Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 57 takich demotywatorów

 –  21MLECZNAGORZKA-BIALAOGÓREKKISZONYWCZEKOLADZIEbede rzigoł13 zł-MLECZNAGORZKABIAŁA
 –  PARKOWAWODKABay Gruin Hel100ZAW!LZOŁADKOWAGORZKANA ACCE1 MIETAZOLADKOWAGORZKADRUGITANIEJPRZY ZAKUPIE 236%NAP ALK. ŻOŁĄDKOWA GORZKA MIX SMAK 0,09199cena za 1 butprzy zakupie2 but(77,67 21/1)SETEA MATERACEZMIETAHE ECCENajni cena 230 dni przed obnik: % WIĘCEJCena regulama: 8.59 al 18% TANIEJ 5,44PROMOCJAad 28 02 do 10 00SOPLICACYTRYSONNAWodkaPZAWSZE8ST
Słodko gorzka historia –  Mam ziomka, który pracuje w jednym z największychsklepów charytatywnych w Australii. Kiedyś przyszłado niego kobieta z 5 wielkimi plastikowymi pudełkamii powiedziała, że chce je oddać na cele charytatywne.Zajrzał do środka i okazało się, że to naprawdęprzepięknie pomalowane figurki z Warhammera. Byłw szoku i spytał, dlaczego. Powiedziała, że należałydo jej syna, ale nie mogła ich dłużej trzymać po jegośmierci. Mój ziomek powiedział, że ta kolekcja jestnaprawdę wiele warta. Nie miała o tym pojęcia. Spytałją, czy może je sprzedać w jej imieniu i poprosił o jejdane. Zgodziła się. Po zmianie zabrał je do domu,sfotografował całą kolekcję i wystawił na forum dlafanów Warhammera. Po kilku tygodniach cała kolekcjazostała sprzedana. Zadzwonił do tej kobiety, żebysię umówić i powiedział, że figurki jej syna trafiły dokolekcjonerów w całej Australii, zachwyconych jegopracą, po czym wręczył jej 12 tysięcy dolarów. Zaczęłapłakać i chciała oddać mu połowę, ale nie zgodził się.Powiedziała, że w imieniu jej syna i mojego ziomkawpłaci te pieniądze dla fundacji zapobiegającejsamobójstwom. Powiedział mi, że to najlepsza rzecz,jaką zrobił w swoim życiu.
 – Filet z kurczaka -60%Ryż -70%Herbata -75%Parówki -65%Wódka -60%Czekolada -55%Jaja -65%Ser żółty -66%Wychodzi, że sklepy z Portugalii i Niemiec  skuteczniej walczą z inflacją niż NBP Lord NelsonMiętaRumianekmat harbotica a pri skl30/40SKARBY140g1.99 -.99MEXIONFOLLISAMA54%WedelCzekolada80% gara,64% g80 g/90 g0001524WedelMikaMinutka100Herbata czarna100 torebekminutkaMinutkaGORZKAMAYDAnBliskich1.49100 g 1.36/1664 MDia DwaHerbata100 tor149|-.933:AWedelZ 75% TANIEJ0.9955% TANIEJ7917⁹MLECZNAJA NUKMISGEMA158100EHERBATA CZARNA ASSUAN100 tbMIX 82-100ERSPREINTEwwwwwwwwwwwwwwwCZEKO-BIAŁA/WLEC.TRUS.WEDELMTMJ- DTRUSKAWKOWAMLECZNAE.WedelWayTOUSHAWNOWAE.WedelBIALA
 –  Czytając takie posty mam wrażenie, żeludzie nie potrzebują siebie nawzajem,tylko potrzebują mieszkania, pieniędzyi być może dzieci, a małżonek to przykrydodatek. Zamiast po prostu powiedzieć:"Karol/Karolina, coś się złego u nasdzieje, przecież kiedyś byliśmy takąszczęśliwą parą, kochaliśmy siebie,a teraz staliśmy się nudnymi bukami.A może pogadajmy o tym czego chcemyi czego mamy dosyć i zacznijmy razemrobić tak, żeby znowu było dobrze", toludzie się na siebie obrażają, kłócą, robiąprzytyki, wyliczanki, kto dla kogo więcejzrobił, kto bardziej jest zmęczony i ktowięcej zarobił. A jeśli nie potraficie być zesobą i nie chcecie próbować naprawićrelacji, to po co w niej tkwicie? Nie mogętego zrozumieć.
 –  malpretepe per primeTake onlass ablewenke we limesh pBriginakomalatach in prostu wymientsig KilimanMarins Thomagats per portadania 113bodas relacych Krst podobns Juh wylsshtPARSTOCK Polska sp. z o.o. z siedzibą w Lublinieprzeprasza klientów za oznaczenie swoich napojów alkoholowych,,Żołądkowa Gorzka"o mocy objętościowej alkoholu wynoszącej 36% słowem ,,WÓDKA",pomimo że takie napoje nie są wódką.
Słodka premia, a jednak gorzka –  TEMoreMerciDoceniamyzeMerciDoceniaAANEnamiMorsiMerciMerciTRUMPEDocerMerciDoceniamyze jesteś z namiMI PATRUMPEMerciDeceniamyjMerciDoceniamy,że jesteś z namiMersiamiMeroiDoceniamyze ste namMerciMeroiDoceniamyze jeMeroiDoceniamy,ze jestet z namimiMerciDoceniamy,że jesteś z namiPAMUTRUMPE
Moja ulubiona –  CzekoladagorzkaJAK ŻYCIETRADYCJAJAKOŚĆHAW
 –
 –  wonderlust@VirtuHoeObraziłam się na faceta i nie poszedł naegzamin i stracił stypendium bo mnieuspokajałchildish sadbino@datassqueFaktycznie taki debil nie zasługuje nastypendium
Bardzo życiowa lekcja - nie można ufać nikomu, zwłaszcza bliskim –  Kiedy miałem jakieś 10 lat, moi rodzice kupili działkęi zaczęli próbować wdrażać mnie do pracy w ogrodzie.Podlewanie, pielenie, sadzenie... Walczyłam z tym nawszelkie możliwe sposoby. Jednak moi rodzice podeszlido sprawy dosyć kreatywnie. Wydrukowali aktdarowizny i oficjalnie ogłosili mnie nowym właścicielemdziałki. A ja poczułam się ważna i dumna, że w takmłodym wieku już mam coś swojego :) Teraz wszystkiezasiewy były pod moim zarządem. Nie można było mniewyciągnąć z ogródka - kopałam, sadziłam, pieliłami napawałam się plonami. Lata później miałam już dosyćbycia odpowiedzialną za ogród i postanowiłam działkęsprzedać. Powiedziałam o tym moim rodzicom, którzydopiero wtedy wyjawili mi gorzką prawdę, która bardzomnie rozczarowała. Ten akt darowizny wydrukowaliwtedy dla picu.Do tej pory w rodzinie krąży żart: "Nie jedziesz nadziałkę? Przecież jest Twoja" :(
Słowa frustrowanego Amerykanina o ich systemie służby zdrowia: – "Moja żona ma raka, potrzeba było 5 miesięcy, aby wymazać 20 lat oszczędności na życie i to z ubezpieczeniem. To doświadczenie zmieniło mnie w nienawistną, gorzką osobę. Zrobiliśmy wszystko, co nam powiedziano. Chodziliśmy do college'u, zdobywaliśmy dyplomy, unikaliśmy długów z kart kredytowych, mądrze wydawaliśmy, oszczędzaliśmy niezłe pieniądze na kontach oszczędnościowych. Amerykański system opieki zdrowotnej zabrał nam wszystkie nasze oszczędności, emeryturę i zmusił nas do refinansowania naszego domu tak, że straciliśmy 15 lat kapitału własnego. To jest kraj, z którego mam być dumny? Nienawidzę tego systemu i każdego kto go broni” "Moja żona ma raka, potrzeba było 5 miesięcy, aby wymazać 20 lat oszczędności na życie i to z ubezpieczeniem. To doświadczenie zmieniło mnie w nienawistną, gorzką osobę. Zrobiliśmy wszystko, co nam powiedziano. Chodziliśmy do college'u, zdobywaliśmy dyplomy, unikaliśmy długów z kart kredytowych, mądrze wydawaliśmy, oszczędzaliśmy niezłe pieniądze na kontach oszczędnościowych. Amerykański system opieki zdrowotnej zabrał nam wszystkie nasze oszczędności, emeryturę i zmusił nas do refinansowania naszego domu tak, że straciliśmy 15 lat kapitału własnego. To jest kraj, z którego mam być dumny? Nienawidzę tego systemu i każdego kto go broni”
I teraz nie wiem –
Zawsze możesz do końca życia rozkoszować się słodkimi kłamstwami! –
 –
0:08
 –
 –  Watykan wysłał mnie z karą dla ekscelencji za lata ukrywania księży pedofili Oh! Czekolada? Gorzka!
Słowa pewnego sfrustrowanego Amerykanina: – "Moja żona ma raka, potrzeba było 5 miesięcy, aby wymazać 20 lat oszczędności na życie i to z ubezpieczeniem. To doświadczenie zmieniło mnie w nienawistną, gorzką osobę. Zrobiliśmy wszystko, co nam powiedziano. Chodziliśmy do college'u, zdobywaliśmy dyplomy, unikaliśmy długów z kart kredytowych, mądrze wydawaliśmy, oszczędzaliśmy niezłe pieniądze na kontach oszczędnościowych. Amerykański system opieki zdrowotnej zabrał nam wszystkie nasze oszczędności, emeryturę i zmusił nas do refinansowania naszego domu tak, że straciliśmy 15 lat kapitału własnego. To jest kraj, z którego mam być dumny? Nienawidzę tego systemu i każdego kto go broni”
Zwykle nikt się do tego nie chce przyznać, ale czasami fajniej żyć w błogiej nieświadomości niż poznać gorzką prawdę –

Pamiętajmy o tym, co jest w życiu naprawdę ważne:

 –  Marchew z Ciemnogrodu· "Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na "full volume". Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią.Pani spojrzała na mnie:- A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jakby te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić.- Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej..."Aut. Edie Maciejewska