Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 147 takich demotywatorów

Ta wersja Bohemian Rhapsody sprawia, że ma się ciarki na plecach – Tuż przed koncertem zespołu Green Day w londyńskim Hyde Parku, puszczono z głośników właśnie wspomniany utwór. Wtedy publiczność zaczęła śpiewać...
 –  PONIEDZIAŁEK - Dzisiaj dostaliśmy nową broń służbową z centrali. Pułkownik Żelazny nakazał nam jej natychmiastowe wyczyszczenie. "Żeby mi lśniła jak..." nie dokończył i wyszedł do toalety. Próbowałem wielu papierów ściernych ale rdza z mojej nowej finki nie schodzi. WTOREK - Dziś zgłosił się jakiś nieogolony młodzian z gitara mówiąc, że przybył tu na przesłuchanie. Dokonałem rutynowej roboty i całkiem przepisowo go przesłuchałem. Przyznał się do wszystkiego. Zdziwił się tylko, że nie kazaliśmy mu grać i śpiewać, bo według niego to właśnie się robi na przesłuchaniach w studiach nagrań. Wyprowadziliśmy go z błędu mówiąc mu, ze trafił na komisariat. Młodzian zemdlał. Kiedy leżał powalony niemocą, cała komenda wykonała brawurowo utwór "Besame Mucho". Kapral Klucha grał na grzebieniu. ŚRODA - Gramy w rosyjską ruletkę. Cudem przeżyłem. Posterunkowy Paproch, zamiast zostawić jedną kule, wyjął tylko jedną z magazynka. Wyszły nasze braki w wyszkoleniu. Nikt nie został nawet draśnięty. Jedynie Klucha przytrzasnął sobie palec. Cynglem. CZWARTEK - Wyruszyliśmy w pościg za skradzioną furgonetką bankową. Tego jeszcze nie było. Wszystkie rowery w akcji. PIĄTEK - Dziś zawody strzeleckie. Byłem drugi. Tuż, tuż za pułkownikiem Żelaznym. Na następne zawody będę musiał przygotować nową tarczę, bo od trzech lat mam cały czas ten sam wynik i obecna tarcza już mi mocno wyblakła. SOBOTA - Nareszcie weekend. Gram z posterunkowym Paprochem w szachy. Nawet nam szybko idzie , bo mamy tylko połowę pionków i to w tym samym kolorze. NIEDZIELA - Dzisiaj mam wolne. Nie mogę jednak zapomnieć o pracy. Wróg zawsze czuwa. Przeglądam interesującą książkę dotyczącą kryminalistyki. Ciekawie się zaczyna, cytuje "...nazywam się Żbik a na imię mam kapitan
 –
Uczestniczka "Milionerów" odpadła już na pierwszym pytaniu! Jak można było tego nie wiedzieć?! –  Na akord można:A: spaćB: pracowaćC: śpiewaćD: podróżować
Tak się czuje większość ludzi podczas świętowania swoich urodzin –  Moje urodzinyZaczynają śpiewać 100 latCo mam robić? Też śpiewać? Nie, to głupie. Mam tak stać? Ale dziwnie. Gdzie mam się patrzeć?Kiwam się na boki czekając aż skończą
Sprzątając mieszkanie,żona sobie śpiewa.Nagle staje przy niej zły mąż i burczy: – - Mogłaś mi powiedzieć, że będziesz śpiewać! Od pół godziny smaruję zawiasy przy ogrodowej furtce!
Z cyklu:Oczekiwania vs rzeczywistość –  Siedzę na poczcie, z numerkiem, czekam na swoją kolej, która nastąpi zapewne za jakieś 3865 godzin. Obok mnie siedzi ojciec, (lat na oko 37), z małą (4-5 lat) uroczą (ciemna karnacja, wielkie czarne oczy, śliczne kręcone włosy) córeczką. No i tak sobie rozmawiają: co tam w przedszkolu, co jadła na obiad i jakich nowych piosenek się nauczyła.W tym momencie dziecię zaczyna śpiewać. No fajnie, spoko, nawet jej to nieźle wychodzi, słodka jest, niech se śpiewa. Pierwsza piosenka, druga, babcie dostają spazmów, cała poczta radośnie uśmiecha się i buja w rytm szlagierów typu "Słoneczko dzisiaj późno wstało". Generalnie pozytywnie, ojciec puchnie z dumy, ale coś się zaczyna wiercić, coś mu nie pasuje, coś by chciał lepiej, fajniej. No więc podkręca:- A po angielsku się nauczyłaś czegoś śpiewać?Ze strony małej total ignor. Maszeruje po poczcie, coś tam sobie podśpiewuje pod nosem o panach janach i ma wywalone na ambicje starego. Ale stary nie odpuszcza, w końcu nie po to gówniaka do angielskiego przedszkola zapisywał, żeby teraz nie umiało "majnejmis", nie?- Majeczko, a po angielsku nauczyłaś się czegoś śpiewać?- Tak.- A zaśpiewasz?- Tak. Cipa cipa. Cipa. Chuj
Opera to takie dziwne miejsce, w którym koleś dźgnięty nożem... – ...zamiast krawić zaczyna śpiewać
I tak w kółko, za każdym jebanym razem –  Najpierw zmienią filtry w profilowych na fejsbusiu, potem przeczytają że islam nie miał z tym nic wspólnego, następnie wejdą na fanpejdż jakiegoś bezmózgiego zjeba sugerującego że to chrześcijanie mają swoich ekstremistów, a islam i terroryzm wykluczają się. Wyjdą na ulice śpiewać kretyńskie piosenki, by dowiedzieć się że muszą wrócić do domów bo przedłużony Stan Wyjątkowy potrwa nieco dłużej. Że komisarz-kurwa Bieńkowska posłuży się zmyślonymi statystykami by demokratycznie przepchnąć pomysł jeszcze większych restrykcji odnośnie posiadania broni. Że Juncker, Timmermans, Tusk, Schultz, Hollande i Merkel po raz enty"wielce ubolewają" nad tym przykrym stanem rzeczy. A od papieża-idioty usłyszą kolejną wiązankę wydumanych słów potępienia i truizmów. Obejrzą relacje tefałenów, usłyszą o nowych ustawach antyobywatelskich, które bez względu na ich zdanie i tak przelecą przez parlamenty. Pokażą im twarze POPULISTÓW Le Pen, Farage'a, Trumpa, Hofera, Frauke i powiedzą żeby na nich pod żadnym pozorem nie głosować. Na koniec pójdą do kin na najnowszy film z Potterem o globalnym zagrożeniu ze strony armii prawicowych neonazistów. I zginą, wzbogaceni kulturowo przez tolerancyjnego przedstawiciela religii czyjegoś przedpokoju.
Niepodważalny argument na to, że potrafisz śpiewać –
Zostawili nas Anglicy! Ogłaszam strajk i bojkot Anglii: – 1. Od dziś nie oglądam Bonda i mam w nosie kto go zagra. Nawet gdy to będzie Polak pracujący w Anglii.2. Nie słucham angielskich zespołów, np Spice Girls. Kończę z Adele, nigdy nie umiała śpiewać.3. Proszę Kraków o Kraxit czyli wyrzucenie Anglików z rynku.4. Żądam zabrania im piłki i wyrzucenia z EURO 2016. Nie ich zabawa.5. Proszę Polaków pracujących w Anglii o spieprzenie dzisiejszych zadań w pracy.6. Zakazuję używania angielskiego okrzyku WOW! na rzecz polskiego OCH!
Źródło: Szymon Majewski
Ciekawa rzecz miała miejsce na meczu Turcja - Hiszpania – Tureccy kibice zaczęli gwizdać na swojego Ardę Turana, więc Hiszpanie zaczęli śpiewać pieśń na jego cześć
Jeden to facet, który nie umie śpiewać i ogłupia dzieci – Drugi to Arnold Boczek
- Żeby ludzie nie myśleli, że cię biję... –
Przychodzi na komisję lekarską facet bez rąk i nóg:- Dzień dobry, co by Pan chciał?- Rentę, pracy nie dostanę, nic robić nie mogę.- Śpiewać Pan możesz! –
Ta para to dowód na to, że prawdziwa miłość istnieje i nigdy nie umiera!92-letni Howard i 93-letnia Lana nie widzieli poza sobą świata. Razem kroczyli przez życie i wspierali się w dobrych i złych chwilach. Gdy nadszedł nieuchronny moment pożegnania, mąż – – Kochanie, byłem Twoją najlepszą miłością – żartuje Howard.– Wiem… kocham cię – mówi zmęczona Lana. – Zawsze kochałam.Wtedy Howard zaczął śpiewać:– Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo mi na tobie zależy. Nawet, gdybym próbował, nie byłbym w stanie ukryć mojej miłości do ciebie.– Lubi mnie! – zażartowała Lana.Na koniec para pocałowała się, a Lana powiedziała:– Kocham cię.– Jesteś moja – odrzekł Howard.– Dziękuję ci, kochanie – dodała na pożegnanie Lana.
Policjant Jeff Davis z Dover zapomniał, że w samochodzie jest włączona kamera i uległ muzycznemu uniesieniu – W trakcie rutynowego patrolu usłyszał w radiu piosenkę Taylor Swift „Shake It Off” i jak gdyby nigdy nic zaczął śpiewać i ruszać się w rytm muzyki

Na każdego cwaniaka, znajdzie się jeszcze większy cwaniak

Na każdego cwaniaka, znajdzie sięjeszcze większy cwaniak –  Przeglądając nagrania, jakie wykonałem w czasie świąt swoim telefonem komórkowym, zobaczyłem rozmowę przy stole, w czasie której mój dziadek opowiadał o weselu swojego syna, a mojego wujka. W czasie tej rozmowy podniesiono temat wódki weselnej. Zaciekawiłem się. Dziadek mówił, że wódki było tak wiele, że musiał zakopać kilkanaście butelek pod drzewem. A dokładniej - pod orzechem. Jeszcze dokładniej - „pod drugim orzechem”.Zatrzymałem nagranie i zadzwoniłem do babci. Zapytałem ją o tę wódkę.- To była wódka z Peweksu - powiedziała babcia.- Butelki półlitrowe?- Trzy czwarte litra.- Słodki Jezu.- Siedemnaście sztuk. Albo siedem. Nie, siedemnaście raczej.- Musimy ją odzyskać. Tę wódkę.- Po co?- Jak to po co. Karnawał się zaczyna.Rozłączyłem się i pojechałem do Falenicy, gdzie w ogrodach rodzinnej rezydencji ukryta była wódka z Peweksu. Siedemnaście butelek. Albo siedem. Nieważne.Wesele odbywało się właśnie w tym ogrodzie, ale już ponad trzydzieści lat temu i jeden z orzechów usechł był, zmarniał i został wycięty. Drugi rósł dalej. Poszedłem do piwnicy po szpadel i zacząłem kopać. A mróz był straszliwy. Chyba minus piętnaście stopni. Ale nieważne. Wódka. Siedemnaście butelek z Peweksu. Trzy czwarte. Kopałem pod orzechem. Dziadek wyszedł do ogrodu i zapytał, co robię.- Wykopuję wódkę z wesela - odpowiedziałem.- Po co.- A po co ludziom wódka? Żeby odejść od Boga, tańczyć i śpiewać w ramionach diabła.- Ziemia zmarznięta - rzekł dziadek. - Nie dokopiesz się.- Dokopię.- Nie dokopiesz.- Dokopię.- Nie dokopiesz się.- Dokopię się.- Dobra, to kop.Dziadek odszedł, a ja kopałem dalej. Od godziny dziesiątej rano do południa. Potem przyszła babcia i dała mi herbaty i chleba ze smalcem ze skwarkami i ogórkiem kiszonym. Zjadłem, wypiłem i kopałem dalej. Za wódką. Siedemnaście butelek, każda trzy czwarte litra. Każda z Peweksu. Sprzed trzydziestu lat.Około szesnastej dokopałem się wreszcie do czegoś. Odłożyłem szpadel, otarłem pot z czoła. Wyciągnąłem z ziemi wielki wór parciany. Zawołałem dziadka, zawołałem babcię. Przyszli, stanęli nad dziurą w ziemi opodal orzecha.Otworzyłem wór i zacząłem wyjmować z niego butelki. Jedną, drugą, ósmą, dwunastą. Wszystkie siedemnaście. Ustawiłem je w rzędzie obok wykopu, znów pot z czoła otarłem. Spojrzałem na dziadka, potem na tę wódkę, potem na babcię, potem znów na wódkę.- Te butelki są puste - powiedziałem.- No, a jakie mają być - odrzekł dziadek.- Mówiłeś, że zakopałeś butelki z wódką.- Mówiłem, że zakopałem butelki po wódce. Bo nie było co z nimi zrobić.- A gdzie jest wódka?- Co?- Gdzie jest wódka, pytam.- He, he. Jak to gdzie. Wypita, idioto.
Turoń - najbardziej polski z kolędników – Turoń - kolędnik z dawnych grup obchodzących ludzkie domostwa w okolicach Nowego Roku. Jego nazwa jest nieprzypadkowa i wywodzi się od tura, wymarłego ssaka z rodziny krętorogich, którego w zamierzchłej przeszłości grupy kolędnicze w czasach pogańskich ciągały ze sobą w celu odprawiania magicznych rytuałów obchodzenia ze zwierzęciem gospodarskich pól. Turoń w poczcie kolędników pełni funkcję tzw. maszkary – straszydła, które poza budzeniem strachu, potrafiło także wywołać śmiech. Gdy kolędnicy śpiewali, turoń harcował i figlował, wywołując w ten sposób śmiech bądź też strach (zwłaszcza u dzieci). Trudno było mu śpiewać wraz z resztą kolędników, aczkolwiek starał się przynajmniej mlaskać i kłapać pyskiem w rytm melodii. Ważnym rytuałem kolędniczym było tzw. cucenie turonia. Zmęczony harcami turoń padał na ziemię, zaś zadaniem reszty kolędników było ocucenie go poprzez wypowiedzenie stosownych zaklęć, a także poprzez wlanie mu do gardła ozdrowieńczego eliksiru w postaci wódki.
Sytuacja w Polsce robi się tak przygnębiająca, że wkrótce Adele zacznie o tym śpiewać –