Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 49 takich demotywatorów

 –
Było blisko –  lala @7txitaRobię się z miejsca mokra jeśli facetzna hiszpański73 1 49timmy@Juicetimmy2bonjour292ılı
 –  NA ŻYWOINFOWIECZÓR23:00TUNGLala#JEDZIEMYJedziemyACHTUNG#JEDZIEMY#JRZEMY#JEDZIEMYCostem 19 grudnia#JEDZIEMYCindring21 grudniaSRU#JEDZIE
„To jak seks z dmuchaną lalą”. Jak tłumaczył dla niego pojazd wyścigowy musi hałasować oraz lubi czuć zapach benzyny – I to jest to, za co między innymi kochamy wyścigi! HARD MILLEsparORLENSINGHAsparcsportskeedaADLGffigy[DRIVING IN FORMULA E] IT'S A BIT LIKE HAVINGS*X WITH AN INFLATABLE DOLL.Robert Kubica [via Gurulandia podcast]A
 –  fajny chłopak słodka dziewczyna dupekfajny chłopak słodka dziewczynafajny chłopak słodka dziewczynafajny chłopakP个dupekPdupek个słodka dziewczyna dupekplastikowa lalaplastikowa lalaplastikowa lalabogatyfacetbogatyfacet
Jeżeli dusi Was polityczna poprawność odpalcie sobie 13 posterunek – To jest niemożliwe, jak przez nieco ponad 20 lat zmienił się świat i jakie rzeczy kiedyś przechodziły w TV. Wypada zacząć od tego, że wóda lała się strumieniami i nie było odcinka, żeby nie padło słowo "dziwka". To jest jak lot na inną planetę
"Na kolacji była lampka wina, były życzenia, były śpiewy. Muszę zmartwić opozycję, w Pułtusku nie lała się krew, tak jak niektórzy sądzili" – Marek Suski, odnosząc się do wyjazdowego spotkania klubu PiS GIEŁDA- MINUS 70 MLD ZŁINFLACJA-17,2%EURO PO 4,90 ZŁDOLAR PO 4,98 ZŁ58 MLD EURO Z KPO BRAKXA PIS IMPREZUJE!
 –
0:19
 –  Jakub Wiech pisze - mikroblogMili Państwo, chciałbym zwrócić Państwa uwagę, że wmomencie energetycznej próby, gdy kryzys zajrzał do portfelimilionów Polaków, górniczy związkowcy stanęli na wysokościzadania i......zażądali sprzedaży węgla energetyce po cenieindeksowanej do ceny w portach ARA, bo akurat jest wysoka.Innymi słowy mówiąc: choć przez lata polski podatnik łożyłmiliardy złotych na nierentowne górnictwo, które nie radziłosobie nawet na rynku krajowym (a co dopiero namiędzynarodowym), to związkowcy i tak wyciągnęli łapę popieniądze, gdy wyczuli nadarzającą się okazję.Związkowców najwyraźniej niewiele obchodziło, że takiepostawienie sprawy spowoduje jeszcze większy wzrost cenenergii. Pokazali tym, gdzie mają resztę społeczeństwa i ichproblemy. Myślę, że powinniśmy odpłacić się tym samym - inp. zmienić datę wygaszania sektora na 2039 rok.Na koniec powiem tylko, że przez ostatnie 30 lat wrzuciliśmyw sektor węglowy ok. 260 mld złotych. Przez lalafinansowaliśmy kopalnie, bo cena węgla wydobywanego wPolsce była wyższa od tej np. w portach ARA. Wtedy związkisiedziały cicho i o żadnym indeksowaniu nie było mowy.Fot. Wilg
Jego była żona, która rozwiodła się z nim, kiedy był w więzieniu, pozwała go o część hajsu. Powiedział jej, żeby wypi**lała –
 –  "Milcz głupi chłopie! Milcz chamie skończony! Bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi mojej ojczyzny z Europy" - Wanda Traczyk-Stawska do Roberta Bąkiewicza.
Lala to niezwykły pingwin, który mieszkał w Japonii. Ptak prawie codziennie zakładał swój plecak i gnał po ryby do pobliskiego sklepu. Nigdy nie uznawano tego za kradzież. Lala przynosił rybki Panu, który uratowałmu życie –
"Mała dziewczynka dumnie prowadzi wózek, sprawdza czy jej „dziecko” śpi, czy mu ciepło. Karmi je, bierze na ręce, kiedy płacze. Zalążek rodzica już w niej jest, potrzeba opieki kiełkuje i owocuje w symboliczne zabawy. Jej opiekuńcza postawa jest chwalona, dziewczynka jest zachęcana do opieki nad lalą. – Kiedyś zostanie mamą.Mały chłopiec chce zaopiekować się lalką, próbuje zmienić jej pieluchę. Pierwiastek opiekuńczości też naturalnie w nim kiełkuje. Bywa ośmieszany i zniechęcany do takiej zabawy. Wycofuje się z przekonaniem, że to przywilej i sprawy dziewczyn.Kiedyś zostanie tatą.Człowiek rodzi się bez przekonań, uprzedzeń i umiejętności. Nabywa je drogą wpajania i przyswajania z najbliższego otoczenia.Kiedyś zamienią się w postawy życiowe."

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Panie Zbyszku, dlaczego ten człowiek jeszcze jest na wolności? – Został skazany prawomocnym wyrokiem przez sąd, czekamy aż znowu kogoś zabije? Być może tym razem człowieka? Onet > Wrocław"Krew będzie się lała dokońca mojego życia".Groźby 23-latkaskazanego za zabicie psa
 –  Nie wolno przeklinać przy LolkuPrzyszły Papież już w dzieciństwie wyróżniał się wśród swoichkolegów, dlaiego l racji niepospolitych cech był przez nich wy-jątkowo traktowany.Karol cieszył się WŚtÓÓ kolegów wielkim szacunkiem. Wspominają oni,jak kiedyś pobili w szkole pewnego chłopca za to, ze w obecności Ka-rola użył wulgarnych słów.(HalinaKwiatkowska, „Wielki Kolega", Wydawnictwo Kwadrat, Krakói2003).
Dzisiaj 100. urodziny świętuje Lidia Lwow-Eberle ps. "Lala", sanitariuszka Armii Krajowej, Panna Wyklęta, narzeczona majora "Łupaszki" – Całą swoją młodość poświęciła Polsce:– Byliśmy żołnierzami, walczyliśmy o wolną Polskę! To jest piękne mieć Ojczyznę, naprawdę to jest coś pięknego...
Lala to niezwykły pingwin, który mieszka w Japonii. Ptak prawie codziennie zakłada swój plecak i gna po ryby do pobliskiego sklepu. Nigdy nie uznawano tego za kradzież. Lala przynosi rybki Panu, który uratował mu życie. –
Już od 15 marca 2020 będzie lała się kasa - polski rolnik dostanie przelew na 595 zł za każdą posiadaną krowę oraz 301 zł za każdą lochę –
Uwielbiał zwiedzać okolicę, często przyjmował ryby z miejscowych sklepów, mieszkał z rodziną przez 10 lat.Zmarł ze starości w 1996 r. –