Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 335 takich demotywatorów

"Kilku moich młodych znajomych wrzuciło nakładkę "22.10.2020 wygrało życie". Zazdroszczę optymizmu. Zazdroszczę braku doświadczenia życiowego, oby Was nie dotknęło. Zazdroszczę wiary, że wystarczy orzeczenie. – Życie będzie wygrywalo wtedy, gdy zapewnimy opiekę wytchnieniową rodzicom dzieci małych i tych dorosłych, miejsce dla dorosłych z niepełnosprawnościami w DPSach, hospicja prenatalne, hospicja dla dzieci i dorosłych, opiekę lekarską, asystenta rodziny, wsparcie finansowe dla osób, które rezygnują z pracy, bo opiekują się osobami zależnymi, opiekę psychiatryczną i psychologiczną dla rodziców i rodzeństwa dzieci chorych. Opiekę dla osob starszych, godną emeryturę. Życie wygra wtedy, gdy dzieci z domów dziecka będą wychowywały się w rodzinach, a bezdomni nie będą spać na ulicy. Życie wygra, gdy ratownicy nie będą czekać 7 godzin przed szpitalem z osobą podpiętą do tlenu.Tak, wtedy wygra życie." - Joanna Sadzik
 –  Ok, kiedy możesz wpaść do biura? Szukacie księgowego? Mam 5 lat doświadczenia i luźny grafik A ile potrzeba?

Lekarz Jakub Sieczko opisuje obecną sytuację w szpitalach:

 –  Dlaczego lockdown?Jeśli prawdziwe są rządowe statystyki, to nie mam racji. Mamy jeszcze margines bezpieczeństwa, może nieduży, ale jednak. Zajętych jest 346 respiratorów na 800, które, jak podaje Ministerstwo Zdrowia, jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Podobno 500 jest w zapasie. Liczmy więc łącznie 1300, prawie 1000 miejsc zapasu, mamy jeszcze spokojnie dwa tygodnie. Taka jest rzeczywistość rządowych statystyk.Jest też rzeczywistość moich rozmów z pracownikami medycznymi z całej Polski, bo tak się składa, że mam sporo znajomych pracujących w intensywnej terapii. I opcje są dwie – albo mam wyjątkowo wielu pechowych znajomych albo rządowe statystyki to bujda. Mówią albo piszą mi ci znajomi tak:- „Miejsc respiratorowych nie ma od tygodnia".-„Próbowałam przekazać pacjenta do szpitala covidowego 100 km ode mnie, bez szans".- „Wybłagaliśmy ostatnie miejsce 230 km od nas”.Mam też mnóstwo znajomych pracujących w pogotowiu ratunkowym i na SOR-ach. Mówią, że wszystko jest poblokowane – stoją godzinami przed szpitalami lub (to ci na SOR-ach) absolutnie nie mają tych chorych, gdzie kłaść.I te dwie rzeczywistości – ministerialna i koleżeńska mi się zderzają. Tej drugiej wierzę bardziej. Wierzę i widzę, że system jest na krawędzi upadku. Czymże będzie ten upadek? Ten upadek będzie wielogodzinnym lub kilkudniowym oczekiwaniem na procedurę medyczną, na którą czeka się obecnie godzinę bądź dwie. No bo przecież jak całe szpitale będą zawalone chorymi z postacią COVID-19 wymagającą hospitalizacji, to kolejnych łóżek się nie wyczaruje, a personelu do ich obsługi się nie wyciągnie z kapelusza (pomijając już to, że tego personelu będzie mniej, bo będzie chory lub w kwarantannie).To może w takim razie nie przyjmować do szpitala tych z COVID-19? To jaka jest alternatywa? Mam nie zaintubować duszącego się 80-latka, bo mi zajmie ostatnie miejsce z respiratorem na OIT? No fucking way. Jestem lekarzem, umiem w leczenie, a nie w dobór naturalny. Tym ludziom należy się pomoc. To jest czyjś dziadek, czyjś ojciec, to jest po prostu człowiek.Przyrzeczenie lekarskie:„przyrzekam (…) według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;”Wieku nie ma w tej wyliczance, ale powinien też być. Intubuję duszących się narodowców, lewaków, Polaków, Ukraińców, alkoholików i milionerów. To jest moja praca. I moją rolą jest nauczyć się, jak w COVID-19 dać wentylowanemu respiratorem 80-latkowi szansę na to, żeby przeżył albo pozwolić mu godnie umrzeć, kiedy wiem, że takich szans już nie ma. Nie jest moją rolą myśleć o tym, czy ten respirator będzie, czy nie. To jest rolą premiera polskiego rządu i ministra zdrowia. To było ich rolą przez ostatnich siedem miesięcy. Trzeba było naprawdę kupić te respiratory, masowo przeszkolić personel medyczny, skutecznie śledzić ogniska zakażeń, postawić kontenery i zamienić je na szpitale. To się nie wydarzyło.Jak ten 80-latek zajmie respirator, to zabraknie go jednak dla 35-latki, która przechodząc przez przejście dla pieszych zagapiła się i wpadła pod tramwaj. I ją chirurdzy bohatersko zoperują, ale po tej operacji, no nie ma opcji, musi leżeć na OIT.Drogi antyszczepionkowcu, foliarzu, antymaseczkowcu, proepidemiczko – to ty jesteś tą 35-latką. Obiecuję ci, choć w internecie będę ci słał joby, bo jesteś szkodliwy, czy szkodliwa i nie wiesz, co czynisz – stanę na głowie, żeby cię na tej sali operacyjnej wyprowadzić na prostą. Znieczulę cię do tej operacji najlepiej, jak umiem. Dostaniesz fentanyl, propofol z ketaminą, rokuronium, desfluran, świeżo mrożone osocze, kwas traneksamowy, koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat krwinek płytkowych, kompleks zespołu protrombiny, zbilansowaną płynoterapię krystaloidami, będziemy zapobiegać hipotermii i kwasicy śródoperacyjnej. Założę ci kaniulę dotętniczą i kaniulę do żyły głównej górnej. Chciałbym tylko po tej operacji mieć cię gdzie położyć. Chciałbym, kiedy już się narobię, nie mieć poczucia, że cała ta robota to jest krew w piach. Wiecie, co jest krew w piach? Krew w piach to jest to uczucie, które mam, kiedy przyjmę pacjenta do OIT, a on nie przeżyje do rana; kiedy pacjent z ciężkim urazem umrze mi na stole operacyjnym; kiedy godzinna resuscytacja kończy się zwieszeniem głowy. To jest bardzo niefajne uczucie.Miejsce z respiratorem należy się 80-latkowi z COVID-19 i 35-latce potrąconej przez tramwaj. Respirator jest jednak jeden. Czy to jest naprawdę gra, w którą chcemy w kraju wyrosłym, jak twierdzimy, z wartości chrześcijańskich grać? Co mam zrobić – rzucić monetą? Ocenić, kto ma większe szanse na przeżycie? Co mam wreszcie ci powiedzieć, drogi czytelniku, jeśli 80-latkiem jest twój ukochany dziadek, co był do tej pory w całkiem dobrej formie, a w ogóle w młodości uczył cię jeździć na rowerze, nosił cię na rękach, częstował cukierkami, kiedy rodzice nie widzieli i razem naprawialiście samochód w garażu? Kto daje mi prawo do podejmowania takich decyzji?I lockdown jest po to, żebym nie musiał takich decyzji podejmować. Lockdown jest dla 80-latków z COVID-19, ale też dla 35-latek potrąconych przez tramwaj, dla 29-latków z pękniętym tętniakiem tętnic mózgowych, dla 60-latków z zawałem serca, dla 32-latek z zespołem HELLP po porodzie. Jestem absolutnie świadomy, że lockdown to nie jest „pstryk” i że ludzie przez niego autentycznie cierpią – wpadają w biedę, popadają w kryzysy psychiczne, wiem, z własnego doświadczenia, co to znaczy nie móc wyjść z dzieckiem z domu przez tydzień i jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie i co sądzi się o piosenkach dla dzieci, których słucha się po raz setny. Męki rodziców i dzieci podczas nauczania zdalnego są mi znane z opowieści. Jednak nagły wzrost zakażeń 14 września, czyli równo 2 tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, nie może nie dać do myślenia. Przyczyn drugiej fali możemy szukać w pogodzie (na to wpływu nie mamy), no i w otwarciu szkół, czyli przenoszeniu zakażeń przez bezobjawowych bądź skąpoobjawowych małych nosicieli. Wydaje mi się, że tylko z tą drugą ze zmiennych możemy coś zrobić.Spadło na nas niezawinione nieszczęście. Cierpimy, każdy inaczej, nie chcę tego cierpienia warzyć i mierzyć. Cierpi przedsiębiorca, któremu padł biznes życia i cierpi wnuczka, której ukochany dziadek zmarł. Z tym że, myślę sobie, państwo ma narzędzia, żeby tego przedsiębiorcę kiedyś na nogi postawić. Wskrzeszanie zmarłych w kompetencji prezesa rady ministrów jednak już nie leży.I absolutnie nie wierzę w to, że upadły system ochrony zdrowia pozostanie bez wpływu na ekonomię. To zabiera fundamentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiem tego oszacować, to nie moja rola. Ale jak można wsiadać za kierownicę samochodu nie mając pewności, że w razie wypadku przyjedzie po nas karetka? Jak można być 60-letnią nauczycielką i uczyć zgraję dzieci będąc w ciągłym lęku, że któreś z nich sprzeda COVID-19, a miejsca w szpitalu się skończyły?Ale może ja się mylę? Może jest spoko i tylko mam panikujących znajomych? To zróbmy taki test – to zadanie tylko dla medyków: umieszczam pod tym postem następujący komentarz: „Mam wykształcenie medyczne i sytuacja w moim miejscu pracy wskazuje na to, że jest dużo gorzej niż podają ministerialne statystyki.”Jeśli jesteś medykiem i zgadzasz się z tym zdaniem – daj temu komentarzowi pod moim postem lajka. Sprawdźmy orientacyjnie, jaka jest skala zjawiska.
Jak miałem 7 lat rodzicezabrali mnie na wesele na wieś – No i jak to na takich weselach się sprawy potoczyły, a ja nie miałem doświadczenia w tego typu imprezach i się zgubiłem. Zabrała mnie na noc jedna ciocia, ale rano się okazało że to nie ta ciocia co ja myślałem, i się jeszcze okazało że ona miała zabrać jakieś inne dziecko a nie mnie, bo mnie też nie kojarzy, więc zaprowadziła mnie z powrotem do remizy, która była akurat zamknięta. Więc zostawiła mnie na chwilę u takiej pani co mieszkała po sąsiedzku. Potem się okazało, że mąż tej pani wrócił na chwile na obiad, to zjedliśmy, a potem wszyscy pojechaliśmy w pole zbierać ziemniaki czy coś. Później było ognisko w polu i paliliśmy te liście z ziemniaków i w ogóle było fajnie ale ci co mnie przywieźli już mnie nie chcieli zabierać bo żona organisty nie dała rady zabrać wszystkich bambetli i musiałem jej pomóc prowadzić rower. Zaprowadziłem rower do stodoły i tam poszedłem spać, bo jak chciałem do domu to już było zamknięte. Rano obudziła mnie córka organisty, bo akurat potrzebowała rower, bo jechała posprzątać kościół i mnie zabrała żebym pomógł. Nie lubię kościołów więc na miejscu bardzo się ucieszyłem jak się okazało, że to nie kościół jest do sprzątania tylko garaż na kombajn bo akurat niedawno było tam wesele. I tak sprzątamy ten garaż i okazuje się że w takim pomieszczeniu warsztatowym trochę z boku jeszcze trwa to wesele, i siedzi tam mój ojciec.I on się bardzo ucieszył jak mnie zobaczył i pyta gdzie są te fajki po które mnie wysłał. Tylko że on nie mnie wysłał tylko mojego brata. I nie po fajki tylko po marynarkę. I to było dzień wcześniej. Brat też się znalazł. Dzień później.
 –  Kamila Andruszkiewicz@adi_RZPragnę poinformować opiniępubliczną, że zoatałam PrezesemFundacji Agencji RozwojuPrzemysłu.Przeszłam normalną ścieżkęrekrutacyjną a mój mąż Adam, niebrał udziału w procesie rekrutacji.Wszelkie oskarżenia o nepotyzmspotkają się ze stanowczą reakcjąz naszej strony.9:32 • 29 sie 20 ■ Twitter for AndroidlOj    Wolne Radio Europaf|    16godz. QKto mówi o nepotyzmie?Wszystkie dzieci, żony ipowinowaci działaczy PiSu musząprzejść taką ścieżkę.To, że nie ma pani kwalifikacji iniezbędnego doświadczenia niema tu żadnego znaczenia.Najważniejsze, że przeszła paniścieżkę i trafiła do ogródka.

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Trzy etapy rozwoju zawodowego:- entuzjazm - gdy nie masz jeszcze doświadczenia, ale masz siły- sarkazm - gdy masz dość doświadczenia, ale nie masz już sił- marazm - gdy wiedza się zdezaktualizowała, a siły dawno nie ma –
Kiedyś bym powiedział, że to fejk, ale dzisiaj takie czasy, że naprawdę nie wiadomo –  PILNIE POSZUKUJĘ PRACY! Witam serdecznie, nazywam się Marian, pochodzę z Tarnowa. W 2018 roku ukończyłem na prestiżowym Uniwersytecie Warszawskim elitarne studia magisterskie Gender Studies z oceną 4,5. Od tego czasu bezskutecznie poszukuję pracy. Specjalizuję się w teorii pici mózgu. Chętnie podejmę pracę jako ekspert od social mediów o tolerancyjnym profilu, rainbow journalismu, queer gamingu lub jako dyrektor instytutu bądż fundacji. Znam język angielski (B1) oraz podstawy esperanto. Niestety nie posiadam doświadczenia w żadnej z tych dziedzin, ale szybko się uczę. Moje wymagania odnośnie pracodawcy: • wysokie wynagrodzenie (skończyłem UW) • tolerancyjne środowisko pracy • biuro w centrum miasta z parkingiem rowerowym • gay friendly • elastyczny czas pracy • samodzielność • pracodawca powinien wspierać szczytne inicjatywy społeczne, takie jak LGBT, BLM, dyktatura kobiet oraz świeckość państwa • uwaga! nie pracuję fizycznie, nie parzę kawy
Źródło: Facebook
 –
Dobrzy ludzie dają szczęście,źli - doświadczenia, najgorsi ludziedają ci dobre lekcje, a najlepsi piękne wspomnienia –
Było w życiu kilka zakrętów,kilka blizn i zgubionych po drodze ludzi... – Ale takie doświadczenia to coś, co nas budzi
Abelard Giza ze skromnym apelem do prezydenta Dudy –  David Brent, główny bohater brytyjskiej wersji „The Office”, grany przez Ricky'ego Gervais'a, to jedna z najśmieszniejszych postaci jakie widziała komedia. Buc, dupek, żenujący typek z wyższością patrzący na innych. Miodzio.Oglądasz i czujesz zażenowanie, zakłopotanie i spory dyskomfort. Zaczynasz śmiać się z tego, jak źle typ odnajduje się w otaczającej go rzeczywistości.Mam przyjemność w odczuwaniu tej nieprzyjemności, bo wiem, że to tylko serial. Że Gervais wszystko kontroluje. Że chociaż widzę idiotę na ekranie, to on tylko gra.Panie Andrzeju, Pan rapuje, żeby ratować szpitale, których Pan nie ratuje, bo płaci telewizji 570 razy więcej niż warta jest ta zbiórka. Pana ziomki handlują maseczkami, zamykają i otwierają lasy, robią koncert w telewizji kiedy nie można, przewalają 70 milionów złotych na karty do głosowania, którego nie ma. I wszystko zawsze dobrze się kończy.Czy to nie brzmi lepiej niż cały sezon „The Office”??Nie chcę uczyć Mistrza, ale tak z własnego doświadczenia:żarty są różne - lekkie, mocne, wulgarne, wysublimowane, wprost i z podtekstami. Różne. Jednych coś śmieszy, innych nie. Ja lubię o sraniu, ale też cenię sobie te bardziej abstrakcyjne („Ostry cień mgły” na zawsze w serduszku).Jakkolwiek ich nie dzielić, ważne jest to, żeby odbiorca miał w pewnym momencie świadomość, że to ciągle tylko żart. Czasem wystarczy kontekst, czasem kto albo gdzie mówi, a czasem warto dodać jakieś mrugnięcie okiem. Kiedy na przykład mówię o zalewaniu Zgierza w klubie komediowym, to ma inny wydźwięk niż gdybym to wygłosił w Sejmie, co nie? ;)Jeśli nie zelży się napięcia, może zrobić się dziwnie, a czasem nawet niebezpiecznie.Może więc, kiedy krzyczy Pan, albo Pana ziomeczki, że LGBT to nie ludzie, albo że neobolszewizm, to warto na koniec puścić oko, strzelić z palca, albo dorzuć „ba dum-tss”.Bo inaczej ktoś pomyśli, że mówi Pan serio i wyjdzie Pan na... Davida Brenta.
 –  Madka and Tateł •* at °_4 Sabina Tatuaż to rodzaj nowego doświadczenia. Jeżeli nie jesteś gotowa na ból ,nie jesteś gotowa na tatuaż. Dobry artysta nie pozwoli Ci użyć znieczulenia. V Mirosław Sabina i co za bzdury C.) • ••• Adrian . Sabina . haha jak ona ma babola na barku 1.5 h roboty max, to nie wie co to bol 6 r.nr, Lubię to! Odpowiedz Sabina ' Ty masz babola na mózgu. Rodziłam dziecko bez znieczulenia ,więc ty nie wiesz co
Podróż Odyseusza. Nie wiem kogo on miał za nawigatora, ale chyba zatrudnił najtańszego bez doświadczenia –

Jak utrzymać polską gospodarkę? Rząd ma już swój plan:

 –  Sławomir Mentzen•..3 godz. • OPrezydent Andrzej Duda powiedział: "Nie wolnotego robić. Kategoryczna niezgoda. Nie możnapodcinać korzeni materialnych bytu rodziny".Czego tak bardzo broni Prezydent? Czy wstawiłsię on za zwalnianymi pracownikami? Czypostanowił własną piersią obronić fryzjerki,sklepikarzy, hotelarzy, gastronomię i wiele innychbranż przez zakazem pracy nałożonym przezrząd? Czy dostrzegł wreszcie, że masowoplajtujące mikroprzedsiębiorstwa były źródłemutrzymania dla mnóstwa rodzin?Niestety nie.Prezydent nie uważa, że zakaz pracy jestpodcinaniem korzeni materialnych bytu rodziny.Prezydent mówił o likwidacji 500+. Jest toprzeraźliwie smutne. Głowa naszego państwawydaje się wierzyć, że dobrobyt pochodzi zzasiłków przyznawanych przez państwo. Nie zpracy, nie z codziennego wysiłku, nie z trwającejcałe życie edukacji. Polskie rodziny trwają nafundamencie zbudowanym ze świadczeńspołecznych.Dalej jest jeszcze gorzej. Prezydent uważa, że 500plus jest ważniejsze od budowy CentralnegoPortu Komunikacyjnego. To miała być Gdyniaczasów Prawa i Sprawiedliwości. Największapolska inwestycja w XXI wieku. Wielki hublotniczy, nasza brama do Azji, końcówkaJedwabnego Szlaku, wyzwanie rzuconeNiemcom, świadectwo naszej potęgi iodradzającej się niezależności, kamień węgielnyWielkiego Imperium Lechickiego. Do tego miałopowstać kilkanaście nowych linii kolejowych,mieliśmy wreszcie przełamać komunikacyjnetrudności odziedziczone po czasach zaborów.Pomińmy na moment ekonomiczną opłacalnośćtego projektu. Załóżmy, że rząd miał rację i CPKrzeczywiście jest tak kluczowy dla przyszłościnaszego państwa. Prezydent Andrzej Duda uznał,że świadczenie socjalne jest jeszcze ważniejsze.Według Prezydenta podstawą funkcjonowaniatysiącletniej Rzeczypospolitej jest świadczeniesocjalne. To jest prawdziwy fundament na którymbudujemy naszą państwowość. Na przelewie odpaństwa. Niech świat się pali, niech gospodarkasię wali, niech do historii odejdą wszystkie naszemarzenia i ambicje. Ważny jest przelew na 500 zł,który jest już nie tylko fundamentem polskichrodzin ale też całej państwowości.Nie jest to niestety jedyna nakazująca porzuceniewszelkiej nadziei wypowiedź z ostatnich dni.Premier Mateusz Morawiecki powiedział, żeznaczna część polskiego społeczeństwa nie chceszybkiego otwarcia gospodarki. I ja mu wierzę.Jeżeli dla samego Prezydenta 500 zł jestpodstawą bytu rodziny, to jak możemy oczekiwaćod społeczeństwa elementarnego rozsądku?Wśród emerytów, rencistów, urzędników i innychpracowników budżetówki może byćrozpowszechnione twierdzenie, że ichwynagrodzenie tak po prostu pojawia się na ichkontach. Na pewno są tam ludzie nie widzącyzwiązku pomiędzy opodatkowaniem gospodarki aich pensjami. To wychodzi z badań. Niedawnookazało się, że 21% Polaków nie wie, że płacipodatki. W innym badaniu wyszło, że tylko około40% Polaków jest świadomych tego, że 500 plusjest finansowane z ich podatków.Swoje trzy grosze dorzuciła też Beata Szydłopodkreślając, że 500 plus już wcześniej pomagałonaszej gospodarce i będzie dalej jej pomagać.Oczywiście! Jedni opierają swoją gospodarkę naropie, inni na handlu, jeszcze inni natechnologiach. My oprzemy polską gospodarkęna 500 plus. To będzie fundament naszego życiagospodarczego.Prezydent postanowił reprezentować osobyuzależnione od świadczeń, była premier chcezasiłkiem na dzieci podtrzymywać gospodarkę apremier trzyma z ludźmi nieświadomymi tego, żeich dochody pochodzą czyichś podatków. Zludźmi którzy nie rozumieją, że jeżeli ci inni niebędą mogli zarabiać, to nie będą płacić podatkówi nie będzie z czego wypłacać wynagrodzeńbudżetówce. Gdyby bowiem można byłokomfortowo żyć bez pracy, a pieniądze mieć zdrukarki, to leniwa z natury ludzkość by się jużdawno na ten tryb przestawiła. Niestety wszystkiedoświadczenia historyczne pokazują, że takimodel gospodarczy po prostu się nie sprawdza iskazani jesteśmy na pracę. Dlatego wynoszeniena piedestał świadczeń socjalnych przyjednoczesnej pogardzie dla pracy iprzedsiębiorczości jest niezwykle szkodliwe.Świadczy to też o wielkiej desperacji rządu, któryjeszcze pół roku temu wyobrażał sobieniekończący się wzrost gospodarczy iprzebąkiwał nawet o podnoszeniu 500 plus.W PiS maja nadzieję, że fanatyczna obrona 500plus sprawi, że świadczenie to stanie się równieżfundamentem dalszego trwania tego rządu. Byłbyto chyba jedyny przypadek na świecie, gdy jednoświadczenie socjalne staje się jednocześniefundamentem rodziny, państwowości, gospodarkii całego obozu rządzącego.
 –  witam szukam pracy dla córki 19lat w imieniu córki wycztaucenie średnie ekonomiczne liceum ekonomiczne w bydgoszczy teraz zaczyna od kwietnia studium zaoczne jako kosmetyczka brak doświadczenia zawodowego minimalne wynagrodzenie 7000 brutto na renke oferty proszę składać do naszej menażerki
Sprawiedliwość finansowa po powrocie do normalności będzie prawdopodobnie wyglądała następująco: – Politycy, urzędnicy, menedżerowie wielkich korporacji, celebryci, i wszyscy inni nieprzydatni w czasie epidemii utrzymają swoje stanowiska. Mało tego - dostaną podwyżki. Dodatkowo menedżerowie wielkich firm przeprowadzą cięcia obsady. Ale bez obaw - pieniądze zaoszczędzone na redukcjach nie przepadną. Pójdą na premie dla tych menedżerów za "sprawnie przeprowadzony proces restrukturyzacji".Lekarze i pielęgniarki - wykonują pracę przydatną, za co dostaną brawa za heroiczną walkę podczas epidemii, dodatkowo zostaną okrzyknięci bohaterami.Ale najwięcej "dostaną" pracownicy gastronomii, kasjerzy, pracownicy usług i inni wykonawcy pracy najbardziej pożytecznej i przydatnej. W pakiecie wdzięczności znajdą się: wielkie brawa za pracę w okresie epidemii, obniżki pensji, zmniejszenia wymiaru etatu, wypowiedzenia i propozycje bezpłatnych staży z UP w celu nabycia "cennego doświadczenia"Zadowoleni z podziału nagród?

Apel polskiego przedsiębiorcy do Jarosława Kaczyńskiego robi furorę w internecie:

 –  Norbert Dąbek jest w mieście Szczecin.Wczoraj o 00:56 ·Do Pana Jarosława Kaczyńskiego,Panie pośle,jestem przedsiębiorcą. Prowadzę hotel i kilka restauracji.Buduję kolejny hotel. Wiosną miałem otworzyć moją nową restaurację w Szczecinie, ale już wiem, że nie otworzę. Straty które właśnie ponoszę są niewyobrażalne.Od ponad 20 lat daję zatrudnienie wielu pracownikom. Płacę podatki.Stroniłem od polityki, unikałem jakichkolwiek sporów, bo lubię ludzi. Wszystkich traktuję równo i z szacunkiem. Pana także wiele razy gościłem w mojej restauracji w Szczecinie i traktowałem z szacunkiem.Dużo do tej pory zniosłem. Wiele razy zagryzałem zęby, ale tym razem coś we mnie pękło.Mam pracowników, którzy nie mogą pracować, bo Pana rząd zamknął mi hotel i restauracje. Siedzą w domach, daję im wynagrodzenie, bo nie wyobrażam sobie zostawić ludzi bez środków do życia.Ja jeszcze mogę sobie na to pozwolić (nie wiem jak długo), ale wiele jest takich firm, których nie stać na to, żeby płacić pracownikom, którzy są na postoju, więc co firmy robią? Bankrutują, albo zwalniają. Masowo zwalniają!Ludzie już zostają bez środków do życia. Wpadają w depresje, stany lękowe, płaczą. Znam co najmniej kilkadziesiąt takich historii.Zaproponowaliście firmom kredyty 5 tys zł. Czy Państwo jesteście poważni? Panie Jarosławie, czy Pan kiedykolwiek prowadził działalność gospodarczą? Bo mam wrażenie, że nie...Proszę Pana, wie Pan co można sobie kupić za 5 tys? Rasowego kota. Na pewno nie uratować firmę, w której pracują ludzie.Biurokracja (kilkadziesiąt stron) skutecznie zniechęca do starania się o to Wasze 5 tys - kredytu, który później trzeba będzie oddać.Nie koronawirus właśnie niszczy mi firmę i dorobek ponad 20 lat mojego życia. Nie koronawirus zaraz spowoduje, że kilka milionów Polaków zostanie bez pracy. To Pan razem ze swoim rządem niszczycie wszystko na co ciężko pracowałem i na co pracowali inni przedsiębiorcy.Apelowałem 2 tygodnie temu, żebyście wprowadzili obowiązkową kwarantannę dla wszystkich. Gdybyście dwa tygodnie temu to zrobili i zatrzymali nas w domach na równo miesiąc, za dwa tygodnie wiedzielibyśmy kto jest chory, kogo odizolować i leczyć i moglibyśmy wracać do pracy, zacząć spotykać się z bliskimi. Granice nadal musiałyby być zamknięte, ale przynajmniej w Polsce mielibyśmy sytuację w miarę opanowaną. Moglibyśmy jakoś funkcjonować.Mogliście nas zatrzymać w domach przepisami, ale tego nie zrobiliście. Graliście i gracie na zwłokę. Zamiast tego tłumy ludzi spacerowały na Bulwarach Wiślanych i w parkach. Potrzebowaliście szumu medialnego, żeby się tym zająć i wprowadzać kolejne zakazy, bo sami na to nie wpadliście, że jak się tylko zrobi ciepło, ludzie tłumnie wyjdą na spacery.Niestety jesteście nieskuteczni. Ignoranci spacerują nadal, roznoszą to świństwo i zarażają innych.Ile miesięcy chcecie nas dożynać? Na co czekacie?Po co ten cały teatr ze stopniowym wprowadzaniem zakazów i nakazów? Sprawia Panu przyjemność przyglądanie się cierpieniu? W jakim celu rozkłada Pan to cierpienie w czasie?To Pański rząd jest dzisiaj odpowiedzialny za pełzający w Polsce dramat gospodarczy, społeczny i generalnie ludzki. Rząd, nie epidemia. Pan jest odpowiedzialny Panie Jarosławie. Bo to Pan gra ludzkim życiem, mając w głowie tylko jeden cel „Duda2020”.Gdy usłyszałem Pana wypowiedź: „Wybory się odbędą”, zmroziło mnie. Pan nie ma sumienia? Dlaczego chce Pan wysłać obywateli na pewną śmierć? Przecież wiadomo, że w trakcie wyborów wiele osób się zarazi i wiele umrze. Władza budowana na trupach?Zniechęcaliście ludzi do noszenia masek. Wszystkie badania i doświadczenia innych krajów pokazały, że wprowadziliście Polaków w błąd. Korea, Tajwan, Chiny poradziły sobie z epidemią dzięki temu, że obywatele nosili maski i byli badani na obecność wirusa. W Korei i Tajwanie śmiertelność w porównaniu z krajami europejskimi jest minimalna. Jak Pan myśli dlaczego?Nie mówicie prawdy z testami. Ludzie z objawami dzwonią na infolinię i do sanepidu. Jeśli już się komuś uda dodzwonić (co graniczy z cudem), nie ma szans na przeprowadzacie testu, bo pada najgłupsze pytanie świata:- „Czy był Pan w kraju ryzyka?”.Jeśli się nie było, pada diagnoza przez telefon:- „Zwykła grypa”.Od 2 tygodni my jesteśmy krajem ryzyka! Wystarczy wsiąść do komunikacji miejskiej, żeby się zarazić. Nie trzeba być we Włoszech.Nie mówicie prawdy o liczbie zgonów. Ludzie umierający w kwarantannie nie są później badani na obecność COVID19, więc nie na ich w statystykach.Prezydent Duda nie mówi prawdy, twierdząc w telewizji, że ilość zakażeń i zgonów się zmniejsza. Jak można? Jak można?!!!Moja firma leży na łopatkach, kraj jest w stanie klęski, a prezydent zakłada sobie konto na Tik Toku, żeby poprawić wizerunek wśród młodych wyborców?Jak można????!!!!Nie mam zamiaru bezczynnie się przyglądać jak Pańskie osobiste obsesje rujnują mi życie i zaczynają rujnować życie milionów Polek i Polaków. Pan nie ma prawa bawić się w Boga, który będzie decydował o życiu i śmierci obywateli. Nie ma Pan prawa niszczyć firmy, którą tworzyłem tyle lat.Oczekuję od Pana, bo dziś jest Pan prezydentem, premierem i ministrem zdrowia, żeby wprowadził Pan stan klęski żywiołowej, który zamknie nas na miesiąc, po to, żebyśmy nie byli przez Was dożynani całe lato, jesień, a może nawet rok. Po to, żeby się Pan później nie rozpędził i nie wykorzystał środków przymusu, żeby nas w domach zatrzymać na bardzo długo, tak byśmy nie mogli w razie czego protestować, gdy będzie Pan łamał prawo.Chcemy wiedzieć na czym stoimy.Chcemy wiedzieć, czy jesteśmy chorzy, nawet wtedy, gdy nie mamy objawów, bo nie chcemy zarazić bliskich!Róbcie testy wszystkim! Tak jak w Korei.Chcemy wreszcie wrócić do pracy.Chcemy przeżyć.Jeśli nie chce Pan pomóc, niech Pan przynajmniej tego nie utrudnia.Pozdrawiam Norbert .DUDOSTĘPNIAJCIE! Może dotrze do Pana Jarosława.

Pilna informacja od Kasi

 –  Kasia Z-k16 godz.UWAGA!Będzie długo, ale myślę że od tego zależy przyszłość nasza i naszychbliskich, jakkolwiek poważnie to brzmi.Jak wiecie, jestem lekarzem, który pracuje w dużym szpitalu, w SzpitaluWojewódzkim. Może nie mam 30- stu lat doświadczenia w zawodzie, alezdążyłam już doświadczyć realiów polskiej „służby zdrowia" (jak chętnieniektórzy nas nazywają).Koronawirus- na chwilę obecną mamy 31 POTWIERDZONYCHprzypadków w Polsce. Pacjenci są w różnym stanie –dobrego stanu, który wymaga tylko obserwacji, po pacjentów zniewydolnością oddechową wymagających respiratora. Gwarantuję Wam, żechorych w Polsce jest więcej, po prostu ich nie diagnozujemy. Dlaczego? Bonie mamy testów. W moim szpitalu ustawiono namiot, ogłoszono że tambędą mogli udać się ludzie podejrzani o koronawirusa. W dniu wczorajszymnie było ANI JEDNEGO ZESTAWU do pobrania badań w kierunku wirusa.Powtarzam ANI JEDNEGO!!! W chwili obecnej, WHO zmieniła statuspocząwszy odnaszego kraju na tzw.,local transmission" co to oznacza w praktyce? Nie jestdla nas argumentem to, że nie wróciłeś właśnie z Włoch, Chin itd. Nie jestdla nas argumentem to, że Twój syn/mąż/dziadek/kochanek wrócił z tychkrajów. Jesteśmy uznani za kraj, w którym wirus JEST. W mojej opinii wRYBNIKU jest tym bardziej (5 potwierdzonych przypadków wśródRybniczan). Macie objawy, możecie mieć tego wirusa. Czy go macie? Niepowiem Wam bo nie mamy testów by Was wszystkich przebadać. Niemyślcie że mamy lepszą odporność niż Niemcy, Francuzi, Włosi... Nie! Onibadają swoich obywateli. Wg dzisiejszych danych w Polsce przeprowadzasię do tej pory 43 testy/milion mieszkańców. W Izraelu 401/ milion, weWłoszech obecnie jest to 826 testy/milion mieszkańców. Dziś GISzapowiada, że zwiększy liczbę testów, którymi będziemy mogli dysponować ibędziemy mogli badać więcej osób.Kolejnym problemem jest to, że naprawdę nie mamy wystarczającej ilościkombinezonów, masek, gogli, rękawiczek itd. Nikt nie przeprowadził namszkolenia jak ten kombinezon zdjąć, a to jest najbardziej ryzykowne inajłatwiej się wtedy zakazić personelowi medycznemu. Każą nam badaćpacjentów, a nie jesteśmy zabezpieczeni. Tym samym możemy zarażaćinnych. Pamiętajcie, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy mogą być równieżobjęci kwarantanną. Jeśli już na samym początku zamkną nas na 2tygodnie, kto będzie Was ratował w przyszłym tygodniu lub za 10 dni?Szpital wstrzymał przyjęcia planowe – brakuje sprzętu jednorazowego...Rząd i lokalni rządzący zapewniają, że mamy wystarczającą ilośćrespiratorów, że jesteśmy wydolni, że jesteśmy przygotowani i damy radę.Nie jesteśmy i nie damy! Chyba że pracuję w innej rzeczywistości. Do tejpory, na niejednym dyżurze spędzałam całe noce dzwoniąc poWSZYSTKICH OiTach nie tylko na Śląsku ale również poza jego granicamiby znaleźć JEDNO miejsce dla pacjenta zaintubowanego, na respiratorze(pożyczonym) by tam móc go leczyć. Zamawiałam już transport takichpacjentów do Kielc, Kędzierzyna- Koźla itd. bo nigdzie nie było dla niegomiejsca. Nie uwierzę, że nagle wszyscy pacjenci OITów wyzdrowieli, zostaliwypisani ze szpitali i nasze OiTy czekają na ofiary koronawirusa.We Włoszech już rozpoczyna się ocena szans, kogo podłączyć dorespiratora bo ma jeszcze szanse na wyzdrowienie, a komu pozwolićumrzeć bo sprzętu nie ma. Jeśli wirus u nas się rozszaleje, taka sytuacjawystąpi o wiele szybciej niż tam. Nikt z Was nie chciałby podejmować takichdecyzji, każdy z Was chciałby byśmy ratowali Waszych rodziców, dziadków,Wasze rodzeństwa.Co możemy zrobić?Nasz rząd bardzo dobrze wie, że jeśli sytuacja się rozwinie, nie opanujemytego wszystkiego i będzie O WIELE gorzej niż w Lombardii. Nie mamy szansby to opanować. ALE! Możemy spróbować nie dopuścić do tego, by wirussię tak rozprzestrzenił.Rząd podjął BARDZO MĄDRE decyzje. Zamknięto szkoły, uczelnie, muzea,kina, odwołano imprezy masowe. Ale to nic nie da, jeżeli sami będziemylekkomyślnie podchodzić do tych nakazów. Często słyszę jako lekarz, żektoś „APELUJE DO MOJEGO SUMIENIA". Dzisiaj JA APELUJĘ DOWASZYCH SUMIEŃ:1) Siedź na dupie w domu w te dni, nie wychodź, nie zwołuj wielkich imprez,nie chodź do klubów i dyskotek, jeśli są jeszcze otwarte. Nie wybieraj się nazakupy do galerii handlowych, NIE CHODŹ NA MSZE DO KOŚCIOŁA (tak!Mówię to ja, śpiewająca psalmy na Waszych ślubach). Chcesz mieć noweciuchy – zamów online, albo zaoszczędź i za miesiąc kupisz sobie więcej nanowy sezon.2) Możesz pracować zdalnie – to tak pracuj! Ja w chwili obecnej marzę otakiej opcji – nie ma szans bym mogła o tym myśleć. Doceń więc tą opcję iwykorzystuj! Możesz wziąć urlop – weż i spędź czas z rodziną. Dobra, możezarobimy w tym miesiącu mniej. Ale lepiej zarobić trochę mniej dziś, niżstarać się o rentę za kilka miesięcy.3) Należy Ci się opieka na dziecko które nie chodzi do szkoły –KORZYSTAJ! Siedź z nim w domu, wyśpij się za wszystkie czasy, pograjciew planszówki. Nie wypuszczaj dzieci w te dni na zajęcia sportowe bypobawiło się drużynowo!4) Masz jakiekolwiek objawy infekcji – idź na L4 (możesz w chwili obecnejdostać je elektronicznie, zadzwoń do swojego POZ i uzyskaj szczegóły, niemusisz iść tam osobiście i zarażać wszystkich wokoło).5) Brakuje Ci leków przyjmowanych przewlekle – powiadom telefonicznieswojego lekarza, po tą są e-recepty w takiej chwili.6) To że czujesz się dobrze, masz 20-40 lat i uważasz, że możesz iść wweekend na balety w miasto, świadczy tylko o tym jak bardzo jesteś GŁUPI- może nie umrzesz z powodu niewydolności oddechowej w przebiegukoronawirusa, ale możesz go sprzedać innym, schorowanym, starszym,pacjentom onkologicznym, z niedoborem odporności... albo po prostu sięokaże, że wcale taki odporny nie jesteś i jednak się przekręcisz.7) NIE KŁAMCIE LEKARZOM/PIELĘGNIARKOM/RATOWNIKOM/SANEPIDowi itd. że nie byliście za granicą, że nikt z bliskich tam nie był,jeśli prawda jest inna – to na waszych sumieniach będą zgony osób którezarazicie. Mówcie prawdę, obserwujcie się i w razie czego DZWOŃCIE doOddz.Zakaźnych i SANEPIDÓW (numery dwa posty niżej).8) Jeśli macie infekcje które można leczyć w domu, to tam je leczcie.Pokazałam Wam że większość szpitali NIE MA NARZĘDZI do diagnostyki ileczenia tego wirusa. Nie każde przeziębienie to koronawirus, większośćinfekcji górnych dróg oddechowych można wyleczyć cytryną, czosnkiem,miodem, leżeniem w łóżku, paracetamolem, fervexami itd.9) Kwarantanna, L4, nadzór epidemiologiczny nie jest wakacjami, czasemna odwiedziny, na zabawy w większym gronie. To czas kiedy swoimzachowaniem możecie uratować czyjeś życie. To czas w którym możeciezadecydować o losie Waszych najbliższych. Nie życzę nikomu poczuciawiny, że przez Wasze pójście na siłownię, do klubu, na mszę – Waszamama umrze z powodu choroby, którą przynieśliście do domu. Apamiętajcie, że za złamanie warunków kwarantanny grozi kara w wysokości5 tyś złotychNie chcę siać paniki, próbuję Wam uzmysłowić, że tylko od nas samychzależy teraz jak się sytuacja potoczy, bo naprawdę na „SŁUŻBĘ ZDROWIA"na wielką skalę w tym przypadku nie ma w tym państwie co liczyć. Mówię tojako czynny pracownik, który widzi co się dzieje. Nie chcę by ktoś z Was miwspółczuł z powodu tego co się dzieje, nie chcę słyszeć „sama sobiewybrałaś". Nie! Nie o tym mowa. Chodzi mi o to, byśmy WSZYSCY RAZEMwzięli odpowiedzialność za ludzi dokoła przez te kilkanaście najbliższychdni.SIEDŹ NA DUPIE W DOMU, bo inni by chcieli, a nie mogą!P.S Wszystkim życzliwym donosicielom którzy chcą powiadomić szanownądyrekcję szpitala, że znowu "sram do swojego gniazda" odpowiadam:Spoko! Już mnie tam znają. Mówię co myślę! Zawsze. Im też!27 tys.5,2 tys. komentarzy 59 tys. udostępnień
Ojciec napisał list córeczce, w którym pokazuje jej jak poradzić sobie z nowym wyzwaniem jakim jest dla niej przedszkole: – "Nie przepraszaj, kiedy ktoś na ciebie wpadnie. Nie mów "przepraszam, że cię boli". Nie jesteś bólem. Jesteś człowiekiem, który myśli i ma uczucia, i zasługuje na szacunek. Nie wymyślaj wymówek na "nie" jeśli jakiś chłopak będzie chciał się z tobą umówić. Nie musisz się nikomu tłumaczyć. Zwykłe "nie mam ochoty" powinno być zaakceptowane.Nie myśl o tym, co jesz przy innych. Jeżeli jesteś głodna, to jedz, i jedz tylko to, na co masz ochotę. Jeżeli masz ochotę na pizze, nie jedz sałatki, tylko dlatego, że inne osoby tak robią. Zamów sobie pizzę.Nie zapuszczaj włosów tylko po to, żeby uszczęśliwiać innych. Nie zakładaj sukienki, jeżeli nie masz ochoty. Nie siedź w domu, tylko dlatego, że nie masz z kim się umówić. Wyjdź sama dla siebie. Zdobywaj doświadczenia. Rob to dla siebie. Nie żałuj łez. Płacz to emocje, którym trzeba dać upust. To nie oznaka słabości. To ludzka rzecz.Nie uśmiechaj się, bo ktoś ci tak powiedział. Śmiej się bez skrępowania z własnych żartów. Nie mów "tak", bo tak wypada. Mów "nie", bo to twoje życie. Nie wstydź się swojego zdania. Mów głośno o swoich potrzebach. Niech inni cię usłyszą. Nigdy nie przepraszaj za to, kim jesteś. Bądź odważna, bądź piękna."