Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 111 takich demotywatorów

Ciała na ulicach leżały przez co najmniej 3 tygodnie, kiedy obszar był jeszcze pod kontrolą sił rosyjskich –
0:03
Samuel Reshevsky, cudowne dziecko z Polski w wieku lat 8, pokonywał jednocześnie kilku mistrzów szachowych we Francji, 1920 r. – Dwudziestu siwobrodych siedzących na placu grało w szachy symultaniczne w Paryżu z bardzo małym chłopcem ( 8 lat). Samuel Reshevsky urodzony w Ozorkowie (ur. 26 listopada 1911r.), pokonał ich wszystkich. Według New York Times: 17 maja 1920 r. Reshevky zmierzył się w Paryżu z 20 graczami.Samuel Reshevsky nauczył się gry w szachy w wieku 4 lat. Stał się znany jako cudowne dziecko szachów i grał symultaniczne partie szachów z dorosłymi, gdy miał 6 lat. W wieku 8 lat grał w szachy z silnymi graczami. Po wydarzeniach I wojny światowej Reshevsky wyemigrował do Stanów Zjednoczonych (1920r).Jeździł po kraju i jako 9-latek rozegrał ponad 1500 meczów, a  przegrał tylko 8 meczów. We wczesnych latach nie chodził do szkoły, a jego rodzice wylądowali w sądzie dla dzieci na Manhattanie pod zarzutem niewłaściwej opieki.
Oddział Ukrainek z Kijowa – Ukraińskie kobiety, ochotniczki, czekają na transport do Kijowa aby włączyć się do walki w obronie miasta. Julia siedząca w środku jest nauczycielką, pozostałe dziewczyny nie chciały opowiadać o sobie. "Nie jest ważne kim byłyśmy kilka dni temu, Wszystkie teraz jesteśmy Ukrainkami!" mówią krótko. W mojej głowie pojawiają mi od razu obrazy z Powstania Warszawskiego 1944, kiedy Polskie dziewczyny zakładały biało-czerwone opaski i ruszały w bój... To zdjęcie jest tak samo przerażające jak HEROICZNE i wspaniałe... Fotografia znakomitej amerykańskiej fotoreporterki Lynsey Addario, która przebywa na Ukrainie robiąc zdjęcia dla amerykańskiego New York Times
Źródło: ON THE MOVE
Lekarz pokazał, w jakich warunkach przebywają noworodki – W takich warunkach leczone są noworodki z oddziału intensywnej terapii."Czy możesz to sobie wyobrazić?" pyta dr Denis Surkov.By zapewnić bezpieczeństwo, władze Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Dnieprze podjęły natychmiastową decyzję o przeniesieniu ich do prowizorycznego szpitalnego schronu przeciwbombowego. Ta decyzja dotyczyła także oddziału intensywnej terapii noworodków.The New York Times opublikował nagranie, które ukazuje kulisy tego zdarzenia. Zostało ono dostarczone przez lekarzy, którzy opiekują się najmłodszymi pacjentami. Widać na nim zawinięte w koce niemowlęta, ułożone w rzędach na łóżkach polowych. Niektóre z nich są tulone przez personel.Mimo tragicznych warunków, medycy nie przestali leczyć małych pacjentów. Nagranie pokazuje, jak napełniają worki tlenowe, by ułatwić noworodkom oddychanie, podają również leki i podłączają dzieci pod aparaturę podtrzymującą życie."Wszyscy myśleliśmy, że pandemia to najgorsze co może się przytrafić personelowi oddziałów intensywnej terapii… Te pielęgniarki i lekarze są po prostu święci" W takich warunkach leczone są noworodki z oddziału intensywnej terapii."Czy możesz to sobie wyobrazić?" pyta dr Denis Surkov.By zapewnić bezpieczeństwo, władze Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Dnieprze podjęły natychmiastową decyzję o przeniesieniu ich do prowizorycznego szpitalnego schronu przeciwbombowego. Ta decyzja dotyczyła także oddziału intensywnej terapii noworodków.The New York Times opublikował nagranie, które ukazuje kulisy tego zdarzenia. Zostało ono dostarczone przez lekarzy, którzy opiekują się najmłodszymi pacjentami. Widać na nim zawinięte w koce niemowlęta, ułożone w rzędach na łóżkach polowych. Niektóre z nich są tulone przez personel.Mimo tragicznych warunków, medycy nie przestali leczyć małych pacjentów. Nagranie pokazuje, jak napełniają worki tlenowe, by ułatwić noworodkom oddychanie, podają również leki i podłączają dzieci pod aparaturę podtrzymującą życie."Wszyscy myśleliśmy, że pandemia to najgorsze co może się przytrafić personelowi oddziałów intensywnej terapii… Te pielęgniarki i lekarze są po prostu święci"
0:22
2 miesiące później stworzono samolot –
Chciałabym poprosić amerykańskie i brytyjskie media dezinformacyjne: Bloomberga, The New York Times i The Sub o opublikowanie harmonogramu nadchodzących rosyjskich inwazji na Ukrainę na bieżący rok. Chciałabym zaplanować wakacje - ogłosiła ironicznie Marija Zacharowa MSZ Rosji – Rosja wzywa zachód do zaprzestania podsycania histerii wokół Ukrainy, co wpływa na bezpieczeństwo europejskie i pokojowe uregulowanie w Donbasie - zaznacza rzeczniczka rosyjskiego MSZ
Kiedyś to robili syrop na kaszel –  (TRADE MARK)COUGH SYRUPEACH OUNCE CONTAINSALCOHOL (less than 1%)CANNABIS INDICA. F. E.,CHLOROFORM.MORPHIA, SULPH.4 m.24 m.SKuirully combtned with a number ofother Essenttals, makes this Remedythe effective and beneictal one it Is.Dosg.-One-half teaspoonful times a day and on3going to bed. Child 5 years old, i5 drops 1 year old.5 drops: In severe cases đouble the above doses.SHAKE WELL BEFORE USINGCHANGE IN LABEL ADOPTED 1914PREPARED ONLY BYKOHLER MANUFACTURING CO.BALTIMORE, MD., U. S. A.

Takie talenty rodzą się w Polsce i niestety muszą wyjeżdżać by móc dalej się rozwijać. Poznajcie Joannę Jurek

Takie talenty rodzą się w Polsce i niestety muszą wyjeżdżać by móc dalej się rozwijać. Poznajcie Joannę Jurek – "W wieku 17 lat opracowała unikalną metodę leczenia raka trzustki! Jako najmłodsza w historii Europy trafiła na listę New Europe 100 - najważniejsze zestawienie młodych innowatorów UE. Tak zaczęła się jedna z najpiękniejszych polskich naukowych historii, jakie w życiu słyszałem. Joanna Jurek mając 17 lat, chodząc w Piotrkowie Trybunalskim do liceum i marząc o dokonaniu przełomu w medycynie opracowała terapię z wykorzystaniem nanotechnologii, która pozwala bezpośrednio dostarczyć lek do zaatakowanego nowotworem miejsca trzustki! W ten sposób podjęła jako nastolatka walkę z jedną z najgorszych, najtrudniejszych do pokonania chorób świata. Mając 17 lat! Forma bohaterstwa. Za swój wielofunkcyjny nanosystem dostarczania leków przeciwnowotworowych w wieku 17 lat została laureatem chyba najważniejszego na świecie konkursu młodych naukowców Intel International Science and Engineering Fair w San Francisco. Pokonała nieprawdopodobną konkurencję. Wykazano wtedy, że dzięki zastosowaniu jej nano-systemu rokowania w terapii nowotworowej wzrastają 2-3 krotnie!!To był jednak dopiero początek. Kolejnym celem Joanny było stworzenie w wieku 19 lat bioimplantu, który po umieszczeniu w organizmie rozłoży się jak origami, lecząc tym samym złożone dolegliwości kostne. Nazwała go wtedy Origami BioBandage. Na początku podjęła próbę wytworzenia bioimplantu, czyli maty pokrytej komórkami macierzystymi. Później wraz z koleżanką skupiła się na oprogramowaniu do symulowania tego, co się dzieje z bioimplantem i z samym organizmem pacjenta. Projekt ten znów zdobył nie tylko prestiżowe nagrody w Polsce, ale zapewnił Joannie drugie miejsce w finałach najważniejszego konkursu projektów młodych naukowców w Europie EUCYS 2015 w Mediolanie!Kolejnym krokiem było zrealizowanie przez Joannę marzenia studiowania na Uniwerstecie Ulster w Wielkiej Brytanii. W wieku 21 lat rozpoczęła prace nad stworzeniem komputerowego narzędzie predyktywnego na bazie miRNA. Rodzaju małego RNA, które może regulować ekspresję genów. Połączone z uczeniem maszynowym w swoim założeniu miało przyczynić się do analizy postępowania choroby nowotworowej w organizmie. Google razem z Financial Times i Funduszem Wyszehradzkim tworzą co roku listę New Europe 100, honorującą największych młodych innowatorów z Europy. Joanna została najmłodszą w historii osobą, która trafiła do tego prestiżowego zestawienia!Dzisiaj? W 2021 roku Joanna uzyskała tytuł doktora w Wielkiej Brytanii. Specjalizuje się w immunologii. Niebawem będę miał okazję odsłuchać jej wykładu na temat dietetycznego leczenia syndromu przewlekłego zmęczenia po chorobie COVID19. Uważam, że o historiach takich ludzi trzeba krzyczeć. Joanna pokazała światu nie tylko najpiękniejszą możliwą stronę technologii. Wyjeżdżając z Polski obiecała, że do niej wróci. Wczoraj rozmawialiśmy. Dotrzymała słowa. Wraca za parę tygodni do kraju. Polska powinna być dumna, że ma w Tobie Joasiu takiego ambasadora. Życzę Ci z całego serca wiatru w żagle. Dalej zmieniaj świat tak pięknie, jak robisz to dotychczas. Tylko z Polski!"
 –  Pierwsza osoba z wykrytym Omikronem w Chinach to Polka. Rzecznik ministerstwa: sanepid podjął działaniaChińskie służby sanitarne potwierdziły pierwszy przypadek zakażenia nowym wariantem koronawirusa Omikron w Chinach kontynentalnych. Państwowy dziennik "Global Times" podał we wtorek, że zakażona jest Polką, która przyleciała do miasta Tiencin z Warszawy. — Sanepid podjął działania, jest w kontakcie z kobietą i jej rodziną — poinformował rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz, odnosząc się do tych informacji.
Aktor przerwał milczenie po tragedii, która rozegrała się na planie filmu "Rust" i udzielił krótkiego oświadczenia przed kamerami – - Tego dnia, kiedy przyjechałem do Santa Fe, żeby rozpocząć zdjęcia, zabrałem ją na obiad razem z reżyserem. Tworzyliśmy bardzo zgrany zespół. I wydarzyła się ta okropna tragedia – powiedział także, że Halyna Hutchins była jego przyjaciółką.Zapewnił, że pozostaje w stałym kontakcie z rodziną tragicznie zmarłej operatorki oraz, że z niecierpliwością czeka, aż szeryf poinformuje go o wynikach śledztwa. Dodał także, że "to była sytuacja jeden na bilion".Z sądowych dokumentów, które wyciekły do Internetu, wynika, że pistolet podał Baldwinowi asystent reżysera Dave Halls, zapewniając, że broń jest "cold", czyli bezpieczna. Ale najważniejszym wnioskiem płynącym z tych dokumentów jest to, że na planie z bronią obchodzono się bardzo nonszalancko i lekkomyślnie.Szeryf hrabstwa Santa Fe, Adan Mendoza, poinformował, że podczas inspekcji znaleziono ponad 500 sztuk amunicji - mieszankę ślepych nabojów, pocisków do atrap broni i ostrych nabojów.Co więcej, „The Los Angeles Times” powołując się na anonimowych członków ekipy filmowej doniósł, że pięć dni przed tragiczną w skutkach strzelaniną, kaskader Baldwina przypadkowo wystrzelił dwa pociski, również po zapewnieniu go, że broń jest bezpieczna.Inne rewelacje z prowadzonego śledztwa przekazuje „The Guardian”. Podobno twórcy, którzy pracowali w przeszłości z Davem Hallsem zeznali, że już na poprzednim planie filmowym zgłaszali obawy dotyczące bezpieczeństwa w kontekście używania broni palnej.Do tej chwili nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów
Mateusz Morawiecki w rozmowie z "Financial Times" porównał wstrzymanie wypłat dla Polski przez KE do rozpoczęcia III Wojny Światowej – Magister historii pozbawiony elementarnej wiedzy i wyobraźni
Mata nawijał: „Za rok wykupię billboard na Manhattan”. I tak właśnie zrobił – W sobotę raper promował krążek wyprzedanym koncertem na warszawskim Bemowie, a dziś chwali się animowanym billboardem na nowojorskim Times Square. Mata macha do ludzi z ze ściany wieżowca Condé Nast Building,
 –

Clint Eastwood w sesji zdjęciowej dla Los Angeles Times, która jest elementem promocyjnym jego najnowszego filmu "Cry Macho":

 –

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchyBył piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco- spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man".Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesnyTo, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźniaHistorie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję namwszystkim "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco -spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny.To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
Jego zdaniem czekają nas kolejne fale pandemii i trzeba nauczyć się z nią żyć – - Biorąc pod uwagę, że wirus wciąż tu jest i nadal będzie, musimy przygotować się na czwarty zastrzyk – powiedział Salman Zarka w wywiadzie dla radia Kan, który był cytowany w "The Times of Israel". Dodał, że Izrael powinien przygotować się na to, że tak będzie wyglądało teraz życie, od fali do fali. - Musimy się zmierzyć z kolejnymi falami zakażeń i nowymi wariantami, np. z nowym z Ameryki Południowej – dodał.Jego zdaniem będzie konieczne podawanie szczepionki co 5-6 miesięcy, a co najmniej raz w roku. Dzięki temu być może pod koniec 2021 r. lub na początku 2022 r. Izrael zacznie lepiej radzić sobie z kolejnymi falami
Kraśnik już nie jest strefą od LGBT, a teraz jeszcze przejdzie tam pierwszy Marsz Równości – Kraśnik, głównie za sprawą reportażu w The New York Times, stał się symbolem polskich "stref wolnych od ideologii LGBT". Rada Miasta wycofała się jednak z uchwały anty-LGBT w kwietniu tego roku - głównym powodem była możliwość utracenia funduszy m.in. z grantów norweskich. Choć miasto i tak finalnie nie otrzyma dofinansowania na zrealizowanie projektu "Kraśnik – przyjazne miasto" , 23 października przejdzie tam pierwszy w historii marsz równości
Angielski duchowny, Tim Hewens, zaszył sobie usta w proteście przeciwko mediom, które głoszą, że katastrofa klimatyczna nie jest prawdą – Hewens zaprotestował w ten sposób przeciwko wydawcy News UK, który odpowiada m.in za wydawanie The Times oraz The Sunday Times, w których to tytułach narracja zaprzeczająca katastrofie klimatycznej jest na porządku dziennym.„Na całym świecie jest mnóstwo ludzi, którzy nie mają głosu i cierpią z powodu kryzysu klimatycznego. Nauka o klimacie i prawda są tłumione, a tych, którzy cierpią z tego powodu najbardziej, nikt nie słyszy. Rupert Murdoch tłumi naukową debatę o kryzysie klimatycznym, jakby sam zaszywał nam wszystkim usta” - powiedział pastor na wideo, które zostało nagrane podczas protestu.Tim Hewens jest aktywistą Christian Climate Action, który jest częścią Extinction Rebellion, miedzynarodowego ruchu wykorzystującego akcje masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa w celu wymuszenia na rządach działań zapobiegających antropogenicznym zmianom klimatu, utracie bioróżnorodności, masowemu wymieraniu gatunków oraz zagrożeniu wyginięciem ludzkości
Gigantyczna fala na Times Square w Nowym Jorku – Wirtualna fala zrealizowana została przez południowokoreańskie studio artystyczne d'strict, specjalizujące się w sztuce cyfrowej, we współpracy z firmą Silvercast Media
0:16
Po 24 latach nareszcie zobaczył swojego syna. Dwulatek został porwany przez handlarzy ludźmi przed rodzinnym domem w chińskiej prowincji Shandong. – Chińczyk Guo Gangtang odnalazł swojego syna po 24-letnich poszukiwaniach, podczas których pokonał na motocyklu ponad 500 000 kilometrów. Od porwania w 1997 roku Guo podróżował po ponad 20 prowincjach w całym kraju. W czasie wędrówki uczestniczył w wypadkach drogowych, a nawet napotkał na swojej drodze rabusiów. Mężczyzna twierdzi, że na poszukiwania wydał oszczędności całego życia. Wiele razy zdarzało mu się spać pod mostami i błagać o pomoc w momentach, gdy zabrakło pieniędzy.Według chińskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego policja wyśledziła tożsamość syna dzięki testom DNA. Dwóch podejrzanych zostało namierzonych i aresztowanych - przekazało Global Times.Przeszczęśliwi rodzice ponownie spotkali się ze swoim dzieckiem w niedzielę w mieście Liaocheng - poinformowała państwowa telewizja CCTV.„Od teraz, gdy nasze dziecko zostało odnalezione, wszystko powinno układać się już tylko szczęśliwe” - powiedział dziennikarzom Guo.Gangtang jest członkiem organizacji zajmującej się osobami zaginionymi w Chinach. Pomógł co najmniej siedmiu rodzinom odnaleźć ich uprowadzone dzieci.W Chinach od dziesięcioleci porwania i handel dziećmi są dużym problemem. Według szacunków z 2015 corocznie uprowadzanych jest około 20 000 dzieci, których sporą ilość porywacze sprzedają do adopcji, zarówno w kraju, jak i za granicą.