Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 68 takich demotywatorów

W życiu nie zawsze wszystko musi się udawać Czasem ktoś musi zaliczyć spektakularną wpadkę, abyśmy mieli z czego się pośmiać (23 obrazki)

W życiu nie zawsze wszystko musi się udawać Czasem ktoś musi zaliczyć spektakularną wpadkę, abyśmy mieli z czego się pośmiać (22 obrazki)

Nawet po wielu latachmożna zaliczyć głupie wpadki –  whyattZrobiłem ciherbatkę,kochanieTutaj jestem,matole!Besty pl
Dlaczego stresowałam się, że nie potrafię przeskoczyć przez kozła, chociaż widziałam go dwa razy do roku? W jakiej rodzinie powinnam się urodzić, żeby dobrze zaliczyć rzut piłką lekarską? –
Sensacyjne odkrycie. Na dnie Wisły we Włocławku znaleziono miecz, który być może należał do wikinga – "Typologicznie, na podstawie konstrukcji oprawy, można zaliczyć ten miecz do typu S, według typologii Petersena, które charakteryzują się prostym jelcem, który w sposób symetryczny rozszerza się ku końcowi, natomiast głowica tych mieczy posiadała najczęściej trójdzielną nakładkę głowicy i są właśnie datowane na okres pomiędzy 900 a 1000 rokiem" - informują konserwatorzy we wpisie na Facebooku. Dalej piszą, że badanie RTG wykazało, iż na głowni miecza widać wyraźnie inskrypcję: U[V]LFBERTH.Mieczy Ulfberhta znaleziono do tej pory w Europie ok. 170, najpewniej 177 - mówi wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński. Podkreśla, że są to miecze na "niesłychanie wysokim poziomie technologicznym", trudnym do osiągnięcia nawet współcześnie. W stali użytej przy produkcji takich mieczy była ściśle określona domieszka węgla. Ona dawała temu orężu odpowiednią moc, elastyczność, giętkość, trwałość - wyjaśnia. Wikingowie się takimi mieczami posługiwali, ale ich nie produkowali. Ich produkcja odbywała się prawdopodobnie gdzieś na zachodzie Europy, możliwe, że w Nadrenii. Były to przedmioty luksusowe, elitarne. (...) Jak dotąd, to stan z ubiegłego roku, na ziemiach polskich takich mieczy znaleziono trzynaście. Każdy z nich miał swoją zindywidualizowaną formę, na swój sposób był unikatowy. Liczymy, że po pracach konserwatorskich inkrustacja, zdobienie się nam ujawni - mówi kierownik Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. dr hab. Wojciech Chudziak. Jego zdaniem miecz ten był prawdopodobne orężem wojownika wikińskiego. EWA-01-026F
Wszyscy zwycięzcy jak do tej pory w obecnym sezonie Formuły 1 – Max Verstappen może zaliczyć ten rok do udanych… SHVETSOUWHASONGTHASTHE199574
Pewna firma z branży IT miała problem z przepracowanymi pracownikami. Programiści siedzieli przez wiele godzin w jednej pozycji, byli zestresowani i przez to mniej wydajni. Jaki może być na to ratunek? Zajęcia z tańca na rurze! – Firma złożyła wniosek do skarbówki z prośbą o indywidualną interpretację podatkową, czy mogą salę i instruktora zaliczyć do kosztów. Co ciekawe, urząd skarbowy uznał, że oczywiście! Przecież to oczywisty i niezbędny koszt. A teraz najlepsze: do kosztów nie można wrzucić m.in. zajęć z fizjoterapeutą dla pracowników biurowych czy kart multisport
O Melissie zrobiło się głośno, kiedy zabrała swojego 2-letniego synka na szkolny bal. Teraz się okazało, że zdała wszystkie egzaminy z najwyższą możliwą oceną –
Jeden tekst w sumie pozwolił mi zaliczyć – Poznałem dziewczynę na dyskotece, kiedy miałem 15 lat. Zaprosiłem ją do tańca przy wolnym kawałku i kiedy tańczyliśmy, spytałem „Jakiego koloru jest twoja szczoteczka do zębów". To było najgłupsze pytanie, jakie mogłem zadać.8 lat później na naszym ślubie moja żona w czasie naszego pierwszego tańca spytała mnie „Jakiego koloru jest twoja szczoteczka do zębów". Nigdy nikogo tak mocno nie kochałem Poznałem dziewczynę na dyskotece, kiedy miałem 15 lat. Zaprosiłem ją do tańca przy wolnym kawałku i kiedy tańczyliśmy, spytałem „Jakiego koloru jest twoja szczoteczka do zębów". To było najgłupsze pytanie, jakie mogłem zadać.8 lat później na naszym ślubie moja żona w czasie naszego pierwszego tańca spytała mnie „Jakiego koloru jest twoja szczoteczka do zębów". Nigdy nikogo tak mocno nie kochałem
Internauta podsumowuje kadencję Paolo Sousy: – "Muszę przyznać że najnowszy numer siwego portugalskiego bumelanta to piękna sprawa.Chłopcy którzy płaczą i przeżywają że głupie p0lki lecą na zachodniego chada i rozkładają nogi bez zastanowienia sami rozłożyli nogi przed portugalskim chadem, ignorując że to nie pachnący piżmem Samuel, a zwykły oszust cygan z krzywym zębem i rumuńskim akcentem.Boski Paolo nastał po nudnej i bezbarwnej erze Brzęczinho, którego drużyna grała absolutną padaczkę (a i tak dostała się na Euro). Jerry został wydymany przez rudego lisa i nie dostał wymarzonej imprezy, na której wyjście z grupy było obowiązkiem każdej drużyny, która potrafi trzykrotnie kopnać piłkę prosto. Okazało się jednak że Słowacja to jednak piłkarska potęga, a Szwedom wybicie nam awansu z głowy zajęło okrągłe 2 minuty. W trakcie eliminacji MŚ udało nam się stracić bramki nawet z San Marino złożonym z piekarzy oraz Andorrą na czele z zawsze niebezpiecznymi skrzydłowymi robiącymi jako ciecie na okolicznych magazynach.Nie przeszkadzało to wszystko Polakom w namiętnym kochaniu uśmiechniętego bajeranta. Wprawdzie BMW o którym opowiadał okazało się starym Fordem, a mieszkanie własnościowe w centrum Berlina to jednak wynajmowana kawalerka pod Szczecinem ale mimo wszystko były momenty. Ładnie wyglądał na zdjeciach w garniturze, ładnie mówił i generalnie fajnie wyglądało się z nim na insta.Paolo w kluczowym momencie "zapomniał" że musimy jednak przynajmniej zremisować z Węgrami i dogadał się z Robercikiem że ten jednak przyjeżdża na kadrę w celach urlopowych a nie pracowniczych, wystawił drugi garnitur i obskoczył wpierdol na własnym podwórku na oczach wszystkich.Na szczeście (dla niego) Polska była tylko kochanką, którą przy pierwszym problemie olewa się ciepłym moczem uciekając do cycatej Brazylijki. Dziwi tylko sprzeciw Kuleszy, krzyczącego "Samuelu, nie tak się umawialiśmy, obiecałeś mi pierścionek!". Jak dobrze wiemy z niewolnika nie ma pracownika, a Paolo w ramach zemsty gotów jest powołać i wystawić na ataku Kuzimskiego z Warty Poznań i zaliczyć w Rosji kolejny spektakularny wpierdol.Tylko z tych którzy wierzyli w jego bajerę lekka beczka, bo okazali się naiwniejsi niż Julia lat 19 na dyskotece w Zawierciu."
Źródło: Kozajsza/wykop
Nieugięty – Lata temu w Illinois, młody człowiek z sześcioma miesiącami nauki na swoim koncie, ubiegał się o stanowisko we władzach miasta. Jak się można było spodziewać, został pokonany. Następnie zajął się biznesem, jednak i w tym mu się nie udało. Przez następne siedemnaście lat spłacał długi swojego partnera w interesach. Zakochał się w pięknej kobiecie i zaręczył się – niestety zmarła. Przeżył załamanie nerwowe. Ubiegał się o fotel kongresmana i po raz kolejny został pokonany. Później wystartował w wyborach do władz stanowych. Odniósł kolejną porażkę. Został kandydatem na Vice – prezydenta i przegrał. Dwa lata później przegrał walkę o fotel senatora. Ubiegał się o to stanowisko raz jeszcze i udało mu się. Nazywał się Abraham Lincoln. Winstonowi Churchillowi zajęło trzy lata przejście ósmej klasy, ponieważ nie mógł zaliczyć języka angielskiego. Wiele lat później został poproszony o wygłoszenie wykładu na Oxfordzie. Jego sławne przemówienie składało się jedynie z czterech słów:„Nigdy się nie poddawaj!”
List przypadkiem znalazła studentka. Znajdował się on w starym podręczniku do embriologii zwierząt. W liście tym dziadek pisze do wnuczki: – "Kochany Skarbie. Dowiedziałem się, że nie przyjedziesz na święta, więc wysyłam Ci witaminy. Bierz 1 szt. dziennie, żeby opakowanie otworzyć, należy mocno nacisnąć nakrętkę i obrócić w lewo. Słodycze są uzupełnieniem pudełka, wybrałem te, które najbardziej lubisz.""Wszyscy się cieszymy, że złapałaś rytm i masz dobre oceny z zaliczeń i egzaminów, najważniejsze to w terminie zaliczyć wszystko i mieć spokojne wakacje do dyspozycji. W tym roku będziemy robić częstsze wypady samochodem – pisze dalej mężczyzna."Po tym jak informacje o liście podał Uniwersytet Wrocławski, zgłosiła się jego adresatka. To list mojego dziadka, nieżyjącego już Zdzisława Nowosielskiego z Elbląga, do mnie. W 97 r. byłam studentką II roku weterynarii na AR i widać, przygotowywałam się z embriologii. Niesamowita niespodzianka, wzruszająca. Pozdrawiam uczelnię. ps. Czy list mogę odzyskać?” – napisała absolwentka Uniwersytetu.
Nawet Morawiecki przyznał, że TVP, TV Trwam, Radia Maryja, TV Republika, Gazety Polskiej to takie szambo, że nie można ich zaliczyć do mediów –
Kiedy chcesz zaliczyć jedną z tych lasek wierzących w horoskopy i magiczną moc kryształów, więc też udajesz, że jesteś szurnięty –
Drugi próg podatkowy, od którego liczy się "bogatych", ustawiony jest na poziomie niemieckiej płacy minimalnej. Mediana zarobków w Polsce jest niższa niż francuski zasiłek dla bezrobotnych –
Nawet w galerii można zaliczyć niezły karambol –
0:28
Nie wiecie może czy picie mocno zmrożonej wódki można zaliczyć do morsowania? –
 –  StOWNICZEK DLA OSÓB LEŻĄCYCH NA STADIONIE NARODOWYM: Selekcjoner - lekarz dyżurny Pole karne - najbardziej chorzy Trafić na aut - być odłączonym od respiratora Wysoki pressing - napływ nowych chorych Strzelić w okienko - umrzeć Gryżć trawę - też umrzeć Krótki słupek - chorzy w najgorszym stanie Trybuna VIP - członkowie PiS i ich rodziny tawka rezerwowych - chorzy, którzy jeszcze samodzielnie oddychają Konik - człowiek załatwiający respiratory poza kolejką Doliczony czas - danie pacjentowi nadziei Gol samobójczy - prośba o odłączenie od aparatury Przyjąć na klatkę - zarazić się Zaliczyć asystę - zarazić kogoś Szalikowiec - człowiek z łagodnymi objawami Kibole - członkowie rodzin wszczynający awantury

Kontrowersyjna i mało znana historia Komisji Edukacji Narodowej:

 –  Tomasz Tokarz1f3 gtgsodSpoz.fanansoromred  · Jutro chyba najdziwniejsze święto w roku.Zawsze ze zdumieniem reaguję na huczne obchody święta edukacji narodowej, potocznie nazywanego dniem nauczyciela. To bardzo symptomatyczne, że za dzień swojego święta stan nauczycielski obrał datę powołania scentralizowanego molocha, zwanego Komisją Edukacji Narodowej.Jakieś były jej osiągnięcia? W oczach współczesnych zasłynęła głównie malwersacjami. Jej największym „dokonaniem” były niewyobrażalne wręcz przekręty finansowe. Jak do tego doszło? W 1773 roku grupa wpływowych polityków, suto opłacana przez Rosję („płatni zdrajcy, pachołki Rosji” — tu akurat nie ma nic z emfazy), ta sama grupa, która właśnie przeprowadziła I rozbiór (Ignacy Massalski, Adam Poniński, Michał Poniatowski, Andrzej Młodziejowski, Franciszek Branicki czy August Sułkowski), wpadła na pomysł, by przekierować do swoich kieszeni olbrzymi majątek jezuitów (wart 30 milionów ówczesnych złotych). Nie dało się tego zrobić wprost. Dlatego wymyślili, że powołają Komisję Edukacji Narodowej, do której spłyną pieniądze, a z niej… tam, gdzie powinny. Niedalekie od prawdy będzie stwierdzenie, że KEN powstał głównie po to, by zakamuflować największy w dziejach I Rzeczypospolitej skok na kasę.Szefem Komisji, czyli głównym dyspozytariuszem fruktów, został Ignacy Massalski. Na konta jego współpracowników też poszły spore sumy. I tak rozeszło się 90% majątku jezuitów. Dopiero po kilku latach, kiedy nie udawało już się ukrywać skali malwersacji, a Massalski wystarczająco się wzbogacił, został… odwołany. Ręka ulicznej sprawiedliwości dosięgnęła go dopiero w czasie insurekcji kościuszkowskiej, kiedy został skazany przez społeczność Warszawy na śmierć przez powieszenie.No dobra, powiecie: kradli, oszukiwali, malwersowali, brali rosyjskie dukaty, ale jednak stworzyli coś wielkiego. Ale właściwie co? Gdyby spytać przeciętnego nauczyciela biorącego udział w uroczystościach, co takiego osiągnęło to pierwsze ministerstwo w Europie, że warto tak czcić jego powstanie, z jakiej okazji te kwiatki i apele, to najpewniej zapadnie głucha cisza — bo właściwie nie wiadomo. Przez dwadzieścia lat wydano kilkanaście podręczników i zreorganizowano już istniejące szkoły średnie. Jak widać reorganizacja szkół dla samej reorganizacji to stara polska tradycja. Na plus można zaliczyć na pewno powołanie nowych szkół elementarnych. Niemniej większość tego typu placówek (spośród tych funkcjonujących w 1793 roku) istniała już przed powstaniem Komisji.Poza tym, czy rzeczywiście można mówić o przełomie mentalnym związanym z działalnością KEN w tym obszarze? Szkół elementarnych nie zakładano przecież, by emancypować masy, tylko by łatwiej indoktrynować chłopów. Chodziło o utrwalenie ich pozycji społecznej. Chłopi mieli umieć czytać i pisać, by bardziej efektywnie pracowali na polu pana. By przyswoili instrukcje oraz umieli wyliczyć, ile trzeba oddać panu w czynszu. By zrozumieli, że ich losem jest służenie właścicielowi i plebanowi. Bo przecież nikt nie mówił o zniesieniu pańszczyzny. Chłopi posyłani do szkół dalej pozostawali poddanymi.W ustawie KEN z 1783 roku („Ustawa KEN dla stanu akademickiego i dla szkoły”) wskazywano, że "każdy chętniej i dokładniej wykona obowiązki swoje […] kiedy go nauczą, jako i dlaczego podległym być należy". Uczeń miał się modlić i słuchać nauczyciela. "Kiedy się nauczysz za młodu słuchać starszych, nie będzie Ci przykro w dalszym wieku być podległym prawu i zwierzchności, pod którą Cię wola Boska podda. Każdy musi mieć kogoś nad sobą i znać wyższą władzę".W kluczowym dokumencie wychowawczym KEN, czyli „Nauce obyczajowej dla ludu” Grzegorza Piramowicza, podkreślano bardzo wyraźnie, że uczeń nie powinien czytać takich książek, które mogłyby go zbałamucić wizją awansu do klasy wyższej. "Jednak te względem czytania książek przestrogi zachować powinieneś; […] żebyś się próżną ciekawością w rzeczach wyższych nad potrzeby swego stanu, nad swoje pojęcie nie uwodził". Piramowicz wskazywał dalej: "Chce od ciebie Bóg, byś od młodości przywykł do życia roboczego" i zaleca uczniowi modlitwę: "Boże daj mi wieczny wstręt do próżniactwa tak szkodliwego, a utrzymaj we mnie tę miłość pracy, do które mię przez mój stan powołałeś"Piramowiczowi chodziło de facto (jak wskazują historycy) o "wychowanie dzieci wiejskich na wiernych poddanych, znoszących z pokorą swą niewolę, wyzbytych jakichkolwiek pragnień zmian na lepsze" (cyt. za: Historia wychowania, pod red. Ł. Kurdybachy).Co tak serio świętujemy 14 października? Przekształcenie nauczycieli w urzędników ministerstwa? To nadało wartość ich pracy? Czy naprawdę nauczyciele nie istnieli przed powołaniem centralnego urzędu? Czy najważniejszym atrybutem tego szlachetnego zawodu ma być status funkcjonariusza państwowego?
Wysłuchali Państwo właśnie monologu silnej i niezależnej kobiety, która wyszukuje pcheł na swoim kocie –