Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 178 takich demotywatorów

Holenderski nauczyciel: – ''Jak mam uczyć muzułmańskie dzieci, jeśli w szkole na wiadomość o zamachu zaczynają bić brawo''
– Panie marszałku, a jaki programtej partii?– Najprostszy z możliwych. Bić k*rwy i złodziei, mości hrabio – Łatwo prosto i na temat, a co najważniejsze - wszystkojest aktualne!
Dlatego takie rekordy powinno się bić indywidualnie – Byłoby mniej morderstw!
W 1999 roku w czasie skoku z 4400 metrów spadochron główny Joan Murray nie otworzył się, a zapasowy otworzył dopiero na 200 m i w chwilę potem zwinął się. Kobieta spadła na ziemię z prędkością 130 km/h – Wylądowała w mrowisku silnie jadowitych mrówek, które ukąsiły ją ponad 200 razy. Zdaniem lekarzy pokąsanie spowodowało wydzielenie w jej organizmie dużej ilości adrenaliny, dzięki której serce nie przestało bić. Kobieta przeżyła wypadek i po długiej rekonwalescencji wróciła do pracy
Nie bij faceta za to, że spał z twoją kobietą – Nie ma sensu bić się o dziwki
BIC używa tego samego zdjęcia, by reklamować długopisy i żyletki –
Jedna z najmądrzejszych opiniina temat imigrantów – Która jest wypowiadana przez kogoś, kto spełnia definicję słowa "uchodźca" Jestem imigrantem. Przeniosłam się do Polski z Kaukazu jakieś pół życia temu. Nie jestem katoliczką. Wychowano mnie w innym wyznaniu, w innej kulturze z innymi tradycjami. Byłam uchodźcą. Uciekałam przed wojną i wiem jak to jest. Z autopsji. Jestem tolerancyjna, daleko mi do ksenofobii czy nacjonalizmu, bo to wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej - to ja.Uciekałam przed wojną z mamą, ciocią i moimi dwiema siostrami. Tak, łódką, pamiętam jak dziś. Nie było z nami taty, wujka, a nawet dziadka, tata z innymi mężczyznami walczył o swój, nasz kraj. Uciekałyśmy do Rosji. Nie wybierałyśmy kraju ze względu na dobrobyt czy możliwości. Uciekałyśmy do najbliższego bezpiecznego miejsca, by być jak najbliżej taty i móc jak najszybciej wrócić do domu, gdy tylko się da. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że oto przypłynęłyśmy. Ale o nic nie prosiłyśmy, niczego się nie spodziewałyśmy. Mówiłyśmy po rosyjsku i byłyśmy kulturalne, grzeczne do przesady i pełne szacunku dla ludzi, którzy chcieli nam pomóc. Do dziś nie wiem, jak mama to wszystko wtedy załatwiała, że miałyśmy gdzie spać, co jeść. Dołączyła do znienawidzonych przez ludzi tzw „spekulantów” z wielkimi plastikowymi torbami, którzy handlowali czym mogli na ruinach byłego związku radzieckiego. Moja mama - filolog, muzyk, pianistka.Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy... My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi.Przyjechałam do Polski. Potem już, po latach, na studia. Za sprawę honoru uznałam poprawne wysławianie się bez akcentu, możliwość rozmowy z Polakiem na tematy, które są Polsce i Polakom bliskie, bez pytań "jak się Pani podoba w naszym kraju”, jeśli to miał być mój kraj. Nie chodziło o zdradę własnej kultury czy tradycji, bo poznawanie innych kultur wzbogaca naszą własną, chodziło o szacunek dla ludzi, z którymi żyję.Świętuję razem z teściami katolickie święta. Z miłości do mojej rodziny, z szacunku, ze zwykłej grzeczności i uprzejmości w końcu. Nikt nie każe mi iść do komunii, ale nic mi się nie stanie, jeśli ładnie się ubiorę i kulturalnie zasiądę do stołu. Odwiedzając kogoś w jego kraju, świątyni, domu zastosuję się do jego zwyczajów. Jestem tolerancyjna. Bardzo. Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka - wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci. Może i jestem hipokrytą, ale moja tolerancja jest wybiórcza, bo nie toleruję zła. Nie toleruję agresji i sytuacji, w której drugiej osobie dzieje się krzywda. Jeśli tradycja wymaga okaleczenia, gwałtu, pobicia, to moja tolerancja nie sięga tak daleko.Świat nie jest czarno-biały. Między „jestem na tak” i „jestem na nie” istnieje jeszcze całe mnóstwo półtonów i niuansów. Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym "dzikusem", tym "brudasem", spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy. Nigdy nie zapomnę smaku obrzydliwej zupy w proszku, którą jako uchodźcy dostałyśmy od kogoś, płakałyśmy i jadłyśmy ją, prawdziwa potrzeba nie pozwala wyrzucać jedzenia.Nie zajmę stanowiska w sprawie uchodźców, bo jeśli zranię tym chociaż jedną osobę, która ratując się przed wojną przybywa z pokorą, szacunkiem i wdzięcznością, to nie będzie warto. Tym bardziej, że to samo spotkało kiedyś mnie i moją rodzinę. Tyle że w mojej historii młodzi mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie. Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę - nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć. I proszę, nie odbierajcie mi prawa bać się tego kogoś, zarzucając mi nacjonalizm, ksenofobię, zacofanie i nietolerancję, te rzeczy są mi obce, brzydzę się nimi. Tak jak brzydzę się gwałtem i przemocą.
Tak wzruszającym listem żegna się z synem znany dziennikarz –  Jarosław Kulczycki cieszący się sympatią widzów TVP prezenter i dziennikarz przeżywa rodzinny dramat. Jego ukochany syn Filip zmarł tragicznie w niedzielę 13 września. 19-letni chłopak zasłabł, mimo podjętej reanimacji nie udało się uratować jego życia. Przyczyna śmierci jest na razie nieznana. -Filip! Gdzie jesteś?! Nigdy nas tak nie martwiłeś. Zawsze telefon albo chociaż esemes! A teraz nic. Cisza...Nawet gdy byłeś miesiąc temu w Turcji i Albanii, gdy podróżowałeś autostopem przez dalekie kraje, co dwa, trzy dni dawałeś znak życia. A teraz cisza...Mówią, że Cię nie ma. Albo że jesteś, ale gdzie indziej. Gdzie? Dlaczego nie tu z nami?! Mówią, że życie człowieka jest kruche. Ale młodzi ludzie nie znikają tak nagle. Może zdarza się to nieraz, ale zawsze komuś innemu, gdzieś daleko, na horyzoncie kręgu znajomych nam ludzi. Albo czytamy o tym w gazecie.A Ty wróciłeś z górskich wędrówek. Był Giewont i Świnica. Kiepska pogoda, więc Orla Perć musi zaczekać. Jak my, czeka.Martwiliśmy się, żeby nic się w tych górach nie stało. Ale przecież to nie pierwszy raz, a Ty taki dojrzały i rozsądny. I wróciłeś zdrów i cały. Zmęczony, ale szczęśliwy.A tu tyle spraw. Nowe studia. Informatyka po angielsku. I jeszcze zaocznie filozofia. Nie za dużo, Synku? Oj Mamo, oj Tato... Spróbuję, zobaczę, mam czas.A miałeś tego czasu 19 lat i 11 miesięcy. Bez sześciu dni.Iskierko nasza malutka kochana! On taki wrażliwy. Jak mgiełka - mówili. Dyzio marzyciel - to pani Bożenka w szkole. Ale Ty rosłeś pięknie! Dawaliśmy Ci cały nasz świat, a Ty brałeś chętnie. Szeroko otwarte oczy chłonęły wszystko łapczywie, a Twoja główka mała - coraz większa, mądrzejsza.Książki, wspólne czytanie, podróże dalekie. Na Saharze piasek jak cukier puder. Słońce Maroka i wieloryby w Kanadzie. Kajakowe spływy i górskie wędrówki. Rozmowy, dużo rozmów. Spacery w Kabackim lesie.Coraz więcej przyjaciół. Prawdziwych, sprawdzonych. I miłość pierwsza. Wielka, prawdziwa, najszczersza.Tacy dumni byliśmy. Przerosłeś nas. Wzrostem o głowę, umysłem o pięć głów. Nie ma większej nagrody dla rodzica.A potem w niedzielne południe straszny telefon: Syn zemdlał, reanimujemy go. Godzinę o Ciebie walczyli. Nie wróciłeś. Przestało bić Twoje serce. Nasze kochane serduszko...A tego dnia miała być kolacja z mamą. A następnego obiadek u ukochanej babci. A u nas odkładane zdjęciowisko z letnich podróży. I chrzest siostry.Ostatnie rozmowy, ostatnie pożegnanie, uścisk, spojrzenie ostatnie czule chronimy w pamięci.Ale przecież był cichy szept, kiedy mama tuliła Cię zrozpaczona, zapłakana. Powiedzieli, że to tylko powietrze. Czy to było "nie martw się mamo kochana"?I tych kilka kropel z nieba, kiedy ze złamanym sercem płakałem na cichej plaży. To było "żegnaj tato"?Gdzie jesteś Synku? Gdzie teraz wędrujesz? Czy wiesz już wszystko?Tulimy Cię ostatni raz do snu. Przykrywamy kołderką gorącej miłości, dumy, żeś taki wspaniały, wymarzony Syn.Śpij słodko. I czekaj na nas.My przecież też kiedyś zaśniemy- napisał Jarosław Kulczycki.
Skoro smartwatche mają teraz wbudowane pulsometry – to powinny też kasować twoją historię przeglądarki, kiedy twoje serce przestanie bić
Buddyzm mówi, że jeśli kogoś poznasz i twoje serce zaczyna mocno bić, a kolana mięknąć, to ona NIE jest tą jedyną – Kiedy poznasz swoją bratnią duszę, będziesz czuł tylko spokój. Żadnego podniecenia, żadnego zdenerwowania.
Przepowiednia pewnie lipna,ale fajnie jest pomarzyć – Kto zgadnie kim jest ów mędrzec? W roku pańskim 2015 u Lechitów dwie kucharki o władzę bić się będą, gdy stary mędzrzec o tronie marzyć będzie. Ruszy mędrzec na niebieskie bizancjum, gdzie wielki gniew wśród posłów wywoła po rzymsku się Witając. Gdy złota jesień nadejdzie, rycerze w stalowych zbrojach na ziemi i w żelaznych ptakach na niebie pokłon mędrcowi oddadzą. Nie miną dwa dni i dwie noce gdy Królestwo Lechitów się odrodzi, a mędrzec na tronie usiądzie i daniny obniży.Przez trzy miesiące wielki chaos zawita, krew lać się będzie strumieniami ginąć będą wyznawcy czerwonej gwiazdy.A później 600 lat niespotykanego dotąd dobrobytu nadejdzie, Lechici po rzymsku witać się będą, a królestwo ich kontynenty pokryje.
Czy miałaś kiedyś taki okres, że chciałaś... – ...bić dziewczynę bijącą dziewczyną?
To ta słynnarosyjska gościnność... –  Napadli na Polaków w obwodzie kaliningradzkimTrzej Polacy zostali napadnięci na terenie Rosji w obwodzie kaliningradz­kim, w okolicach przejścia granicznego Grzechotki Mamonowo w Braniewie (woj.warmińsko-ma­zur­skie) na stacji benzynowej. Z relacji Polaków wynika, że Rosjanie zażądali od nich pieniędzy za ochronę, a gdy odmówili, zaczęli ich bić. Sprawę wyjaśnia policja i prokuratura w Braniewie.Z nieoficjalnych informacji wynika, że Polacy zostali napadnięci na stacji benzynowej, kiedy wracali do Polski.Po sygnale od Straży Granicznej przyjęliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa rozboju. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że do zdarzenia kryminalnego o charakterze rabunkowym doszło na terenie Rosji. Dotyczyło ono trzech mieszkańców województwa warmińsko–ma­zur­skie­go – powiedziała TVP Info sierż. Izabela Niedźwiedzka-Pardela z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.Policjantka dodała, że zostały przeprowadzone oględziny samochodów, którymi podróżowali Polacy. Przesłuchiwani też są świadkowie. Podczas przeszukiwania jednego pojazdu, policjanci zabezpieczyli metalowy element, który zostanie poddany szczegółowemu badaniu. Nie wykluczamy, że podczas tego zdarzenia mogła zostać użyta broń – dodała Niedźwiedzka-Pardela.Jak podkreśla policja, aby wyjaśnić sprawę, będzie potrzebna współpraca z Rosjanami, ponieważ do zdarzenia doszło na terenie tego kraju. Sprawę prowadzi prokuratura w Braniewie.
Są w życiu takie momenty – ...że serce na chwilę przestaje bić
Pozostaje tylko bić brawo Kanadzie – Że  w przeciwieństwie do staczającej się Europy nie pozwala się panoszyć ludziom, korzy w głowie mają epokę kamienia łupanego i krzywdzą innych przez swoje dzikie i barbarzyńskie tradycje
39 powodów dlaczego piwo jest lepsze od kobiety –  Piwem możesz się rozkoszować każdego dnia w miesiącu,Piwa nie trzeba zapraszać na kolację,Piwo zawsze będzie cierpliwie czekać w samochodzie, aż skończysz grać w piłkę,Piwo nigdy się nie spóźnia,Piwo nigdy nie jest zazdrosne, gdy weźmiesz inne,Po piwie kac zawsze przechodzi,Naklejki z piwa zdejmuje się bez walki,Gdy idziesz do baru, masz zawsze gwarancję dostania piwa,Piwo nigdy nie ma bólu głowy,Gdy już wypijesz piwo, masz zawsze butelkę wartą co najmniej 500 zł,Piwo się nie zmartwi, gdy przyjdziesz do domu z innym piwem,Piwo zawsze wchodzi gładko,Możesz wypić więcej niż jedno piwo w ciągu nocy i nie czuć się winnym,Piwem możesz się podzielić z przyjaciółmi,Zawsze wiesz czy jesteś pierwszym, który otwiera butelkę,Piwo jest zawsze wilgotne,Piwo nie żąda równości,Piwo możesz pić przy ludziach,Piwa nie obchodzi pora, o której wracasz,Za zmianę piwa nie trzeba płacić alimentów,Chłodne piwo to dobre piwo,Piwa nie trzeba myć, żeby dobrze smakowało,Od piwa nie można się niczym zarazić,Piwo zawsze cię zadowoli,Piwo nie mówi dla żartów, że jest w ciąży,Piwo nie ma krewnych,Niezależnie od opakowania, piwo zawsze dobrze wygląda,Piwo nie narzeka na chrapanie,Jedyną rzeczą o jakiej mówi Ci piwo jest pora, kiedy musisz iść do WC,Nie musisz wstydzić się piwa, z którym przyszedłeś na imprezę,Z imprezy można wyjść z innym piwem niż to, z którym się przyszło,Piwo nie ma włosów tam, gdzie nie trzeba,Nie trzeba mieć zezwolenia, żeby mieszkać z piwem,Piwa nie obchodzi, ile zarabiasz,Piwo nie narzeka na wakacje, które wybrałeś,Piwo nie będzie ci miało za złe, jeśli zaśniesz zaraz po jego wypiciu,Piwo lubi jeździć w bagażniku,Piwo nie narzeka na plamy od potu,Możesz trzymać wszystkie swoje piwa w jednym pokoju i nie będą się bić.
Jedna firma – Dwa najczęściej kradzione produkty na świecie!
Kobiety są tak podstępne, że kładą się na twojej klacie i pytają – "Kochanie, zdradziłeś mnie kiedyś?" Po czym czekają, aż twoje serce zacznie bić szybciej
Strach przed związkiem ma podobną strukturę co lęk wysokości – Nikt nie boi się pocałunków, przytulania, uczucia, że ktoś czeka właśnie na ciebie, tak jak nikt się nie boi być na szczycie. Boimy się upadku. Boimy się, że nasze serce nie będzie miało po co bić
Nieoczekiwanie Włosi zaczęlimu bić brawo – Potem się okazało, że wzięli Szpaka za odważną dziewczynę, która nie daje za wygraną. Dostał też przydomek "Xena"