP. Do programu zaproszono bowiem ekspertów, którzy zachwalali flippowanie udziałami w nieruchomościach –  12.adas.@adaskropkaTymczasem w telewizji publicznej rozpoczęła się Wielka OrkiestraNormalizowania Niszczenia Rynku Nieruchomości, przez co młodych niestać na własne mieszkania28.01.2024NIEDZIELADobrze wy się czujecie w tym TVP promując flipperów? XD Co następne?Palikot, który naucza jak oszukiwać ludzi?Patryk Słowik@PatrykSlowikJa pierdzielę. Trzeba było wprost powiedzieć, że trzeba "wyje... wkładkęmięsną, np. poprzez odcięcie mediów albo zamurowanie drzwi i okien", anie bawić się w banialuki o "posprzątaniu" i "uregulowaniu stanuprawnego".Media publiczne, wstyd.Jan Śpiewak→@JanSpiewakSkandal w TVP. Promowanie spekulacji na rynku mieszkaniowym wPUBLICZNEJ telewizji, gdy miliony młodych osób nie mają gdziemieszkać. Obrzydliwe.PNS FLIPPOWANIE UDZIAŁÓW W NIERUCHOMOŚCI08:09DOOKOŁA BAŁTYKUWIELKI START 32. FINAŁU WOŚP WEHIKUŁ CZASU - WO***
 –  Fiksacje Seksualne Lewicy21 godz.Drodzy,może się zastanawiacie czemu ostatnio nic nie wrzucam,może nie, ale no zebrało mi się trochę na wyznania.Otóż przejechałem się strasznie na Konfederacji. Przezostatni czas jeszcze trochę walczyłem, że może oni nie sątacy źli, że odpierdalają po to, żeby, jak to mówił pan Janusz"dostać głosy od idiotów". Że może warto przymknąć oczydla uproszczenia systemu podatkowego.Ale no nie. Ja już nie mam na to siły.Po latach dotarło do mnie jaki to jest syf. Czarę goryczyprzelały dopiero tłumaczenia Korwina w sprawie aferyyoutubowej, i no kurwa, jaki to jest obrzydliwy człowiek.Sam mam 8-letnie dziecko i słuchając go po prostu sięzagotowałem. Lider partii politycznej bez cienia żenadyzaczął mówić, jaki to ustawowy wiek zgody jest bez sensu,lekka p*dofilia jest nieszkodliwa, a mężczyzna może sięczasem mylić. Nosz kurwa mać.To oczywiście nie jest jedyny problem. Chciałem, żeby wsejmie w końcu znalazła się partia wolnorynkowa, szanującamoje pieniądze i to, co chcę z nimi zrobić. Zamiast tegootrzymałem zbieraninę szurów. Jedni są przeciwko 5G, innimyślą, że ziemia jest płaska.Kurwa no poważnie znajdziecie tam całe spektrum teoriispiskowych wyjętych z dupy. I to nawet nie jest tak, że każdyw jakąś jedną głupotkę wierzy. Oni się prześcigają kto jestwiększym szurem, potrafią jednocześnie mówić oreptilianach, chemtrailsach, czipowaniu, cudownych lekachna raka (oczywiście do kupienia na stronie internetowejkandydata), wszystko kurwa na jednym wdechu.:Oczywiście do tego dochodzi jeszcze propaganda rosyjska,z którą nawet się nie starają ukrywać. No przez te 1,5 rokucałkowicie rozjebał mi się światopogląd.Wstydzę się tego, że wizja bardziej liberalnego państwaprzesłoniła mi oczy. Ale tego już jest za wiele, naKonfederacje nie oddam już głosu.Zebrałem tu sporo osób z poglądami zbliżonymi do moich,dlatego proszę was, przemyślcie to, Poczytajcie coś więcejniż tweety Mentzena, bo w taki sposób nie poznacieprawdziwej twarzy tej partii.Fiksacje Seksualne Prawicy ggPolub1,9 tys.SkomentujUdostępnij

Ty też całe życie nieprawidłowo jadłeś banana? Pani Irena Kamińska z Projektu Lady daje dużo świetnych rad jak jeść, żeby nie być troglodytą. Przekażcie dalej, uświadommy jak najwięcej ludzi!

 –  Pulp PigOut19 godz.Wczoraj wszystko w co wierzyłem legło w gruzach.Okazało się, że jestem plebsem i troglodytą. Tzn.wiedziałem, że jestem, ale kuźwa nie że aż takim.Wszystko za sprawą Bartek Fetysz, który puścił nastorieskach filmik od Pani Ireny KamińskiejRadomskiej, którą możecie znać z jurorowania wProjekcie Lady. Otóż Pani Irena stwierdziła, że coprawda można zjeść banana za zasadzie ->bierzesz do ręki, zdejmujesz skórkę i wkładaszsobie do otworu gębowego, po czym żujesz, alejedyną okolicznością łagodzącą takie zachowaniejest fakt iż jesteś szympansem, w dodatkuleniwym.●●●Prawdziwy cywilizowany człowiek je banana nożemi widelcem, ale uprzednio musi go położyć natalerzu obiadowym z zestawu Villeroy & BochFrench Garden Fleurence. A zdejmowanie skórkizlecamy profesjonalnemu kamerdynerowi, któryzrobi to jednym chirurgicznym cięciem i w białychrękawiczkach.Gorzej. Wszedłem na profil Pani Ireny i to już wogóle mnie dobiło, bo okazuje się, że każdy ktokiedykolwiek rozbił ugotowane jajko o blat,powinien odsiadywać dożywocie w zakładzie ozaostrzonym rygorze, bez szansy na wcześniejszezwolnienie.Albo, jak pijesz z kieliszka, pod żadnym pozoremnie możesz nikomu patrzeć w oczy, czy tamjeździć wzrokiem po suficie. Nope, musisz patrzećdo środka kieliszka, albo opuszczasz kolejkę iidziesz do więzienia, a jeśli po drodzeprzechodzisz przez pole start, nie przysługuje cipremia.Albo okulary przeciwsłoneczne. Jak z kimś gadasz,zdejmujesz je, wiadomix. Ale czy wiedzieliście, żepodczas tej czynności można popełnić dwieciężkie zbrodnie, z których żaden papuga was niewybroni? Pierwsza to zawieszenie sobie oksów nakołnierzyku tshirtu, co wczoraj ostropropagowałem na mieście. Otóż jest to tak ciężkieprzewinienie, że z automatu idzie się na 20 lat dołagru. Trochę mniej dotkliwa kara przysługuje zaumieszczenie sobie oksów na głowie we włosach,bo za to dostaje się tylko pałką teleskopową w obakolana, ale łagodność tej kary polega na tym, żejuż samym gestem wkładania oksów na głowę,doszczętnie skompromitowaliśmy się w oczachwspółtowarzyszy i do końca życia będziemymusieli nosić ten szejm na barkach.No i na końcu doszedłem do etapu jedzenia lodów.Pani Irena stanowczo hejtuje publiczne lizanielodów w wafelku, bo to jest po prostu poniżejgodności homo sapiens i nie da się czegoś takiegologicznie uzasadnić. Tutaj Pani Irena za wzórwskazuje Francuzów, którzy w życiu by czegoś takniegodnego nie zrobili. Normalnie Francuzi idą doGrycana z talerzykiem i mówią: "Mordeczko, nałóżmi tu dwie kulki, s'il te plaît", po czym kulturalniesiadają przy stole z obrusem i jedzą lody łyżeczką,ale nie byle jaką, tylko z prostokątnymzakończeniem, co by to się legitnie nakładało, ajeśli lody wzbogacone są o owoce, to do łyżeczkidokładamy jeszcze widelec, którym możnasprawnie wkulać malinę na łyżeczkę.I tu się pani Irena myli, bo w kwestii lodów zasadajest prosta. Jedynymi akceptowalnymi lodami dojedzenia są Kaktusy i jemy je przy użyciu nożyka dogrzybów. Konkretnie kroimy od góry małe talarki,które z nożyka wkładamy sobie prosto domordeczki i tu ważne -> nigdy, ale to przenigdypodczas tej czynności nie można złapać kontaktuwzrokowego z innym człowiekiem. Zwłaszcza zmężczyzną. Jeśli mimo naszych starań, cośtakiego by się jednak wydarzyło, bezzwłocznieobracamy się na pięcie i udajemy na najbliższelotnisko, z którego lecimy do Meksyku i zaraz powylądowaniu udajemy do ambasady, gdziewypełniamy wniosek o zmianę nazwiska, po czymzaczynamy wszystko od nowa z czystą kartą. Faktnie opinia, więc proszę nie oszukiwać ludzi!irenakaminskaradomskairenakaminskaradomska Oryginalny dźwiękjak małpa...
 –  Dzień dobry. Zauważyłam żesprzedaje pan rower. Czy jestmożliwość zeby oddal pan goza darmo lub za symbolicznakwotę? Niestety nie stac mnie abydac za rower 500zl. Chcialabymnapisać ze mi głupio ale nie bedeoszukiwać ani pana ani siebie niejest mi głupio potrzebuje rower dlasyna i nie wstydze sie tego ze chcecos sprawić mojemu dziecku. jeślima pan dzieci to na pewno mniepan zrozumieNiestety, nie oddam roweru zadarmo, więc jedyne, co pani dzieckusprawi to zawód.Czyli nie masz dzieci to siewypchaj
Adam Pabiś, doktor, szaman, celebryta, stały bywalec "Pytania na śniadanie" i wielu innych mediów, beneficjent miliona zł z NCBR, okazał się być oszustem, który tak naprawdę stworzył swoje alter-ego i całkowicie sfingował swój życiorys. Wszystko by oszukiwać chorujących i wyłudzać od nich pieniądze –
Przy wejściu do jednego z uniwersytetów w RPA wisi następujący komunikat: – "Zniszczenie jakiegokolwiek narodu nie wymaga użycia bomb atomowych czy rakiet dalekiego zasięgu. Wystarczy obniżyć jakość kształcenia i pozwolić uczniom oszukiwać na egzaminach."Pacjenci umierają przez takich lekarzy.Budynki się rozpadają przez takich inżynierów.Pieniądze są marnowane przez takich ekonomistów i księgowych.Sprawiedliwość nie istnieje przez takich prawnikówi sędziów.System upada przez takich ustawodawców. "Upadek oświaty to upadek narodu." "Zniszczenie jakiegokolwiek narodu nie wymaga użycia bomb atomowych czy rakiet dalekiego zasięgu. Wystarczy obniżyć jakość kształcenia i pozwolić uczniom oszukiwać na egzaminach."Pacjenci umierają przez takich lekarzy.Budynki się rozpadają przez takich inżynierów.Pieniądze są marnowane przez takich ekonomistów i księgowych.Sprawiedliwość nie istnieje przez takich prawników i sędziów.System upada przez takich ustawodawców. "Upadek oświaty to upadek narodu."
 –  Na początku myślałam, że jestem przemęczona, jak inni w Internecie. Zaczęłam się leczyć, brać witaminę D, żelazo itd.Rok temu zrozumiałam, że ja po prostu lubię leżeć i nic nie robić.Moje życie wygląda tak jak wcześniej: niezmiennie kładę się po pracy i sobie leżę. Ignoruję to, co dzieje się wokół mnie, sportu nie uprawiam
Mądra mama jest jak dyplomata –  ●●●X1 godz.Jak byłem dzieckiem, bardzo nie lubiłem wstawaćwcześnie rano. Mama wymyśliła na to sposób:mówiła za każdym razem, że będziemy oszukiwaćtatę, że niby jeszcze śpię, a tak naprawdę będę jużgotowy. Wstawałem, szybko się myłem, ubierałem i zpowrotem chowałem się pod kołdrę. Późniejwchodził do pokoju niby zdenerwowany tata mnieobudzić, a ja zadowolony wyskakiwałem spod kołdryjuż cały uszykowany. Ciągnęło się to latami, a ja nicnie podejrzewałem.
 –  PREZES OBIECAŁ POLAKOM ŻE ZNÓW BĘDĄ MILIONERAMINIE DAJCIE SIĘ OSZUKIWAĆ PIS I PROPUTINOWSKIEJ NARRACJI TVP
Ostatnio zostałem wezwany do szkoły. Moje dziecko sprzedawało chipsy innym uczniom, za symboliczne kwoty 20-50 groszy. Mało tego, Jurek twierdził, że są to chipsy życia, które są ciałem boga Chipsosa. Na spotkaniu obecna była też oburzona katechetka – Zaczęła ona coś mówić o magii, zabobonie, i niesmacznym, wykrzywiajacym standarty etyczne i estetyczne zachowaniu. Odpowiedziałem, żeby nie prześladowała mojego syna na tle religijnym, i uszanowała jego wiarę, przecież każdy ma prawo wierzyć w co chce. Odpowiedziała, że nawet jeśli tak jest, to szkoła to nie miejsce na religijną agitację. Gdy tylko to powiedziała, ugryzła się w język. Gdy dopytałem, co w takim razie ona tu robi, wszak sama agituje za religią, cała zrobiła się purpurowa. Oczywiście porozmawiałem z synem, na pytanie gdzie nauczył się tak oszukiwać, odpowiedział - w kościele
 –  Pracuję jako ekspedientka. Ijuż mamnszczerze dość kobiet w rozmiarze 52-54,które zamawiają ubrania w rozmiarze Si potem się ze mną któcą: "Tabelarozmiarów jest zła, przyniosta mi Pani nieto co trzeba". Raz nie wytrzymatami przyniostam jednej babie doprzymierzenia sukienkę w rozmiarze XLzamiast S (akurat zostata w bagażniku odinnej klientki) pasowata. A ona zaczęłana mnie krzyczeć, że to niemożliwe, boona cate życie nosita rozmiar S. Taa,a później normalne kobiety nie zamówiątej sukienki z powodu złych opinii, któresugeruja, że rozmiarówka jest zła.

Tak wyglądają przykładowe ceny na jarmarku świątecznym w Krakowie. No nie ma co się oszukiwać - jest drogo Poza tym kubek bigosu - 25 zł, szaszłyk - 55 zł

Poza tym kubek bigosu - 25 zł, szaszłyk - 55 zł –
Nie ma się co oszukiwać, odpowiedź jest jedna –
 –  Jak byłem dzieckiem to bardzo nie lubiłem wstawać wcześnie rano. Mama wymyśliła na to sposób: mówiła za każdym razem, że będziemy oszukiwać tatę, że niby jeszcze śpię, a tak naprawdę będę już gotowy. Wstawałem, szybko się myłem, ubierałem i z powrotem chowałem się pod kołdrę. Później wchodził do pokoju niby zdenerwowany tata mnie obudzić, a ja zadowolony wyskakiwałem spod kołdry już cały uszykowany. Ciągnęło się to latami, a ja nic nie podejrzewałem.
- Prezydent to debil.- Jest Pan aresztowany!- Ale ja miałem na myśli prezydenta Bidena!- Proszę nas nie oszukiwać, doskonale wiemy, który prezydent jest debilem –
Wybierasz sobie paragon nawet z określoną marką sklepu i towaru. Żeby sugar daddy sypnął im groszem i żeby nie musiały tej kasy wydawać a włożyć do swojej kieszeni. –
 –  Dziecko, które jestnauczy się potępiać.krytykowane,Dziecko, które jestotoczone wrogością,nauczy się walczyći atakować.Dziecko, które doświadczawzmocni w sobieuszczypliwości i wyśmiewania,poczucie wstydu.nauczy siępoczucia winy.Dziecko, które jest otoczonepoczuciem krzywdy,Dziecko, któremu nienauczy się oszukiwać.wierzono,nauczy się cierpliwościi otwartości na odmienność.Dziecko, któredoświadcza tolerancji,nauczy sięwyrozumiałości.Dziecko, któremuprzebaczano,Dziecko, które jestnauczy się otwartości na nowedoświadczenia i wiary w siebie.doceniane i wspierane,nauczy się lubić orazszanować siebie i innych.Dziecko, które doświadczaakceptacji,odnajdzie szczęście ispełnienie w życiu.Dziecko, które czuje, żejest kochane,odnovanet
Wczoraj na pustym parkingu zaparkowało auto na kopercie dla inwalidów. Za szybą zezwolenie. Wysiada z niego idealny wzór szczęśliwej i zdrowej rodziny. Żadnych uchybień w zdrowiu czy na umyśle choćby jednej osoby – Jak to jest? Żeby to był jednostkowy przypadek, ale 75% osób korzystających z tego miejsca to w pełni zdrowe jednostki, bez fizycznej skazy. Naprawdę trzeba tak bardzo cwaniakować i oszukiwać dla "wygody"?BTW. Według przepisów PD, jeśli w pojeździe nie ma osoby na którą jest wypisane pozwolenie na kartę inwalidzką, to pojazd nie ma prawa się znajdować na takim miejscu parkingowym.

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Dlaczego myślisz, że jest lepsze miejsce od tego, że jest niebo? - indyjski jogin Jaggi Vasudev zachęca do refleksji zadając pytania, które każdy inteligentny człowiek sam powinien sobie zadać – Czy wiesz skąd pochodzisz i gdzie trafisz?Możesz oszukiwać sam siebie, mówiąc "pochodzę z nieba i wrócę do nieba". Jeśli jesteś tego taki pewien, to dlaczego nie udasz się tam dzisiaj? Skoro wiesz, że trafisz do lepszego miejsca niż to, dlaczego tam nie idziesz?To jest największa zbrodnia przeciwko ludzkości - wmówienie ludziom, że istnieje lepsze miejsce niż to, w którym żyjemy.To jest zbrodnia, gdyż to nie pozwala ludziom żyć w pełni, ponieważ myślą, że prawdziwe życie będzie gdzieś indziej.A możecie dowieść, że to nie właśnie teraz żyjemy w niebie i robimy w nim wielki bałagan?