Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 81 takich demotywatorów

Dość nietypowe przekroczenie mety –
0:29
To ważne wsparcie rodzica w każdej chwili, niezależnie od okoliczności! –
Reggae na stoku. W takim stylu debiut na igrzyskach zaliczył Benjamin Alexander - model i DJ z Jamajki. Czas Jamajczyka nie był najlepszy, ale wielu zawodników w ogóle nie dojechało do mety –
Zdjęcie drugie: 9 miesięcy później. Zrobiłam to zdjęcie, aby ci pokazać, jak dziś wygląda moje szczęście. Długimi miesiącami w szpitalu walczyłam o odzyskanie zdrowia. Przeszłam operacje serca, przytyłam 20 kg. Mam gdzie mieszkać, odzyskałam rodzinę – Chce ci powiedzieć jedno - nigdy się nie poddawaj! Dopóki walczysz, wszystko jest możliwe
Po pięciu dniach i pięciu godzinach jazdy na rowerze, dotarł do mety na długo przed wszystkimi i zyskał przydomek "Stalowy dziadek" za swoją niesamowitą wytrzymałość i determinację –
Rafał Majka triumfuje na 15. etapie Vuelta a Espana! – Rafał Majka znowu triumfuje! Po ponad 80 km samotnej ucieczki polski kolarz zwyciężył na 15. etapie Vuelta a Espana. Reprezentujący zespół UAE team Emirates Majka dojechał do mety ponad minutę przed resztą zawodników. Był to drugi triumf w karierze Polaka na pojedynczym etapie Vuelty
Czym są te dziwne obiekty, które wciąż pływają mi przed oczami? – Te nieostre kształty jak kropki, nitki, czy paski, które z opóźnieniem pół sekundy przepłyną miękkim ruchem podążając za naszym okiem...to nic innego jak tylko męty ciała szklistego. Ciało szkliste to galaretka wypełniająca nasze gałki oczne. Natomiast męty tworzą się, gdy zlepiają się w większe grudki rozmaite drobiny pływające w oku. Mogą to być cząsteczki kolagenu lub pozostałości tętnicy, która w życiu płodowym przebija nasze gałki oczne. Męty ciała szklistego, choć dokuczliwe, nie niosą za sobą ryzyka utraty wzroku.

Niesamowity pech Roberta Kubicy. Awaria samochodu na ostatnim okrążeniu odebrała mu wygraną w legendarnym wyścigu 24h Le Mans!

Niesamowity pech Roberta Kubicy. Awaria samochodu na ostatnim okrążeniu odebrała mu wygraną w legendarnym wyścigu 24h Le Mans! – Polak w samochodzie numer 41 zespołu WRT Team wraz ze Szwajcarem Louisem Deletrazem i Chińczykiem Yifei Ye niemal do samego końca prowadzili w legendarnym wyścigu 24h Le Mans w klasie LMP2, ale na kilka minut przed końcem rywalizacji ich auto nagle stanęło. Zespół WRT zidentyfikował już przyczynę awarii - zawiódł czujnik przepustnicy, co sprawiło, że Louis Deletraz, Robert Kubica i Yifey Ye nie sięgnęli po zwycięstwo po 24 godzinach znakomitej jazdy całej trójki.Awaria miała miejsce na ostatnim okrążeniu, gdy za kierownicą auta siedział wówczas Yifey Ye, który prowadził z dużą przewagą nad rywalami."Spełniałem marzenie dopóki ono nie prysło. To był długi wyścig, a wspólnie z Louisem i Robertem zadbaliśmy o samochód i doprowadziliśmy go do szczytu kilka godzin przed końcem, kiedy wsiadłem za kółko. To boli. To nie jest łatwe. Szczególnie kiedy jesteś tym, który ma to dowieźć do mety. To było nagłe. Samochód mnie wcześniej nie ostrzegał. Byłem dobry dla auta jak tylko mogłem, unikałem krawężników i skupiałem się na dowiezieniu go do mety, ale czasem nie jest ci to pisane. Przykro mi ze względu na wszystkich w zespole, wszyscy wykonali wspaniałą pracę" - powiedział chiński kierowca.Szwajcarski kierowca Louis Deletraz był załamany po wyścigu:"Brak mi słów. Płaczę. To jest tak okrutne. Dlaczego my, dlaczego na ostatnim okrążeniu po 23h 58 min. Mieliśmy duże prowadzenie, mieliśmy zwycięstwo, a samochód się zatrzymał. Nie mogę w to uwierzyć. Wygranie Le Mans było moim marzeniem od dziecka. Chciałbym podziękować mojej załodze i partnerom, którzy wykonali bezbłędną robotę. Dziękuję Robert i Yifey - to była przyjemność. To bolid, ale wrócimy silniejsi”.Robert Kubica również był zdruzgotany po utracie zwycięstwa tak blisko mety, ale po chwili samotności wyszedł do mediów i powiedział:"Jest to bolesne. Cieszymy się szczęściem siostrzanego samochodu, ale myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Kiedy mieliśmy to wszystko w kieszeni, to bardzo boli. Na kilkanaście minut przed końcem wyścigu przyszły do nas osoby zajmujące się organizacją poinformować nas gdzie mamy iść na podium. Nie spodobało mi się to. Już raz byłem w sytuacji, w której straciłem zwycięstwo na ostatnim okrążeniu. W 99,9999% przypadków nic się nie dzieje, ale powiedziałem im: spokojnie, wszystko się może zdarzyć. I się zdarzyło.Strata zwycięstwa w ten sposób nie jest miła, ale jest jak jest. Gratulacje dla naszego siostrzanego samochodu i zespołu. W wyścigu mieliśmy pod górkę, mieliśmy kilka problemów, ale byliśmy w stanie wyjść na prowadzenie, a potem przyszedł ostateczny zawód. Myślę, że przeżyliśmy w tym wyścigu wszystko, co Le Mans może zaoferować…"Na pytanie, czy pocieszał młodszych od siebie i mniej doświadczonych kierowców z zespołu, Robert odpowiedział:"Powiedziałem im, że mają więcej czasu na wygranie tego wyścigu niż ja… Nie potrzeba więcej słów. To coś, co zawsze będzie bolało. Takie jest życie. Wierzę, że trudne sytuacje uczynią cię silniejszym. To brzmi jak tanie hasła, ale myślę, że kiedy przetrawisz to i pomyślisz o tym, to jesteśmy po weekendzie, po którym możemy być z siebie dumni. Takie są wyścigi - albo je kochasz albo nienawidzisz"
Przed II wojną światową w Niemczech panował narkotykowy szał. Firma Temmler wprowadziła na rynek Pervitin, czyli metamfetaminę, która była dostępna dla każdego jako panaceum na całe zło tego świata. – Idąc za ciosem – powstały pralinki z metamfetaminą, a każda czekoladka zawierała 14 mg mety – czyli jakieś pięć razy więcej niż było w zwykłej tabletce Pervitinu. „Pralinki Hildebranda zawsze cieszą” – tak zachwalał slogan zakładu cukierniczego Mother’s Little Helper. Śmiała rekomendacja dziennego spożycia pralinek przez producenta zakładała spożycie od 3 do 9 pralinek dziennie. Zachwalano produkt również w ten sposób, że w porównaniu z kofeiną jest całkiem bezpieczny. Zażywając czekoladki z metą można było łatwiej uporać się z pracami domowymi, a prócz tego traciło się kilogramy, gdyż Pervitin był również reklamowany jako środek na odchudzanie.Zdjęcie i informacje o pralinkach pochodzą z książki „Trzecia Rzesza na haju – narkotyki w hitlerowskich Niemczech”.
 –

"Będąc w 24 tygodniu ciąży z naszym pierworodnym dzieckiem, zaczęłam krwawić i przewieziono mnie na izbę przyjęć. Po przyjęciu do szpitala powiedziano mi, że ​dziecko może być ślepe, głuche, mieć porażenie mózgowe i żyć w potwornym bólu i cierpieniu.

"Będąc w 24 tygodniu ciąży z naszym pierworodnym dzieckiem, zaczęłam krwawić i przewieziono mnie na izbę przyjęć. Po przyjęciu do szpitala powiedziano mi, że ​dziecko może być ślepe, głuche, mieć porażenie mózgowe i żyć w potwornym bólu i cierpieniu. – „Czy w takim razie chcesz, abyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać je przy życiu?” - zapytali.Mój mąż wykrzyczał: „NO PEWNIE, ŻE TAK!”Właśnie w takich okolicznościach urodził się nasz syn Cody. Ważył niewiele, bo zaledwie 600 gram. Spokojnie mógł zmieścić się w naszych dłoniach. Jego stopa była wielkości ćwierćdolarówki, więc każdy wzrost jego wagi był, jak wygrana na loterii.Jak się okazało Cody nie stracił wzroku, ani słuchu, nie miał też dziecięcego porażenia mózgowego. Jednak dopiero, gdy skończył trzy lata wypowiedział swoje pierwsze słowo i był wstanie samodzielnie przeżuwać jedzenie. Ciężko pracowaliśmy nad tym podczas terapii mowy i zajęć dotyczących rozwoju jego motoryki, np. chodzenia, czy trzymania ołówka. Każdy krok naprzód był dla nas słodkim zwycięstwem.W wieku 11 lat, Cody miał przebiec półtora kilometra z resztą klasy na zajęciach. Był w stanie biegać, ale każdy oddech miał swoją cenę z powodu przewlekłej choroby jego płuc. Zaczął od sprintu, zdeterminowany i pełen nadziei. W końcu jednak coraz bardziej zwalniał, bo jego płuca odmawiały posłuszeństwa.Chłopiec z jego klasy, który biegł, jako pierwszy odwrócił się za siebie i zobaczył, jak Cody się z tym zmaga. Ten chłopiec, na zawsze pozostanie w naszych sercach, ponieważ widząc Codiego zwolnił tak, że po chwili znalazł się tuż przy nim.„Dasz radę to zrobić - powiedział. „Możesz to wygrać”.Cody, podbudowany i zachęcony do dalszej walki, biegł dalej po torze. Pozostali koledzy już zakończyli bieg, a oni biegli we dwoje. Udało im się razem dobiec do mety, na której wiwatom nie było końca.Cody wrócił do domu tego popołudnia, zmęczony, ale szczęśliwy.„Mamo, zgadnij co się stało!” - powiedział. „Poznałem nowego przyjaciela! Poznałem nowego przyjaciela i wszyscy nam wiwatowali!”Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny. Niektórzy noszą buty do biegania."
Cesarz Neron wziął udział w igrzyskach olimpijskich w 67 roku w wyścigach rydwanów. Zamiast 2 koni miał 10 a po jakimś czasie zdjęto wszystkich konkurentów z toru. Przed finiszem nawalony Neron się wywalił z rydwanu ale niewolnicy donieśli go do mety – Tak mniej więcej wyglądają wybory w Rosji
 –
Nieważne które miejsce zajmiesz, ważne, że dobiegniesz do mety –
0:26
W tym wyścigu, Abel Mutai reprezentujący Kenię, był zaledwie kilka stóp od linii końcowej, ale w wyniku mylących oznaczeń już się zatrzymywał myśląc, że ukończył wyścig – Hiszpański biegacz Ivan Fernandez był zaraz za nim i orientując się co się dzieje, zaczął krzyczeć na Kenijczyka by biegł dalej. Niestety Kenijczyk nie rozumiał hiszpańskiego, więc Hiszpan dosłownie popchnął go przez linię mety, zapewniając mu zwycięstwo.- Dlaczego to zrobiłeś? - dziennikarz zapytał później Ivana.- Moim marzeniem jest społeczeństwo, w którym wszyscy będziemy tak postępowali. - odpowiedział.- Dlaczego jednak pozwoliłeś mu wygrać? - dziennikarz dopytywał.- Nie pozwoliłem mu wygrać, on i tak wygrywał - odpowiedział zgodnie z prawdą Ivan.- Ale przecież to Ty mogłeś wygrać - dziennikarz nie ustępował.Ivan spojrzał na niego i odpowiedział pytaniem na pytanie:- Ale jaka byłaby podstawa mojego zwycięstwa? Jaki byłby honor w tym medalu? Co moja mama by o tym pomyślała?Wartości jakie przekazujemy jako ludzie, są często wartościami, jakie będą niosły w świat nasze dzieci. Co jest dla nas ważniejsze? Zwycięstwo? Odznaczenia? Sława? Pieniądze? Czy może jednak uczciwość względem swoich własnych zasad?
Po lewej: ja – Kompletnie załamana, 43 kg, żyjąca na ulicy, w strachu, w bólu, uzależniona od mety i heroiny, gotowa na to, by moje życie się skończyło. Dwa razy miałam zapalenie wsierdzia i dziurę w sercu. Moja mama zrobiła to zdjęcie, kiedy zaczęła mnie ratować.Drugie zdjęcie zrobiłam dziś wieczorem. Chciałam tylko pokazać moje szczęście. 9 miesięcy czysta. Przez miesiące ciężko walczyłam w szpitalu, przeżyłam operację serca, przytyłam ponad 18 kg, znalazłam miejsce do życia i mam rodzinę oraz dwa koty, które mi pomagają. Wysłałam już wcześniej wiele zdjęć, bo moja historia jest ważna. Wyjście na prostą jest możliwe i jest tego warte.Bądźcie silni!
Historia Kena Milesa – W 1966 kiedy wygrywał 24-godzinny wyścig Le Mans, menedżer zespołu Forda przez radio kazał mu zwolnić, i pozwolić się dogonić przez kolegów z zespołu. Chodziło o to, by do prasy trafiło zdjęcie trzech Fordów wygrywających wyścig.Miles zwolnił i dał się dogonić kolegom z zespołu. Przekroczył linię mety jako pierwszy, ale zwycięzcą został Bruce McLaren, którego auto dobę wcześniej startowało z pozycji dalszej o 20 jardów. Uznano więc, że wóz Kena do mety pokonał kilkanaście jardów mniej niż samochód Bruce'a, a Miles przegrał wyścig.Dwa miesiące później, Ken Miles zginął testując nową wersję wyścigowego Forda. Zgodzono się, że do wypadku doszło nie z winy kierowcy, lecz przez awarię samochodu, z którego jednak zostało tak niewiele, że nie udało się nawet ustalić, która część zawiodła
Zawodnik na torze 8nigdy nie dociera do mety –
Zamiast zająć 1. i 2. miejsce obie zostały zdyskwalifikowane – Przepisy mówią, że zawodnicy muszą do końca wykazywać wolę walki i chęć przegonienia rywala, i niedopuszczalne jest porozumienie w celu wspólnego dotarcia do mety
Małe zdziwko na mecie. Kolarz dopiero po przekroczeniu linii mety dowiedział się, że wygrał –
0:12