Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 127 takich demotywatorów

Zdjęcia nagrodzone w konkursie fotograficznym Sony (35 obrazków)

 –  Wszyscy byli zgodni: problem pustych tubek mogą rozwiązać jedyniewyspecjalizowani inżynierowie z zewnątrz. Projekt przeszedł przezwszystkie standardowe etapy: ustalono budżet, wybrano potencjalnychwykonawców i wystosowano zapytanie ofertowe. Sześć miesięcy (i 25 mlnzłotych) później firmamieszczące się w budżecie i przede wszystkim wysokiej jakości. Wszyscybyli zadowoleni.miala fantastyczne rozviązanie - na czas,każda tubkę iZastosowano bardzo precyzyjną wage, która ważyłasygnalizowala dzwonkiem i migoczącymi światelkami, jeśli któraś byłalżejsza niż powinna. Gdy tak się dzialo, linia produkcyjna zatrzymywalasię, ktoś podchodzil, usuwal pustą tubkę, naciskal jeden przycisk i liniaruszala dalej. Rezultat byl taki, że z fabryki nie wyszła już ani jedna pustatubka. Brak reklamacji ze strony klientów utwierdzil szefa w przekonaniu,że wydatek 25 mln złotych się opłacil.Po miesiącu zajrzal w raport dotyczący statystyk i odkrył, że wpierwszymtygodniu liczba tubek odrzuconych przez wagę pokrywala się zprzewidywaniami, jednak przez kolejne trzy tygodnie waga nie wykrylażadnych! Tymczasem szacowana liczba pustych tubek powinna wynosić conajmniej tuzin dziennie. Na polecenie szefa inżynierowie sprawdzilidokladnie sprzęt i potwierdzili, że raport nie zawiera zadnych bledówwaga dziala bez zarzutuZaskoczony takim obrotem sprawy szef udal się do fabryki, aby nawlasne oczy sprawdzić linię produkcyjnaą oraz zainstalowaną na niej wagę.Gdy dotarl na miejsce, zobaczył, że obok rozwiązania za 25 baniek stoikosz i wiatrak wart jakieś 50 zł, który zdmuchuje do niego puste tubki.Zapytal więc kierownika zmiany, o co w tym wszystkim chodzi.- A, to? odpowiedzial kierownik Bartek, mlodzik z obslugi, postawil, bomu się nie chcialo tutaj lazić za każdym razem jak zadzwonil dzwonek.

Dieta cud naprawdę istnieje:

 –  Chcecie schudnąć? Jedzcie żelki! Ale nie takie zwykłe. Słuchajcie, opowiem wam historię.Byłem sobie ostatnio w Tesco i zdałem sobie sprawę z tego, że chyba z dziesięć lat nie jadłem żelków. Stoi facet, lat trzydzieści pięć, łysina się zaznacza zakolami większymi niż ma Amazonka w górnym biegu, i ogląda żelki jak mały knyp. No i upatrzyłem sobie - Haribo sugar free. No spoko, bez cukru to może mi dziąseł nie wypali bo słodyczy to nie jadłem w hooy długo. Kupiłem sobie taką paczkę 2kg i szczęśliwy podbijam do kasy. Za mną jakiś starszy pan. Stuka mnie w ramię i mówi:-Tylko pan ich nie jedz za dużo, bo jak wnuczce kupiłem to dwa dni z kibla nie wychodziła.Nie dałem o to najmniejszego jebania(od kiedy mój bratanek zjadł całego szluga i wysrał kiepa nic mnie już nie zdziwi, ale to temat na osobną historię), zapłaciłem za wszytko i wychodzę. Ale po jakimś czasie dałem jebanie. I pomyślałem sobie "a hooy, spróbuję."Wbijam do domu(oczywiście nie mówię dzień dobry bo mieszkam sam, żadna nie odważy się spojrzeć na moje piękne, kuliste ciało), jem sobie obiadek, i coraz bardziej myślę o żelkach. Szybko wpieprzyłem mielone(sprzed 4 dni, ale tbw) i otwieram paczkę. Te misie, matko, jakie piękne! Żebyście wy to widzieli. To nie jakieś tam zwykłe żelki pizdryki ze sklepu, tylko dosłownie każdy miś patrzy na ciebie i się uśmiecha. Pragnie, żebyś go wchłonął. No i zacząłem je wchłaniać. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi - jak się okazało, brat wpadł z ww. bratankiem. No i tak siedzimy sobie, my z bratem po kawce, młody prawilnie spija soczek z wysokiej szklanki jak browara. Ojebaliśmy może ze trzy czwarte tej paczki(tak z półtora kilo), kiedy usłyszałem bulgotanie. Ale to nie takie bulgotanie jak bączek w wannie, tylko takie jak to wyśpiewują mnisi z Tybetu czy innego zapizdowa. Młody czerwony, spuścił łeb, zdążyłby nawet szklankę po tym soku umyć zanim to bulgotanie ustało.-Tata, kupa.-No słyszęNo i jak brat wstawał, to tylko spojrzał na mnie oczami jak 5 złotych i jak nie pierdolnął bączura, to myślałem że mu spodnie rozerwie. Brzmiał dosłownie jak stary Wartburg, i to przez dobre 10 sekund.-Coś ty nam kurwa dał?-No zwykłe że... - i nagle jakbym dostał pięścią w brzuch. Tak mnie skręciło, że się zjebałem z krzesła. No i zjebałem.Co potem się działo to była fekaliopokalipsa. Młody oczywiście nie doszedł do kibla, zasrał próg w kuchni i kawałek przedpokoju. Brat w ostatniej chwili podłożył sobie garnek, fajny taki nowy, pięciolitrowy, i w trzy sekundy się z niego wylało. Kurwa nie dość, że garnek zasrany, to jeszcze brat się patrzy na mnie jakbym nie wiem co mu zrobił. A ja sram na podłogę i krzyczę z bólu, bo mnie skręca jakby mnie zombie gryzły. Brat wtóruje, młody wyje sopranem. No istny performance, oprócz wrażeń wizualnych mamy jeszcze śpiew i breakdance w konwulsjach.Po pięciu minutach pierwsza fala ustąpiła. Co za debil wymyślił żelki-misie, które w jelitach zmieniają się w niedźwiedzie polarne? Brat patrzy na mnie, ja na brata, młody patrzy tępym wzrokiem przed siebie. Nawet on czegoś takiego z siebie nie wyrzucił, a oprócz wcześniej wspomnianego szluga ma na swoim koncie więcej podobnych wyczynów. Już zacząłem iść po wiadro, i to był dobry odruch. Druga fala przyszła tak niespodziewanie, że ledwo zdążyłem kucnąć nad wiadrem. Młody popuszcza jakieś mokre bąki, a ja kurczowo trzymam się drzwi od łazienki podczas gdy furia szatana niszczy wiadro. Brat siedzi wyczerpany na krześle i mówi:-O, dobra. Ten będzie suchy.Po jego twarzy wywnioskowałem, że nie bardzo. Zaraz zaczął się zwijać i spadł z tego krzesła, prosto we wcześniej pozostawione przez niego gówno. Ta fala trwała jakieś dwadzieścia minut, i czułem że jak przyjdzie jeszcze jedna to wysram materię pozakosmiczną, bo gówna to tam już nie będzie. W międzyczasie słyszę stukanie w rury. Jakby ta stara raszpla z piętra niżej wiedziała przez co przechodziliśmy, to już by co najwyżej w wieko trumny mogła pukać.Do czwartej fali byliśmy już przygotowani niemal strategicznie - młody zajął kibel bo najwygodniej, a my z bratem siedzimy oparci dłońmi o brzeg wanny. I czekamy. Nagle jak lecącego Apache wroga słyszę takie łopotanie. I zaczyna się desant, który trwa kolejne czterdzieści minut. To już był rekord. Nie wiedziałem, że mam w sobie tyle czegokolwiek - myślałem w pewnej chwili, że jelitom już się popierdoliło do reszty i zaczęły się wywijać na lewą stronę. Nagle walenie do drzwi.-Spierdalać!-Panie Gównalski, otwierać! Policja!-Sram!-Gówno mnie to obchodzi! Otwierać!-Pięć minut!Jelita pozwoliły mi wstać po dwunastu. Otworzyłem drzwi, i nie zdążyłem nawet przyjrzeć się policjantowi, bo pierdolnął na glebę jak kawka XD raszpla szepnęła tylko "o boże" i zaczęła zbiegać po schodach. Dała radę zejść po dwóch zanim zgasły jej światła. Zamknąłem drzwi(przy okazji wychlapując trochę niedźwiedziego łupu na klatkę schodową), i zdążyłem dojść do drzwi od łazienki, kiedy się znowu zaczęło. Czułem, jak gorąca magma opuszcza mój wulkan i tworzy nowe połacie lądu na podłodze mojego przedpokoju. Było tam wszystko - rzeki, małe pagórki i dolinki, nawet coś na kształt naszej komendy policji. Zrezygnowany brat z tępym wzrokiem osunął się dupą do wanny i tak już siedział w środku, stopniowo robiąc coraz głębszą błotną kąpiel. Mówię wam, wyglądało gorzej niż te kible w "Trainspotting."Koniec końców, spędziliśmy jakieś sześć godzin walcząc z tymi niedźwiedziami. Młody miał mniej w sobie więc po czterech godzinach tylko siedział w rogu kibla i cichutko płakał. Mieszkanie było wynajęte, więc trochę przyps, bo posprzątać trzeba. Po czterech dniach było w miarę ok(poza smrodem), a worki wyjebałem do lokalnej oczyszczalni ścieków bo po godzinie spuszczania w kiblu zapchałem i zrobił się mały wylew. Myślałem, żeby zacząć to gówno ściągać z podłogi jak wodę z akwarium (wiecie, gumowa rurka, zasysanie i lecimy), ale w ostatniej chwili brat mi wyrwał węża z ręki i pierdolnął nim w głowę. Jak znosiłem worki po klatce schodowej to wylewałem trochę pod wycieraczkę tej starej psiochy, niech ma to zdarzenie w pamięci do końca swojego życia XDEpilog: zgubiłem tego dnia 12 kilo. DWANAŚCIE. Niech mi żadna Ewa Koniakowska czy inna Mela B nie pierdoli, że jej dieta jest skuteczniejsza. Po tym, jak tydzień nie było mnie w pracy wyjebali mnie z firmy ochroniarskiej. Zatrudniłem się w restauracji. I jak przychodzą jakieś gnojki które są za głośno to daję im miseczkę żelków "dla szanownych klientów." Przecież się gówniarze (hehe) nie przyznają rodzicom, że wpieprzały słodycze. A ja mam ubaw, widząc ich skręcone małe ryje XD brat dalej się do mnie nie odzywa, ale myślę że mu niedługo przejdzie.

Historia jednego pieniądza...

Historia jednego pieniądza... –  W malym irlandzkim mieście panuje deszczowa pogoda. Ulice są opustoszale. Nastaly zle czasy. Ludzie maja dlugi. ale żyją na wysokiej stopie. Przy tak niefortunnej pogodzie bogaty niemiecki turysta szukal noclegu. Zatrzymal auto przed malym hotelem. w tym irlandzkim mieście. Wszedl do środka. Zagadnął wlaściciela hotelu. czy może sobie obejrzeć pokoje. bo chcialby jedna noc przenocować i polożyl na ladę 100 € kaucji. Wlaściciel hotelu dal mu więc klucze do pokoi. Kiedy tylko turysta znikl na schodach hotelarz wziął te 100€ i pobiegl szybko do sąsiada rzeźnika. aby zaplacić swoje dlugi. Rzeźnik wziął te 100€ i polecial do hodowcy rolnika zaplacić za dostawy. Rolnik wziął ten 100€ banknot i polecial zaplacić swoje dlugi w magazynie. Magazynier ze 100 € banknotem pobiegl do knajpy i uregulowal swoje kredyty. Barman przesunął banknot do siedzącej przy ladzie prostytutce. która też ciężkie czasy miala. ale przyjemności na kredyt mu udzielala. Prostytutka szybko pobiegla do hotelu. aby zaplacić za wynajem pokoju tymi 100 €. Hotelarz polożyl 100€ banknot z powrotem na ladzie. W tym momencie akuratnie turysta schodzil po schodach. Żaden z tych pokoi mi nie odpowiada - powiedzial i wziął swój 100€ banknot i opuści! miasteczko. Nikt nic nie produkowal Nikt nic nie zarabial Wszyscy uczestnicy pozbyli się swoich dlugów.

Kilka wskazówek, które pomogą ci rozpoznać produkty wysokiej jakości (10 obrazków)

Zibi jak zawsze w wysokiej formie –
Plucha i mokra nawierzchnia pozwalają wyróżnić dwa typy kierowców: – Tych pozbawionych kultury i wychowania, chlapiących na wszystkie strony nie zważając na pieszych oraz tych o wysokiej kulturze, którzy usiłują nie ochlapać pieszych ale bez skutku
Komputer obsługujący Wysokiej Częstotliwości Elektronowy Mikroskop Transmisyjny zawierający działo elektronowe strzelające wiązką o średnicy rzędu nanometrów ma 3GB RAMU, jednordzeniowy procesor 2,2 GHz, dysk 180GB – Do czego masz zamiar używać swojej komórki, że potrzebujesz aż tak dobrego sprzętu?
Dodatkowo pamiątkowe zdjęcie w wysokiej rozdzielczości –

Pamiętaj!

Pamiętaj! –  Co jest małe, słodkie i możesz to upiec w wysokiej temperaturze?Nie, to nie babeczka...To pies jeśli zostawisz go zamkniętego w samochodzie podczas upałów!SAM SE SIEDŹ
Nie ma prezentów nietrafionych, są tylko te praktyczne –  Kochanie, nie jesteś zadowolona z prezentu? - Zapytał mąż swoją lubą.- Niespecjalnie.- No, ale wydałem na niego 700 złotych.- I tak mi się nie podoba.- Kochanie, ale to naprawę wysokiej klasy sprzęt.- Do cholery przecież, to wędka. Wiesz że nie wędkuję.- To może chociaż mi się przyda.
Najciemniej pod latarnią –  Pod koniec 2015 roku w USA aresztowano 19-letniąSarę Furay, której postawiono zarzuty posiadania ihandlu narkotykami. Przy nastolatce znaleziono31,5 g kokainy, 126 g wysokiej jakości marihuany,29 tabletek Ecstasy, 60 porcji LSD i pewną ilośćmetamfetaminy. Sarah jest córką agentaspecjalnego DEA - agencji federalnej zajmującej sięwalką z przestępczością narkotykową.
Kolejny polski absurd! W Dąbrówkach Breńskich drogowcy zagrodzili wiatę przystankową wysoką stalową barierą – Od czerwca ub.r. jezdnia w sąsiedztwie przystanku była remontowana. Gdy w grudniu drogowcy kończyli pracę, wiatę przystanku ogrodzili barierkami. Ludzie na autobus muszą czekać na ulicy lub chodniku, bo starsze osoby nie dają rady przeskoczyć wysokiej bariery
Nie musisz być mistrzem cukiernictwa, aby zaskoczyć znajomychzajebistym ciastem! – Potrzebujesz tylko 3 jajek, 120 g białej czekolady i 120 g kremowego twarożku. Oddziel białka od żółtek i schowaj je do lodówki. Rozpuść czekoladę nad gorącą wodą, a następnie wymieszaj ją z twarożkiem. Dodaj 1/3 ubitych wcześniej na sztywną pianę białek. Całość dokładnie wymieszaj, dodaj resztę białek i jeszcze raz wymieszaj tak, aby uzyskać jednolitą masę. Następnie przełóż ją do natłuszczonej wysokiej formy i piecz w temperaturze 170 st. Celsjusza. (Bardzo ważne: na blachę do pieczenia wlej około pół litra wrzącej wody). Po 15 minutach obniż temperaturę do 160 st. i piecz przez kolejny kwadrans. Po upieczeniu zostaw ciasto w piekarniku jeszcze na 15 minut, po czym wyciągnij je i zostaw do wystudzenia.Banalnie proste! Smacznego!
Spam w Kanadzie – Kanadyjczycy nie otrzymują zbyt wielu niechcianych reklam na skrzynki pocztowe. Wynika to z dosyć wysokiej kary grożącej za wysyłanie spamu - dla osoby prywatnej wynosi ona milion dolarów, zaś dla przedsiębiorstwa dziesięć razy tyle
Nie daj się omamić politycznymi obietnicami o wysokiej pensji minimalnej – Szwajcarzy w zeszłym roku odrzucili projekt ustawy o płacy minimalnej na poziomie 14 tys. złotych i to nie bez powodu
Kupiłem system audio z naprawdę wysokiej półki – Wrażenie obecności muzyków rockowych jest tak silne, że zaczęła mi ginąć kokaina
Niby można ograniczyć przeklinanie w pracy – ale po jaką cholerę? Apel w firmie: Drodzy Pracownicy Po wnikliwych obserwacjach i wielu skargach od pracowników, zarząd naszej firmy postanowił wprowadzić zakaz używania wulgarnego języka w czasie pracy. Musicie zdawać sobie sprawę, że bardzo często macie do czynienia z osobami o wiele wrażliwszymi od siebie i używając dość swobodnego języka możecie kogoś urazić czy spowodować u niego nieodwracalne zmiany psychiczne. Aby ułatwić wszystkim "przejście" na akceptowalny dla wrażliwych uszu język zarząd przygotował podręczną listę zwrotów zamiennych pod nazwą: "LEPIEJ POWIEDZ..." Zwroty zostały tak opracowane, że sprawna wymiana pomysłów i informacji będzie możliwa bez straty czasu i wysokiej efektywności komunikacji. A oto lista: Podręczna lista zwrotów zamiennych w pracy "LEPIEJ POWIEDZ..." LEPIEJ POWIEDZ: Być może mógłbym dzisiaj zostać po godzinach. ZAMIAST: Czyś ty och...ł? Co ja k...a domu nie mam czy co? LEPIEJ POWIEDZ: Myślę, że w ten sposób nie uda nam się tego zrobić. ZAMIAST: I tak k...a do zaje...ial Całe życie z kretynamil LEPIEJ POWIEDZ: Może powinieneś jeszcze to sprawdzić... ZAMIAST: No i weź tu k...a tłumacz debilowi... LEPIEJ POWIEDZ: Nie uczestniczę w realizacji tego projektu. ZAMIAST: A c..j mnie to obchodzi I LEPIEJ POWIEDZ: Hmmm... To bardzo interesujące... ZAMIAST: Co ty pier 2 LEPIEJ POWIEDZ: Spróbujemy to jakoś rozplanować... ZAMIAST: I k...a dopiero teraz mi o tym mówisz? LEPIEJ POWIEDZ: On nie jest zapoznany ze sprawą... ZAMIAST: Jak zwykle był zajęty lizaniem czyjejś dupy) LEPIEJ POWIEDZ: Przepraszam Pana... ZAMIAST: I c..j ci w dupę... LEPIEJ POWIEDZ: Jestem w tej chwili zawalony robotą... ZAMIAST: I co k...a jeszcze mam zrobić? Mam płacone na godzinę... LEPIEJ POWIEDZ: Lubię wyzwania... ZAMIAST: Poszukaj sobie kogoś głupszego od siebie do czarnej roboty... LEPIEJ POWIEDZ: Nie za bardzo mogę ci w tej chwili pomóc. ZAMIAST: Poj...to cię? Frajera szukasz? LEPIEJ POWIEDZ: Ona jest agresywną i przebojową osobą. ZAMIAST: To suka jakich mało! LEPIEJ POWIEDZ: Mógłbyś więcej poćwiczyć robienie tego. ZAMIAST: Przecież ty k...a nie masz zielonego pojęcia jak to się robił LEPIEJ POWIEDZ: To jest dla mnie kłopotliwe... ZAMIAST: Chyba cię k...a poje...ol Z góry dziękujemy za zastosowanie się do powyższego zarządzenia i życzymy miłej atmosfery w komunikowaniu się ze współpracownikami, mając nadzieję że nasz drobny wkład w postaci przygotowanej listy przyczyni się do zwiększenia efektywności pracy i usprawnienia komunikacji. Jeszcze raz dziękujemy Departament Kadr

"Znawcy" zdrowego żywienia

"Znawcy" zdrowego żywienia – Tak naprawdę nic o nim nie wiedzą Dzisiaj poddamy ocenie nasze tajne, nowoczesne przepisy rodem z wysokiej klasy restauracji najlepszym ekspertom do spraw żywności Teraz sprawdzimy, co eksperci powiedzą na temat tych „pyszności". Pora na prawdziwy eksperyment psychologiczny: zaserwujemy kilka standardowych dań z McDonald's największym ekspertom od żywności z krajów Beneluksu, ale skłamiemy im, że to nowa, ekologiczna alternatywa dla fast foodów. Bardzo smaczne, świetna konsystencja, naprawdę dobre. Przyjemnie rozpuszcza się na podniebieniu, smakowałoby wyjątkowo dobrze z winem. Gdyby miała pani porównać to z, dajmy na to, jedzeniem z McDonald's, to co pani zdaniem jest największą różnicą? Smakuje zdecydowanie lepiej, no i przede wszystkim to żywność ekologiczna. No cóż, to z pewnością był dzień pełen niespodzianek! Jak sądzisz Cedrique, czego się dzisiaj nauczyliśmy? Tego, że wystarczy powiedzieć ludziom, że coś jest zdrowe i ekologiczne, a na pewno Ci uwierzą!
Przyjemne uczucie "brać udział"w tym wydarzeniu – Coś niesamowitego dzieje się na naszych oczach Historyczny moment za nami! Misja New Horizons wykonana? Dowiemy się za kilka godzinDokładnie o 13.49 wystrzelona w 2006 roku sonda New Horizons przeleciała w odległości 12,5 tys. km od Plutona. Nie weszła na orbitę, ale - miejmy nadzieję - wykonała zdjęcia i zebrała dane, dzięki którym lepiej będzie można poznać skład powierzchni i atmosfery Plutona. Na rezultaty będzie trzeba jednak poczekać. Pierwszy kontakt z Ziemią sonda nawiąże prawdopodobnie w środę nad ranem.New Horizons zbliżyła się do powierzchni Plutona z prędkością 13,78 tys. km/s. Podróż na peryferie Układu Słonecznego zajęła jej 9,5 roku. Na wyniki badań i zdjęcia jednak poczekamy. W nocy z wtorku na środę sonda przekaże Ziemi informację na temat swojego stanu technicznego. Pierwsze zdjęcia wysokiej rozdzielczości powinny spłynąć kilka godzin później, czyli prawdopodobnie około 4 rano. Na ten moment kontrolerzy misji będą czekać z wielką niecierpliwością - sygnał sondy musi pokonać odległość niemal 5 mld km. Ze względu na odległość komunikacja odbywa się z „zawrotną prędkością”: sygnał radiowy podróżuje na Ziemię aż 4,5 godziny, a transfer danych to od 600 do 1200 bitów na sekundę.Dzisiejsza data jest symboliczna: dokładnie 50 lat temu nad Marsem przeleciała sonda Mariner, która po raz pierwszy sfotografowała Czerwoną Planetę. Prochy odkrywcy Plutona w kapsule sondyNa pokładzie New Horizons oprócz urządzeń badawczych znalazły się dwie płyty CD ze zdjęciami naukowców, którzy nadzorują misję oraz nazwiskami dokładnie 434738 osób, które w odpowiednim czasie zgłosiły się i zarejestrowały online. Sonda zabrała w Kosmos również prochy amerykańskiego astronoma Clyde'a Tombaugha – odkrywcy Plutona, który zmarł w 1997 roku. - Myślę, że mój tata byłby bardzo przejęty misją New Horizons. Zresztą kto by nie był? Kiedy patrzył na Plutona przez teleskop, był on zaledwie jasną plamką – powiedziała córka astronoma Annette.