Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 39 takich demotywatorów

 –  mn° święte jednoznacznie potępia współżycie homoseksualne. Skąd tak surowa lekarze wskazują następujące zagrożenia zdrowotne związane ze współżyciem ho-ksualnYm: statystycznie częstość występowania u męskich homoseksualistów chorób :powodowanych patogenami jelitowymi, zbroniczne uszkodzenia odbytu, rezultatem stosunków doodbytniczych mogą być np.: rak odbytu, opryszczka pospoli-ta, HIV, wirus brodawczaka ludzkiego (HPV), drobnoustrojowe zakażenie przewodu pokarmowego. W związku z tymi licznymi chorobami statystycznie homoseksualiści żyją średnio 20 lat krócej niż osoby heteroseksualne. Czyny homoseksualne szkodzą człowiekowi w jego doczesnym życiu i przeszkadzają zbawieniu, są więc złe, grzeszne, „obrzydliwe" w oczach Boga. lako najczęstsze przyczyny homoseksualizmu psychologowie wymieniają: - nieufność wobec osób odmiennej płci na skutek zranień zadanych przez rodzica, który swoim egocentryzmem uzależniał dziecko od siebie, - tzw. ,.glód ojca": brak aprobaty, ciepła, pochwały, czułości i bliskości fizycznej ze strony CsjCa• - odrzucenie przez kolegów i grupy rówieśnicze, - bunt przeciwko Boju i rodzicom, pragnienie życia po swojemu, atitriam—' e w dziecmstwie gwaru lub ssNicorzysnia kexsuamego j•rzez osobę dorosłą \  nabycie tendencji homoseksualnych z własnej winy, na skutek np. przebywania w śro-dowisku akceptując ym postawy homoseksualne, kontaktu z pornografią i prowadzenia rozwiązłego stylu życia. pod5t.: v~homoselcsualizm.edu.pl: zuuno.miluicieste.org.p1) 'vYkilliczają z aktu plciowego dar życia_ Nie wynikają z prawdziwej komplementarności modowej i piciowej. żadnym wypadku Me będą mogły zostać zaaprobowane"(KKK 2357)-
Ciekawe czy marka samochodu miała wpływ na wysokość odszkodowania... – Idiokracja w czystej postaci... Gigantyczne odszkodowanie za seksw samochodzie. Kobieta zakaziła sięHPVOprac.: Małgorzata PrzepióraŚWIAT | Dzisiaj, 20 czerwca (10:28)fUDOSTĘPNIJKOMENTUJ (343)Firma ubezpieczeniowa GEICO musi zapłacić 5,2 mln dolarów kobiecie, która twierdzi,że zakaziła się wirusem HPV podczas uprawiania seksu w samochodzie. Choćubezpieczyciel podkreślał, że polisa właściciela auta nie obejmowała takich roszczeń,sąd w Missouri stanął po stronie oskarżycielki.Kobieta pozwała firmę ubezpieczeniową za zakażenie wirusem HPV podczas seksu w samochodzie /123RF/PICSELSprawa sięga 2017 r. Para z Jackson County w Missouri uprawiała seks w samochodzieHyundai Genesis.Rok po tym zdarzeniu u kobiety zdiagnozowano zakażenie HPV - jak podkreśla Washington Post -najbardziej rozpowszechnioną chorobę przenoszoną drogą płciową w USA. Kobieta twierdzi, żeówczesny partner nie poinformował jej, że jest nosicielem wirusa ani "nie podjął działań, żebyzapobiec potencjalnemu zakażeniu".Wiedząc, że mężczyzna miał ubezpieczenie samochodu w firmie Geico, w lutym 2021 r. kobietawysłała do ubezpieczyciela pismo, w którym domagała się miliona dolarów odszkodowania za"koszty leczenia, jej ból i cierpienie fizyczne i psychiczne".
Turecki mężczyzna zakażony koronawirusem jest na kwarantannie od 14 miesięcy. W tym czasie miał 78 pozytywnych testów – U chorego na białaczkę mężczyzny zakażenie koronawirusem po raz pierwszy zdiagnozowano w listopadzie 2020 roku. Muzaffer Kayasan trafił wtedy do szpitala, z którego został wypisany po dwóch tygodniach. Mężczyzna wrócił do swojego domu w Stambule, gdzie miał poddać się samoizolacja, aż do pełnego wyzdrowienia.Rzeczywistość nie była jednak dla niego łaskawa. Mimo, że od zakażenia minęło 14 miesięcy, mężczyzna cały czas przebywa na kwarantannie. W tym czasie Turek miał wykonanych 78 testów, które za każdym razem dają wynik pozytywny. Oznacza, to, że od ponad roku mężczyzna jest ciągle zainfekowany wirusem SARS-COV-2. Według tureckich mediów może to być rekordowy okres zakażenia koronawirusem. Zdaniem lekarzy problem mężczyzny wynika z jego słabego systemu odpornościowego spowodowanego białaczką. Mimo braku objawów choroby, 56-latek jako osoba zakażona, spędził dziewięć miesięcy w szpitalu i kolejne pięć miesięcy na samoizolacji w domu.
Jak podaje agencja Associated Press, około 2000 małych zwierzątek, w tym chomików zostanie zabitych w Hongkongu w związku z obawami, że mogą roznosić koronawirusa – Decyzję podjęto po tym, gdy urzędnicy lokalnej służby zdrowia odnotowali przypadki COVID-19 w sklepie zoologicznym.Nie istnieją obecnie dowody na to, że zwierzęta domowe mogą przenosić koronawirusa na ludzi.Klienci sklepu, w którym wykryto zakażenie u chomików zostaną podjęci obowiązkowej kwarantannie, jeżeli zakupili go po 7 stycznia b.r., będą również musieli oddać swoje gryzonie. Zawieszona ma zostać działalność wszystkich sklepów zoologicznych w Hongkongu sprzedających chomiki, a wszyscy ich nabywcy w okresie od 22 grudnia zostaną skierowani na testy. Wstrzymano również import gryzoni na terytorium Hongkongu do odwołania.Lokalny minister zdrowia apeluje o niewychodzenie z chomikami na zewnątrz i niecałowanie ich.
 –
 –  WPIS	BELIKE:	32874 NOWE ZAKAŽENIA,	A 653	TOWLECIEKAWOSTEI(,	ATERAZTEMATDNIA:	KOGO GIERTYCH W	ZNAJOMYGH NAJWITTERZEP	imqfiip.com
Wspaniały człowiek... –  #Belarus@propeertys! ZAKAŻONY KORONAWIRUSEMMICHAŁ DWORCZYK NANARTACH @michaldworczykznał wyniki testu przed wyjazdemjednak z uwagi na zaplanowanyrodzinny wyjazd nie ujawniłtego faktu do poniedziałku - czyminister zrobił to świadomie wdobie pandemii narażając ludzi nazakażenie i smierćDEMOTYWATORY.PLWspaniały człowiek...
Uprowadzony sprzed domu swoich właścicieli, trafił do transportu śmierci – Najpierw pojechał na odludzie z dziesiątkami innych psów- jechał stłoczony w klatce na naczepie ciężarówki.Jednak szczęście postanowiło się do niego uśmiechnąć i transport, w którym jechał, został odbity przez policję i organizację, która zajmuje się ratowaniem psów przeznaczonych na ubój.Zwierzak był skrajnie odwodniony, a w ranę powstałą od pętli na szyi, wdało się poważne zakażenie. Przez kilka miesięcy walczono o jego zdrowie, aż doszedł do pełni sił i był gotowy zacząć swoje nowe, drugie i lepsze życie. Od tej pory czworonogowi sprzyja ogromne szczęście, które sprawiło, że jego historia to gotowy scenariusz na filmOrganizacja Soi Dog umieściła na swoich stronach internetowych zdjęcia Miracle.Na materiały o psiaku natrafiła Amanda Leask ze Szkocji. Kiedy zobaczyła psa, od razu poczuła ciepło na sercu i wiedziała, że musi zrobić wszystko, by sprowadzić go do Europy, by stał się kompanem dla jej synka.Załatwienie formalności nie było proste, ale w końcu Miracle przyleciał do Szkocji. Amanda była w szoku, jak przebiegło pierwsze spotkanie psa i Kyle’a, jej syna który cierpi na porażenie mózgowe i autyzm. Choć chłopczyk ma ogromne problemy komunikacją, to momentalnie nawiązał nić porozumienia z czworonogiem i zyskał przy nim niewiarygodny spokój.Amanda jest bardzo szczęśliwa, że jej 6-letni synek wreszcie zyskał kompana, o czym wzruszona mówi:"Oboje stanęli w życiu przed wieloma trudnościami i sporo wycierpieli, dlatego potrafią porozumiewać się jakimś niewypowiedzianym językiem. To po prostu bratnie dusze" Najpierw pojechał na odludzie z dziesiątkami innych psów- jechał stłoczony w klatce na naczepie ciężarówki.Jednak szczęście postanowiło się do niego uśmiechnąć i transport, w którym jechał, został odbity przez policję i organizację, która zajmuje się ratowaniem psów przeznaczonych na ubój.Zwierzak był skrajnie odwodniony, a w ranę powstałą od pętli na szyi, wdało się poważne zakażenie. Przez kilka miesięcy walczono o jego zdrowie, aż doszedł do pełni sił i był gotowy zacząć swoje nowe, drugie i lepsze życie. Od tej pory czworonogowi sprzyja ogromne szczęście, które sprawiło, że jego historia to gotowy scenariusz na filmOrganizacja Soi Dog umieściła na swoich stronach internetowych zdjęcia Miracle.Na materiały o psiaku natrafiła Amanda Leask ze Szkocji. Kiedy zobaczyła psa, od razu poczuła ciepło na sercu i wiedziała, że musi zrobić wszystko, by sprowadzić go do Europy, by stał się kompanem dla jej synka.Załatwienie formalności nie było proste, ale w końcu Miracle przyleciał do Szkocji. Amanda była w szoku, jak przebiegło pierwsze spotkanie psa i Kyle’a, jej syna który cierpi na porażenie mózgowe i autyzm. Choć chłopczyk ma ogromne problemy komunikacją, to momentalnie nawiązał nić porozumienia z czworonogiem i zyskał przy nim niewiarygodny spokój.Amanda jest bardzo szczęśliwa, że jej 6-letni synek wreszcie zyskał kompana, o czym wzruszona mówi:"Oboje stanęli w życiu przed wieloma trudnościami i sporo wycierpieli, dlatego potrafią porozumiewać się jakimś niewypowiedzianym językiem. To po prostu bratnie dusze"

Jestem nauczycielką i mam serdecznie dość. Czuję się, jak królik doświadczalny

Jestem nauczycielką i mam serdecznie dość. Czuję się, jak królik doświadczalny – Od ponad 20 lat pracuję jako nauczyciel. Wybrałam ten zawód naprawdę z pasji i powołania. Wierzyłam, że praca z młodymi ludźmi może zmienić obraz rzeczywistości, a już na pewno przyszłości. I nadal w to wierzę, nadal jestem przekonana, że to jakie będziemy mieć społeczeństwo za kilka, kilkanaście lat, zależy w ogromnym stopniu od tego, jakich nauczycieli na swojej drodze spotkają uczniowie.I tak jak poczucie misji we mnie samej nie umarło, tak stopniowo zabijają ją wszystkie okoliczności i ludzie, którzy już dawno przestali szanować nauczycieli, jak i oni sami, bo skaczemy sobie do gardeł bardziej niż kiedykolwiek.To, że nauczyciele są bardzo poróżnioną grupą zawodową wiadomo nie od dziś. Zawsze ktoś chce coś przeciągnąć na swoją stronę. Nigdy nie stanęliśmy obok siebie ramię w ramię, by zadbać o nasz status i warunki pracy. Okej, wyjątkiem mógł być strajk w 2019 roku, ale jak wiadomo i tam na końcu zaczęło się szarpanie, były kłótnie, wykluczenia i ostracyzm.Od roku pracujemy w trybie zdalnym. Nagle się okazało, że w naszym kraju wszyscy są specjalistami od edukacji. Nikt nie słuchał nas – nauczycieli, którzy mówili, że postawienie nas nagle w sytuacji, na którą nikt nie jest przygotowany, wymaga czasu i przystosowania się do nowych warunków. Okazało się, że tu i teraz wszyscy nauczyciele muszą wiedzieć, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I jasne są wśród nas ci, którzy świetnie sobie poradzili, którzy dostali wsparcie dyrekcji albo koleżanek i kolegów z pracy. Prawda jest jednak taka, że znowu zostaliśmy pozostawieni sami sobie, rząd nie przygotował żadnego wsparcia, szkoleń, warsztatów z nowych technologii, których można by używać w edukacji. Nic się takiego nie wydarzyło nawet po wakacjach. I naprawdę rozumiem rozgoryczonych nauczycieli, którzy zwyczajnie stracili motywację do pracy. Bo to my wysłuchujemy utyskiwań rodziców, to nas nierzadko obarcza się odpowiedzialnością za naprawdę kiepską kondycję psychiczną naszych uczniów. Ale to, że od dawna mówi się o zmianie systemu edukacji, o wprowadzeniu nowych rozwiązań, o przeładowaniu podstawy programowej, odejściu od oceniania wszystkiego i na oślep… O tym nikt nie pamięta i nie wspomina, mam wrażenie, że jesteśmy niewidzialni i niesłyszalni zupełnie. Ale tak, zawsze ktoś musi być winny, więc dlaczego i nie tym razem nauczyciel, najmniejszy tak naprawdę trybik w całej tej edukacyjnej machinie.Przypomniano sobie nagle o nas, gdy rząd wpadł na pomysł testowania nauczycieli na COVID-19. Okazało się, że stanowimy tak liczną grupę, że to na nas można wykonać przesiewowe testy i zobaczyć, jak epidemia rozprzestrzenia się w społeczeństwie. Świetnie, testy w styczniu i w lutym. Teraz? Kiedy większość z nas przeszła już zakażenie koronawirusem, kiedy zamykaliśmy szkoły, bo ludzie chorowali, byli na kwarantannach i nie miał kto uczyć? Nie wierzę, podobnie jak większość moich koleżanek, że nagle ktoś wspaniałomyślnie wpadł na pomysł, że od dziś będziemy chronić nauczycieli. Wykorzystuje się nas do sprawdzenia, jak wygląda sytuacja epidemiczna w naszym kraju. Przecież eksperci w sierpniu mówili: przetestujcie w szkołach jedną na dziesięć osób, to da wam obraz tego, jak duże jest ryzyko otwarcia szkół. No ale przecież są mądrzejsi od podejmowania tak ważnych, bo dotyczących naszego zdrowia i życia, decyzji.Przy wykonywaniu testów toczą się zaognione debaty, bo jedni chcą się testować, inni nie. Jedni uważają, że to nasz obowiązek, drudzy, że farsa, w której nie powinniśmy brać udziału. I znowu podział, znowu wytykanie jednych i drugich palcami, wskazywanie tych nieodpowiedzialnych i tych głupich, co to idą za tym, co tłum powie. Nie ma tu miejsca na indywidualne racje, argumenty i postawy.A teraz szczepionki. Minister Czarnek szumnie zapowiadał, że udało mu się wynegocjować, że nauczyciele znajdą się w pierwszej grupie szczepień. Że im szybciej zostaniemy zaszczepieni, tym łatwiej będzie można wrócić do stacjonarnego trybu nauczania, który nam wszystkim – nauczycielom, rodzicom, a przede wszystkim uczniom, jest potrzebny.I co się okazało? Zaszczepimy nauczycieli, ale najtańszą szczepionką. Szczepionką, która, co można przeczytać na stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki, ma 60 proc. skuteczności. Kim my jesteśmy? Ja dziś się czuję, jak królik doświadczalny. Czuję się tak od roku. I to nie jest dyskusja na temat tego, czy warto się szczepić czy nie. Choć już pojawiają się głosy podziału (a jakże!) wśród nauczycieli, że jedni nie będą pracować z tymi, którzy się nie zaszczepią, a drudzy, że idiotami są ci, którzy na szczepienie się zdecydują. Wielu z nas chce poczekać, zobaczyć, jakie są skutki uboczne, czy po szczepieniu będziemy w stanie pracować, czy jednak trzeba będzie wziąć na kilka dni L4. Tego dziś nie wiemy, wiemy natomiast, że znowu ktoś chce coś ugrać kosztem nauczycieli. Nie traktuje się nas poważnie. Ja osobiście się boję, nie wiem, co robić. Chciałabym móc sama zadecydować, jaka szczepionka zostanie mi podana i wybrać tę najbezpieczniejszą, najbardziej sprawdzoną. Tylko dziś nie mam na to za bardzo szans. Ryzykować, szczepić się, gdy za chwilę się okaże, że i tak zachoruję, bo skuteczność szczepionki jest faktycznie na niskim poziomie?Mam serdecznie dość… Wielu z moich kolegów i koleżanek odchodzi ze szkół. Przez wiele lat żyliśmy jakąś iluzją, że może coś się zmieni, może w końcu zacznie się nas dostrzegać nie tylko przez pryzmat systemu, w który zostaliśmy włożeni, ale słuchać naszych głosów. Dziś jak w soczewce odbija się stosunek władz i społeczeństwa do nauczycieli. Już teraz słyszę: no tak, dostaną szczepionkę i jeszcze marudzą, siedzą w domach i piją kawę, za chwilę dwa miesiące wakacji. Nie mam siły tego dźwigać, nie mam siły motywować się do pracy, choć kocham moich uczniów, oddałabym im serce, ale rzeczywistość skutecznie zabija moją pasję… Może czas poszukać innej
Trzynastoletnia Omayra Sánchez, usiłując pomóc swemu rodzeństwu, została przygnieciona i zalana wodą. Nad powierzchnią wystawały tylko jej ręce i głowa. Wyciągniecie jej było niemożliwe – Była przygnieciona m.in. kawałkami betonu z rozwalonego domu. W pewnym momencie ratownicy postanowili dokonać amputacji jej nóg i wtedy ją wyjąć. To też okazało się niemożliwe. Tymczasem dziewczynka była coraz bardziej wycieńczona. Dodatkowo w jej ranach zaczęło rozwijać się zakażenie. Po trzech dniach zaczęła mieć halucynacje, zbielały jej dłonie, a oczy wypełniły się krwią. Zmarła 16 listopada. Zdjęcie wykonano krótko przed jej śmiercią.I znalazł się kolejny przyczynek do dyskusji w zakresie konsekwencjonizmu. Czy nie byłoby humanitarnym, gdyby skrócono jej cierpienia, kiedy było pewne, że nie można pomóc? A może do końca należy mieć nadzieję?
W wieku 100 lat zmarł Kapitan Tom Moore - brytyjski weteran, który w kwietniu ubiegłego roku zebrał ponad 30 milionów funtów dla służby zdrowia, okrążając z chodzikiem swój ogród. Miał zapalenie płuc, stwierdzono też u niego zakażenie koronawirusem – Niech spoczywa w pokoju
Ważne, że statystyki się zgadzają… –  Antyradio    /    NewsKraków: Uznany za zmarłego jednak żyje. Pełny "powrót do życia" zajmie mu wiele miesięcyDo przerażającej i jak się okazuje brzemiennej w następstwa pomyłki doszło w Krakowie. Uznany za zmarłego na COVID-19 mężczyzna żyje, jednak musi odzyskać swoją tożsamość.Jak poinformowała Interwencja Polsat News, 24 listopada 2020 roku mieszkanka Jeleniej Góry dowiedziała się, że jej bezdomny brat zmarł w szpitalu w Krakowie. Kobieta postanowiła zadbać o ostatnia drogę krewnego.Zleciła kremację brata. Okazało się, że mężczyzna żyjeOkazanie zwłok na miejscu okazało się niemożliwe, ponieważ pacjent miał potwierdzone zakażenie koronawirusa.      24 listopada pracownica MOPS-u w Jeleniej Górze przyszła z wiadomością, że brat nie żyje. Dostaliśmy informację, że brat został przywieziony do V Szpitala Wojskowego w Krakowie. Podjęto reanimację, ale niestety nie udało się go uratować. Nie poproszono nas o identyfikację, ponieważ pacjent miał COVID-19. Stwierdziłyśmy z mamą, że będziemy sprowadzać zwłoki brata do Jeleniej Góry. Była zlecona kremacja.- powiedziała przed kamerami Polsatu siostra zmarłego.
"Mam świadomość, że jestem narażony na zakażenie z ciężkim przebiegiem, po prostu robię swoje" – Szacunek! Photo: FOT. MAŁGORZATA PISAREWICZ Henryk Krella ur. 21 lipca 1940 r. w Gdyni, w latach 1958-1964 studiował na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie po złożeniu egzaminów uzyskał w 1964 r. tytuł lekarza. W 1973 r. uzyskał specjalizację w zakresie chorób zakaźnych. W szpitalu zakaźnym w Gdańsku pracuje od 1967 roku. Przez wiele lat był dyrektorem ds. medycznych, a także Przewodniczącym szpitalnego Zespołu Kontroli Zakażeń.
Flaga Polski uzupełniona w 1.83%. Zakażenie koronawirusem potwierdzono u 1.83% mieszkańców Polski. –

Lekarz i działacz społeczny boleśnie opisuje to, z czym muszą się teraz mierzyć polscy lekarze

 –  Lekarz Bartosz Fiałek...1 dzień · PubliczneSystem opieki zdrowotnej doszedł w wielumiejscach Polski do najwyższego w historii muru.Budowli, której nie damy rady przeskoczyć aniobejść. Musimy się z nią zderzyć.W wielu placówkach medycznych skończyły sięmiejsca dla nowych pacjentów podejrzanych ozakażenie SARS-COV-2, z potwierdzonymCOVID-19 oraz z innymi ostrymi i przewlekłymischorzeniami.Pacjent wymagający przetoczenia składników krwiz powodu poziomu hemoglobiny 5,7g/dl (norma dlamężczyzn to 14-18g/dl) zajmuje ostatnie miejscedla chorego niecovidowego.Zaostrzenie przewlekłej niewydolności serca orazschyłkowa niewydolność nerek nie mogą zostaćprzyjęte i leczone są w szpitalnym oddzialeratunkowym. W SOR również kończą się miejsca,więc wiele osób czeka na swoją kolejkę wpoczekalni albo... w samochodzie przed szpitalem.Psychika człowieka jest fenomenalna. Pierwszegodziny pracy w szpitalnym oddziale ratunkowym,to niebywały stres, praca na 200, 300, a nawet 400proc. normy. Pomimo pracy za 3 czy nawet 4osoby, w końcu dochodzimy do granicy wydolnościzespołu walczącego w SOR. Sznur karetek sięwydłuża. A ja, z powodu bezradności, powoli gubięuczucie lęku. Nie czuję już niepokoju. Wiem, żeświata nie zbawię. Wiem, że nie wszystkim zdołampomóc. Po prostu - tak jak Usain Bolt nie pobiegnie100 metrów w czasie krótszym niż 9 sekund, takmy - zespół walczący w SOR - nie zaopatrzymykilkunastu ciężkich pacjentów w krótszym niżdotychczas czasie. Nie mamy na to wpływu i mojapsychika mówi: "dość!". Organizm się buntuje ispuszcza z tonu. Już się nie boję. Ogarniamywszystkich, selekcjonujemy ich - w cięższymstanie najpierw, Iżejsi później. Obraz wojenny albo -co najmniej - zdarzenia masowego. Tak, SORYpracują teraz permanentnie w obliczu zdarzeniamasowego, takiego jak wypadek z udziałemautobusu czy pociągu, wszak codziennie dosystemu dowożonych jest kilkanaście(kilkadziesiąt) autobusów chorych.Zamknięcie kraju natychmiast. Stosowanie zasadyDDDMW - dom (jeżeli nie musimy wychodzić),dezynfekcja, dystans społeczny (gdywychodzimy), prawidłowe noszenie maseczekochronnych oraz częste wietrzenie pomieszczeń.Nie będziemy mieć scenariusza francuskiego,hiszpańskiego ani lombardzkiego.Jak na mickiewiczowskiego Chrystusa Narodówprzystało, zasługujemy na własny scenariusz -połączenie powyższych, "Bombardzki".Uważajcie na siebie,Bartek
Andrzej Duda jest zarażony koronawirusem – Powstaje lista osób, z którymi prezydent miał kontakt w ostatnim czasie. W piątek oglądał powstający na Stadionie Narodowym tymczasowy szpital, spotkał się z kierownictwem przedsięwzięcia, a  wcześniej wręczał odznaczenie zwyciężczyni turnieju French Open Idze Świątek oraz jej ojcu
Źródło: Foto (c) AKPA
U abp Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i metropolity poznańskiego, potwierdzono zakażenie koronawirusem – Arcybiskup, który od kilku dni przebywał w kwarantannie, pozostaje w izolacji domowej, jest osłabiony, ale czuje się dobrze. Pozytywny wynik testu otrzymał też bp Grzegorz Balcerek oraz kilku pracowników Kurii
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka – Prof. Krzysztof Simon, który jest  ordynatorem oddziału zakaźnego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu poinformował, że z koronawirusem walczy 2 antycovidowców, którzy niedawno krzyczeli, że koronawirus to ściema i głupi są ci, którzy wierzą w jego istnienie
 –  PARAFIA PW. ŚW. WAWRZYŃCA NAKŁO NAD NOTECIA PILNE!!! Piątek, 02 Października 2020 r. Od dnia 02.10 aż do odwołania (11.10 br. ?), ze względu na podejrzenie zakażenia u jednego z Parafian, Msze Święte będą sprawowane: - w niedziele bez zmian, - w soboty wieczorem — bez zmian

Smutna historia polskich testów na koronawirusa:

 –  5No elo, myślicie że to koniec?No, kurwa, niekoniecznie.Na wstępie zaznaczę, że chyba naprawdę zacznę nagrywać te moje wrzutki, bo tyle mi się materiału marnuje, że aż żal. Nie chcę, żeby notka była za długa, a tu tyle fajnych rzeczy do opisania. Więc może rozszerzę formułę. Tylko muszę chwilę wolną znaleźć, co będzie miało miejsce pewnie w sierpniu.A teraz po kolei. Respiratorów dalej nie ma. Ale za to mamy inne sukcesy, w tym jeden największy. Udało nam się oswoić wirusa do tego stopnia, że sporo ludzi przestało w niego wierzyć, jeszcze więcej przestało wierzyć w pandemię, bo lepiej słuchać autorów filmów z żółtymi napisami niż specjalistów. Prawie wszyscy wbijają chuj w zalecenia social distancingowe i maseczkowe, a na tych nielicznych, którzy jeszcze noszą maseczki w sklepie albo w komunikacji, reszta patrzy jak na pojebów.No i oczywiście gdy tylko dostaliśmy możliwość robienia rzeczy tak, jak robiliśmy je przed marcem, natychmiast z tego skwapliwie skorzystaliśmy i pojechaliśmy na śluby, wesela, pogrzeby, grille i do Władysławowa.Dzięki temu nieortodoksyjnemu podejściu, Polska znowu została mistrzem Polski. Wczoraj wykryto u nas 615 nowych zakażeń. Tak, udało nam się ustalić nowy rekord kraju pod względem dobowej liczby zachorowań! 25 lipca wyciągnęliśmy 584 przypadki. A tak w okolicach sześciu stówek to jeszcze szarpnęliśmy 8 czerwca, gdy wykryto 599 nowych przypadków.No i oczywiście możemy sobie śmieszkować, ale ta liczba pokazuje, co może się stać dalej, jeżeli w dalszym ciągu będziemy mieć wyjebane na zachowanie dystansu, noszenie maseczek i przestrzeganie kwarantanny.W tej chwili mamy ponad 45 tys. zarażonych. Liczba zmarłych wynosi 1709 osób. I nie, młody wiek nie stanowi tarczy i nie daje immunitetu. Niedawno po zakażeniu wirusem, zmarł 33-latek. Więc może przestańmy pierdolić, że wymrą tylko stare baby i jeszcze starsze dziady, bo to tak nie do końca działa.Wiecie co jeszcze nie do końca działa?! Tak, dobrze, nasze państwo. Opowiem wam historię o dzielnej walce rządu z wirusem.Wiosną tego roku, w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, powstał pierwszy polski test genetyczny do wykrywania korony. Grejt sakses! Gratulacje, kwiaty, koniaki, wizyty w zakładach pracy.Jak pisał w kwietniu na Fejsie premier Mateusz "efekt ciężkiej pracy naukowców ma dzisiaj nie tylko wymiar medyczny, ale także psychologiczny. Ta wspaniała wiadomość wlała w serca wielu Polaków nienawiść i zatruła krew pobratymczą, kurwa, nie ten cytat. "Wlała w serca nadzieję, i dała nam wszystkim poczucie, że zyskujemy przewagę nad wirusem".Premier Mateusz podziękował szefowi instytutu, profesorowi Markowi Figlerowiczowi. Gowin Jarosław przekonywał z kolei, że poznańscy naukowcy powinni dostać najwyższe odznaczenia państwowe. No prestiż, uznanie, sukces, splendor.Instytut zrobił zajebiście skuteczny, tani test (osiem razy tańszy od testów kupowanych podówczas zagranico). Sam nie mógł go wytwarzać, więc wszedł we współpracę z Medicofarmą, producentem leków, supli i wyrobów medycznych. Powstała mała spółdzielnia, odpalono manufakturkę i produkcja ruszyła. Od kwietnia do czerwca producent natłukł 150 tys. zajebistych i tanich testów.I co malkontenci, pewnie od razu zaczniecie szkalowanko i powiecie, że coś w tym kraju musiało pójść nie tak.I BĘDZIECIE MIELI RACJĘ!Testy leżą w magazynie Medicofarmy w Radomiu a Ministerstwo Zdrowia nie jest na razie zainteresowane ich zakupem, bo ma w swoich magazynach zapasy testów zagranicznych.Co prawda część tych testów, kupionych w Korei (ot, niewielkie 150 tysięcy) jest wadliwych, z czułością określoną na 15-20 proc., co oznacza że nie są zbyt dobre. I MZ miało je wycofać, ale zwyciężył gospodarski, oszczędny stosunek do zakupionych dóbr. Dlatego kilka dni temu resort zapodał taki rap "testy zostaną wykorzystane do badań przesiewowych w szpitalnych oddziałach ratunkowych w celu szybkiej identyfikacji pacjentów, którzy zgłoszą się z objawami wskazującymi na zakażenie SARS-CoV-2."Diagności z rigczem oraz mózgiem w prawidłowym miejscu mówią, że to pomysł wprost z chuja i rodem z dupy, ale kto by się specjalistów słuchał.Co ciekawe, te złośliwe kutasy spółdzielczo-manufakturowe, naukowce przeklęte, uruchomiły produkcję jeszcze bardziej udoskonalonej i bardziej wydajnej wersji testu. Nie znam się na tym kompletnie, więc zacytuję, że chodzi o to, że wykrywa on dwa specyficzne dla covida geny i charakteryzuje się podwójnym systemem kontroli.Specjaliści mówią, że to testy nowej generacji, zaś podwójny system kontroli to rozwiązanie nowoczesne i rzadko stosowane na świecie. Więc znowu jesteśmy w awangardzie nauki, co jest spoko.Ale to nie koniec, bo te chore pojeby naukowe, pracują obecnie jak opętańce nad kolejnymi dwoma rodzajami testów, bo mają pomysły i hajs.Niestety, pomimo tego, że MZ dostało ofertę i jest "jak najbardziej zainteresowane polskimi testami", to na razie korzysta z tego, co ma w magazynach, ponieważ chuj wam do tego, jak my sobie organizujemy pracę i testowanie ludzi.Chwilowo więc te testy kupują laboratoria komercyjne i szpitale, które wolą kupić je bezpośrednio od producenta, bo rząd sprzedaje drożej, a i jeszcze może niechcący wepchnąć im te superczułe testy z Korei, to po co ryzykować i przepłacać.W ten oto sposób zrealizowało się wsparcie dla polskiego przemysłowca i fabrykanta. Oraz nauki. I ja nawet generalnie rozumiem, że rząd ma zapasy testów, i dlatego nie bierze ich od naszych ludzi. Dlatego mam taką koncepcję - może zacznijmy testować więcej osób? Bo na razie, jeżeli chodzi o liczbę testów na milion mieszkańców, jesteśmy w ogonie stawki. No ale pewnie na czymś się nie znam, MZ panuje nad sytuacją a testy od poznańskich naukowców kupi, jak zajdzie taka konieczność.Ze swojej strony mam dla Medicofarmy taką małą podpowiedź. Potrzebujecie wzmocnienia działu marketingu i pr-u. Weźcie zatrudnijcie jakiegoś handlarza bronią albo instruktora narciarstwa, może coś drgnie w temacie.Trzymajcie się tam w tym social distancingu.