Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 61 takich demotywatorów

Poznajcie 29-letnią Marwę Elselehdar - pierwszą w historii Egiptu kobietę z uprawnieniami kapitana.. Kobieta w ostatnich dniach była notorycznie oskarżana o zablokowanie Kanału Sueskiego, mimo iż w tym czasie znajdywała się na statku Aida IV w oddalonym o setki mil porcie w Aleksandrii – Fałszywe oskarżenia powielało mnóstwo kont na Twitterze i wciąż wiele osób wierzy, że to ona jest odpowiedzialna za całe zamieszanie. Tak to jest być kobietą w państwie muzułmańskim
W Niemczech istnieje stara tradycja, zgodnie z którą rodzina, której urodzi się siódme dziecko ma prawo zwrócić się z prośbą do prezydenta Niemiec o zostanie ojcem chrzestnym nowonarodzonego dziecka i prezent w postaci 500€ becikowego – Czasami wywołuje to kontrowersje, zwłaszcza gdy rodzina okazuje się być nie do końca taka miła - jakiś czas temu wybuchło małe zamieszanie, gdy okazało się, że ówczesny prezydent RFN miałby zostać ojcem chrzestnym dziecka, którego rodzice należą do neonazistowskich stowarzyszeń.W Polsce podobna tradycja miała miejsce przed drugą wojną światową, gdy honorowym ojcem siódmego dziecka zostawał prezydent Ignacy Mościcki. Tutaj chrześniacy prezydenta dostawali książeczkę oszczędnościową z 50 zł na koncie (równowartość połowy pensji nauczyciela) z oprocentowaniem 6%, przywilej bezpłatnej nauki w szkole i na studiach wyższych w kraju i zagranicą, bezpłatne przejazdy komunikacją miejską (wraz z całym rodzeństwem) i ubezpieczenie zdrowotne.Dodatkowym warunkiem była niekaralność rodziny i bycie rdzennym Polakiem, co sprawdzano w niektórych przypadkach na dobrych kilka pokoleń wstecz. Niestety, z uwagi na wybuch drugiej wojny światowej i brak uznawania przez władze PRL zaświadczeń od przedwojennych prezydentów, chrześniacy (a było ich przed wojną około 900) nie załapali się na większość przywilejów. Do dziś szacuje się, że żyje ich około setka
Coraz lepsze te standardy edukacji –  Wreszcie wiadomo, które konkursy będąuznawane przy rekrutacji do liceów itechników. Szykuje się dużezamieszanie, ponieważ są dwie listykonkursów. Nową kuratorium mocnozredukowało, m.in. wypadł KangurMatematyczny, został konkurs na palmęwielkanocną i festiwal piosenkireligijnej.DEMOTYWATORY.PLCoraz lepsze te standardy edukacji
Do niemałego zamieszania doszło w prestiżowych halowych zawodach lekkoatletycznych we francuskim Lievin. Francuzi próbowali oszukać polskiego płotkarza, Damiana Czykiera – Polski płotkarz bardzo dobrze pobiegł bieg eliminacyjny, w którym zajął drugie miejsce. To dawało mu pewny finał. Jednak szybko sprawę w swoje ręce wzięli francuscy sędziowie, według ich odczytów Czykier zajął dopiero czwartą pozycję, a w jego miejsce do finału przesunięto reprezentanta gospodarzy. Polak jednak nie dał za wygraną, bowiem zwyciężył wyraźnie i nie było żadnych wątpliwości co do tego, które miejsce zajął w swoim starcie. Po tym jak złożył protest wydawało się, że sprawa zostanie naprawiona. Przynajmniej takie dostał zapewnienie od sędziów.Tak się jednak nie stało. Gdy przyszedł czas finału na liście startowej dalej było nazwisko Francuza, a Damiana Czykiera w tym gronie zabrakło. Polak jednak nie dał za wygraną i zaczął ostentacyjnie przygotowywać się do finału na jednym torze z reprezentantem gospodarzy.Wywołało to niemałe zamieszanie. Start finałowego biegu opóźnił się o niemal pół godziny, ale jednak polskiemu lekkoatlecie udało się wywalczyć swoje. Sędziowie w końcu przyznali się do błędu i Damian Czykier mógł wystartować w finale. Ukończył go na piątym miejscu z czasem 7,59 sekundy.- Biegałem w jakimś francuskim cyrku - podsumował swój start w Lievin na łamach "Super Expressu" Damian Czykier. - Na szczęście cała płotkarska czołówka przyjeżdża na starty w Polsce i tutaj już nie będzie takich numerów - podsumował Polak.
Kiedy inni nadużywają twojej gościnności –
0:31
Ty, Staszek, przez to zamieszanie wokół aborcji zapomnieliśmy przypomnieć, że jeśli jakieś dzieci przebiorą się w Halloween za Fionę ze "Shreka" albo Drakulę to trafią do piekła, gdzie będą się smażyć w kotle ze smołą przez całą wieczność –
Źródło: newsweek.pl
To się musiał zdziwić –  Janusz Schwertner@SchwertnerPL|Marcin Najman ruszył bronić Jasnej Góry.|Na miejscu okazało się, że nikt jej nieatakuje. Za całe zamieszanie oskarżył"Informacje" w TVN.Marcin Najman @MarcinNajman · 48 minNikt nie atakuje Jasnej Góry to kłamstwa !22:05 27 paź 20 · Twitter Web AppDEMOTYWATORY.PLTo się musiał zdziwić
Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru odmawia TVPiS – Brawo, popieram Telewizja Polska S.A. Szanowny Panie, jeszcze raz bardzo dziękuję za zaproszenie do programu „Kabaret za kulisami", którego nagranie zaplanowane jest na 26.10.2020. Podczas naszej rozmowy telefonicznej potwierdziłem swój udział, ale niestety muszę zmienić zdanie. W związku z tym, że z TVP nie współpracuję od 2015 roku, chociaż moja twarz w Waszych pro-gramach pojawia się codziennie, postanowiłem dziś rano zerknąć na pasmo informacyjne TVP i sprawdzić czy lubię i szanuję Waszą stację. Z przykrością stwierdziłem, że niestety w dalszym ciągu nie, że zakłamywanie rzeczywistości i bezwstydna propaganda nie wpisuje się oz mój system wartości. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem Prawa i Sprawiedliwości, partii, której tubą stała się Wasza telewizja, a prawda, uczciwość, rzetelność i szacunek do innych są dla mnie sprawami fundamen-talnymi. Jestern zaszczycony, że z dwóch miliardów złotych, które TVP dostała m.in. z moich podatków, na dzielenie Polaków, koncerty disco polo i kłamstwa, udało się Wam wysupłać 1200 PLN na moją skromną osobę, ale jestem w stanie, nawet w tak trudnej sytuacji w jakiej znalazła się branża artystyczna, zrezygnować z tej kwoty. Musiałbym w domu poodwracać wszystkie lustra po powrocie z Warszawy, a kolejne powtórki programu, przypominałby mi o tym, że sprzedałem siebie i swoje przekonania. Wierzę w to, że nie odbierze Pan tego personalnie, bo osobiście się nie znamy i nie mam prawa mieć w stosunku do Pana jakichkolwiek uprzedzeń, mało tego, prywatnie i zawodowo szanuję Karolinę Pańczyk i Mirosława Gancarza czyli parę prowadzącą ten naprawdę ciekawy program. Zdaję sobie również sprawę, że odwołuję swój odziało ostatniej chwili, ale wierzę, że bez pro-blemu znajdziecie zastępstwo, w instytucji, w której aż roi się od dowcipnych gwiazd. takich jak Jarosław Jakimowicz czy ldo Nowakowska. Przepraszam za lekkie zamieszanie, ale dziś, po raz kolejny, utwierdziłem się w przekonaniu, że moja decyzja o braku współpracy z TVP, którą podjąłem tuż po tym, kiedy prezesem został Jacek Kurski, była decyzją słuszną i nic w tej sprawie się nie zmieni... No chyba, że zmieni się Wasza telewizja.... Ale to już zależy tylko od Was...
 –  Mariusz jest gejem i mieszka w małej wsi w województwie podkarpackim. Jakiś czas temu o jego orientacji dowiedziała się cała wieś. Od tej pory jego życie stało się potwierdzeniem najkoszmarniejszych stereotypów o życiu w tym regionie Polski.Zaczęło się od ataków słownych, które stopniowo przechodziły w groźby śmierci a w końcu w ataki fizyczne. Według relacji Mariusza cała wieś traktuje go poniżej godności, problem jest nawet z byciem normalnie obsłużonym w sklepie. Ktoś próbował otruć jego psa. Obecnie sytuacja wygląda tak, że okoliczni mieszkańcy urządzają sobie zgromadzenia pod jego domem - dosłownie kilkanaście osób stoi na ulicy i krzyczy. Taka forma weekendowej rozrywki, brakuje jedynie płonących pochodni.Mariusz często dzwoni na policję z prośbą o interwencję, ale zazwyczaj nikt nie przyjeżdża. Kiedy poszedł na komisariat osobiście, odmówiono mu spisania zeznań. Dowiedział się za to, że powinien iść z tym do sądu. Mariusz ma taki zamiar, ale trudno uznać to za sprawne rozwiązanie problemu.Mariusz nabawił się silnych stanów depresyjnych i lękowych, ma myśli samobójcze i zaburzenia odżywiania.W stałym kontakcie z Mariuszem jest Sue Beel, która pomaga tak, jak umie najlepiej. Jesteśmy w stanie zorganizować wsparcie psychologiczne, pomóc z kwestiami prawnymi. Od miejscowości Mariusza dzieli nas jednak 500 kilometrów i mamy poczucie, że nie jesteśmy w stanie zorganizować pomocy adekwatnej do potrzeb.Nie wiem co robi się w sytuacji, kiedy zawodzi policja i państwo. To luka w wachlarzu moich aktywistycznych umiejętności i dzisiaj już wiem, że powinienem ją jak najszybciej wypełnić.Umiem jednak robić zamieszanie i właśnie to chciałbym teraz zrobić. Mariusz jest gotowy do kontaktu z mediami. Trudno mi sobie wyobrazić, by miało to zaszkodzić jego sytuacji, bo ta jest już ekstremalnie zła. Wierzę, że zainteresowanie kilku bardziej wpływowych osób lub dziennikarski telefon z niewygodnymi pytaniami do lokalnej policji są w stanie pomóc.Napisałem już do rzeszowskiej Wyborczej, ale czuję, że to może nie wystarczyć. Dlatego proszę Was o udostępnianie posta lub oznaczanie dziennikarzy, Waszych znajomych, których ta sprawa może zainteresować. W razie pytań lub wątpliwości ja i Sue chętnie na nie odpowiemy. Z góry dziękuję!
Radziecki kosmonauta Siergiej Krikaljew przebywał w kosmosie gdy rozpadł się ZSSR (1991). Ze względu na zamieszanie miał tam zostać, aż nie otrzyma zgody na powrót. – Wrócił pod koniec marca '92, po 10 miesiącach na orbicie. Wiele rzeczy się zmieniło od czasu gdy wylatywał na misję, np. jego rodzinny Leningrad stał się St. Petersburgiem.W czasie gdy oczekiwał na powrót powinien odbyć służbę wojskową i przez to, że armia nie mogła go namierzyć prawie został oskarżony o dezercję. Koniec końców połapali się, że będąc na orbicie ciężko zgłosić się do wojska i zarzuty wycofano.
Co dzieje się ze słynną dyrektor sanepidu w Słubicach? – Pani Jadwiga Caban-Korbas po 28 latach pracy odeszła ze stanowiska dyrektorki sanepidu w Słubicach po pamiętnym wystąpieniu na posiedzeniu sztabu kryzysowego w związku z koronawirusem. Dziś do nikogo nie ma żalu i cieszy się ze swojej decyzji. "Trzeba umieć zejść ze sceny niepokonanym" - stwierdziła. Teraz uczy się języka angielskiego i wraz z mężem prawnikiem przygotowuje się do przeprowadzki do nowego mieszkania w Warszawie.Pani Jadwiga została zasypana ofertami pracy, jak z uśmiechem przyznała: "Ofert pracy dostałam tyle, co włosów na głowie i pewnie którąś przyjmę". Jak widać poczucia humoru nie straciła, a całe zamieszanie wokół jej osoby tylko dodało jej skrzydeł. I tak trzeba żyć!
To kto będzie mieszał? –
Sorry za zamieszanie, niepotrzebnie rano wziąłem prysznic... –  Cała rzeka w pianie!Dodano O minut temuDSepoznan.plfot. portalwrc.plNietypowy widok w Mieścisku w powiecie wągrowieckim.Jak informuje portalwrc.pl, w czwartek rzeka Wełna w Mieścisku pokryla się pianą.Strażaków o zdarzeniu poinformowano przed 7.00 rano. Strażacy pojawili się wewskazanej lokalizacji i przyznali, że prawdopodobnie do rzeki dostało się mydło lubinny środek spieniający, który został już sprawdzony przez chemików i okazuje się,że nie stanowi on zagrożenia dla środowiska.
Co musi się jeszcze stać,aby ludzie zaczęli myśleć? –  Zamieszanie w kościołach. Wierni nie zgadzają się na zalecenia biskupów.WIADOMOSCI.WP.PL"Proszę komunię do ust". Apele w sprawie koronawirusa niepodziałały
Muszę to wypróbować, gdy będzie za długa kolejka w Biedronce –  Bochnia. Pacjent wymyślił koronawirusa, bo nie chciał stać w kolejce!To wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ale wtorkowe zamieszanie na oddziale ratunkowym bocheńskiego szpitala związane z pacjentem z podejrzeniem koronawirusa, było spowodowane fałszywym alarmem. Mężczyzna wymyślił sobie historię o pobycie za granicą bo... nie chciało mu się czekać w kolejce! Sprawa wyszła na jaw dopiero po kilku godzinach.
No, nie wszyscy oczywiście... –
 –  Esi Julia okazja karta muzyczna PCIWitam, nie ma problemu proszę dać znać. Narazie kilka osób obserwuje, ale Pan pierwszy sięodezwał więc spokojnie mogę przytrzymać.PozdrawiamDziękuję. Będę wdzięczny. Pozdrawiam również.dzisiaj 00:45Śpieszę Pana poinformować, że niestetynie będę mógł kupić oferowanej przez Panakarty. Przepraszam za zamieszanie wywołanemoimi pytaniami i żałuję, że tak się złożyło, boPańska oferta jest naprawdę bardzo kusząca.Serdecznie dziękuję za rezerwację, miły kontakt,rzetelną i wyczerpującą informację i poświęconymi czas. Pozdrawiam, życząc jednocześnierychlej i jak najbairi^jg|d^nej sprzedaży. Zpoważaniem
Problem polskiej szkoły –  Ostatnio na którymś z portali internetowych przeczytałem wpis matki żalącej się, że do jej grzecznego dziecka w szkole zawsze dosadzani są klasowi łobuzi. Jest to stara metoda nauczycieli na to, żeby rozdzielić gadające/niegrzeczne towarzystwo. W rezultacie córka tej Pani dostała pierwszy raz „jeden" za brak pracy domowej, bo przez kolegę/koleżankę robiącego hałas i zamieszanie nie nsłyszała, że ma tę pracę domową oddać nauczycielowi. Nie może się też skupić na lekcji, bo znosi gadanie, wiercenie się, szczypanie itd. kolegi/koleżanki z ławki. Dalej Pani-matka napisała, że przecież nauczyciel powinien karać robiących zamieszanie uczniów np. obniżonym zachowaniem, a nie normalnego ucznia kiepskim towarzystwem. O ile zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi tej Pani, to niestety druga część nijak się ma do rzeczywistości. Każdy z nas kto był w szkole, ma dzieci w szkole czy może jest nauczycielem zna taką historię —jeden czy dwóch klasowych terrorystów potrafi skutecznie rozpieprzyć każdą lekcję skutecznie sabotując w ten sposób edukację pozostałych uczniów i dodać całemu gronu pedagogicznemu siwych włosów. Tylko co dzisiaj może zrobić szkoła czy nauczyciel? Nic. Mogą wstawiać uwagi i obniżyć zachowanie. Jak rodzic będzie miał to gdzieś, to nic to nie zmieni. Za to jak rodzic jest przekonany o tym, że jego dziecko jest cudowne, albo po prostu coś mu w życiu nie wyszło, a na szkole, uczniach i nauczycielach zawsze można się wyżyć, to złoży skargę do kuratorium, nie ważne jaką, coś wymyśli, złoży, będzie złożona. Kuratoria w Polsce działają w ten sposób, że nie ważne kto, z jakiego powodu, podstawnie czy bezpodstawnie składa skargę — kurator nie przyjedzie pytać w czym problem, negocjować czy pomagać, kurator przyjedzie zrobić kontrolę. Przegrzebie papiery, przemagluje grono pedagogiczne doprowadzając kilka osób do płaczu, przejrzy szkołę od dachu po fundamentu, stwierdzi, że ławka w klasie 35b jest o trzy centymetry za mała dla siedzącego w niej ucznia, a nauczyciel Iks Iksiński nie podpisał się pod tematem w dzienniku z roku szkolnego 2007/2008. Czyli dyrekcja dostanie oficjalne ostrzeżenie, kilku nauczycieli naganę z wpisem do akt i ze strony kuratorium wszystko jest świetne, bo urzędnik może w swoich papierach napisać, że kontrola była, wykryła nieprawidłowości, ukarała winnych i należy się premia, a za kilka takich kontroli awans. Dlatego szkoła i nauczyciele najbardziej boją się konfliktu z rodzicem i nie ważne jest tutaj to, że mogą mieć rację. W ten czy inny sposób dla szkoły może się to źle skończyć, bo ta zawsze jest na straconej pozycji. Dlatego w polskiej szkole publicznej jednostki zdolne zawsze będą miały pod górkę, a miernoty jak pączki w maśle.
Nawet ci "źli" też potrzebują czułości –  Pamiętam taką sytuację z dzieciństwa jak rodzice zabrali mniedo teatru na spektakl „Kopciuszek". Nawet nie pamiętam, któryto był teatr, ani jak wyglądało przedstawienie. Zapamiętałamtylko, że spore wrażenie na mnie zrobiła Zła Macocha, alemimo to, razem ze wszystkimi dziećmi po spektaklu ustawiłamsię z kwiatami w kolejce do pięknego Kopciuszkaw błyszczącej sukience. Stoję w tej kolejce, ale widzę, że robisię spore zamieszanie i zaczęłam tracić nadzieje, że uda misię wręczyć kwiaty tej ulubionej postaci wszystkich dzieci.Odwróciłam się więc do aktorki grającej Złą Macochę, abyzadać idiotyczne pytanie (do dzisiaj to pamiętam): „Jak mogęprzejść do Kopciuszka?" Otworzyłam usta z zamiarempowiedzenia tego i zastygłam... A aktorka pomyślała, że chcęjej wręczyć kwiaty! Pamiętam jaka się szczęśliwa zrobiła, żechociaż jedno dziecko dało jej kwiaty. Podziękowała mi i byłowidać, że jest zaskoczona. Ja oczywiście uśmiechnęłam sięi udawałam, że tak miało być. Później całą drogę powrotną dodomu zdenerwowana opowiadałam rodzicom w jakiej głupiejsytuacji się znalazłam, przecież chciałam dać kwiatyKopciuszkowi...Minęło wiele lat, a ja nadal wspominam tę scenę: stoiKopciuszek z Księciem, kłaniają się, trzymając w rękach pełnobukietów, a obok stoi Zła Macocha z jedynym, skromnymbukiecikiem i ciepłym uśmiechem na twarzy.
Weganie chcieli przytulić zwierzęta - tak mocno, że aż je udusili – Rolnik z Lincolnshire oskarżył weganów z grupy "Meat the Victims" o uduszenie dwóch prosiąt. 200 członków tej grupy przybyło na jego farmę, aby zaprotestować przeciwko zjadaniu wieprzowiny. Podnosili prosięta, przytulali je, powodowali wielkie zamieszanie. Gdy w końcu się rozeszli okazało się, że dwa prosięta nie żyją z powodu uduszenia. Na miejscu była policja, lecz nikogo nie aresztowała - całą sytuację i winę za uduszenie wyjaśni sąd