Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 189 takich demotywatorów

Nurek w szczelinie Silfry- to jedyne miejsce na świecie, w którym można dotknąć jednocześnie dwa kontynenty Amerykę Północną i Eurazję –
Hmm... –  JAK ŻYCIE W KOREI PÓŁNOCNEJ?NIE MOGĘ NARZEKAĆ
O tym jak Katastrofa Tunguska mogła zmienić bieg historii świata – 30 czerwca 1908 r. godzina 7:14,. gigantycznym połaciem rosyjskiej tajgi wstrząsa eksplozja tysiące razy większa niż eksplozja bomby Fat Man nad Nagasaki. Rosyjscy rolnicy opowiedzą później o kuli ognia jaśniejszej tysiące razy od Słońca. Fala uderzeniowa po eksplozji dwukrotnie okrążyła Ziemię.Gdyby meteor przyleciał 4 godziny później trajektoria prowadziłaby na Petersburg. Całe miasto dosłownie by wyparowało a jedyną pozostałością byłby sporych rozmiarów krater. Rosja nie przystąpiłaby do I Wojny Światowej i prawdopodobnie rewolucja październikowa nigdy by nie nastąpiła co oznacza, że ZSRR mógłby nigdy nie powstać. Co za tym idzie również takie twory jak ChRL czy Korea Północna. Dzisiaj Chinami dalej rządziłby cesarz a Korea byłaby jednym państwem
Reprezentacja Polski wygrała na wyjeździe w Skopjez Macedonią Północną 1:0!Bramkę strzelił Krzysztof Piątek – To trzecie zwycięstwo Biało-Czerwonychw eliminacjach do Euro 2020
Karl Bushby to Brytyjczyk, który w 1998 roku postawił sobie za cel obejść kulę ziemską bez zmieniania obranej przez siebie trasy. Oszacował, że zajmie mu to około 8 lat, a jednak w 2019 dalej wędruje – Podróż rozpoczął w Chile, a jego końcową destynacją ma być Wielka Brytania. Pokonał między innymi okryty złą sławą przesmyk Darien między Kolumbią a Panamą, którego niepisanymi właścicielami są przemytnicy kokainy. Pokonał też cieśninę Beringa między Ameryką Północną a Rosją
Kim Dzong Un jeździ sobie limuzynami Mercedesa i nikt nie ma pojęcia, kto je dostarczył do Korei Północnej... – Jak podaje auto-swiat.pl - niemiecki producent samochodów Daimler zapewnia, że nie wie, skąd północnokoreański przywódca Kim Dzong Un ma luksusowe, opancerzone limuzyny tej firmy, którymi porusza się przy ważnych okazjach. Daimler podkreśla, że nie robi z Pjongjangiem żadnych interesów. Mercedes S600 Pullman Guard i Mercedes S62 .Nie mamy pojęcia, jak te pojazdy zostały dostarczone do Korei Północnej" - podkreśliła rzeczniczka Daimlera Dostarczanie do Korei Północnej dóbr luksusowych, w tym limuzyn, jest zabronione na mocy sankcji ONZ i Unii Europejskiej
Źródło: auto-swiat.pl
Tragiczny finał historii studenta przetrzymywanego w Korei Północnej – Jak donosi wiadomosci.gazeta.pl - Korea Północna wystawiła Stanom Zjednoczonym rachunek na kwotę 2 milionów dolarów za opiekę medyczną nad Otto Warmbierem - amerykańskim studentem, który przez 17 miesięcy był przetrzymywany przez Pjongjang. 22-latek wrócił do USA w śpiączce i zmarł kilka dni później.Otto Warmbier przyjechał do Korei Północnej z amerykańskim biurem podróży. W czasie swojej wycieczki został zatrzymany za rzekomą kradzież propagandowego plakatu, a następnie skazany na 15 lat więzienia. Warmbier był przetrzymywany przez Pjongjang przez 17 miesięcy, a następnie, w wyniku negocjacji USA z Koreą Północą, zwolniony i przewieziony do Stanów Zjednoczonych. 22-latek został przetransportowany do ojczyzny, będąc w stanie śpiączki. Jak opowiadali jego rodzice, mężczyzna "miał zgoloną głowę, z nosa wystawała mu rurka do karmienia, patrzył pusto w przestrzeń i gwałtownie się szarpał". Do tego był ślepy i głuchy, a także wydawał z siebie "nieludzkie, gardłowe wycie", a jego ramiona i nogi były "kompletnie zdeformowane"

W rocznicę katastrofy smoleńskiej warto przypomnieć słowa gorzkiej prawdy doświadczonego polskiego pilota Jerzego Grzędzielskiego, który zmarł kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu

 –  Grzegorz Micuła10 marca 2017 ·Przy okazji kolejnej miesięcznicy co poniektórym pod rozwagę....Minęło już ponad sześć lat od katastrofy smoleńskiej, a zarazem sześć lat kłamstw i oszczerstw wynikających z braku wiedzy i cynizmu. Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową.W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.Od momentu katastrofy pojawia się podejrzenia o spisek na życie prezydenta i zdradę stanu z obcym państwem. O bredniach głoszonych na temat katastrofy można napisać książkę lub nawet kilka. Wspomnę tylko wybrane. Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili”, naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi: ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot kalibrował go, stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin instalowano ILS przez 3 lata. Koszt wyniósł 62 mln złotych. Panie Ministrze — kapitana nie odpędza się. To komary lub muchę z czoła można odpędzać. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, wyjątkiem jest sytuacja jeśli na pasie stoi inny, uszkodzony samolot.O lądowaniu lub nie decyduje tylko i wyłącznie kapitan. Pani poseł Kempa biegała po stacjach TV z rewelacją, że przyczyną katastrofy było niezabranie rosyjskiego nawigatora. Kosmiczna bzdura i kompromitacja pani poseł. Ma się to tak, jakby chirurgowi tuż przed operacją przyprowadzono salową i powiedziano, że jeśli pan doktor nie podoła, to ona pomoże przy operacji.Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie symulatory”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej.Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy „Follow me” nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitanaTU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo lotów w tym lotów z najważniejszymi osobami w Polsce. To był wstęp do katastrofy.Rok 2008. Prezydent Lech Kaczyński wraz z zaproszonymi gośćmi, prezydentami i premierami lecieli do Gruzji przez Azerbejdżan. Gruzja była w stanie wojny z Rosją. Dlatego Pan Prezydent akceptuje taką trasę. W trakcie lotu Pan Prezydent zmienia swoją decyzję i poleca kapitanowi zmianę trasy lotu wprost do Tbilisi. Kapitan odmawia, bo nie zezwalają na to przepisy, ponadto gdyby niezidentyfikowany obiekt pojawił się w strefie działań wojennych mógłby być zestrzelony przez Gruzinów lub Rosjan. Mielibyśmy przez głupotę niebywały skandal międzynarodowy i na sumieniu prezydentów i premierów. Kapitan został obrażony przez Pana Prezydenta, nazwany tchórzem. Po przylocie do Warszawy straszony konsekwencjami. A wystarczyło polecić jednemu z licznych doradców-prawników zajrzeć do prawa lotniczego i naszego AIP. Wtedy kapitan zostałby przeproszony. Nie posądzam o samodzielny, nierozsądny pomysł samego Prezydenta. W samolocie był odcięty od światowych informacji, a newsy podały, że prezydenci Francji i Rosji lecą aktualnie z Moskwy do Tbilisi w asyście myśliwców. Pewnie jakiś usłużny poddał więc panu Prezydentowi przez telefon przednią myśl zmiany trasy lotu. Po tym zdarzeniu pozostało już w Specpułku niewielu doświadczonych pilotów, którzy chcieli latać z prezydentem. Kapitan nie może odmówić lotu, ale może, np. zachorować. To była kolejna cegła przyłożona do katastrofy.Na lot do Smoleńska w fotelu kapitańskim zasiadł więc pilot nieposiadający w pełni uprawnień kapitańskich jak stwierdziła komisja. Opowiem jak to jest w liniach lotniczych. Na przykład jeśli ważność ćwiczeń w symulatorze przeciągnie się nawet o jeden dzień kapitan odmawia lotu. Kapitan odmówił lotu rano w słoneczny dzień do Wrocławia i z powrotem, bo zapomniano wyposażyć kokpit w ręczną, wymaganą instrukcją, latarkę. Ten młody kapitan miał rację. W tym locie mogło np. nastąpić zadymienie kabiny i ta latarka ratowałaby wszystko – odczyty przyrządów. Składam Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Rzeszowskiej gratulacje. Ten młody pilot od Pana wyszedł, tak jak wielu innych. Dziś latają oni jako kapitanowie w najlepszych liniach świata. Uważam, że gdyby tego młodego pilota Tu154 potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje oraz pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 że „warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby ma lotnisko zapasowe lub postawił samolot w krąg. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza. Jednak chciwość, zarozumialstwo i cynizm możnych polityków zwyciężyły.Przed wejściem pasażerów na pokład, honorem i przywilejem kapitana jest witanie najważniejszej osoby wraz z małżonką, czyli pana Prezydenta. Odebrał ten przywilej kapitanowi Dowódca Wojsk Lotniczych – generał Błasik. Po prostu pokazał mu jego miejsce i to, że jest tu nikim – poniżające i podłe. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym lotu. Niby niewyobrażalne, ale nie dla tych którzy wiedzą o co idzie, zwłaszcza dla pilotów. Jest to kolejna cegła budująca to nieszczęście. Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość że “Pan Prezydent jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan ma wiedzieć, co robić i on decyduje! To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet najważniejszy! Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości (intruzów) z kokpitu, samolot pędził do ziemi, nic nie było widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć w tym momencie „do góry!” nawet nie wyrzucił i nie uciszył intruzów – horror.Pan minister Macierewicz z uporem twierdzi, że załoga zamierzała odejść na drugi krąg. Panie Ministrze, już byli tak nisko że zadziałała instalacja TAWS „Pull up, terrain ahead”. To paraliżująca informacja, każdy pilot natychmiast ucieka do góry, jeśli zdąży. A co robi załoga? Kapitan wycisza sygnalizację zmieniając nastawy wysokościomierza barycznego, tym samym pozbawiając się wskazania wysokości progu pasa – czyste samobójstwo. Robi to po to, aby sygnalizacja przy dalszym zniżaniu mu nie przeszkadzała! Chciał zobaczyć ziemię jak najszybciej przed minięciem radiolatarni. Po prostu na siłę chciał lądować. Naciski na niego, niekoniecznie słowne, były niewyobrażalnie mocne, tak aż uderzyli w ziemię 900 m od progu pasa. Dokładnie jak przez kalkę w Mirosławcu gdzie samolot CASA także uderzył 900 m przed progiem, taka sama pogoda.Jednak informacja od Prezydenta nie była ostatnim ani najmocniejszym ciosem dla kapitana. Najboleśniej ugodził go kolega-kapitan samolotu JAK40, który kilkanaście minut wcześniej „spadł” na pas w odległości 700 m od progu. Dlaczego spadł? Bo pogoda była już fatalna i zniżając się poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m ujrzał ziemię będąc już nad pasem. Nie zgłosił obowiązującej formuły, że widzi pas i prosi o zgodę na lądowanie. Zrobił to bez zgody wieży. Czym to się kończy dam przykład: podczas identycznej pogody na Teneryfie kapitan B747 otrzymał zgodę z wieży na start i gdy się rozpędzał kapitan drugiego B747 bez zgody wieży w kołował na środek pasa. Wynik – 862 osoby spłonęły. Pasażerowie rejsu JAK40 winni wygrać ogromne odszkodowania za narażenie ich życia. Otóż kapitan Tu154 zapytał przez radio kolegę-kapitana JAK40 o pogodę. Ten odpowiedział, cytuję: „Pizdowata, widać 200400 m, podstawa chmur 50 m, mnie się udało, możesz próbować”. To jest haniebne. Życie Prezydenta i ponad 90 innych osób to nie rosyjska ruletka, albo się uda albo nie. Winien krzyknąć „Uciekaj jak najszybciej”. Ten kapitan bryluje teraz na salonach pana ministra Macierewicza i jest jego pupilem.Panie Ministrze, różnimy się, ja też mam swojego guru. Jest nim dr nauk technicznych, emerytowany pułkownik pilot doświadczalny Antoni Milkiewicz. Jako młody oficer-inżynier brał udział w komisji badającej katastrofy naszych IŁ62. Mimo nacisków potężnego ZSRR udowodnił winę producenta silników, narażając tym samym przyszłość swoją i swojej rodziny. Gratuluję Panie Ministrze pupila. Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której wybitny udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat.Od sześciu lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest znana. Nasza znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) komisja badania wypadków lotniczych ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży , tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu. Z rozgłośni toruńskiej leje się rzeka bzdur o katastrofie, a „Najważniejszy” orzekł, że jej uczestnicy byli „prowadzeni na specjalne zamordowanie”. To jest rozpaczliwie chore. Biskup zamyka z błahych powodów nie wiadomo na jak długo nam, wiernym świątynię a nie potrafi zareagować, gdy na drugi dzień po tragedii, w środku metropolii, najbardziej katoliccy dziennikarze ogłaszają światu, że Rosjanie dobijali pasażerów. Do dziś nie ma nagany kościoła ani sprostowania i przeprosin.Ja to teraz robię – przepraszam Rosjan. Każdego 10-tego dnia miesiąca na czele z duchownym, z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej, z flagami narodowymi o napisach niewybrednych i ubliżających Prezydentowi Państwa i Premierowi odbywają się partyjne wiece i modły o wolną Polskę. Żadnego biskupa to nie boli. Dzisiaj upominają nas i nazywają Targowiczanami. Już zrozumiałem nauki Kościoła. Służy temu, który więcej da lub więcej obieca. Gdzie jest biskup, który mówił „Największą mądrością jest umieć jednoczyć – nie rozbijać”. Tego dzisiejsi pasterze katoliccy nawet nie wspominają. Był to prymas Wyszyński.Największym naszym wstydem jest zespół pana Macierewicza wraz z jego “profesorami”. Otóż wszystkie komisje świata badające katastrofy lotnicze zaczynają od analizy wyszkolenia i przygotowania załogi, ostatniego wypoczynku, posiłku, sytuacji w pracy, w domu i lotu od samego przygotowania do startu. Panowie w zespole zaczynali od kolejnego wybuchu wskazanego przez guru, tak jakby samolot sam leciał. Prof. Nowaczyk oświadczył, że samolot był wprowadzony na zły pas. Panie profesorze to nie Frankfurt lub Amsterdam, w Smoleńsku jest tylko jeden pas! Dziwi się Pan, że zwolniono go z Uniwersytetu Maryland, ja dziwię się, że Pana w ogóle przyjęto. Nie wspomnę już o parówkach i różnych puszkach. Proponuję profesorom przed następnymi dociekaniami kupić godzinę lotu na symulatorze z instruktorem. Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację.Żal mi bardzo rodzin ofiar po dwakroć. Za stratę bliskich i za drwiny ze strony polityków. Radziłbym, a szczególnie Pani poseł-mecenas, zapytać pana Prezydenta, pana Sasina, pana Łozińskiego i innych, którzy byli najbliższymi doradcami Prezydenta: jaki dureń z ich otoczenia wymyślił lotnisko Smoleńsk, stare, zdewastowane, nieczynne od dawna lotnisko wojskowe mając w pobliżu dwa międzynarodowe, cywilne, czynne i sprawne porty lotnicze! Jaki skończony dureń wsadził do jednego samolotu tyle ważnych osobistości, zamiast rozlokować w trzech środkach transportu. I nie ubezpieczył ich. Czy to też wina Tuska?Głosowałem z wielką nadzieją na mojego idola pana Lecha Kaczyńskiego – spokojnego, średniej klasy urzędnika. Zimny prysznic otrzymałem wieczorem jak prezydent elekt zameldował swojemu pierwszemu sekretarzowi wykonanie zadania. Wiedziałem, że będziemy mieli dwóch prezydentów: de jure i de facto . I tak pozostało. Było wiele zamachów na carów, bojarów, książąt, króli, papieży i prezydentów mocarstw. Pojedynczo, nie zbiorowo. Nasz Prezydent nie zagrażał nikomu, nie miał armii z bronią nuklearną. Nie był wybitnym mężem stanu, tylko mężem wspaniałej Pierwszej Damy. Nie bywał zapraszany na salony polityczne świata, ani sam nie zapraszał. Zginął przez cynizm najbliższych, ich chciwość i głupotę. Stąd dzisiaj ta żądza wynagrodzenia mu przez stawianie pomników, nazwy placów i ulic, a może wkrótce i miast. Piszę to w wielkim żalu i smutku, bo miałem sentyment do tego człowieka.Autor tekstu: Jerzy Grzędzielski — emerytowany kapitan linii lotniczych, pilot doświadczalny samolotowy i szybowcowy, instruktor samolotowy i szybowcowy, Inspektor Wyszkolenia Lotniczego Oficer rezerwy Wojsk Lotniczych. Nalot w powietrzu ponad 25.000 godzin.
Malowniczy przelot nadpółnocną Kanadą –
Odważna dziewczyna mówi prawdę na temat Korei Północnej –
 –
Mroczne żywopłotyIrlandia Północna –

Wanda Rutkiewicz - najwybitniejsza polska himalaistka

Wanda Rutkiewicz - najwybitniejsza polska himalaistka – Dokonania górskie Wandy Rutkiewicz:Tatry:Wariant R na Mnichu1973 - Direttissima północnej ściany Małego Kieżmarskiego Szczytu.Droga Fereńskiego na Mnichu zimą. Zespół: Wanda Rutkiewicz, Jan Franczuk.1971, 2 września - Nowa droga na pn.-zach. ścianie Niżna Wysoka Gierlachowska. Zespół: Wanda Rutkiewicz, Andrzej Uznański.Alpy:1964-65 – wspinaczka w Alpach Zillertalskich: północno-zachodnia flanka Olperera, północna ściana Hochfernerspitze1966 - Mont Blanc bez korzystania z kolejek górskich1967 – pierwsze przejście kobiece wschodniej ściany Aiguille du Grépon (3482 m) z Haliną Krüger-Syrokomską.1971 - Alpy Julijskie, Droga bawarska na północnej ścianie Triglavu.1973 19-22 sierpnia – północny filar Eigeru w zespole kobiecym z Danutą Gellner-Wach i Stefanią Egierszdorff. Było to dopiero 1 powtórzenie drogi Hiebelera, Maschkego i braci Messnerów wiodącej północnym filarem Eigeru.1978 - Pierwsze kobiece przejście zimowe północnej ściany Matterhornu. Zespół: Anna Czerwińska, Wanda Rutkiewicz, Krystyna Palmowska, Irena Kęsa.1979, 15-16 lipca - Droga Bonattiego na wsch. ścianie Grand Capucin, wraz z Irena Kęsówna.Himalaje i Karakorum:1975, VIII 11 - Gasherbrum III (7946 m). Zdobycie najwyższego dziewiczego szczytu. Jest to rekord wysokości pierwszego wejścia z udziałem kobiet. Zespół: Alison Chadwick-Onyszkiewicz, Janusz Onyszkiewicz, Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Zdzitowiecki.1975, 12 sierpnia - zespół kobiecy osiągnął Gasherbrum II. Zespół: Wanda Rutkiewicz, Alison Chadwick-Onyszkiewicz.1978, 16 października – Mount Everest jako pierwszy Polak i Europejka,trzecia kobieta na szczycie świata.1985, 15 lipca – Nanga Parbat, pierwsze wejście czysto kobiece. Zespół: Anna Czerwińska, Wanda Rutkiewicz, Krystyna Palmowska.1986, 23 czerwca – K2 (jako pierwsza kobieta i pierwszy Polak).1987, 18 września – Shisha Pangma. Zespół: Ryszard Warecki, Wanda Rutkiewicz, Carlos Carsolio, Elsa Ávila, Ramíro Navarrete. Pod szczytem dołączyli również Jerzy Kukuczka i Artur Hajzer (wytyczyli oni nową drogę w stylu alpejskim1989, 12 lipca – Gasherbrum II.1990, 16 lipca – Gasherbrum I. Zespół: Ewa Pankiewicz, Wanda Rutkiewicz.1991, 26 września – Cho Oyu samotnie.1991, 22 października – Annapurna południową ścianą, samotnie.Inne:1968 – wschodni filar Trollryggenu w Norwegii. Pierwsze przejście kobiece, siódme w ogóle. Zespół: Halina Krüger-Syrokomska, Wanda Rutkiewicz.1970 – Pik Lenina (7134 m) w Pamirze, jej pierwszy siedmiotysięcznik.1972, 23 sierpnia – Noszak (7492 m) w Hindukuszu.1985 – Aconcagua w Andach południową ścianą w stylu alpejskim. Wraz ze Szwajcarem Stéphane Schaffterem.1988 - Próba zdobycia Cerro Torre w Patagoni w zespole kobiecym. Zespół: Wanda Rutkiewicz, Monika Niedbalska, Iwona Gronkiewicz-Marcisz, Ewa Szcześniak, Ewa Panejko-Pankiewicz. (pierwsze wejście kobiece na szczyt (w zespole z 3 mężczyznami) odbyło się zalednie 3 miesiące wcześniej).
Pogodynek zrobił z siebie pośmiewisko podczas uderzenia huraganu Florence w USA – Mike Seidel, reporter amerykańskiego kanału pogodowego The Weather Channel, przesadził z budowaniem dramaturgii i zbyt gorliwie relacjonował uderzenie huraganu Florence w Karolinę Północną. Na nagraniu, które już stało się hitem internetu, widać jak reporter "walczy" z wiatrem, który nie pozwala mu iść do przodu. Tymczasem w kadr wchodzą dwaj mistrzowie drugiego planu, którzy idą bez problemu, demaskując fake news i przesadne aktorstwo reportera
Poznajcie Jana Demczura, polskiego emigranta, który myjką uratował 5 osób z płonącego wieżowca World Trade Center – 48-letni Demczur pracował przez 10 lat przy myciu okien w WTC. W momencie, gdy porwany przez terrorystów samolot uderzał w jedną z bliźniaczych wież, wraz z pięcioma innymi osobami jechał ekspresową windą, która stanęła na 50. piętrze. Wyjście z windy zatarasował fragment przewróconej ściany.Polak jako jedyny nie stracił głowy i za pomocą gumowego wałka - służącego mu do mycia szyb - zaczął przebijać się przez mur. Kilkadziesiąt minut wytężonej pracy przyniosło efekt; wyjście było wolne i wszystkie osoby zamknięte w windzie-pułapce pobiegły w kierunku zapasowych schodów. Po 45 minutach od momentu uderzenia ostatnia z nich opuszczała WTC. Pięć minut później północna wieża World Trade Center runęła."Bohaterami są ludzie, którym nie udało się wydostać. Ja jestem szczęśliwy, że żyję" - powiedział Demczur odbierając wyróżnienie na zjeździe Międzynarodowego Stowarzyszenia Czyścicieli Okien. "Jeśli wrócę do pracy, chcę czyścić okna położone nie wyżej niż długość mojej drabiny" - dodał.Gumowy wałek, który pomógł mu wydostać się z windy, można obecnie oglądać w Narodowym Muzeum Amerykańskiej Historii

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man”, który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" – zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man". Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę – opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie – przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco – spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny. To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
Europa i północna Afrykanocą widziane z orbity –
Korea Północna rozwiązałaproblem otyłości – Dlaczego nie naśladować najlepszych? Wprowadzić 200% VAT na żywność
 –  1. Rok 2035 2. Korea Północna jest w posiadaniu rakiety z głowicą nuklearną o zasięgu 40 000 km. 3. 'Generale Ping Pong, cel nowy jork' 4. czerwonyguzik.gif 5. Umierający z niedożywienia naukowiec źle podłączył klona ardiuno. 6. Rakieta leci w drugą stronę. 7. Cel: Łódź Batuty. 8. USA dalej nie dało tarczy. 9. Rakieta w zasięgu radarów. 10. Trzeba ostrzec mieszkańców. 11. syrena.wav 12. 'GRAZYNA WYŁONCZ FAMILJADE JAKIEŚ ŚWIENTO JEST STÓJ NA BACZNOŚĆ MINUTA CISZY' 13. mielone.jpg 14. Straty oszacowano na 32zł
Tak to się robi w Rosji. Telewizja "Pierwyj kanał" wyemitowała fragment spotkania ministra spraw zagranicznych, Siergieja Ławrowa, z Kim Dzong Unem. Przy okazji dokleili Kimowi uśmiech –