Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 78 takich demotywatorów

 –
0:49
 –
 –
 – Tymczasem to nie zabawki, ale litewskie urządzenia zwane "dronobijkami", EDM4S Skysweeper. Urządzenie tłumi sygnały sterujące i używane jest do zwalczania dronów na polu walki
W Japonii drzemki w miejscach publicznych, zwane "inemuri" są społecznie akceptowane i uważane za oznakę ciężkiej pracy. Ludzie mogą spać w restauracjach,  sklepach, pociągach, ławkach itp, o ile nie zajmują za dużo miejsca –
 –  Szanowni Goście naszego baru! w związku z inwazją Rosji na Ukrainę w ramach solidarności z okupowanym narodem ukraińskim zmianie ulega nazwa pierogów. Od dzisiaj pierogi zwykle zwane ruskimi będą nosić nazwę swojskie lub ukraińskie . Bar Mleczny Lindleya 14
Jak to się robi w Norwegii: – Norwegowie mają zupełnie inną filozofię jeśli chodzi o odśnieżanie i odladzenie chodników. O ile ulice i drogi sumiennie się odśnieża (ale tylko w stopniu umożliwiającym poruszanie się), to jeśli chodzi o lód na chodnikach po prostu się go zostawia.Po pierwsze prawie nie używa się powszechnej w innych krajach europejskich soli lub jej substytutów. Po drugie chodniki posypuje się granitową skałą pokruszoną na drobne ostre kamyczki.Gdy nadchodzi wiosna, kamyczki te zbiera się do ponownego wykorzystania. Taki system jest super ekologiczny i bezpieczny dla zwierząt i roślin.Mimo posypywania chodników pokruszoną skałą są one zwłaszcza pod koniec zimy oblodzone w takim stopniu, że nawet w reprezentacyjnym centrum stolicy przypominają lodowisko.Norwegowie zamiast walczyć z tym lodem postanowili w typowy dla siebie sposób dostosować się do warunków w których przyszło im żyć.Rozwiązaniem jest noszenie gumowych lub metalowych nakładek z metalowymi kolcami na buty nazywane tu "brodder". Noszą je prawie wszyscy do każdego obuwia od sportowego po  eleganckie wizytowe, w sklepach są nawet specjalne mini nakładki na kobiece szpilki.Bardzo podobne rozwiązanie stosuje się tu również w przypadku komunikacji samochodowej. W zimie zakłada się opony zimowe z kolcami tak zwane "piggdekk". Sam używam takich w swoim aucie - dają świetną przyczepność w warunkach zimowych. W Norwegii w takie opony wyposaża się wszystkie radiowozy policyjne czy karetki pogotowia, używa ich też w swoich autach wielu Norwegów.Niestety takie opony z kolcami są w Polsce zakazane, co jest dla mnie niezrozumiałe. Przecież na Suwalszczyźnie czy w górach na południu Polski warunki zimą są zdecydowanie trudniejsze niż w południowej Norwegii.
W którym wszystkie światła na całej półkuli gasną na całą noc, by zredukować zanieczyszczenie światłemi byśmy wszyscy mogli podziwiaćnaszą galaktykę –
Potrafią strzelić do ofiary z odległości 1,5 m, biorąc pod uwagą kąt załamania promienia światła między wodą a powietrzem –
0:28
W Nowej Zelandii sporą popularnością cieszą się tak zwane kluby trumienne składające się z osób starszych, które spotykają się celem dekorowania swoich przyszłych trumien –

Grzybobranie w pigułce

Grzybobranie w pigułce – Coś na rozweselenie dla tych, co nie znajdują grzybówCałe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi.Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę
Zjawisko to zostało nazwane na cześć Barbry Streisand, która próbowała ukryć zdjęcie swojej rezydencji w Malibu, ale w rezultacie zwróciła na nie większą uwagę –
Tak wyglądają jabłka "Black Diamond" zwane również owocami skorpiona, które uprawia się w Tybecie –
Te zegarki zwane zalsach były początkowo zaprojektowane dla osób niewidomych. Można w nich odczytać czas dotykając dwóch magnesów –
Użytkownicy Wykopu strollowali tegorocznych maturzystów udostępniając arkusze z odpowiedziami z poprzednich lat – Po sieci rozniosła się plotka, że użytkownicy Mikrobloga są w posiadaniu tegorocznego egzaminu z języka angielskiego. Na portalu Wykop masowo zaczęły pojawiać się tak zwane Zielonki, czyli nowe konta, założone przez maturzystów. Wszyscy poszukiwali arkuszy maturalnych i wtedy do gry weszli użytkownicy Mikrobloga.Wymyślili oni tak zwany system Mikroblog+, czyli podstronę portalu, gdzie – za drobną opłatą lub po zrobieniu wyzwania – nowi użytkownicy mieli uzyskać dostęp do matury. Oczywiście żadnej podstrony nie było. Matury też nie było. Byli za to zdesperowani i naiwni maturzyści.Na pierwszy ogień poszła Loteria Durszlakowa – użytkownicy portalu domagali się od maturzystów przesłania zdjęć z durszlakiem lub garnkiem na głowie. Ci oczywiście spełnili ich wymagania i przesyłali zdjęcia. To jednak nie wszystko, a część Mirków poszła o krok dalej. Jedni dostawali od maturzystek zdjęcia topless, a inni nawet pobierali opłaty. Oczywiście maturzyści albo zostawali z kwitkiem, albo dostawali stary zestaw zadań z lat ubiegłych
Pokolenie "ani-ani" zwane też pokoleniem "szlachta nie pracuje" to grupa ludzi, którzy mają 20-24 lat i nie pracują, nie uczą się i nie szkolą się – Do tej grupy należy obecnie około 17 procent osób w przedziale wiekowym 20-24 lata mieszkających w Polsce
W czasie prohibicji w USA bimbrownicy budowali bimbrownie w lasach lub na łąkach, z dala od ludzkich osiedli i stróże prawa musieli tropić domniemanych przestępców pieszo – Aby uniknąć schwytania niektórzy bimbrownicy zmieniali swoje obuwie ponieważ ślady ludzkich stóp byłyby podejrzane gdy w okolicy nie byłoby żadnych zabudowań, przez co policja w łatwy sposób mogłaby dotrzeć do takiej bimbrowni. Mówiąc konkretnie zakładali tak zwane "krowie buty". Odciski kopyt miały zakamuflować ślady bimbrowników, bo kto by szedł za śladami krów co nie? Na zdjęciu policjant prezentuje przechwycony krowi but (1924 rok)
Są to tak zwane osiedla do spania. Ludzie przychodzą tam tylko się wyspać. A śpią dlatego, bo są zmęczeni po pracy, a pracują, aby mieć gdzie spać –
W lasach hrabstw Irlandii Północnej można napotkać śnieżnobiałe włosy rosnące na obumarłych gałęziach niektórych drzew – Dotknięte lub muśnięte promieniem słońca - roztapiają się. Zjawisko to zwane "lodowymi włosami" pojawia się, gdy temperatura spada trochę poniżej zera, a w powietrzu występuje wilgoć. Odpowiedzialne za to arcydzieło są porastające gałęzie grzyby z gatunku Exidiopsis effusa
Pisklęta Gouldiana Fincha mają po bokach dziobów świecące guzki zwane brodawkami. Działają one jak swego rodzaju "latarnia morska", która kieruje rodziców do głodnych piskląt w ciemnych jamach gniazdowych –