Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 253 takie demotywatory

Przy wejściu do schroniska dla psów ktoś zostawił szczeniaka – W pudle razem z pieskiem był list i ulubiona zabawka psa. 12-letni chłopiec, który kochał tego psa, razem z mamą zanieśli szczeniaka do schroniska, bo ojciec chłopca znęcał się nad psem i chciał go sprzedać. Chłopiec z mamą stwierdzili, że w schronisku na pewno znajdą psu lepszych opiekunów, niż ci, którym sprzeda go ojciec. Po ogłoszeniu tego na stronie schroniska zgłosiło się 300 osób chętnych do opieki nad psem. Bardzo często dzieci są mądrzejsze od swoich rodziców...
Źródło: ROTTWEILERTOPFANS.COM
Tego się nie robi psu! –
Wy też jak wychodzicie z domu mówicie kotu i psu dokąd idziecie i kiedy wrócicie? –
"Człowieku", który porzuciłeś swojego psa na polnej drodze, rzadko uczęszczanej przez kogokolwiek, jak mogłeś go zostawić w dodatku zaklejonego taśmą w kartonie? Czworonóg jakimś cudem z niego wyszedł i czekał na Ciebie.. jak długo? Nie wiemy. – Psiak jest bardzo zaniedbany, wychudzony, zadredziały..ta miska na zdjęciu? Została zostawiona przez naszego wolontariusza, który dwukrotnie próbował psiaka złapać gdy ten przez strach uciekał i nie dawał się dotknąć. Na szczęście się udało bo kto wie co mógłby się z nim stać gdyby ktoś go nie zauważył?Zastanowiłeś się chociaż przez chwile porzucając go w upale zamkniętego w kartonie?Może wylegujesz się teraz na plaży lub chodzisz po górach i dawno zapomniałeś o tym co zrobiłeś?A może po prostu psiak się znudził i postanowiłeś go wyrzucić w szczerym polu?Trudno jest nam pojąć jak można zrobić coś tak okropnego psu, który ufa swojemu opiekunowi bezgranicznie..Miodek na razie jest przerażony ale mamy nadzieje, że w ciągu najbliższych dni otworzy się na nas.UDOSTĘPNIJ! MOŻE KTOŚ ROZPOZNA PSIAKA, KTÓRY JEST PODOBNY DO PSA SĄSIADA, KTÓRY NAGLE ZNIKNĄŁ?MIODEK ZOSTAŁ ZNALEZIONY W KRZYŻANOWIE WOJ. WLKP I PRZEBYWA W GAJU KOŁO ŚREMU OKOŁO 40 KM OD POZNANIA"
 –
Nie bądź obojętny! – Zamknięty samochód w upalnv dzień może być zabójczy dla psa, dlatego nie wahaj się reagować!Część samochodów wyposażona jest w klimatyzację postojową — najlepiej dotknij wcześniej szyby, by sprawdzić, czy jest nagrzana - jeśli jest chłodna, klimatyzacja najpewniej działa i psu nic nie zagraża.
Jeśli musicie założyć kaganiec waszemu psu - wybierzcie taki, w którym pies będzie mógł otworzyć pysk, aby się ochłodzić podczas ziajania. – Kaganiec weterynaryjny służy tylko do badań weterynaryjnych. Nie nadaje się do dłuższego noszenia.
Dbaj o niego podczas upałów –
 –
A temu psu zapisz podwójną dawkę szczepienia –
Święta fajka pokoju Dakotów sprzedana na aukcji za 40 tys. dolarów - kupiec oddał ją plemieniu z Minnesoty – Fajka została wyrzeźbiona z katlinitu przez wodza Dakotów, Białego Psa w 1862 roku, kiedy przebywał w więzieniu po powstaniu Dakotów w Minnesocie. Fajkę Białemu Psu odebrał jeden z oficerów, a od lat 80. XIX wieku fajka znajdowała się w posiadaniu rodziny z Bostonu, która jakiś czas temu postanowiła przekazać ją na aukcję - mimo sprzeciwów środowisk Indiańskich
Jego wieloletni partner, z którym razem służyli w policji niesie go na rękach, a pozostali koledzy i koleżanki z pracy salutują, oddając psu hołd i wyrazy szacunku –
Personel centrum medycznego ustawia się w szpalerze, aby bić brawo psu terapeutycznemu Tassy, gdy rozpoczyna ostatni obchód i przechodzi na emeryturę –

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Maritza Rubalcava poświęca 40 minut czasu na doczepianie tipsów swojemu psu chihuahua. Niektóre kobiety chcą stosować podobne zabiegu swoim pupilom. Moda, modą, ale czemu jej ofiarami muszą być zwierzęta? –
By sprawić psu radość, zaczęła specjalnie zamawiać paczki, żeby kurier mógł częściej odwiedzać jej mopsa –
Kiedy głodnemu psu dajesz jedzenie z Maca, ten wie jak się odwdzięczyć –
0:32
Owca okazuje wdzięczność psu, który uratował ją przed atakiem wilków –
Shaunie Darcy została przypisana Ruby - pies pomocnik, gdyż zmagała się z depresją, niepokojem i agorafobią. Mimo iż Ruby nie do tego była szkolona, zaczęła monitorować pracę serca u kobiety i dostrzegać drobne zmiany w nim – I oznajmiała to niecodziennym zachowaniem - wskakując jej na kolana, próbując zdobyć kobiety uwagę. Pies wyczuwał, kiedy serce dziewczyny zaczyna pracować szybciej, dostrzegała też zmiany ciśnienia krwi. Ruby mogła zatem uprzedzić przed zbliżającym się atakiem paniki. Jednego razu Ruby ocaliła Shaunie życie, dając znaki, że jest coś nie tak. Choć Shauna czuła się dobrze, to zaufała psu i wezwała pogotowie. Okazało się, że Ruby wyczuła poważne zmiany w rytmie pracy serca. Nawet w szpitalu, kiedy Shauna leżała nieprzytomnie, Ruby nie odstępowała jej na krok
"Mój syn zawsze pisze mi SMS-y, żeby poinformować mnie, że wraca do domu. Otwieram wtedy drzwi, daje tym sygnał jego 17-letniemu kotu i 16-letniemu psu, że jest już w drodze. Zwierzaki siadają przy drzwiach i czekają na niego. Chciałam się tym z Wami podzielić, bo to jest takie urocze." –