Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 44 takie demotywatory

 –  لMenuMO WOŁOWO-BAZANIEEMY BEYONCEKevytma BeyonceDZIĘKUJEMY ZAMIĘSO, BEYONCE!AW czym zjesz kebLawasz BeyonceLawasz z394038Klasyczna z frytkami Beyonce 454644BulkaMięso & Frytki by BeyonceSome mięso z Beyonce39 4038434442XL+TikTok@ kebabyszczecinolaLAGOONY CZOSNKOWO-METOWY OSTRYSEBOWY PUN/RECKI CZOSNKOWO-KOPERKOWY)WymianaFrytki+5 pinVegeLawaszBulkaBoxKlasyczne12Do kokebabefrydigh Beyoncelub BeBototytDODATKISafeto papryczki chi Owl cameDZAM
0:21
W pojeździe znajdowała się jeszcze 16-latka, przy której znaleziono amfetaminę – Ostatnio klasyczne combo لwhen you cant wait for GTA6to be released so you justmove to PolandTikTok@ceglanyrozpierdolCo jest kia GTA
0:22
💡 WIĘCEJ
Źródło: dziennikbaltycki.pl
 –  ONIKMERSYminiAKERSYLAJKONIKKONKKRAKERSYSUPER-KRAKERSY-SUPER-LONEminiCEBULAKONKCALA POLOLSKA IDZIEDO BIEDRONKI WEEKENDRABATYVOUCHERSEYTENA MIAREKARTA MORONKA ROB ZAKUPY10.1520.2535APLIKACIA10DBIERAPALUSZKIKLASYCZNEPAJKONIKKORTA FORBeskidzkieLAJKONIKZAWSZE MAKE CENT99NASON FOHIDRNEDA1639Q469KARTON POWSTAL100%BeskidzkieMAK NATopгорTopSMAK HASHAK KATopinAKERSYMAETopSMAK NATopmdoLSMAK ATDEBACHSY TOPTOPSMAKTop
Źródło: O co chodzi -> demotywatory.pl
Zagłosuj

Jak ci mija Prima Aprilis?

Liczba głosów: 196
To już 30 lat od premiery tego znakomitego, i dla wielu kultowego, magazynu komiksowego – Rocznicowe wydanie jest o tyle wyjątkowe, że zawiera komplety PRZEDRUK pierwszego w historii Kaczora Donalda! Z kolei od drugiej strony dołączony jest nowy numer zawierający wiele nowych, ciekawych historyjek z waszymi ulubionymi bohaterami Disneya. 100 stron Donaldowego dobra!Oczywiście do gazety dołączono również cztery klasyczne super-pranki (biegającego karalucha, straszną niespodziankę, keczupową porażkę i krwawego palucha 3/2024Indeks 326194ISSN 1231-451X039 771231451404Cena 19,99 złw tym 8% VAT100STRON!DISNEYPODWÓJNE WYDANIE!ODWRÓĆ!KACZORDONALDPREZENT:ZESTAWPRANKÓW3/2430 LATMAGAZYNU!
Źródło: twitter.com
 –  Michał Przybylak@michaprzybylakCzy wszyscy już wiedzą, że od nowego rokuPiS podnosi ceny żywności o 5% (podnosiVAT na żywność) ?#drożyznaPiS16:46 31.08.2023 z Earth Wyświetlenia: 9209Michał Przybylak@michaprzybylakRząd nie podnosi VAT-u na żywność aleprzywraca go do stawki 5% obowiązującej od15 lat.11:37.12.03.2024 Wyświetlenia: 193k
Jak podaje Antyradio: "Niestety klasyczne filmy mogą dziś powodować oburzenie i przerażać wiele osób. Kiedyś pozwalano sobie na sceny, które aktualnie nie są politycznie poprawne, zatem ludziom należą się stosowne ostrzeżenia" – Polityczna poprawność... Czyli nowa cenzura pod którą będzie można podpinać coraz to więcej treści
Źródło: www.antyradio.pl
 –  TVP.INFOTOP TVP INFO @TOPTVPINFO • 21 min#WKontrze | *** @LukaszSchreiber: Kiedyś gazety musiały być wiarygodne,by dbać o klienta, aby chciał kupować. Dzisiaj w mediach zysk jest zesponsorów, co oznacza, że już nie jest tak ważna wiarygodność a np.sprzyjanie celom sponsora.teleexpress#TVPiS17:002:04VP INFO12Tomek_PL_@Tomek_PL_27 212KONTRZEryce pomimo śmierci jej przywódcy J. Prigożyna 07:37239A głównym sponsorem @TVP i @tvp_info jest rząd @pisorgpli@Suwerenna_POL... i wszystko jasne.:
Źródło: Twitter
Historia Kasi Guzik czyli rzecz o dziewczynie, która schudła prawie 100 kilogramów... – Jak tego dokonała, tłumaczy sama:"Mam nadzieję, że nie oczekujecie ode mnie rad w stylu: zrezygnuj ze słodyczy, odstaw pieczywo i zapisz się na siłownię. Ode mnie tego nie usłyszycie. Tajemnicą są przede wszystkim wypracowane stałe nawyki. To one są kluczem do sukcesu! Ilość pytań o dietę, jaką stosowałam, by osiągnąć taki efekt, jest ogromna. Ale moja odpowiedź zawsze taka sama: Deficyt kaloryczny! Czyli klasyczne MŻ. Wielu z was jest nią rozczarowanych. Ja nie mam dla was przepisu na cudowną dietę!"
Źródło: ON THE MOVE
 –  Moja przyjaciółka jest hodowcą rasowychpsów i regularnie dostaje maile odwielodzietnychmatek z prośbąo podarowanie im szczeniaka, bo są takiebiedne, a bombelki chcą zwierzaka.Na pytanie hodowcy jak w takim raziezamierzają utrzymać psa, który potrzebujewysokiej jakości karmy i drogiej opiekiweterynaryjnej, rzucają wyzwiskamii przekleństwami. I niestety nie jest toodosobniony przypadek, bo przyjaciółkarozmawiała z innymi hodowcami i onirównież mają doczynienia z "dej za darmo"madkami. Co ciekawe, gdy zapoponujesztakiej wzięcie psa ze schroniska, to teżzostaniesz zwyzywany, bo DZIECI CHCĄpieska rasowego.
 –  Folia bąbelkowaFolia antybąbelkowalove sex(curex Classiclove sexdurexClassicKlasyczne, byście oboje czuli się pewnie.The original durex condom for basic confidence.3prezerwatywy prezervatyvaiprezervatīvi kondoomiⓇ
Nowy standard w małej miejscowości – Liceum Ogólnokształcące im. A. Mickiewicza w Węgrowie przechodzi transformację.W szkole zdecydowano się na rezygnację z dzwonków oraz, co wydaje się bardziej radykalną zmianą, z tradycyjnych ocen w skali od 1 do 6 (które uczniowie otrzymują dopiero na koniec semestru lub roku szkolnego). Liceum w Węgrowie czerpie inspirację z koncepcji szkół „budzących się”. Co oznacza ta idea?Budząca się szkoła, to szkoła nastawiona na rozwój uczniów, dobre relacje między uczniami i nauczycielami, i ograniczająca do minimum stres związany z procesem nauczania i oceniania – wyjaśnia dyrektor Ewa Dmowska.– Szkoła nie może się kojarzyć ze stresem, który odbiera człowiekowi wiarę w siebie i podcina skrzydła. Jako kadra jesteśmy tu po to, żeby pomóc młodym ludziom się rozwijać. Oni mają otrzymać od nas nie tylko wiedzę, ale też pozytywną energię – dodaje wicedyrektor Iwona Bednarczyk KLIFWISEGROWIEISLLiceum Ogólnokształcące im. A. Mickiewicza w Węgrowie przechodzi transformację.W szkole zdecydowano się na rezygnację z dzwonków oraz, co wydaje się bardziej radykalną zmianą, z tradycyjnych ocen w skali od 1 do 6 (które uczniowie otrzymują dopiero na koniec semestru lub roku szkolnego). Liceum w Węgrowie czerpie inspirację z koncepcji szkół „budzących się”. Co oznacza ta idea?Budząca się szkoła, to szkoła nastawiona na rozwój uczniów, dobre relacje między uczniami i nauczycielami, i ograniczająca do minimum stres związany z procesem nauczania i oceniania – wyjaśnia dyrektor Ewa Dmowska.
 –  WARZYWA NA PATELNIKLASYCZNE 450g1 kg - 14.89 zł 1 szt.5902162345416Aplikacja27OPROŚAPLIKACJt nie posiadać do jej założrodzie przy kC ALKOH67⁰PoproszęaplikacjęŻappka.PIZZA FELICIANASPECIALE 335g1 kg - 32.81 zł1 szt.5900437009988Polecanie310⁹⁹99grw Zabce - 4 kroki10Zachęcamdo zakupu 4[nazwa produktu]WARZYWA NA PATELNIKLASYCZNE 450q1 kg-18.89 zł 1 szt.5902162345416POLEĆ DATKOO ZAKPIZZA FELICIANASPECIALE 335g1 kg-41.76 zł 1 szt.Pożegnanietowi dodatecania w dadawcaPRO. 5900437009988Polecajprodukty,wygrywajnagrody! Weź udział w kontumi85013⁹⁹aukty z aktywnejtwo i szybko znajdziesz je naJU DOWODU OSOBISTEGO.Sprzedawca PROSPRZEDAWCO!Dziękujei zapraszaponowniTECHENIE
Magazyn pod patronatemAS BYTOM –  grzyby klasyczne receptury

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
 –
0:16
 –
Tych trzech młodych polskich naukowców z Wydziału Fizyki Uniwersytet Warszawski i Centrum Optycznych Technologii Kwantowych zbudowali pierwszy w historii Polski i pierwszy taki na świecie procesor kwantowy! – Mało tego, wykorzystali go już w praktyce a parę dni temu swoje badania potwierdzili w najważniejszym na świecie czasopiśmie naukowym Nature! Mamy swój polski procesor kwantowy! Wielkie brawa dla wspaniałych doktorantów Mateusza Mazelanika, Adama Leszczyńskiego oraz doktora Michała Parniaka!Swoim rozwiązaniem chłopaki dowodzą, że chmura zimnych atomów może, w wydajny sposób przechowywać i przetwarzać informacje ze światła! W wydawanym przez najważniejsze na świecie czasopismo naukowe Nature, Nature Communications dowiedli, że ich wynalazek może rozwiązywać realne problemy, z którymi nie poradziłyby sobie żadne standardowe procesory! Mówiąc najprościej polscy młodzi naukowcy dowiedli, że w widmie światła emitowanym przez wszystkie przedmioty mogą być przesyłane informacje a my możemy je skutecznie odczytywać. Przykład? Po widmie światła, które dochodzi do nas z jakiejś gwiazdy możemy odczytać informacje o pierwiastkach, z jakich ta gwiazda jest zbudowana! Urządzenie i algorytmy tych młodych ludzi nie tylko pozwalają wydobywać informacje niesione przez światło, ale pozwalają te informacje w świetle … „upchnąć”! Polecam obejrzeć film pod linkiem z działania procesora. Świecący punkcik który widać w formie kreseczki to ultrazimne (20 milionowych stopnia powyżej zera absolutnego!!) atomy które służą do procesowania informacji kwantowej ze światła!Technologie kwantowe są absolutną przyszłością naszego rozwoju. Są w zasadzie jedyną drogą zapewnienia niezaprzeczalnego bezpieczeństwa i sprawności technicznej. Wasze odkrycie chłopaki jest absolutnie wielkie. Może zrewolucjonizować sektor telekomunikacji i przesyłania danych! Rekord jest absolutny, bo klasyczne urządzenie o podobnej rozdzielczości właściwie na świecie naprawdę nie istnieje.
Źródło: www.facebook.com
Wybór w sklepie –
W dniu zbiórki mieszkańcy zbierają się na ulicach z workami śmieci i sami wrzucają je do ciężarówek. Rząd wprowadził ten system- "śmieci nie dotykają ziemi", aby wyeliminować robactwo i nieprzyjemny zapach –

Grzybobranie w pigułce

Grzybobranie w pigułce – Coś na rozweselenie dla tych, co nie znajdują grzybówCałe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi.Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę

 
Color format