Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 49 takich demotywatorów

Kiedy ktoś zamówi sobie lalę z Instagrama –
0:25
Wyluzuj, lala, przecież to i tak się nie zapali –
0:31

Ciekawostka astronomiczna. Czy kosmici już się kontaktowali z nami?

 –  W 1974 rok utworzył  wysłała w I( Arecibo w : u astronom Carl Sagan wiadomość, którą NASA osmos przez teleskop Puerte Rico. p nn. ~kw :ima 'a Nasz dziesiętny system liczbowy Podstawowe substancje związków chemicznych na Ziemi Budowa struktury DNA Wysokość człowieka i liczbę ludności na Ziemi Położenie Ziemi w Układzie Słonecznym Pdobizna radioteleskopu Miała postać utworzonego z cyfr binarnych graficznego kodu, przedstawiającej kluczowe aspekty rasy ludzkiej oraz planety na której żyjemy. Dwadzieścia siedem lat później identyczny wzór pojawił się w zbożu w podliżu podobnego radioteleskopu. Po bliższej inspekcji wyglądało na to, że kod posiada kilka fundamentalnych rożnic. Wiadomość Sagana przedstawiała nasz dziesiętny system liczbowy, podstawowe substancje chemiczne Ziemskich związków organicznych, informacje na temat naszego kodu DNA, wysokość człowieka, liczbe ludzi na Ziemi oraz jej położenie w Układzie ejerner7T171.11 Ostatnim N.r acil.~ v an• Lala punktem był szkic samego radioteleskopu. W odpowiedzi znalazł się t( n sam system liczbowy, jednak to nie węgiel był najbardziej dominującym pierwiastkiem organicznym, ale krzem. Obraz jasno przedstawiał humanoidalną sylwetkę z dużą głową w proporcji do reszty ciała, były też informacje o dodatkowym łańcuchu DNA, średnim wzroście 1,20 metra, o tym, że zamieszkują trzecią, czwartą oraz piątą planetę swojego Układu Słonecznego, a liczba ich populacji wynosi 21,3 miliarda, a teleskop został zastąpiony czymś bardziej 2łownym. .,•..• Tuż obok obrazu w formie kodu był też drugi przypominający twarz. Obraz ten wykonany jest metodą nowej techniki sitodruku. Tej samej, której używamy do drukowania obrazów na papierze. Jak widać styl i sposób wykonania obrazu jest bardziej zaawansowany, niż metoda deski i sznurka, której używają zwykli ludzie przyznający się do autorstwa innych prostych obrazów. Rok wcześniej w tym samym miejscu pojawił się dziwny obraz w zbożu, który przedstawiał bardzo podobny rysunek radiotelespoku co w wiadomości. • N g, g ••• a1 • • a ' k\fti■ • gt 1, k e-C i - ".• s- • % Następnego roku prawie tego samego dnia pojawia się kolejny obraz, który jak się później okaże był jeszcze bardziej niezwykły. Tym razem w Crabwood, niedaleko miasteczka Winchester w hrabstwie Hampshire. Raz jeszcze dostrzegamy twarz. Jednak teraz pojawia się już ewidentne podobieństwo do czegoś pozaziemskiego. '----,■•••••••■ ~.4~s Obraz zawiera również element podobny do naszej płyty CD, z czymś przypominającym zakodowaną wiadomość. Projekt tej formacji także przejawia nową strukturę, która wykonana została sposobem, który przewyższa mozliwsci zywIclych żartownisi. Tym razem składającą się z poziomych lini różnej grubość, podobna do struktury obrazu telewizyjnego. Wiadomość na dysku zaś posiada formę spiralnie usegregowanych bloków. Paul Vigay ekspert od danych ze zdumieniem po głębszym rozpatrywaniu obrazu przyznał, że sposób ułożenia bloków w dysku zawiera zakodowaną wiadomość. "Musiałem znacząco powiększyć obraz dysku na komputerze, aby uwydatnić każdy jego szczegół. Aby było jasne, która część zboża stoi, a która jest spłaszczona. W czasie zajmowania się tym zauważyłem, że raz na jakiś czas pojawiło się coś, co wyglądało na błąd w tym diagramie. W pewnych miejscach tych kwadratowych systematycznie rozmieszczonych kęp, pojawiały się takie, które stanowiły tylko połowę ich wielkości. Wydawało się to trochę dziwne zwłaszcza, ze pojawiały się regularnie. Badając je dookoła zacząłem obliczenia. Okazało się, że pojawiają sie one dokładnie co 8 fragmentów. Co 8 bitów z punktu widzenia programowania to oczywiście jakiś rodzaj kodu bilarnego. Następnie więc wykonałem oczywistą rzecz, konwertując to na kod ASCII, który jak wiadomo jest standardowym kodem przetwarzającym język komputerowy na litery angielskiego alfabetu. To oczywiście zaowocowało otrzymaniem kolejnych słów. Pomyślałem nareszcie do czegoś tu dochodzimy. Konwertując więc cały kod, otrzymałem wiadomość." Wiadomość po przetworzeniu na język angielski brzmi nastepująco: "Beware the bearers of false gifts their broken promises. Much pain but stili time. There is good out there. We opose deception. Conduilt closing." "Strzeżcie się dawców fałszywych podarunków i ich złamanych obietnic. Dużo bólu, ale wciąż czas. Istnieje tam dobro. Sprzeciwiamy sie oszustwom. Zamknięcie kandu." Biorąc pod uwagę wszystkie elementy tej układanki, stopień zaawansowania poszczególnych wiadomość i łączenie się ich w jedną całość, praktycznie eliminuje fałszerstwo. Tym bardziej, że informacje zawarte w wiadomość Sagana nie zostały przez nikogo wykradzione, a po 27 latach zwykli ludzie potencjalni żartownisie dawno zapownieli o całej sytuacji z wysłaniem wiadomosci w kosmos. Wiadomość przecież została wysłana w celu odebrania jej przez potencjalną obcą cywilizację. I może właśnie ten cel został osiągniety. "To tylko moja hipoteza. Ale dostrzegam pewne starania pozaziemskiej inteligencji do stopniowego nawiązywania komunikacji z nami. To bardzo powolny proces, dający nam dużo czasu na zasymilowanie pomysłu, że może nie jesteśmy sami we Wszechświecie." Fred Fingler Professor, USA Do dziś sprawa nie została wyjaśniona i dotychczas najprawdopodobniejszym wyjaśnieniem jest, że może naprawdę była to autentyczna próba kontaktu. Cała sprawa została jednak jakby skutecznie zakamuflowana, do takiego stopnia, że dziś po 11 latach mało kto pamięta o tym zdarzeniu.
 –  GODZ. 15.00 1. FURS Alexandra 2. SKASKEWCH Sofiia 3. DYBALIUK pąryą 4. LYSIUK Bohdan 5. VOLIK Maryna 6. MOHYLIEVSKYI Yevhenii 7. ŁAWNICZAK Patrycja GODZ. 16.00 1. BIELIŃSKI Jakub 2. SALAMON Oliwia 3. JAKACKA Elżbieta 4. HORBULIA Denys 5. KRAWIEC Joanna 6. FATIEIEV Bohdan GODZ. 17.00 1. RETYUNINA Anna 2. PIETROWSKI Mikołaj 3. WOJTANOWICZ Paweł 4. ZIATINA Kristina 5. KROKH Anastasi a 6. ZATULA Lala
Tajemniczy Tomek z Bielsko-Białej –  Spotted: Bielsko-Biała17 sierpnia o 07:58#spotterTomek 31lat Jestem Wodą, Ogniem, Wiatrem, Ziemią i Muzyka.Ze mnązatańczysz, pośpiewasz milo spędzisz czas na spacerze, rozmowach.Szukam dziewczyny do 170cm, do 35 lat,#00 26NajtrafniejszeKomentarze: 23Klaudiabym to przemyšlałaLubie tol Odpowiedz 2 dgdybyś był sterem, bialym zołnierzem, moze
 –
To uczucie, kiedy w wieku 9 lat grałeś w gry 18+, gdzie lała się krew i co drugie słowo leciały wulgaryzmy, a jakoś nie wyrosłeś na zabójce –
Niż mająca obsesję na punkcie wyglądu, wytapetowana lala w miniówie, z którą można rozmawiać tylko o kosmetykach, melanżach i celebrytach –
Katie Grant ma zespół Downa, ale nie przeszkodziło to jej w wygranej w międzynarodowym konkursie piękności – 19-letnia Brytyjka pokonała 40 kandydatek i została zwyciężczynią Teen Ultimate Beauty Of The World.Dziewczyna skradła serca sędziów nie tylko swoją urodą, ale również poczuciem humoru i uprzejmością. Wspierała inne uczestniczki, nastawiła się przede wszystkim na dobrą zabawę. Zwycięstwo przyszło niespodziewanie.Według mnie to o wiele lepszy wybór, niż kolejna zadzierająca nosa plastikowa lala, która wygląda jak nieudana figura woskowa. Zgadzacie się?
 –  sztuczne włosy sztuczne rzęsy sztuczna dupa sztuczne cycki brak mózgu 3 lata gwarancji
 –  Całą noc lała się zimna wódkaa na zagrychę było tylko złe mięsodlatego rano wszyscy mieliśmy biały kałale to nic, strzeliliśmy mały browareki pojechaliśmy do miejscowości chójnikodwiedzić burdele niestety ostatni groszmusieliśmy oddać dla alfonsów i tak skończyła się nasza wycieczka na koniec świata
"Ówaga, zaginęła lalka. Znalezłeś? Dzwoń" – ogłoszenie o takiej treści, wypisane i wymalowane ręką dziecka, wisi na witrynie ING Banku Śląskiego na warszawskim Bemowie. Choć lalki nie znaleziono, bank zareagował w naprawdę imponujący sposób – "Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że niestety lala się nie odnalazła :( Wiemy, że nic nie zastąpi ukochanego przytulasa w tiulowej spódniczce, ale na takie wezwanie nie mogliśmy pozostać obojętni. Wkrótce w naszym oddziale pojawi się jej długowłosa siostra. Buzia trochę się różni, ale spódniczkę ma całkiem podobną, Mamy nadzieję, że autorce uroczego ogłoszenia będzie się podobać :)"Taki marketing mocno popieram Uwaga zaginęła lalkaznalazłeś dzwoń
Poznajcie Buddy'ego - dzielnego psa, który dał się potrącić pociągowi, aby uratować małe szczeniaki biegające wokół torów – Jak wyznaje Jada Borum z Tenesse, właścicielka ocalałego labradora, przez wszystkie lata był przy nich i wspierał jej rodzinę i choć wydawało się, że jego życie skończy się brutalnie, na torach i na oczach dzieci pani Borum, na szczęście los chciał inaczej."Buddy był psem mojego ojca, dostał go, gdy dowiedział się, że ma raka mózgu. Opiekował się nim wtedy, jak to zwykli robić przyjaciele, aż do grudnia, kiedy tata zmarł. Daliśmy go mamie na jakiś czas, pomógł i jej, pocieszając po stracie męża. Potem wrócił do nas. Był z nami zawsze, gdy go potrzebowaliśmy i bardzo się cieszymy, że będzie nadal" – mówi Jada.Biszkoptowy labrador wyszedł cało z opresji, z której wychodzi mało który człowiek. Przeżył mimo obrażeń i mimo tego, że jego rodzina już zaczęła go opłakiwać. Jak niepozornemu psiakowi udała się ta niezwykle trudna sztuka?Jak doszło do wypadku na torach i jak to się stało, że Buddy z niego wyszedł? Było lato, psy biegały więc po ogrodzie i w okolicy. Niedawno przyszły na świat dwa czarne szczeniaki. Dwaj synowie Buddego ledwo odrośli od ziemi, już zaczęli sprawiać kłopoty. Byli niezwykle energiczni, opanowali nie tylko posiadłość państwa Borum, ale i całą okolicę. Tamtego dnia dzieci Jady bawiły się z nimi w jednej ze ślepych uliczek, gdy nagle psy coś dostrzegły i pobiegły w kierunku pobliskich torów.Buddy pognał za nimi. Swojej troski omal nie przypłacił życiem, osłonił szczeniaki przed pociągiem, zamiast nich rozpędzona maszyna uderzyła jednak w niego.Labrador został uderzony przez przód pociągu. Świadkami całego zdarzenia były dzieci Jady, które natychmiast pobiegły do mamy, szybko o wszystkim jej powiedzieć. Zapłakane przekazały, że psiak nie żyje. Z ciężkim sercem kobiety poszła w kierunku torów. Kiedy jednak z daleka ujrzała majaczącą psią sylwetkę, nabrała nadziei na szczęśliwe zakończenie tego dramatu."Buddy szedł w kierunku domu. Z nosa lała mu się krew. Nie miał ogona, ale żył!" – wspomina kobieta.Rodzina najpierw ustabilizowała krwotok z miejsca po brakującym ogonie, a potem odwiozła poturbowanego psa do Greenbrier Springfield Animal Hospital. Na miejscu opatrzono go i się nim zaopiekowano."Mój pies wyszedł z lecznicy trzy dni później. Amputowano mu ogon, miał złamane biodro, rany na pyszczku i ukruszony ząb. W takim stanie pozostawił go pociąg. To cud, że żyje!" - mówi Jada A Tail of survival Your news & information leader
Wykorzystał i porzucił... – Typowy facet
Tak wyglądają aktorzy, którzy wcielali się w postacie teletubisiów w popularnym serialu dla dzieci –  Lala Tinky Winky Po Dipsy

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

Obcy

Obcy –  DMUCHANA LALA „MISSY" ZOSTAŁA WYSŁANA W KOSMOS.Właśnie dlatego Was nie odwiedzamy
Sprzedawca mnie zapewniał, że dyskretnie zapakuje przesyłkę... –
A ty co, nadal sam? –
Sprzedawca zapewniał mnie, że dyskretnie zapakuje przesyłkę –