Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 109 takich demotywatorów

Sądząc po opowieściach uczniów, większość mam "pracuje w pracy" lub "jest bezrobotna", a tatusiowie "robią to, co mówi mama" lub "leżą na kanapie". To są cytaty! –
Katolickie małżeństwo z Indiany utraciło prawo do opieki nad swoim nastoletnim synem, który identyfikował się jako dziewczyna, co było sprzeczne z ich religijnymi przekonaniami – Teraz rodzice walczą przed Sądem Najwyższym o przywrócenie opieki nad dzieckiem. Mary i Jeremy Cox odmówili uznania nowej tożsamości płciowej ich syna, argumentując, że jego problemy psychiatryczne, w tym zaburzenie żywienia, leżą u podstaw tej "zmiany". W rezultacie urzędnicy odebrali im prawo do opieki nad dzieckiem, oskarżając o prześladowanie i umieścili go w rodzinie zastępczej o bardziej akceptujących poglądach na kwestie płci. Mimo braku dowodów na prześladowanie ze strony rodziców, sądy poparły decyzję urzędników, co doprowadziło do apelacji do Sądu Najwyższego USA. Organizacja Becket, broniąca wolności religijnej, wspiera małżeństwo Coxów w tej sprawie

30 najlepszych kawałów na poprawę humoru (31 obrazków)

Jeszcze nie zdają sobie sprawy na czym leżą –  THEY CLEARLYDON'T KNOWWHAT THEY'RELAYING ON@KINGONTHESITE
 –  Mam owczarka niemieckiego i huskiego. Mająswoje budy, ale zimą temperatura nikogo nierozpieszcza, więc wydzieliłem dla nich jednopomieszczenie gospodarcze, do któregowstawiłem piecyk i zrobiłem dla nich specjalnewejście. Moje psy raczej nigdy razem nie leżą,więc pewnego dnia, gdy przyszedłem do nichtrochę się zdziwiłem widząc ich przytulonychdo siebie, ale poznałem po ich oczach, że cośprzede mną ukrywają. Gdy odsunąłem psy,okazało się, że między nimi leży kotkaz sześcioma niedawno co urodzonymikociętami. Psy ogrzewały je i próbowałyprzede mną ukryć.Teraz kocięta mają dwa miesiące, skaczą popsach i nie dają im spać. A jeden z kociakównawet próbuje szczekać. I tak sobie właśniemieszkamy na tej wsi jako duża rodzinka.
 –  Rafał DobrowolskiWczoraj o 11:02Sytuacja z wczorajPrzychodzi do mnie do pracy młody chłopak 11-13 lattrzyma w woreczku drobne pieniądze 20,10,5,2,1 złwszystkiego około 300 zł. Proszę Pana czy dał by Panradę wymienić mi te pieniążki na grubsze?? Mówięczekaj chwilkę zaraz obsłuże klienta do końca i cośwymienimy, dobrze proszę Pana, a na dodatekzapamiętałem tego chłopca z tamtego roku bo tez byłwymienić pieniądze. Zaczynamy wymieniać prawiewszystko wymienione na ladzie leżą jeszcze dwabanknoty po 50 zł i jeden 10 zł, daj chłopcze te dwiepięćdziesiątki to dam Ci jeszcze całe 100 zł, nie proszęPana to muszę zostawić (teraz najlepsze) Muszę tozostawić bo muszę zapłacić księdzu podatekministrancki 30 zł od jednej kolędy, ministrant. Kur.....pytam jeszcze raz cooo musisz zapłacić??? Kolega zboku w dużym szoku za telefon i sprawdza czy cośtakiego w ogóle istnieje, absolutnie nic nie znalazł. Jajeszcze raz do chłopca jaki podatek o czy Ty mówisz??Tak proszę Pana każdy ministrant musi zapłacićksiędzu za przechodzoną kolęde podatek ministranckiw kwocie 30 zł. Pytam chłopca a jak nie zarobisz cowtedy?? No mówi wczoraj było słabo ale dziśzarobiłem więc ureguluje za wczoraj i za dziś dlategopotrzebuje 60 zł proszę Pana. Ja pierdole nogi mi sięugięły, naminowałem się cały. Zabrakło mi poprostuoddechu i słów jak można nie dość ze dostają czarnehieny od ludzi środki to jeszcze grabią biednegoministranta, na dodatek dziecko. Dla mnie poprostukary godne. Amen.
 –  Krzysztof Stanowski@K_StanowskiTEKST PODSUMOWUJĄCY:Cieszę się, że finałowy odcinek o Natalii Janoszek został jużwyemitowany, bo rzygałem już tym tematem, obejrzałem tyle wywiadówz tą dziewczyną, że sam jej głos przyprawiał mnie o mdłości. Wbrew temuco niektórzy próbują mi wmówić, nie mam obsesji związanej z naszą„gwiazdą”. Po prostu wykonałem pracę, do której ona mniezmobilizowała lub wręcz zmusiła. Owszem, mogłem wykonać tę pracęgorzej, mniej się zaangażować, zrobić coś krótszego, bez podróży do Indiiitd. Ale poza wszystkim im bardziej w temacie grzebałem, tym bardziejczułem, że to jest po prostu interesujące - nie tylko dla mnie, ale dlawszystkich. I popularność filmu szybko to potwierdziła. Jestemdziennikarzem, w tym wypadku pozwanym dziennikarzem, ale też twórcąinternetowym, który ma swój nos i swoje wyczucie.Co jakiś czas natrafiam na komentarz w stylu: „Kto ją w ogóle zna? Po cotracić czas na takiego anonima?". Takiej osobie odpowiadam tutaj: to, żety jej nie znasz, nie znaczy, że nikt jej nie zna. Ale jest też odpowiedźlepsza: nikt nie znał Simona Levieva, ale cały się poznał „Oszusta zTindera". Bo czasami główny bohater jest tylko przyczynkiem do czegośszerszego.To jest historia o niej, ale także o naszych czasach.Żyjemy w kulturze fejku. Filtry zmieniające twarz nie robią na nikimwrażenia, już większe wow jest przy ,,odważnym" pokazaniu się bezmake upu - to jest dzisiaj wyczyn, pokazać jak wyglądasz naprawdę!Ludzie w internecie podkręcają swoje życie, by wyglądać napiękniejszych, szczęśliwszych, bogatszych. Kłamstewka są wpisane wcodzienność. Media społecznościowe służą do eksponowania wyłącznietych dobrych momentów w naszych życiach, nawet jeśli te momentyprzydarzają się smutnie rzadko. Tacy się staliśmy. Robimy zdjęcia wcudzych furach, przy nie naszych samolotach, na tle nie należących donas jachtów, albo chociaż przy jednej jedynej palmie w okolicy, która nieuschła i pod którą nie leżą śmieci. Jesteśmy jednak zmuszeni (takczujemy) pokazać zajebistość miejsca i chwili.Żyjemy też w kulturze sprytu. Gloryfikujemy sprytnych, a nie mądrych.Podziwiamy cwanych, a nie inteligentnych. Spryt i cwaniactwoprzekładamy ponad kompetencje. Internet zalany jest poradami osób,które niczego nie potrafią, ale chcą się swoim niczym podzielić z resztąświata. Ktoś to wejdzie na bal wejściem dla służby w przebraniukucharza jest bardziej podziwiany niż ktoś, kto grzecznie stoi w kolejcena schodach, z prawdziwym zaproszeniem w ręku. Stąd tyle głosów: ej,ona przecież nikomu krzywdy nie zrobiła! Bo my - nie wszyscy, ale wielu znas - się z nią identyfikujemy. Wiedząc, że pewne drzwi są dla naszamknięte, podziwiamy kogoś, kto potrafi to obejść. Oszukać system.Żyjemy w kulturze podziwu. Stąd cały wysyp celebrytów, influencerów...Kiedyś zajmowały nas przygody Tomka Sawyera, a dzisiaj zajmują nasprzygody Amadeusza Ferrariego. YouTube zastąpił książki, streamerzezastąpili pisarzy. Zaczęliśmy żyć życiem innych, a nie swoim. Staliśmy siępodglądaczami. Dobrze podejrzane zaczęło nas kręcić prawie tak samojak... posiadane. Dlatego chłoniemy opowieści o księżniczce z Indii.Oglądamy jej bajkowe życie.Żyjemy w kulturze szybkiej konsumpcji informacji. Nie mamy czasu sięwgryzać. Dziennikarze wiedzą, że nie mamy czasu, więc oni też nie majączasu. Temat goni temat, wszystko jest powierzchowne. Prawdy albo sięnie docieka albo schodzi ona na drugi plan, bo zawadza. Najważniejszajest dobra historia, nawet jeśli zmyślona (no, tu gorzej) albo maksymalniepodkręcona (spoko) - to niewolnictwo klików i odtworzeń. Media dzisiajnie są już informacyjne, są wyłącznie rozrywkowe. Informacja stała sięnajlepszą rozrywką. Zawód dziennikarza rozwarstwił się na hipergwiazdyi mrówki. Hipergwiazdom już się nie chce, a mrówkom jeszcze się niechce. Hipergwiazdy dziwią się, że miałyby weryfikować cokolwiek, bo jużnie pamiętają, że kiedyś to właśnie robiły. To też lekcja dla mnie: lekcja,dopóki jeszcze na grubo nie wpadłem. Zdarzyło się przecież, że doporankowego pasma w Kanale Sportowym przyszedł ktoś, o kim ja -szczerze - nic nie wiedziałem. Dowiadywałem się minutę przed wejściemna antenę. Nie chcę więc tutaj pisać, że się czymkolwiek różnię od tych,którzy wyłożyli się na Janoszek. Po prostu miałem więcej szczęścia.Natalia Janoszek z tego filmu musi wyciągnąć wnioski i znaleźć sposóbna funkcjonowanie w społeczeństwie, ale wnioski może też wyciągnąćkażdy z nas.
Instrukcje były niejasne –  ←nMamaSynu, czy Ty jesteś normalny?W pewnym sensie tak, a co?Ja nie jestem tego taka pewna.Miałeś kupić świeczki na pogrzebbabci.Przecież kupiłem, w kuchni leżą.Zapachowe kupiłeś, Ty debilu.Jemintcandleshop
Leżą w fontannach –
0:26

Apelujemy: nie ruszać Bambi!

 –  Borem Lasem Wodą Bagnem2 godz.Już niedługo na polskich polach, łąkach i lasach zacznąpojawiać się młode koźlęta saren i cielęta jeleni i danieli.Pod żadnym pozorem NIE WOLNO dotykać, a tym bardziejzabierać takich osamotnionych w różnych miejscachmaluchów !! !! !!To że leżą same, nie oznacza, że są sierotami !!Matki tych maluchów zawsze są gdzieś w pobliżu, żerujączawsze mają oko na swoje młode, nawet jeśli my ich niewidzimy. OKoza lub łania odwiedza swoje młode kilka razy dziennieby je nakarmić, poczym pozostawiają je na kolejne kilkagodzin w bezpiecznym miejscu.Natura wyposażyła takie młode sarny i jelenie w jeden znajlepszych kamuflaży, całkowity brak zapachu przezpierwszy okres życia oraz naturalny instynkt zamierania wbezruchu w razie zbliżającego się zagrożenia.To wszystko sprawia, że są bardzo trudne do wykryciaprzez drapieżniki.Jedynie w 2 przypadkach możemy przenieś lub zabraćtakie maluchy w bezpieczne miejsce:Gdy prowadzimy sianokosy lub inne prace rolnicze.Wówczas takie koźle lub cielaka należy delikatnieprzenieść w możliwie najbliższe bezpieczne miejsce (wwysoką trawę lub zadrzewienia).Gdy jesteśmy pewni, że matka nie żyje, np. leży bliskopotrącona blisko szosy, a młode znajdują się w niewielkiejodległości od niej. W takim wypadku należy skontaktowaćsię z najbliższą instytucją zajmującą się fachową opiekątakich zwierząt, jak Ośrodki Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.W każdym innym wypadku proszę Was, błagam, NIEDOTYKAJCIE I NIE ZABIERAJCIE ich z naturalnegośrodowiska! AZapewne większość robi to z odruchu serca widzącsamotne maleństwo pośrod dzikiej natury, ale tak właśniemusi być. Dzika natura to jej dom!Mimo apelów i próśb, co roku w ten sposób zostajązabrane naturze i ich matkom setki i tysiące takichmaluchów, z których większość umiera po kilku dniach,gdyż odhowanie takiego młodego jest bardzo trudne,wymaga odpowiedniego mleka, czasu i warunków.Dlatego proszę Was, powstrzymajcie się od porywanialeśnych i polnych maleństw i udostępnijcie ten post dalej,by trafił on do jak najszerszego grona odbiorców!Pozdro z Boru!Fot. D. Kontny#Wiosna #Spring #JeleńSzlachetny #RedDeer #Sarna#RoeDeer #LeśneMaluchy #Natura #ZwierzętaLeśne#Bory Tucholskie #BoremLasemWodąBagnem#NieZabierajMniezLasu
Talerz na stole stoi, a na podłodze leży. Zaś buty na podłodze stoją, a na stole leżą –
Informacja o pijanych jemiołuszkach rozniosła się w internecie - jemiołuszki miały się upić i leżeć na chodnikuw Łodzi – Okazało się, że zdjęcie pochodzi z Czernihowa z Ukrainy i powstało 3 dni temu po zderzeniu stada ptaków ze szklaną wiatą przystankową. Są świadkowie wydarzenia, zanim ptaki zabrali wolontariusze.Ptaki po zjedzeniu sfermentowanych owoców nie leżą trupem. Takie przypadki się zdarzają, ale skrajnie rzadko. Typowe są nieskoordynowane ruchy, kiepsko idą im próby podfruwania, rozpierzchają się w różnych kierunkach, bo zawodzi je „instynkt stadny”.
 –  Weszłam do pokoju syna, nakrzyczałam naniego za porozrzucane ubrania, pouczyłam go,że należy dbać o rzeczy, bo pieniądze na drodzenie leżą i trzeba się narobić, żeby je zdobyć.Weszłam zdenerwowana do swojego pokoju,zobaczyłam swoje porozrzucane rzeczy,westchnętam, zawotatam syna i powiedziatammu, że teraz on ma na mnie nakrzyczeć.
 –
Błędy lekarzy leżą na cmentarzu, a błędy nauczycieli siedzą w Sejmie –
Oto dalszy ciąg tej historii. Sierściuchy bardzo się lubią, wieczorami leżą na kolanach swojego właściciela i mruczą. Nawet mają piętrowe łóżko – Serio? Nie! To po prostu losowe zdjęcie dwóch czarnych kotów, do którego wymyśliłam podpis...
 –
Oni ciężko pracują w spółce zajmującej się "budową" Centralnego Portu Komunikacyjnego i zarabiająprzy tym 20 tys. zł miesięcznie –
Przyjeżdżasz do cichego domku na wybrzeżu z ogromnym wygodnym łóżkiem i idziesz spać. Głównym zadaniem personelu jest nie obudzić cię. I ty tak po prostu śpisz cały dzień przy szumie fal, budzisz się, a na stole leżą owoce, przekąski i herbata. Jesz, spacerujesz po plaży i wracasz do spania –
 –  Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że schudłam. Albo inaczej, po prostu chciałam myśleć, że schudłam. A potem założyłam świeżo wyprane spodnie i naprawdę schudłam! Zsuwały mi się z tyłka. Ależ byłam z siebie dumna. Pobiegłam nawet do mamy, żeby się pochwalić, ale mama mnie uprzedziła słowami: "No i jak? Lepiej leżą? Trochę poszerzyłam je, bo z nich wyrosłaś." Ah te matczyne eufemizmy... "wyrosłaś"... Bo przecież własna rodzicielka nie powie ci, że od ciągłego żarcia tłuszcz ci się wylewa bokami.