Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 279 takich demotywatorów

Kto chce skorzystać? –
Świetny tekst mężczyzny z Senegalu podbija sieć. Bardzo prawdziwy... – "Ledwo zaczął się dzień... a już wybija osiemnasta.Ledwo był poniedziałek, a już jest piątek.... miesiąc już minął.... rok prawie się kończy.... i minęło już 40, 50 lub 60 lat naszego życia.... i zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy naszych rodziców, przyjaciół.... i przychodzi świadomość, że jest za późno, by wszystko cofnąć, odwrócić bieg losu. Zatem... Próbujmy mimo wszystko, skorzystać jak się tylko da z czasu, który nam został…Nie przestawajmy szukać czynności, które dają nam radość…Dodajmy kolorów naszej szarej codzienności…Uśmiechajmy się do małych rzeczy, które wlewają balsam do naszych serc. I mimo wszystko, cieszmy się czasem, który nam został. Spróbujmy wyrzucić z naszego życia to wieczne "później".Powiem to później…Pomyślę o tym później…Przekładamy wszystko, jakby to "później" zależało od nas…Tymczasem to, czego nie rozumiemy, to prosta prawda, że:później – kawa będzie już zimna…później – priorytety się zmienią …później – urok zgaśnie …później – zdrowie minie …później – dzieci dorosną …później – rodzice się zestarzeją …później – obietnice zostaną zapomniane …później – dzień stanie się nocą …później – życie się skończy …"Później" to często za późno…Zatem… Nie zostawiajmy nic na później.Ponieważ czekając na to "później", możemy stracić na zawsze...najlepsze chwile,najpiękniejsze doświadczenia,najwspanialszych przyjaciół,najukochańszą rodzinę.Dziś jest odpowiedni dzień... Ta chwila jest teraz Nie jesteśmy już w wieku, w którym możemy sobie pozwolić na odłożenie na jutro tego, co należy zrobić od razu. Zobaczmy więc, czy będziesz mieć czas, aby przeczytać tę wiadomość, a następnie udostępnić ją. A może odłożysz to na... później ?
 –  Kufa. Ja to mam szczęście w sznelcugach. Dziś znów musiałem skorzystać z oferty kolejowej. Krótko. Ale z przygodami.Wagon stary 2 klasy. Miejscówki. 8 osób w przedziale. 6 z nich spora więc ciasno. Ja przy drzwiach, obok kobita w moim wieku, za nią słusznej postury chłopak i pod oknem przeciętny polski emeryt. Chłopak grzecznie poprosił kobitę by podniosła podłokietnik bo ciasno. Baba na niego od razu z pyskiem i agresją "że ona nie po to 22 złote wydała żeby nie siedzieć na swoim miejscu". Że mnie do szyby przyciska jakoś jej nie wadzi.Już wiedziałem że podróż będzie wesoła. I jest. ;-)Pociąg ruszył a baba wyciągnęła telefon i słuchawki. Choć w działaniu to raczej głośniki bo zagłusza inne odgłosy pociągu.Odpaliła Radio Maryja i zaczęła na głos mszę zasuwać. Na tyle głośno że już wiem że to na żywo z kaplicy w Watykanie. Nie wytrzymałem ja choć widać było że wkurzeni są wszyscy. Poprosiłem ją spokojnie żeby ściszyła radio do poziomu który innym nie przeszkadza i przestała śpiewać. Tu mi baba wyjechała z ryjem że jest wolność, że Polska to kraj katolicki i że ona mszę musi wysłuchać i że jak mi się nie pasuje to mogę do Niemiec się wynosić!Nosz kufa... Wnerwienie level 10 i rośnie. Ale co się ma z babą kłócić? Trza sposobem. Wyciągłem tableta, słuchawki i odpaliłem PornHuba-a. Kolo po jej drugiej stronie jak zobaczył co mam bez słowa zrobił to samo. Zapytałem go czy chce darmowy net. Baba siedzi między nami tak że musi oba ekrany widzieć. ;-)Tu już baba nie wytrzymała i zaczęła wrzeszczeć żeby te bezeceństwa powyłączać! No to jej powiedziałem że Polska to wolny kraj i ja muszę jak co rano pornola obejrzeć. Albo i dwa bo dziś śwęto. ;-)Babę zatkało. Zerwała się i poleciała po kierpocia. Jak wrócili to zażądała żeby zakazał nam oglądać pornole i wezwał policję bo ona jest molestowana. Mina kierpocia bezcenna. :-) Powiedział że każdy może oglądać i słuchać co chce o ile nie przeszkadza współpasażerom. Babę zatkało. Kierpoc by rozwiązać problem zaproponował żeby przeniosła się do przedziału służbowego. Przeniosła się. W efekcie w przedziale jakby luźniej, milej, gadamy swobodnie o pierdołach.Edit: Przyszedł kierpoc. Bilety sprawdził. Skomentował ze śmiechem że babę bez pudła zgasiliśmy. I że metody "na pornola" nie znał. Wziął adres strony.  ;-)Zaraz Siedlce. Pozdrowienia z IC Inka na trasie DC-LLU. ;-)(c) Babcia, DC-LLU 02.05.2019
 –  Niemieckie krowy pzekraczajaNiemOdrę i Nysę Łużycką, by skorzystaćz polskiego programu #KrowaPlus.Program #KrowaPlus wywołał ogromneporuszenie wśród indyjskich krów.Czy Polska jest gotowa na miliony uchodźców?
Skoro mamy czasy sztucznych cycków, tyłków, rzęs, brwi, ust, to dlaczego faceci mieliby nie skorzystać? –
0:30
 –  Marcin Cz? 	Ostatnio straciłem dziewczynę jak 	dowiedziała się że kupie jej prezent 	w Biedronce. 	15g Lubię to! Odpowiedz 	Biedronka 	Tego kwiatu jest pół światu 	Życzymy powodzenia w 	życiu miłosnym! Zwłaszcza, 	że zbliżają się Walentynki 	Na osłodę możesz 	skorzystać z jednej z 	naszych czekoladowych 	promocji 	15g Lubię to! Odpowiedz 	Marcin 	nie no żartuje Jâ nigdy 	dziewczyny bym nie znalazł. 	15g Lubię to! Odpowiedz 	Napisz odpowiedź...

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?
Typowy dzień chorego – A jakie wy macie doświadczenia z naszym ukochanym NFZ? Taka typowa sytuacja:Ide o 8:00 do przychodni (czuję się źle i jestem ledwo żywy)jestem 12 w kolejce, po dojściu do pani w okienku onastwierdza, że nie ma już miejsca i dziśjuż mnie nie zapisze..Kilka dni temu chciałem się zapisać do endokrynologa i cousłyszałem?! Najbliższy termin za DAWA KU$#@ LATA!!!Wizyta prywatna to okolo 100zł.Ja się pytam za co ku$#@ płacimy podatki i dlaczegojestesimy dojeni przy wypłacie skoro nawet nie moznaskorzystać z lekarza w przychodni...
Źródło: własne

7-latek wysłał list do zmarłego taty. Kilka dni później listonosz przyniósł odpowiedź

7-latek wysłał list do zmarłego taty. Kilka dni później listonosz przyniósł odpowiedź – Chłopiec wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią tak bliskiej mu osoby, dlatego w tym roku postanowił zrobić coś niezwykłego. Pamiętając o urodzinach taty, wysłał mu kartkę z okazji nadchodzącego święta.Umieścił urodzinową kartkę w kopercie, na której napisał „Panie Listonoszu, czy możesz zabrać to do Nieba na urodziny mojego taty? Dziękuję”.Odpowiedź na wysłany listPaństwowe przedsiębiorstwo pocztowe Wielkiej Brytanii, które miało za zadanie dostarczyć list, niestety nie podołało zadaniu, o czym w niezwykły sposób postanowiło poinformować chłopca w swoim liście. Oto, co napisali pracownicy Royal Mail:Drogi Jase, podczas dostarczania twojej poczty, zdaliśmy sobie sprawę z pewnych trudności.Chciałem po prostu skorzystać z tej okazji, aby skontaktować się z tobą i dać znać, że udało nam się dostarczyć list do twojego taty w Niebie. Było to trudne wyzwanie, musieliśmy unikać gwiazd i innych galaktycznych obiektów w drodze do NiebaWzruszająca reakcja ze strony matki chłopcaWzruszona odpowiedzią mama zamieściła zdjęcie listu w mediach społecznościowych.Nie musiałeś tego robić, mógłbyś to zignorować, ale fakt, że zrobiłeś to dla małego chłopca, którego nigdy nie spotkałeś, jest tak uroczą rzeczą, że Royal Mail właśnie przywróciło mi wiarę w ludzkość i dziękuję, to naprawdę tyle dla niego znaczy. Proszę udostępniajcie to, aby wszyscy pracownicy Royal Mail wiedzieli, jak wdzięczni jesteśmy, dzięki i Wesołych Świąt – napisała w opisie pod fotografią kobieta."To piękne, że wciąż są ludzie, który mają w sobie tyle dobra i empatii!"
A pamiętacie, jak nam wmawiali, że imigranci to świetny interes, bo będą pracować na nasze emerytury? –  Zapłacimy, żebyście wrócili do domu„Twój kraj. Twoja przyszłość. Teraz!” – pod takim hasłem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Niemiec zorganizowało akcję informacyjną zachęcającą migrantów do powrotu w rodzinne strony. Ci, którzy do grudnia 2018 roku zdecydują się na wyjazd, dostaną minimum 1200 euro. Kwota wsparcia uzależniona jest od statusu imigranta, a także od jego narodowości. Z pomocy nie mogą skorzystać Jemeńczycy, Syryjczycy i Libijczycy. Rodzina z dwojgiem dzieci może liczyć na trzy tysiące euro.
W Warszawie ruszył właśnie nowy projekt pod nazwą Taksówka dla Powstańca. Od 1 listopada wszyscy Powstańcy Warszawscy mogą skorzystać z czterech darmowych przejazdów taksówkami w miesiącu, okazując specjalną kartę –
Stałem w długiej kolejce i w pewnym momencie ten mężczyzna powiedział żonie, że idzie skorzystać z toalety. A zamiast tego wrócił z kwiatami i schował je za plecami. Takiej miłości właśnie szukam –
 –  Marynasz 6 godz temu via105113 odpowiedzi +492 postanowilem zostac krytykiem papieru toaletowego. wyobrazcie to sobie. wchodze do restauracji kelnerka mnie widzi juz ma zawal. biegne z karta do mnie wczesniej dajac cynk innemu kelnerowi zeby szybko zmienil tania szara srajtasme na aksamitny 5 warstwowy welwet miekki jak aksamit. podbija do mnie a ja mowie ze musze najpierw skorzystac z toalety i z rozbrajajacym usmiechem zmierzam do krainy dumania. po drodze nawiazuje kontakt wzrokowy z kelnerem ktory niesie papier na zmiane. on juz wie ze nie zdazy ale nie poddaje sie. doceniam to ale niestety jestem bezlitosny. on jest pierwszy, przepraszam go i z usmiechem mowie ze troszke mi sie spieszy. juz wiem ze wygralem. zamykam drzwi przekrecam kluczyk siadam na tronie. nie patrze na papier. nie chce sie sugerowac mimo ze wiem dokladnie ze za moment przyjdzie mi siegnac po jednowarstwowy szary papier za 0.99 z biedronki. jestem zawodowcem. przygotowalem sie na te chwile. zyje dla tej chwili. pol godziny wczesniej wypilem duza kawe na czczo i wypalilem 4 laki strajki. dokonuje dziele zniszczenia. siegam po papier zamykam oczy. nie mylilem sie. czuje szorstkosc i usmiecham sie. jestem zwyciezca.
Pies miał dość swojego właściciela. Przywiązał go do drzewa, a sam pojechał na wakacje – Kto nie lubi wakacyjnych wyjazdów, podróży w nowe, ciekawe miejsca. Można wreszcie skorzystać z długo oczekiwanego urlopu, oderwać się od obowiązków i rutyny.Ale wakacje to także czas wyrównania rachunków. Jak donosi lubelska policja, Labrador przywiązał właściciela do drzewa i pojechał na wakacje.Właściciel w lesie spędził trzy dni, był przestraszony, głodny. Został przypadkowo znaleziony przez leśników.Z charakteru przestępstwa wynika, że dokonał tego pies, dla własnej wygody porzucił człowieka na pastwę losu, ryzykując jego życie i zdrowie.Nie wiadomo czy zwierzę poniesie odpowiedzialność, ponieważ psy tropiące odmówiły podjęcia tropu.Szkoda tylko, że niestety w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie….

Usłyszał w samolocie, co dwaj mężczyźni szeptali do siebie. Natychmiast wyjawił wszystko stewardessie

Usłyszał w samolocie, co dwaj mężczyźni szeptali do siebie. Natychmiast wyjawił wszystko stewardessie – Nieładnie jest podsłuchiwać, ale na małych przestrzeniach, takich jak kabina samolotu, chcąc nie chcąc słyszy się cudze pogawędki.Pasażer mimowolnie usłyszał pewną rozmowę i postanowił wszystko upublicznić.„Zapowiadał się długi lot. Na kilka minut przed startem na pokład wsiadła grupka żołnierzy. Zajęli swoje miejsca, wokół mnie. Postanowiłem z nimi pogadać.– Gdzie się wybieracie? – zapytałem żołnierza, który siedział najbliżej.– Do Petawawy. Będziemy tam przez 2 tygodnie na specjalnym szkoleniu, przed wyjazdem do Afganistanu.Po godzinie lotu stewardessa zapowiedziała, że dostępne będą przekąski za cenę 5 $. Czekało nas jeszcze kilka godzin lotu, więc mogły pomóc zaspokoić nieco głód.Kiedy sięgałem po portfel, usłyszałem jak jeden z żołnierzy pyta innego, czy zamierza kupić kanapkę.– Nie, to drogo jak za zwykłą kanapkę. Prawdopodobnie nie będzie warta pięciu dolarów. Dotrzemy do bazy to zjemy.Kolega się z nim zgodził. Rozejrzałem się po pozostałych żołnierzach. Żaden nie kupował lunchu. Poszedłem na tył samolotu i dałem stewardesie pięćdziesięciodolarowy banknot.– Poproszę o lunch dla tych wszystkich żołnierzy – chwyciła mnie za ramię i delikatnie ścisnęła. Do oczu podeszły jej łzy. Podziękowała mi.– Mój syn był żołnierzem w Iraku. To prawie tak, jakby robił to pan dla niego.Wzięła dziesięć kanapek i podeszła do miejsca, w którym siedzieli żołnierze. Chciałem skorzystać z toalety. Poszedłem na tył samolotu. Wtedy zatrzymał mnie jeden z pasażerów:  – Widziałem, co pan zrobił, chciałbym w tym uczestniczyć. Proszę to wziąć – w ten sposób wręczył mi dwadzieścia pięć dolarów.Nagle w kabinie pojawił się kapitan Wróciłem na swoje miejsce, zobaczyłem kapitana, który szedł przejściem między siedzeniami i spoglądał na numery rzędów. Miałem nadzieję, że to nie mnie szuka, ale dostrzegłem, że patrzy na numery po mojej stronie samolotu.Kiedy dotarł do mojego rzędu, zatrzymał się, uśmiechnął, wyciągnął rękę i powiedział:  – Chciałbym uścisnąć panu dłoń. Byłem żołnierzem, a dokładniej pilotem wojskowym. Mnie też kiedyś ktoś kupił lunch. Był to gest, którego nigdy nie zapomnę.  Czułem się zawstydzony, kiedy nagle wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać. Potem poszedłem na przód samolotu rozprostować nogi. Tam mężczyzna, który siedział kilka rzędów przede mną, także chciał docenić mój gest. Włożył mi w rękę kolejne dwadzieścia pięć dolarów. Po wylądowaniu czekałem w kolejce do drzwi, wtedy inny facet bez słowa wsunął mi do kieszonki koszuli banknoty. Następne dwadzieścia pięć dolarów! Na terminalu zobaczyłem żołnierzy zgrupowanych przed podróżą do bazy. Podszedłem do nich i dałem im siedemdziesiąt pięć dolarów.  – Jeszcze trochę wam zajmie, zanim dotrzecie do bazy… Akurat będzie czas na jakąś kanapkę. Niech Bóg was błogosławi. Dziesięciu młodych ludzi podczas tego lotu doświadczyło wsparcia i szacunku od swoich współpasażerów. Kiedy szedłem do samochodu, zmówiłem modlitwę za ich szczęśliwy powrót. Ci żołnierze ryzykowali dla swojego kraju wszystko, co mieli najdroższe.My mogliśmy dać im tylko skromny posiłek. To naprawdę niewiele… Każdy żołnierz wypisał czek in blanco na okaziciela, jakim jest jego kraj, na wartość wraz z wliczeniem własnego życia. To dla nas zaszczyt. Niestety wciąż jest jeszcze zbyt wielu ludzi tego nie rozumie. Ta przepiękna historia dowodzi, ile znaczy nawet mały gest...
Inowrocław wprowadza tymczasowo darmowe przejazdy taksówkami dla seniorów – Samorząd Inowrocławia (Kujawsko-Pomorskie) sfinansuje seniorom ponad 1000 kursów taksówkami w okresie od września do końca grudnia. Przejazdy sponsorowane przez miasto będą dostępne dla wszystkich mieszkańców, którzy ukończyli 70 lat.Seniorzy będą mogli skorzystać z darmowych przejazdów na terenie miasta w celu załatwienia najpilniejszych spraw, jak wizyta u lekarza czy w urzędzie. Jedna osoba będzie mogła skorzystać z usług taksówki maksymalnie trzy razy.
Zlikwidujcie w końcu te nieszczęsne bramki na autostradach! – Człowiek nie może spokojnie pojechać na wakacje, bo musi stać w kilometrowych korkach. Mamy XXI wiek, rozkwit technologii. W Nowej Zelandii zamiast bramek są kamery, które rejestrują przejazd, sprzężone ze stroną internetową. Na tejże stronie wpisujesz numer pojazdu i albo płacisz za pojedynczą podróż, albo wykupujesz ryczałt. A jak ktoś nie ma internetu, to może skorzystać z automatu do biletów na poboczu.Inne kraje jakoś potrafią znaleźć rozwiązanie. Ale nie Polska. Też macie już dość bramek?
Najbardziej zmotywowany człowiek to ktoś, kto bardzo potrzebuje toalety. Żadna przeszkoda nie jest w stanie go powstrzymać przed osiągnięciem celu.Czy kiedyś słyszałeś następujące wymówki: – Zsikałem się, ponieważ:- nie miałem czasu, żeby pójść do toalety- byłem zbyt zmęczony- straciłem nadzieję, nie wierzyłem, że zdążę- oni mnie ciągle wyprzedzają, bo mają dłuższe nogi- jestem za głupi, aby skorzystać z toalety- to już ósmy raz; jakoś nigdy nie mogę zdążyć- to nie dla mnie- zapukałem do toalety, ale nikt mi nie otworzył- zabrakło mi motywacji- miałem doła- nie stać mnie na chodzenie do toalety- postanowiłem, że pójdę jutro- czekałem, aż rząd się zmieni- wysikam się od poniedziałku
Niezwykły ślub - niezwykłe zasady – Goście zaproszeni na ślub księcia Harry'ego i Meghan Markle otrzymali spis zasad, jakimi muszą się kierować na ceremonii.Mężczyźni zobligowani są do włożenia garnituru, kobiety natomiast muszą postawić na elegancką sukienkę i obowiązkowy kapelusz. Przed wejściem do kaplicy każdy z gości będzie musiał się wylegitymować dowodem lub paszportem, przy czym żaden z zaproszonych nie może robić zdjęć (rolę fotografa królewskiej pary w tym dniu będzie pełnił amerykański fotograf z polskimi korzeniami Alexi Lubomirski).Oprócz tego goście zostali poproszeni o zebranie się przed ceremonią w Windsor Farm Shop, aby wspólnie mogli udać się do kaplicy. Żaden z zaproszonych nie powinien przybyć na ślub autobusem lub pociągiem - goście nie mogą pojawić się z bagażami. Kobiety mają mieć przy sobie jedynie torebkę.Jeżeli chodzi o ślubne podarunki para postanowiła już, że chciałaby aby w ramach prezentu wszyscy przekazali datek na wybraną przez nich organizację charytatywną.Na sam koniec został punkt dotyczący... korzystania z toalety. Ubikacja w kaplicy św. Jerzego będzie otwarta od godziny 9 do godziny 11, a później będzie można z niej ponownie skorzystać dopiero po godzinie 13. Reszta nakazów dotyczyła przede wszystkim zachowania bezpieczeństwa rodziny królewskiej
Niezwykła atrakcja w walijskim lesie. Kto chciałby z niej skorzystać? –
0:48