Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 12 takich demotywatorów

 –
Policjant z Łomży zgubił notatki służbowe, które zawierały dane osobowe wylegitymowanych, m.in. PESEL, adresy zamieszkania czy numery dowodów osobistych – Poszkodowani obawiają się, że teraz ktoś może wziąć na nich kredyt, a także sprawdzają swoje oszczędności na kontach w banku, czy aby nikt ich nie ukradł
Dla Igi było to 30. z rzędu zwycięstwo. To najdłuższa passa w kobiecym tenisie od czasów dominacji Sereny Williams, która w 2013 roku zaliczyła 34 mecze bez porażki –
0:30
Piękny mecz! Gratulacje! – Iga w tym roku dokonuje rzeczy niebywałych. Jako piąta tenisistka w historii skompletowała tzw. "Sunshine Double" - zwycięstwo w Indian Wells i Miami w jednym roku. Polka ponadto triumfowała we wszystkich trzech tegorocznych turniejach zaliczanych do WTA 1000. Jej passa wygranych meczów pod rząd powiększyła się do 17. Od jutra zasiądzie na fotelu liderki rankingu WTA!
Bajka Shrek była inspirowana prawdziwą osobą o imieniu Maurice Tillet. Był francuskim zapaśnikiem, który poślubił niezwykle piękną kobietę Olgę – Chorował na rzadką chorobę akromegalię (choroba wywoływana przez nadmiar hormonu wzrostu na skutek jego produkcji przez guza przysadki mózgowej). Z powodu choroby, jego struktura kostna rosła w niekontrolowany sposób, a jego głowa, uszy i gabaryty różniły się od normalnych ludzi.Tillet był bardzo inteligentny, znał 14 języków oraz chciał zostać prawnikiem. Jednak zdawał sobie sprawę, że choroba wykluczała go w robieniu kariery w tym zawodzie. W Singapurze poznał zawodowego zapaśnika z Litwy, Karla Pojello w 1937 roku. Pojello był pod wrażeniem potężnej budowy Tilleta i przekonał go, by został zapaśnikiem, nawet przeniósł się do Paryża, aby go szkolić. Tillet odniósł umiarkowany sukces jako zawodowy zapaśnik we Francji i Anglii aż do wybuchu II wojny światowej, kiedy to wyemigrował do Ameryki.Stał się natychmiastową sensacją i był uważany za zawodnika, którego nie da się pokonać. Pozostał niepokonany przez 19 kolejnych miesięcy i trzymał się mistrza świata wagi ciężkiej AWA od maja 1940 do maja 1942. Niestety jego dobra passa zaczęła słabnąć około 1945 roku, gdy jego zdrowie zaczęło się pogarszać
 –  Kiedy Duda się pojawia IKoszykarze 3x3 - przegraliTenis - Przegrali2 Set     Polska vs Iran - PrzegraliGdzie się nie pojawi, tamPolacy przegrywają.Kiepska passa Dudy
Dobra passa policji trwa – Podczas manifestacji pod siedzibą MEN policja zatrzymała dziennikarkę Agatę Grzybowską. Rzecznik policji stwierdził, że policjanci nie mieli świadomości, iż zatrzymują dziennikarkę. Jeśli to prawda, to cała ekipa interwencyjna powinna trafić do okulisty, bo z tak bliskiej odległości nie sposób nie rozpoznać legitymacji prasowej
Bez względu na to, jak źle jest w danym momencie, to tylko moment –
Źródło: internet
Zawodnicy Wyoming State Penitentiary All-Stars mieli odroczone egzekucje tak długo, jak wygrywali. Ich dobra passa trwała 4 mecze –
To chyba pierwszy przypadek w historii, kiedy ktoś zarobi na klerze, a nie odwrotnie –  „Kler” bije kolejne rekordy w polskich kinach i rusza na podbój Europy i USAFantastyczna passa filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego trwa! Produkcja pobiła kolejny rekord w polskich kinach, a już niebawem będzie miała szanse podbić również zagraniczne rynki.

Z pamiętnika chirurga:

 –  Sobota. Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia? Środa. W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty? Piątek. Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć. Sobota. To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego. Wtorek. Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę. Środa. Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek. Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi. Piątek. Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić. Niedziela. Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił. Wtorek. Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni. Środa. Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek. Czwartek. Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni
"90% naszych zmartwień – dotyczy spraw, które nigdy się nie zdarzą"- Margaret Thatcher

1