Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Radoslawa

Kiedy facet mówi, że zrobi wszystko dla kobiety, to ma na myśli, że zasłoni swym ciałem kulę lecącą w jej stronę, albo zabije smoka, a nie że posprząta piwnicę, czy umyje gary! –
Czasami czuję się bezużyteczny. Ale wtedy przypominam sobie, że wydycham dwutlenek węgla, który jest niezbędny dla roślin –
Koty przynoszą ci swoje ofiary, ponieważ myślą, że jesteśnieporadnym zwierzęciem, które nie potrafi przetrwać bez ich pomocy – Po prostu przynoszą ci prezenty!

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Psy są dla ludzi, którzy muszą być czczeni niczym bogowie. Natomiast koty są dla ludzi silnych na tyle, aby móc znieść bogów siedzących nam na piersiach o 5 rano i domagających się ofiary –

Ciekawe ile w tym prawdy

Ciekawe ile w tym prawdy –  Głupim nazywa sięczłowiek, który mqjęckochtjjęcę go osobęodrzucd Ją.Robi to dlatego bomyśli, że potrzebnajest mu wolność,która z biegiem czasuokaże się jegonajwiększym wrogiem.
Nigdy nie uzależniaj swojego szczęścia od czegoś, co możesz stracić –
Bez mężczyzny w domu ani rusz –
Najpiękniejszym prezentem, jaki możemy dostać jest człowiek, który jest – Który daje swoją obecność. Który odbiera telefon. Który dotrzymuje słowa. Każda miłość zaczyna się od obecności i do obecności się sprowadza
Źródło: Katarzyna Markiewicz.
Klapsy są dla dorosłych,a nie dla dzieci –
W piekle istnieje specjalne miejsce dla takich ludzi jak ty... –  Koleś którego zfriendzonowałamrok temu prawie znalazł dziewczynę wiec napisałam że go lubię.Nie lubię, ale przyda się na wszelkiwypadek.

Mój plan na sobotę

Mój plan na sobotę –  Plan na sobotę:Oleje robotę,oleje dietę,otworzę czerwone winoi będę szczęśliwą dziewczyną
Ludzie zawsze będą gadać – Nie warto się przejmować! Róbcie to na co macie ochotę! We dwoje na |jednym ośle,zamęczą biedaka!Patrz jakiprostak, samjedzie, akobiecie każe iśćPopatrz jakipanofel, kobietaidzie a on za nią pieszo[Zobacz jacy idiociidą zamiast jechaćna ośle, jeszcze Aniech go na Tplecy wezmą.
Kto się ze mną wybiera? –  Wyruszymy na przygodęja wezmę książkity weźmiesz herbatęzałożymy nasze butyznajdziemy Fajne miejscedo czytania
 –  czy nie, albowiem kobiety są zasadniczo przynajmniejo tyle mądrzejsze od mężczyzn, że nie wyjdą za kogośtylko dlatego. że ów ktoś ma ładny tyłek - a mężczy-znom. owszem. się to zdarza i potem są te wszystkieżałosne płacze, że „żona mnie nie rozumie”, jakby gomiała rozumieć tym ładnym tyłkiem. To jakby kupićwyścigówkę i potem płakać. że za nic w świecie nie dasię nią zaorać pola.
Spodnie mojego faceta są jak lodówka – Ciągle tam zaglądam i ciągle tam nic nie ma
Dom powinien być na tyle czysty, żebyś był zdrowy – I na tyle brudny, żebyś był szczęśliwy
Prawdziwe imprezowe zwierzę ze mnie –
"Ludzie pytają: - Dlaczego jesteś taka?- Jaka? – - Wredna, oziębła, egoistyczna...- Nie jestem wredna, tylko szczera, nie jestem oziębła, tylko boję się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi, nie jestem egoistyczna, tylko znudziło mi się dbanie o tych którzy mają mnie głęboko w dupie. "
Źródło: Pokolenie Ikea
W końcu ktoś wpadłna jakiś dobry pomysł! –  A może by tak zebrać trochę podpisów pod obywatelskim projektemzabraniającym mężczyznom marnowania nasienia w wyniku masturbacji?Kara za ten czyn w zależności od częstotliwości - od 3 miesięcy do 3 lat.Czasami można by brać pod uwagę okoliczności łagodzące - np. szok poodejściu narzeczonej, izolacja w wyniku rozbicia się statku na bezludnejwyspie albo wstąpienie do zakonu.