Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 83 takie demotywatory

Kobieta, która uciekła wraz z krową ze strefy wojennej siedzi sobie na ławce w Amiens, Francja, 1918 –
"Kiedy dziś słyszę nienawiść, to boję się. Tego, co już było" – Bogusław Wołoszański Ludzie, którzy w 1939 roku podpalili Europę i zorganizowali gigantyczną machinę zbrodni byli półanalfabetami, całkowicie nieprzygotowanymi do pełnienia najwyższych stanowisk państwowych. A jednak dostali władzę, demokratycznie i pokojowo. Adolf Hitler – w wieku 16 lat zakończył edukację w Realschule. Martin Bormann, jego prawa ręka, zerwał ze szkołą na dwa lata przed maturą. Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych, uczył się w różnych szkołach i u prywatnych nauczycieli, ale do matury nie doszedł. Najbliższy współpracownik Hermann Göring: roczna nauka w szkole kadetów. Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, organizator eksterminacji Żydów: roczna szkoła kadetów marynarki wojennej. Heinrich Himmler, organizator terroru i eksterminacji narodów, po przyspieszonym zaliczeniu szkoły średniej, przez 3 lata studiował agronomię. Jedyny wykształciuch w tym towarzystwie to Joseph Goebbels, doktor filozofii. Wydawali się śmieszni, nadęci i pokraczni, a okazali się śmiertelnie groźni. Co było ich siłą? Nienawiść. Jaką odczuwa człowiek krzywdzony, prześladowany i niespełniony: za kalectwo i niski wzrost (Goebbels), odrzucenie przez kobiety (Himmler), przerost ambicji (Ribbentrop), poniżenia w dzieciństwie i młodości (Heydrich). Tę przepełniającą ich nienawiść przekształcili w ideę! Chcieli stworzyć społeczeństwo zdrowe, wolne od chorób genetycznych, odmienności np. homoseksualizmu, przestępczości i korupcji, jednolite etnicznie i politycznie, bogate. Nienawiść podsunęła im tylko jeden środek realizacji tej idei – terror obozów koncentracyjnych, obozów śmierci, masowych egzekucji, eutanazji i zbrojnych podbojów. Dlatego stworzyli III Rzeszę. Dla tego nowego tworu państwowego uchwalili nowe prawo, prawo nienawiści, i szybko, już rok po objęciu rządów, stworzyli sprawne narzędzie: policję polityczną. Minęło 12 długich lat zanim cywilizowany świat wydał na nich wyrok w Norymberdze. Kiedy dziś słyszę nienawiść, to boję się. Tego, co już było.
 –
Niezwykła historia miłości. Zakochali się w samym środku wojny. Spotkali się ponownie po 72 latach i ich uczucie znowu odżyło – Ta para to Geerte Valk i Klas Prin. Oboje byli młodziutcy, gdy się poznali i zakochali w sobie na zabój. Był 1945 r. Geerte miała wówczas tylko 16 lat, Klas był tylko rok starszy. Mieli pecha. Uczucie połączyło ich w środku wojennej zawieruchy. Wojna rozdzieliła ich, rozrzucając po świecie. Geerte została w Holandii, jej chłopak ruszył na front. Spotkali się dopiero po 72 latach pod szopą, gdzie po raz pierwszy się pocałowali.Młodziutka Geerte poznała Klasa, gdy zaczęła pracować w mleczarni jego rodziców. Między nastolatkami bardzo szybko wybuchło uczucie, z którym kryli się przed rodzicami. Pierwsze całusy kradli sobie w starej szopie, pośrodku szalejącej wojennej zawieruchy. Swoim uczuciem nie cieszyli się jednak długo. Wkrótce Klasa wzięto do wojska. Nastoletni chłopak trafił na front w Indonezji, gdy po latach wrócił do rodzimej miejscowości pierwszej miłości już nie znalazł.Wyjechał aż do Brazylii. Osiadł w Carambeí. Tam poznał żonę. Doczekał się dzieci i wnuków. W tym czasie Geerte układała sobie życie w holenderskim miasteczku oddalonym tylko 180 km od miejscowości, w której spotkała Klasa. Wyszła za mąż i założyła rodzinę. Życie zakochanych było jednak niepełne, a w ich sercach przez cały ten czas tliło się uczucie, pierwsza niespełniona miłość. Były w nich miejsca przeznaczone dla siebie nawzajem, których nikt i nic nie mogło zapełnić.Kiedy dzieci Klasa dorosły i założyły swoje rodziny, a jego żona odeszła, mężczyzna został sam. Jako wdowiec nic nie powstrzymywało go już przed odnalezieniem pierwszej miłości. W wieku 89 lat wrócił więc do Holandii w poszukiwaniu Geerte i prawdziwego szczęścia. Zgłosił się do holenderskiego programu, w którym opowiedział swoją historię i we wzruszającym apelu poprosił Geerte o kontakt.  Nie czekał długo, wkrótce kobieta się odezwała.Tak jak on owdowiała. Była babcią, uznała jednak, że na powrót choćby do wspomnień, nigdy nie jest za późno. Po 72 latach spotkali się pod tą samą szopą, gdzie całowali się pierwszy raz i… pocałowali. To miał być tylko symboliczny gest. Wkrótce jednak okazało się, że miłość starszych ludzi nigdy nie umarła, a mimo upływu lat, są sobie równie bliscy, co kiedyś. Postanowili spędzić ze sobą choćby te kilka lat, które im zostało. Klas wywrócił dla Geerte swe życie do góry nogami. Przeprowadził się do Holandii, by być bliżej kobiety swego życia. Swej decyzji nie pożałował. Razem z Geerte są szczęśliwi, jakby czas nie miał nad nimi żadnej mocy. Zakochani, trzymają się za ręce i obsypują pocałunkami
Po informacji "Wyborczej Trójmiasto", że Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni szuka rodzin, które za 2 tys. euro miesięcznie czyli 8 000 PLN chciałyby przyjąć pod swój dach studentów z Kuwejtu, w biurze rektora urywa się telefon. Nabór chętnych rodzin potrwa do piątku – Wymogi: "Prowadzenie kuchni z uwzględnieniem wymogów studenta (bez wieprzowiny i alkoholu) (...) i zagwarantowanie możliwości wypełniania powinności religijnych (modlitwy, przestrzegania ramadanu)."

Mężczyzna, który ukradł samochód, ratując rannych w Las Vegas, otrzymał wiadomość od właściciela auta

Mężczyzna, który ukradł samochód, ratując rannych w Las Vegas, otrzymał wiadomość od właściciela auta – Krwawa strzelanina w Las Vegas to tragedia, o której usłyszał już zapewne cały świat. Ofiary ataku bez wątpienia jeszcze na długi czas pozostaną w naszej świadomości, a ich liczba najprawdopodobniej znacznie by wzrosła, gdyby nie obecność bohaterów, którzy znaleźli się wówczas na miejscu zdarzenia.Należy do nich między innymi 29-letni były żołnierz marynarki wojennej, Taylor Winston, który odnalazł w pobliżu sceny półciężarówkę z kluczykami i wykorzystał ją do przetransportowania rannych do szpitala. 3 dni po strzelaninie prawowity właściciel samochodu zdołał w końcu skontaktować się z Winstonem. Oto jak potoczyła się ich rozmowa
ORP "Błyskawica" jeden z najstarszychzachowanych okrętów wojennych na świecie kończy 81 lat! – Niszczyciel "Błyskawica" zwodowano 1 sierpnia 1936 roku.30 sierpnia 1939 roku wraz z niszczycielami Gromem i Burzą, Błyskawica odpłynęła do Wielkiej Brytanii by wspierać Royal Navy w nadchodzącym konflikcie i uniknąć niechybnego zniszczenia na Bałtyku.Okręt eskortował konwój materiałów wojennych przeznaczonych dla Polski, następnie wziął udział w walkach pod Narwikiem gdzie zatopiony został bliźniaczy Grom, a sama Błyskawica została uszkodzona. Następnie polski niszczyciel wziął udział w operacji Dynamo. w trakcie której wszedł do portu w Dunkierce. Błyskawica walczyła później na Morzu Północnym, Atlantyku i Morzu Śródziemnym gdzie została kilkukrotnie uszkodzona1 lipca 1947 roku Błyskawica wyruszyła w drogę powrotną do Polski, i kontynuowała czynną służbę w polskiej marynarce wojennej aż do 1975 roku kiedy po awarii kotła wycofano ją z czynne służby i przeznaczono na muzeum. Błyskawica do dziś jest silniej uzbrojona niż niektóre współczesne Okręty Rzeczypospolitej Polskiej
Ratuje ludzi spod gruzów. Bohaterska labradorka podbiła serca internautów – Trzęsienie ziemi, które we wtorek nawiedziło Meksyk, spowodowało do tej pory śmierć co najmniej 286 osób. Wśród zawalonych budynków służby wciąż poszukują żywych.W ich poszukiwaniach bierze udział labrador Frida, który należy do oddziałów meksykańskiej marynarki wojennej (SEMAR).Dziękuje jej świat, prezydent docenia Prezydent Meksyku na Twitterze zamieścił także specjalny post poświęcony dzielnemu labradorowi. "To Frida, razem z oddziałem SEMAR pomogła ocalić 52 istnienia w obszarach dotkniętych katastrofami naturalnymi" – napisał
Bohaterski marynarz wraz z żoną - funkcjonariuszką straży granicznej, nieprzerwanie przez 30 godzin pomagali po nawałnicy ratować ludzi – "Było strasznie ciemno. Ciężko było ocenić co się tak naprawdę dzieje. Najpierw musieliśmy przeprowadzić rozpoznanie. Niestety okazało się, że wśród sąsiadów są ranni" - powiedział w rozmowie z TVN24 Grzegorz Stach. Małżeństwo najpierw pomogło kobiecie szukającej pomocy dla rannego męża, na którego spadła gałąź. W kolejnym gospodarstwie 28-letni marynarz wyciągnął dziewczynę, której nogi przywaliło drzewo. Młody mężczyzna pomagał również usuwać z dróg powalone drzewa. Pracował nieprzerwanie przez 30 godzin.Sąsiedzi poruszeni dobrym sercem marynarza zadzwonili do Marynarki Wojennej w Gdyni i ogromie pomocy, której udzielił im Grzegorz. Dowódca był pod wrażeniem relacji, którą usłyszał i postanowił napisał prośbę do prezydenta Andrzeja Dudy o uhonorowanie st. mar. Stacha Medalem za Ofiarność i Odwagę 30 godzin akcji ratunkowej tvn 24
Mocno strudzony rycerz wraca o poranku z wyprawy wojennej – Takie rzeczy tylko w Krakowie

Niesamowita historia polskiego siłacza, który powiedział "Nein" Hitlerowi

 –  Gdynia, wrzesień 1939 roku. Niemiecki oficer spacerował po salipolowego szpitala, na której leżeli Polacy ranni po nieudanejobronie Kępy Oksywskiej. Nagle zauważył znajomą twarz. To byłten sam olbrzym, który kilka lat wcześniej na krążowniku"Königsberg" znokautował Hansa, niezwyciężonego ulubieńcahitlerowskiej załogi okrętu.Niemiec chwycił za broń. Chciał sprawdzić, czy nadal jest takitwardy.- Otwórz pysk! - krzyknął do marynarza.Po czym wsadził mu lufę do ust.- A teraz gryź ty polska Świnio! - dodał.Polak spojrzał na niego i zacisnął zęby. Chwilę później splunąłmu w twarz kawałkiem odgryzionego metalu z lufy.To jedna z wielu anegdot o najsilniejszym człowieku na świecie -Stanisławie Radwanie, znanym również jako "Staszek - ŻelaznaSzczęka" oraz "King of Iron and Steel".Stanisław Radwan przyszedł na świat w Krakowie w 1908 roku.Od najmłodszych lat imponował siłą. Wśród kolegów napodwórku Radwan nie miał sobie równych. Rządził również namacie, gdy trafił do sekcji zapaśniczej Wisły Kraków.Na świecie zrobiło się o nim głośno jednak dopiero po wstąpieniuna ochotnika do polskiej marynarki wojennej. Służył m.in. natorpedowcu ORP "Podhalanin", kanonierce ORP "KomendantPiłsudski" oraz niszczycielu ORP "Grom". W międzyczasie robiłpokazy siły dla kolegów - rwał łańcuchy, przegryzał żelazne prętyczy łamał podkowy jak zapałki - oraz podróżował po świecie imierzył się z lokalnymi osiłkami.Radwan był często prowokowany do bójki. Ci, którzy wyzywali gona pojedynek, później żałowali. Mieli być też tacy, co siępoddawali po zwykłym uścisku dłoni Polaka.W 1935 roku, przed meczem bokserskim Wisła - Makkabi,"Staszek - Żelazna Szczęka" dał specjalny pokaz. Dochód z niegoprzekazał na odbudowę stadionu krakowskiego klubuzniszczonego przez wichurę. Zyskał za to dozgonny szacunekkibiców.W 1937, gdy Radwan stawał się coraz popularniejszy, jegolegendarną moc postanowił przetestować amerykański siłaczpolskiego pochodzenia, Stefan Ursus-Piątkowski, zwany również"Królem Żelaza". Panowie podczas rywalizacji bez najmniejszychproblemów rwali łańcuchy, zginali gwoździe, przegryzali monety irozwalali ciężkimi młotami głazy leżące na ich klatkachpiersiowych.Pojedynek zakończył się, gdy "Staszek - Żelazna Szczęka" złapałw zęby orczyk i nie pozwolił ruszyć zaprzężonym koniom. Ursus-Piątkowski był pod takim wrażeniem, że się poddał i oddał pasmistrzowski Polakowi.Dwa lata później życie Radwana poważnie się skomplikowało.We wrześniu 1939 roku, kilka dni po wybuchu drugiej wojnyświatowej, Radwan został ranny podczas obrony KępyOksywskiej i trafił do obozu jenieckiego w Bergen-Bielsen. Tampodjął jedną próbę ucieczki, rozwalając ceglany mur gołymirękami. Długo wolnością się jednak nie nacieszył.Po ponownym osadzeniu w obozie Radwan znalazł się w kręguzainteresowań samego Adolfa Hitlera. Lider Niemców przyjechałosobiście, aby namówić Polaka na prywatny występ dlanazistowskich żołnierzy. Ku jego zdziwieniu, usłyszał odpowiedźnegatywną.- Pan zabija moich braci w Polsce i prosi mnie o występ? Nein -miał wypalić siłacz.Niektórzy twierdzą, że to właśnie wtedy Radwan odgryzł kawałeklufy pistoletu jednego z niemieckich oficerów, a zszokowanyHitler rozkazał swoim podwładnym, aby darowali mu życie izaczęli wydawać dodatkowe porcje jedzenia. Nie wiadomo, którawersja jest prawdziwa.Po wyzwoleniu obozu w Bergen-Bielsen Radwan wyjechał doStanów Zjednoczonych. Do swojego cyrku przygarnął go polskizapaśnik o światowej sławie, Stanisław Cyganiewicz. Zaoceanem "Staszek - Żelazna Szczęka" zmienił przydomek na"King of Iron and Steel" i przez pięć lat jeździł po obu Amerykachi pokazywał swoją niesamowitą moc.W międzyczasie wyszło na jaw, jakim cudem Radwan potrafiłprzegryzać zębami łańcuchy, gwoździe czy monety. Okazało się,że Polak urodził się z pewną anomalią genetyczną - miał dwarzędy bielutkich i zdrowych zębów. W sumie aż 64.Radwan po zakończeniu przygody z cyrkiem zaczął walczyć zapieniądze. Przez dwadzieścia lat nie przegrał ani razu.Siłacz przez jakiś moment swojego życia próbował robić karieręw Hollywood, ale miał pecha do agentów, którzy wykorzystywalijego łatwowierność i okradali z pieniędzy.Podejrzewa się, że to właśnie przez nieuczciwe podejściejednego z menedżerów nigdy nie doszło do nakręcenia filmu oRadwanie. A takie plany były. Miał nosić tytuł "Atomowyczłowiek". A w główną rolę miał wcielić się sam siłacz.Z czasem "King of Iron and Steel" zaczął mieć dość mrocznegoświata showbiznesu. Za zarobione pieniądze kupił dom i osiedliłsię w Cleveland. Tam prowadził spokojne życie. Należał do wieluorganizacji polonijnych.Na życie zarabiał jako ochroniarz lokalnych polityków. Pracowałrównież w wydawnictwie Cuyahoga County, był inspektoremUrzędu Miar i Wag oraz instruktorem sportowym lokalnej policji.W 1990 roku znów zrobiło się o nim głośno. Gdy północno-wschodnie stany USA nawiedziła ogromna śnieżyca, Radwanrękami wytaszczył swój samochód z zaspy. Polak miał wtedy 82lata.Stanisław Radwan zmarł w Cleveland w 1998 roku w wieku90 lat. Po jego śmierci kongresmen Dennis Kucinich - długoletniprzyjaciel Radwana wygłosił w amerykańskim Kongresieprzemówienie na cześć polskiego siłacza.

Wzruszająca historia żołnierza amerykańskiej marynarki wojennej:

 –  Pielęgniarka zaprowadziła zmęczonego, zestresowanego członka marynarki wojennej do pokoju chorego. "Pana syn tu jest" - powiedziała do starszego czlowieka. Musiała te słowa powtarzać kilka razy, zanim oczy pacjenta się otworzyły. Półprzytomny mężczyzna, będący pod wpływem bólu po ataku serca, ledwie ujrzał sylwetkę umundurowanego żołnierza stojącego za namiotem tlenowym. Ten wyciągnął rękę i uścisnął wiotką dłoń starca, wysyłając do niego przesłanie miłości i wsparcia. Pielęgniarka przyniosła krzesło, żeby żołnierz mógł spocząć obok łóżka. Przez całą noc młody mężczyzna czuwał tam w słabo oświetlonej sali, trzymając dłoń staruszka i dodając mu otuchy. Parę razy pielęgniarka proponowała mu, aby położył się i odpoczął, ale żołnierz odmawiał. Kiedykolwiel pielęgniarka wracała, żołnierz pozostawał nieświadomy jej przyjścia, tak samo nieświadomy jak głosów dochodzących ze szpitala -działania aparatu tlenowego, rozmów służby, płaczu innych pacjentów... Pielęgniarka co jakiś czas słyszała jak młodzieniec kieruje do starca słowa wsparcia. Staruszek nie mówił nic, jedynie trzymał dłoń swego syna. O poranku, starszy mężczyzna zmarł. Członek marynarki wypuścił dłoń, teraz już pozbawioną życia i udał się do pielęgniarki powiadomić ją o zgonie. Kiedy czyniła to, co do niej należało, młody mężczyzna czekał. Kiedy wróciła, zaczęła kierować w stronę mężczyzny słowa współczucia, kiedy nagle żołnierz jej przerwał i zapytał: "Kim był ten człowiek?" Pielęgniarka była zaskoczona. "Był pana ojcem" - odpowiedziała "Nie, nie był" - żołnierz odpowiedział. "Nigdy wcześniej go nie widziałem." "Więc czemu nic nie powiedziałeś, kiedy przyprowadziłam cię do niego?" "Od początku wiedziałem, że zaszła pomyłka, ale również wiedziałem, że potrzebował swego syna, którego tam nie było. Kiedy zdałem sobie sprawę, że jest zbyt chory, aby rozpoznać, czy jestem jego synem czy nie, zrozumiałem jak bardzo mnie potrzebuje. Przyjechałem tutaj, aby odnaleźć pana Williama Greya. Jego syn zginął w akcji wczoraj i wysłano mnie, aby poinformować go o tym. A jak ten człowiek się nazywał?"
MON ogłosił, że Stocznia Marynarki Wojennej będzie mieć siedzię w Radomiu – We współpracy z Portem Lotniczym powstają plany pierwszego statku, którym popłyną do Zakopanego
Holender Eric van Tilbeurgh badacz i promotor polskiej historii przez ponad 30 lat stworzył największą na świecie,  prywatną kolekcję pamiątek związaną z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie – W jego zbiorach znajdują się pamiątki, dokumenty i zdjęcia dotyczące 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka, polskich lotników biorących udział w Bitwie o Anglię, marynarki wojennej i wielu innych formacji. Van Tilbeurgh przyczynił się do zwrócenia honoru polskim żołnierzom biorącym udział w operacji Market-Garden i generałowi Stanisławowi Sosabowskiemu dowódcy i twórcy Brygady Spadochronowej. Dzięki jego staraniom Królowa Beatrix w 2006 roku odznaczyła polskich weteranów najwyższym holenderskim odznaczeniem Orderem Wilhelma, a gen. Stanisława Sosabowskiego Orderem Brązowego Lwa.Marzeniem Erica jest powstanie w Holandii stałego muzeum poświęconego polskim żołnierzom walczącym na zachodzie w czasie II Wojny Światowej oraz centrum informacyjnego o Polsce. Za swoje zasługi dla pamięci o Polakach został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP oraz przyznanym przez IPN  medalem "Świadek Historii"
Łańcuch dowodzenia w brytyjskiej marynarce wojennej –
- Pani kapitan, wróg na horyzoncie. Co robić?!- Domyśl się!- Strzelać?- Rób co chcesz... –  Kpt. Katarzyna Mazurek jako pierwsza kobietazostała dowódcą okrętu polskiej MarynarkiWojennej.
Kapitan marynarki Katarzyna Mazurek objęła dowodzenie na okręcie transportowo - minowym ORP Lublin – Uroczystość odbyła się w świnoujskim Porcie Wojennym 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Katarzyna Mazurek to pierwsza kobieta kapitan Marynarki Wojennej w historii polskiej wojskowości.A kiedyś był taki przesąd...
Święta zasada sztuki wojennej: – W czasie wojny stopień wojskowy biegnącego żołnierza jest wprost proporcjonalny do przerażenia jego podwładnych
Owczarek niemiecki o imieniu Lucca za udział w ponad 400 misjach jako członek amerykańskiej marynarki wojennej, zostaje odznaczony medalem PDSA Dickina – Szacunek należy się nawet futrzastym żołnierzom
No i co się chwalą. W Polsce 30 lat temu Zbigniew Religa nawiązał współpracę z lotnikami wojskowymi, która umożliwiła rozwój polskiej transplantologii. Przez trzy dekady w tzw. „Akcji Serce” – żołnierze Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej wykonali na rzecz klinik specjalizujących się w przeszczepach organów loty trwające łącznie 7625 godzin, ratując życie kilkuset ciężko chorym pacjentom.