Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

Efekty antyszczepionkowców – Od 1 stycznia do 15 lipca 2024 r. odnotowano 6 844 przypadków krztuśca. W analogicznym okresie w 2023 roku było to zaledwie 448 zachorowań. Wzrasta także liczba zachorowań na odrę. W porównaniu z zeszłym rokiem notuje się ponad dziesięciokrotny wzrost z 23 przypadków do 246 (od 1 stycznia do 31 lipca).O wzrost zachorowalności eksperci obwiniają głównie stale spadający odsetek zaszczepionych, zwłaszcza w przypadku odry. WP abcZdrowieWzrost zachorowańna krztusiec i odręZachorowania na krztusiecI pot. 2024 r.I poł. 2023 r.4818 647OBJAWYgłówny symptom: łagodny kaszel stopniowo przekształca sięw ciężki, napadowy z "piejącym" i świszczącym oddechempozostałe: gorączka, katar, zapalenie gardłaZachorowania na odręI poł. 2024 r.246OBJAWYI poł. 2023 r.23główny symptom: rumieniowa, plamisto-grudkowa wysypkapozostałe: wysoka gorączka, katar, suchy kaszel, zapalenie gardła,zapalenie spojówek ze światłowstrętem, plamki Koplika na błonieśluzowej policzkówźródło: NIZP PZH, goupl
Źródło: www.msn.com
 –  1to SHUTTERSTOCKdzień 176.wsch. 4.13 zach. 21.03Danuty, JanaHISTORIA:23 czerwca 1941 r.miał miejscepierwszy nalotbombowy Sowietówczerwiec202424tydzień 26.wsch. 23.29 zach. 6.22DZIEŃPRZYTULANIAMOTTO DNIA:Ludzie, którzy nigdynie czasu,zmanjna okupowaną przez poniedziałek czynią najmniej.Niemców Warszawę.PROGNOZA pogodyJoasia (22 1.)ze Szczecina:Składam reklama-cję i chcę zwrotu za bi-let. Drużyna Probierzawyglądała jak prze-terminowanyproduktGdańskSzczecin19Olsztyn241520Białystok141621PoznańWarszawa1624221815LublinWrocław212514Kraków1723Rzeszów1523dziściśnienie15351018 hPaZachmurzenie duże, więcej słońca tylko na Wybrzeżui w Małopolsce. W pozostałych regionach opady deszczu.Wiatr łagodny, północny.jutro2520252525262625232425Anej hzentakolejkście zTomasści. 7kąd! gByły bEuro 20zentacjpo porzaniepwoni zbPo AusAL
 –  OTEUSZA, 3ROZDZIAŁ 3O przełożonych kościołapięknej pracy pragnie.1 Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega2 Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony,trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobrynauczyciel,Dz. 20, 20Tyt. 1,6-13 Nie oddający się pijaństwu, nie zadzierżysty, leczłagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz,4 Który by własnym domem dobrze zarządzał, dziecitrzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości,I Sam. 2,125 Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem za-rządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy KościółBoży?6 Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyżmógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie dia-belskie.7 A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych,którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzutyi nie popaść w sidła diabelskie.I Tym. 5, 10 II Kor. 8, 21 I Kor. 5, 12-138 Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi,nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku,Fil. 1, 1 Dz. 6,39 Zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym su-mieniem.12 Diakoktórzy potswoimi.13 Bo ci,10 Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem jeślisię okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby.Tyt. 2,311 Podobnie kobiety: powinny być poważne, nieprzewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim.620wysokie stwiary, któ14 Piszęciebie ;15 Gdybywiedzieć, jjest Kościprawdy.16 Bo beTen, 1ZostaUkazaBył zUwierWziętOstr1 A Ducodstąpiązwodniczy2 Uwiedmieniu pi
Zagłosuj

Dziś jest Światowy Dzień Backupu. Czy robisz kopie zapasowe danych?

Liczba głosów: 821
 –  ŁAGODNYHELLMANN'STortex Hellman'sDWORSKIKetchupKetchupTwój MiędzychódMIĘDZYCHÓDKETCHUPKetchupDworskiDawtonaKETCHUPEIMaderoDawtonaMaderoDeveleyPREMIUM MMETCHUPDeveley McDonald'sWŁOCŁAWEKBŁONIE WARSZAWAPOZNAŃ KOTLINŁOWICZ MILANÓWEKPUDLISZKIHEINZTOMATOPudliszkiHeinzKollińskiKETCHUPLAGODNYKotlińskiSpecjalKotlinKrzepki SłodkaRadek AniaZBYLITOWSKA GÓRAWLOCLANEXPikantnyKETCHUPWłocławek KotlinRoleski
 –  TERIMAKI CHICKEN O10.25ETRBEEF10.2510.25CO 00010.25U 010.259.75@O10.10.2
Cały wieczór tłumaczyliśmy mu, jak należy się bronić i że powinien poprosić dorosłego o interwencję – Mówiliśmy wszystko, co tylko przyszło nam do głowy w temacie obrony. Mój syn to łagodny olbrzym, absolutnie bez żadnej agresji, w stylu byczka Fernando.No i dzisiaj wrócił ze szkoły, więc zapytaliśmy go, jak poszło... Jest mi przykro, ale jednocześnie z dumą stwierdzam, że nie zrobił tego, co mu radziliśmy.Rozwiązał konflikt na swój sposób. Powiedział temu dzieciakowi "Będę twoim przyjacielem, jeśli przestaniesz mnie bić".I to zadziałało. 6 lat pracy w organach ścigania, szkolenie wojskowe, interwencje kryzysowe i dwa dyplomy i żadne z nas nie pomyślało, że dzieciak może po prostu potrzebować przyjaciela i kogoś, kto będzie dla niego miły.Mój syn dał mi dzisiaj ważną nauczkę Mówiliśmy wszystko, co tylko przyszło nam do głowy w temacie obrony. Mój syn to łagodny olbrzym, absolutnie bez żadnej agresji, w stylu byczka Fernando. Próbowałem z nim poćwiczyć jakieś ruchy obronne, ale on zaczął płakać i powiedział "Nie chcę bić mojego tatusia!".No i dzisiaj wrócił ze szkoły, więc zapytaliśmy go, jak poszło... Jest mi przykro, ale jednocześnie z dumą stwierdzam, że nie zrobił tego, co mu radziliśmyRozwiązał konflikt na swój sposób. Powiedział temu dzieciakowi "Będę twoim przyjacielem, jeśli przestaniesz mnie bić"I to zadziałało. 6 lat pracy w organach ścigania, szkolenie wojskowe, interwencje kryzysowe i dwa dyplomy i żadne z nas nie pomyślało, że dzieciak może po prostu potrzebować przyjaciela i kogoś, kto będzie dla niego miłyMój syn dał mi dzisiaj ważną nauczkę
 –
0:18
Wobec wokalistki orzeczono karę w wysokości w sumie 70 tysięcy złotych oraz 5-letniego zakazu prowadzenia pojazdów – Zdaniem prokuratury wyrok jest "rażąco łagodny" Wobec wokalistki orzeczono karę w wysokości w sumie 70 tysięcy złotych oraz 5-letniego zakazu prowadzenia pojazdów

Piękna historia przyjaźni. Pies Charlie zmarł dwa tygodnie temu na raka. Kotka Scout kochała go, jak nikogo innego

 –  Przyniosłem ją do domu, gdy miała pięć i pół tygodnia. Nie mogła zasnąć, dopóki nie wtuliła się w mojego psa. Chciała przez cały czas być blisko niego. To była prawdziwa przyjaźń. Pies był dla niej bardzo łagodny i robił wszystko, na co kot miał tylko ochotę. Nawet jadali z jednej miski. Kotka uwielbiała wąchać jego uszy. Tutaj też wącha jego uszy, Po minie psa widać, że naprawdę to polubił. Gdzie tylko nie ruszył się pies, kotka pojawiała się obok niego. "firkst--:; slaseia. "Illingle e _. S "IĄ,14. 1 Gdy zdechł, położyłem w jego legowisku iPad i puściłem filmik z ich wspólnych zabaw. Oglądała, a później zwinęła się w kłębek tuż obo Ona tak bardzo tęskni za naszym psiakiem
Zapadł wyrok w sprawie Kamila Durczoka, który będąc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję w 2019 r. – Dziennikarz został skazany na 1 rok pozbawieniawolności w zawieszeniu na 2 lata. Otrzymał również zakaz prowadzenia pojazdów przez 5 lat i musi wpłacić 30 tys. złna Fundusz SprawiedliwościCzy tylko ja uważam, że ten wyrok jest zbyt łagodny?
Źródło: www.rmf24.pl

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Źródło: www.facebook.com
Tak wyglądała Europa,ale 20 milionów lat temu – Mieliśmy wtedy morze na południu Polski, a klimat był ciepłyi łagodny, rosły również palmy
Nie bój się, on nie gryzie.Jest łagodny jak baranek –
0:15
Cały wieczór tłumaczyliśmy mu, jak należy się bronić i że powinien poprosić dorosłego o interwencję – Mówiliśmy wszystko, co tylko przyszło nam do głowy w temacie obrony. Mój syn to łagodny olbrzym, absolutnie bez żadnej agresji, w stylu byczka Fernando. Próbowałem z nim poćwiczyć jakieś ruchy obronne, ale on zaczął płakać i powiedział "Nie chcę bić mojego tatusia!".No i dzisiaj wrócił ze szkoły, więc zapytaliśmy go, jak poszło... Jest mi przykro, ale jednocześnie z dumą stwierdzam, że nie zrobił tego, co mu radziliśmyRozwiązał konflikt na swój sposób. Powiedział temu dzieciakowi "Będę twoim przyjacielem, jeśli przestaniesz mnie bić"I to zadziałało. 6 lat pracy w organach ścigania, szkolenie wojskowe, interwencje kryzysowe i dwa dyplomy i żadne z nas nie pomyślało, że dzieciak może po prostu potrzebować przyjaciela i kogoś, kto będzie dla niego miłyMój syn dał mi dzisiaj ważną nauczkę
 –  Piotr Iskra18 godz. ·Posiedziałem ze 20 minut w kebabie i z takich obserwacji to muszę powiedzieć, że zdecydowana większość ludzi wchodzi i zamawia. Ale nie, że tak od "dzień dobry", nie "poproszę", tylko normalnie: wchodzą i z miejsca "na cienkim (w Gdańsku by powiedzieli 'w naleśniku', hue hue), kurczak, łagodny sos". Pracownik mówi ile to będzie, a klient bezgłośnie wyjmuje kartę i przykłada do terminala, po czym oddala się i w oczekiwaniu patrzy w telefon. W sumie to sam bym przejrzał maile, czy śmieszne obrazki w internecie, tylko akurat już wszystkie widziałem, więc nie piętnuję - po co się nudzić, jak można sobie zapewnić rozrywkę. I tutaj dochodzi do zwrotu akcji, bo kebab zostaje przygotowany, klient zostaje poproszony po odbiór, wyciąga rękę i pada tu wreszcie ten upragniony grzecznościowo-kebabowy zwrot: "mój?". I dalej nie, że "dziękuję", nie "do widzenia", tylko papier w kosz i cyk za drzwi. I mówimy tu o małym lokalu, o takim, że jak Adel podkręca ogień na palniku, to z drugiego końca "sali" czuć rumieniec na twarzy. Dwa stoliki, kasa i drzwi. Adel, jego kolega i maksymalnie czterech klientów, bo piąty wyciągając portfel z kieszeni strąca już łokciem surówkę pierwszemu.Dlatego taki mały life-hack na dziś, do przekazania dalej:Jak się komuś mówi z uśmiechem "dzień dobry", to on też się uśmiecha i coś nam odpowie, a jak się dziękuje, prosi, przeprasza itd. to świat też dziękuje, prosi, przeprasza itd. Jak się ma w sobie za grosz chociaż kultury, obycia i grzeczności, to żyje się w naprawdę zupełnie innym, miłym, grzecznym i serdecznym świecie. Zdecydowanie lepiej żyje się w miejscu, w którym uśmiechnięty, grzeczny Adel robi Ci jedzenie, bo kiedy jest taki małomówny, mniej taki zadowolony, tak podejrzanie wygląda i coś tam mówi w swoim języku, to można mieć w tej podejrzliwości wrażenie, że on tam na zapleczu chyba właśnie rączek nie myje i nie wiadomo co jeszcze z tą naszą kanapką.Ja potem słucham od rodaków za granicą, że tam gdzie żyją, to ludzie mili i uśmiechnięci, a w Polsce to zawsze każdy bykiem patrzy. Tylko, że oni jadą tam i się cieszą i uśmiechają, a wracają do Polski i ze smutkiem na twarzy i brakiem kultury sami kreują ten smutny, szary, bury i ponury świat. Sami skazują się na męczeństwo w nieprzyjaznym świecie, którzy sami tworzą, by potem sami mogli na niego narzekać.Dlatego no ludzie, wystarczy trochę kultury, kur...
Nie bój się, on jest łagodny, chce się tylko pobawić –
0:14
Dziś Kora Jackowska odeszła od nas, ale w słowach i muzyce pozostanie w naszej pamięci...Dziękujemy, że z nami byłaś! – "Podaję Ci rękę, ty mówisz że mało Podaję Ci usta, ty prosisz o więcej Oddaję Ci serce, oddaję Ci ciało Ty czekasz i mówisz, to mało, to mało Masz oczy marzące, i styl bycia luźny Na pozór łagodny, okrutny jesteś i próżny Kiedy zechcesz jestem, gdy zechcesz odchodzę Czego pragniesz jeszcze, bym mogła z Tobą być Tak mało zostawiłam, sobie do obrony Ty nienasycony, wciąż nienasycony Oddałam Ci serce, oddałam Ci ciało Odchodzisz i mówisz, mało..."

Piękna historia przyjaźni. Pies Charlie zmarł dwa tygodnie temu na raka. Kotka Scout kochała go, jak nikogo innego

 –  Chciała przez cały czas być blisko niego. To była prawdziwa przyjaźń. Pies był dla niej bardzo łagodny i robił wszystko, na co kot miał tylko ochotą. Nawet jadali z jednej miski. Kotka uwielbiała wąchać jego uszy. Tutaj też wącha jego uszy, Po minie psa widać, że naprawdę to polubił. Gdzie tylko nie ruszył sig pies, kotka pojawiała się obok niego. Gdy zdechł, położyłem w jego legowisku iPada i puściłem filmik z ich wspólnych zabaw. Oglądała, a później zwinęła się w kłębek tuż obok. Ona tak bardzo tęskni za naszym psiakiem...
Polski pies, który jeździ koleją. Podróżuje na trasie Żukowo-Kartuzy – Niski beżowy kundelek czekał dziś rano na stacji w Żukowie. Czekał jak na pasażera przystało – na ławce na przystanku. Gdy tylko przyjechał pociąg, wszedł do środka i usiadł pod siedzeniem, blisko grzejnika.- Okazuje się, że znają go konduktorzy i maszynista. Śmiali się, że pies ten to ich kolega i ma już bilet miesięczny. Często podróżuje na trasie Żukowo-Kartuzy. Widać jednak, że szuka „swojego” człowieka. Może komuś uciekł?Pies ma dużą, brązową obrożę z dużym metalowym kołem, być może zerwał się z łańcucha. Ma także poranione przednie łapy. Jak podkreśla Czytelniczka, jest łagodny i przyjacielski.- Żal psiaka, jest naprawdę spokojny i niegroźny
...przeszkadza.Postanowienie sądu oburza całą wieś. Chodzi o jednego z mieszkańców Granowa (gm. Krzęcin), któremu nakazano pozbycie się zdrowego i łagodnego psa – Konflikt o czworonoga zaczął się wiele miesięcy temu, kiedy działkę nieopodal kupił pewien mężczyzna, chwilę później postawił na należącym do siebie terenie przyczepę kempingową.- Wykupił działkę, postawił camping i zaczął mu przeszkadzać pies – mówi właściciel czworonoga, pan Mirosław.Pies to owczarek niemiecki, ma 9 lat, jest zdrowy, łagodny, dobrze ułożony – twierdzą inni sąsiedzi. Są zaskoczeni decyzją sądu, uważają, że jest ona niesprawiedliwa Sąd nakazał pozbyć się psa, bo szczeka Mieszkańcy mówią, że sądowy wyrok to prawdziwy skandal. Już się uprawomocnił i właściciel musi się pozbyć spokojnego i dobrze ułożonego psa. A wszystko to dlatego, że użytkownikowi pobliskiej przyczepy kempingowej czworonóg
Źródło: ono24.info

 
Color format