Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 63 takie demotywatory

Kiedy za długo zasiedziałeś się w Europarlamencie na tym zepsutym i zgniłym Zachodzie, zamiast regularnie odwiedzać konserwatywnych przyjaciół na Wschodzie –  GROK
 –  DO WAŚCICIELAPOPIELATEJ KOcicyZAOPIEKU SIE KURWAswoin котеМJEANA KAJ20POWYCIA GAKEM MUKLESZCZE I DOSTWCIERKE NA PCHŁY.JESLI DALEJ BĘDZIEMNIE ODWIEDZAĆTO GO KRADNE
I teraz sąsiadki nagle zaczęły go chętnie odwiedzać –  Uprzejmie Prosimy Pana z mieszkanianr 19, by uprawiał sex rzadziejniz 5 razy dziennie-codziennie.I nie tak głośno, by cały blok słyszałdarcie Pana PartnerekbWozięczni Sąsiedzi
Zagłosuj

Jak ci mija Prima Aprilis?

Liczba głosów: 626
Nie powstrzyma go ani śnieg,ani deszcz ze śniegiem, ani grad.To się nazywa kompan na całe życie –  When you move down thestreet from your parentshouse and their dogcomes to see you everyday...
0:32
Profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego z jakiejś tam okazji zobowiązali się odwiedzać chorych studentów w czasie sesji i u nich przeprowadzać egzaminy, tak, abynie stracili roku – Pewnego dnia znakomity badacz literatury, Stanisław Pigoń , spotykał drugiego świetnego polonistę, Juliusza Kleinera i zapytał:– Czy szanowny pan profesor był u któregoś ze studentóww domu, aby go przepytać?– Byłem, szanowny panie profesorze.– I co? Zdał?– Nie – odpowiedział Kleiner – oblał i kazał mi przyjśćza dwa tygodnie Pewnego dnia znakomity badacz literatury, Stanisław Pigoń , spotykał drugiego świetnego polonistę, Juliusza Kleinera i zapytał:– Czy szanowny pan profesor był u któregoś ze studentów w domu, aby go przepytać?– Byłem, szanowny panie profesorze.– I co? Zdał?– Nie – odpowiedział Kleiner – oblał i kazał mi przyjść za dwa tygodnie
 –  WE 76494LIUOIQ V口Lubią to martinez666azarath i 1 179inne osobyadam_kornacki Powinienem sięprzyzwyczajać, a jednak coraz bardziejwątpię w sukces elektromobilności.Wycieczka na trasie Warszawa-Berlin stajesię koszmarem powiązanym z jedzeniemkolejnych hotdogów na stacjach, któremuszę odwiedzać. Bo muszę się minimum3 razy naładować. Każde ładowanie trwaprawie godzinę. Paranoja. Już mi się niechce. Pić. Jeść. Jechać. Nic mi się niechce.
Po jego filmie, Pan Marek, właściciel cukierni nie wyrabia z zamówieniami, a kolejka do lokalu ciągnie się na kilkanaście metrów – Książulo postanowił spróbować słynnych rurek z Wolskiej za 4,50 zł. Pan Marek wyjaśnił w materiale, że rurki są wyrabiane na miejscu, a krem jest przyrządzany w mleczarni.  Materiał okazał się strzałem w dziesiątkę. Po recenzji youtubera lokal zaczęło odwiedzać coraz więcej klientów, a przed wejściem tworzą się ogromne kolejki. Lokal mieści się w Warszawie przy ulicy Wolskiej 50a ZŁOTA06-1P ZLOYMPRUZIWĄ BITA SFEDRZI
Źródło: www.donald.pl
Ksiądz, który miał odwiedzać gejowskie kluby, traci pracę na Uniwersytecie Papieskim, a ja się zastanawiam, czy nie mógłby pozwać pracodawcę ze względu na dyskryminację orientacji w miejscu pracy –  Niestety w klubiezobaczył cie innyksiądz, może być z tego aferaSNPT
Źródło: www.donald.pl
 –
Talibowie wydali nowe orzeczenie w prowincji Balkh w Afganistanie, stwierdzające, że kobietom nie wolno odwiedzać męskich lekarzy –
Źródło: twitter.com
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun na spotkaniu w Moskwie z rosyjskim szpiegiem Leonidem Swiridowem – Leonid Swiridow został wydalony z Polski w grudniu 2015 r. za szpiegowanie dla Putina. Jednak to nie przeszkadza posłowi Konfederacji odwiedzać go w Moskwie, jak na tym zdjęciu, które pochodzi z Facebooka Swiridowa i jest opatrzone datą 20 grudnia 2018, czyli trzy lata po wydaleniu Rosjanina z Polski
Źródło: wyborcza.pl
Chris Pratt ukradł z planu filmowego "Strażników Galaktyki" kultową czerwoną kurtkę oraz kilka innych elementów garderoby, by odwiedzać w szpitalach chore dzieci w przebraniu Star-Lorda – „Ukradłem kurtkę i różne części garderoby. Zrobiłem to dlatego, bo wszyscy mamy nadzieję, że film odniesie ogromny sukces, a gdy tak się stanie, wezmę kostium Star-Lorda i będę odwiedzał dzieciaki w szpitalach - tak jak robił to Russel Wilson"

Ta bajka to... prawdziwa historia:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Ta bajka to... prawdziwa historia: – Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:- Można się do księdza dosiąść?- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja?Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.I przyszła zmiana.Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie...* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po tej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.
Przez ponad dwa miesiące łoś opiekował się krową: wszędzie za nią chodził, kładł głowę na jej plecach i przynosił siano jako prezent. W ciągu tych dwóch miesięcy kilkadziesiąt tysięcy turystów odwiedziło farmę, aby obejrzeć zaloty – Amant, którego nazwano Josh, przebywał w okolicy przez 76 dni, po czym stracił zainteresowanie Jessicą, przestał odwiedzać farmę i powrócił na wolność

Dziewczyny wyznają, dlaczego raz na zawsze przestały odwiedzać salony urody (13 obrazków)

 –
U 14-letniego Aidena zdiagnozowano ostrą białaczkę limfocytową. Z powodu obostrzeń jego rodzina nie może go odwiedzać w szpitalu. Więc by podnieść dziecko na duchu, ojciec zaczął tańczyć przed szpitalem – – Zrobię po prostu wszystko, co poprawi jego nastrój i da mu znać, że nie jest sam. Jesteśmy z nim – powiedział Chuck w nagraniu dla CBS KTVT.
By sprawić psu radość, zaczęła specjalnie zamawiać paczki, żeby kurier mógł częściej odwiedzać jej mopsa –
Źródło: www.thedodo.com

"Nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego spotka mnie dziś po drodze. Pewien staruszek szedł drogą i szukał telefonu, żeby wezwać pomoc. Zatrzymałem się więc i zapytałem, czy wszystko w porządku. Powiedział mi, że uszkodził samochód. Na co zaproponowałem mu, że podwiozę go do samochodu, i że zadzwonimy do kogoś po pomoc

"Nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego spotka mnie dziś po drodze. Pewien staruszek szedł drogą i szukał telefonu, żeby wezwać pomoc. Zatrzymałem się więc i zapytałem, czy wszystko w porządku. Powiedział mi, że uszkodził samochód. Na co zaproponowałem mu, że podwiozę go do samochodu, i że zadzwonimy do kogoś po pomoc – Poprosiłem go, gdy dotarliśmy na miejsce, aby wsiadł do swojego samochodu, by sprawdzić, czy da się go uruchomić, bo może nie będzie potrzeby nikogo wzywać. Jak się okazało samochód odpalił.Zapytałem, też czy potrzebuje jeszcze jakieś pomocy, zanim odjadę. Na co on powiedział, że mi dziękuje, i że już mu bardzo pomogłem. Jednak, kiedy to mówił, omal się nie rozpłakał. Zapytałem, więc czy wszystko z nim w porządku? A on powiedział: „Tak synu, właśnie przyszedłem zobaczyć się z żoną”. Rozejrzałem się i zdałem sobie sprawę, że wjeżdża na cmentarz (dosłownie mnie ścisnęło). Zapytałem od jak dawna ją odwiedza. Spojrzał na mnie i z uśmiechem odpowiedział: „Jutro minie piętnaście lat”.Zapytałem też, jak często przyjeżdża, ją odwiedzać… uśmiechnął się i powiedział: „W każdą sobotę rano”. Spojrzał na mnie i powiedział: „Na początku robiłem to każdego dnia, ale po kilku latach nie byłem wstanie już tego robić”. Powiedziałem, że musi mu być trudno samemu przez tak długi czas. Spojrzał na mnie i wyciągnął rękę, aby położyć dłoń na moim ramieniu i powiedział: „Jeśli kiedykolwiek pokochasz kogoś tak, jak ja kochałem ją, to była to najmniejsza rzecz, jaką mogłem zrobić, aby pokazać wszystkim, że kocham ją bardziej niż samego siebie”. Spojrzał na mnie i powiedział: „Nigdy nie interesowałem się innymi kobietami i nigdy nie będę. Niech Bóg Cię błogosławi za pomoc i rozmowę”.Spojrzałem na niego i podziękowałem za tę życiową lekcję. Uścisnęliśmy sobie ręce. Potem on otworzył tylne drzwi, wziął kwiaty dla swojej żony z tylnego siedzenia i wszedł na cmentarz, gdy ja już jechałem drogą.Myślę, że ten mężczyzna był moim znakiem od Boga (modliłem się o znak, który dałby mi siłę w ciężkich chwilach). Morał jest taki, że prawdziwa miłość nigdy nie umiera. Po prostu trzymaj się tego, a kiedyś się o tym przekonasz."

 
Color format