Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 17 takich demotywatorów

W ubiegłym roku dla wójta Skarbimierzu, niewielkiej gminy niedaleko Brzegu zakupiono nowy samochód służbowy. Nie była to jednak żadna Skoda czy Kia, jakich pełno na samorządowych parkingach – Wybór padł na DS7 - samochód, jakim - również służbowo - porusza się... prezydent Francji.Nietypowy wydatek wzbudził zainteresowanie nie tylko mieszkańców, ale i Urzędu Zamówień Publicznych (UZP). Jak informuje lokalny serwis brzeg24.pl, w wyniku kontroli, Prezes Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) stwierdził właśnie szereg nieprawidłowości w zakupie służbowego auta dla wójta. Zamówienie na samochód miało być np. zrealizowane z wolnej ręki, a nie - zgodnie z obowiązującymi procedurami - w wyniku przetargu. W opinii prezesa UZP czytamy chociażby, że "zamawiający naruszył zasady uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców oraz zasadę prymatu trybów przetargowych".
Według świętokrzyskiej policji, Jarosław Kaczyński oraz inni politycy PiS byli na mszy w intencji śp. Jadwigi Kaczyńskiej służbowo, a sama msza miała charakter państwowej uroczystości – Jakoś nie jestem zaskoczony...
 –  Radio TOK FM przeprasza swoichsłuchaczy, że protesty ws. aborcjikomentowało mało kobiet:TOKE Radio TOK FM O@Radio TOK_FMPopełniliśmy błąd, przepraszamy.Popełniliśmy błąd. Nie odpowiedzieliśmy adekwatnie nasytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy. Nasze dziennikarkii dziennikarze - i służbowo, i prywatnie - są dzisiaj zprotestującymi na ulicach polskich miast. W tej rewolucji,w tym sprzeciwie, jesteśmy po tej samej stronie.Nasza antena, nasza redakcja była i jest zawsze po stroniekrzywdzonych. Prawa kobiet, prawa mniejszości, prawapracownicze, prawa osób wykluczonych, osób zniepełnosprawnościami, prawa zwierząt, praworządność,demokratyczny ład - to wartości, którym Radio TOK FMhołduje od lat, z których nas znacie. Jest też wśród nichwolność słowa. Nie narzucamy i nigdy nie narzucaliśmynaszym dziennikarzom gości i tematów, uważając, żedebata publiczna tylko wtedy może być uczciwa i pełna, gdydziennikarz czuje się wolnym człowiekiem.Dobierając gości do poniedziałkowego Poranka, chcieliśmypokazać mechanizm, który doprowadził nas do decyzjipodjętej w siedzibie TK przez nieprawidłowo wybranąprzewodniczącą oraz sędziów-dublerów. Przyznajemy Wamrację: nie tak powinien wyglądać ten Poranek. Gdy ulicepełne są protestujących kobiet, ich głos tym bardziejpowinien być słyszany na antenie.Przepraszamy.DEMOTYWATORY.PL

1954 roku na lotnisku w Tokio pojawił się tajemniczy mężczyzna. Wyglądał na biznesmena i mówił w kilku językach

1954 roku na lotnisku w Tokio pojawił się tajemniczy mężczyzna. Wyglądał na biznesmena i mówił w kilku językach – Kiedy poproszono go o paszport, podał obsłudze pełen pieczątek dokument, w którym jako kraj pochodzenia wpisano Taured. Miał wizę na wszystkie państwa i mówił, że jego kraj ma 1000 lat. Policja zamknęła go w izolatce, ale mimo to zniknął. Twierdzi się, że tajemniczy podróżnik przybył równoległego świata.Jest czerwiec 1954 roku. Na międzynarodowym lotnisku Haneda w Tokio jak zwykle panuje ruch. Na płycie lotniska ląduje samolot z Europy, z którego wysiada mężczyzna w eleganckim garniturze. Pewnym siebie krokiem udaje się do okienka odprawy celnej. Kiedy urzędnik pyta go o cel podróży, mężczyzna bez zastanowienia odpowiada, że przyjechał w sprawach biznesowych. Do Japonii przyjeżdża podobno służbowo już od pięciu lat. Mówi płynnie w kilku językach, w tym także po japońsku. W portfelu ma równo poukładane banknoty w kilku walutach. Kiedy zapytano go, skąd jest mężczyzna bez wahania odparł, że z Tauredu. Jakby to była najzwyklejsza odpowiedź na świecie. Problem w tym, że taki kraj nie istnieje, opowiada początek tajemniczej historii amerykański publicysta Brent Swancer. Kiedy celnik podał w wątpliwość jego pochodzenie, mężczyzna wyglądał na zmieszanego, jednak pokazał swój paszport i upierał się, że kraj, z którego pochodzi, leży pomiędzy Francją a Hiszpanią. Podróżnik miał biały kolor skóry i według obsługi wyglądał na Europejczyka. Na jego paszporcie widniała informacja, że został wydany w Tauredzie, miał w nim również stemple z wcześniejszych wizyt w Japonii. Mężczyzna pokazał także prawo jazdy wydane w tym samym kraju i wydawał się zaskoczony faktem, że ktoś wątpi w istnienie jego państwa.Tajemniczy pasażer w kółko powtarza tę samą historię. Do Japonii przyjechał służbowo już kolejny raz, czego dowodem mają być stemple w jego paszporcie, znajomość języka japońskiego oraz tutejszych zwyczajów. Bezradni urzędnicy stawiają go przed mapą Europy i proszą o wskazanie Tauredu. Mężczyzna jest zdezorientowany, początkowo nie widzi na mapie własnego kraju, a po chwili ukazuje znajdujące się między Hiszpanią a Francją Księstwo Andory. Przybysz zaczyna być zestresowany i wyjaśnia, że wskazane miejsce to z pewnością Taured, kraj, który istnieje już od ponad tysiąca lat. Sugeruje, że Andora to zmyślone państwo, o którym ani on, a nikt, kogo zna, nigdy nie słyszał.Czy to jakiś żart? To wydaje się mało prawdopodobne. Mężczyzna biegle mówi po japońsku, hiszpańsku i francusku, twierdzi, że jego ojczystym językiem jest właśnie francuski. Jego dokumenty wyglądają na prawdziwe, a jeśli tak nie jest, to dlaczego ktoś miałby podrabiać paszport kraju, który nie istnieje?Jak to możliwe, że mężczyzna już wcześniej przeszedł odprawę celną ze swoim paszportem? A może stemple również są sfałszowane? Kolejną zagadką pozostawało nazwisko mężczyzny, które nie widniało w paszporcie. Urzędnicy nie mogli zrozumieć, dlaczego ktoś miałby fałszować dokument w sposób, który od razu go zdradzi? Tym samym nie podejrzewali, że mężczyzna mógł być szpiegiem. Pasażer bez imienia i pochodzenia musiałby być bardzo dobrym aktorem. Nikt nie wątpił w jego poruszenie, kiedy starał się udowodnić istnienie swojego państwa.Japońscy urzędnicy i policjanci najchętniej zamknęliby sprawę, ale nie mogą wypuścić mężczyzny. Rezerwują mu więc pokój w doskonale strzeżonym hotelu, aby tajemniczy podróżnik nie mógł uciec. Pomimo że pod drzwiami pokoju przez całą noc stała warta, rano policjanci nie znaleźli w nim mężczyzny Kiedy poproszono go o paszport, podał obsłudze pełen pieczątek dokument, w którym jako kraj pochodzenia wpisano Taured. Miał wizę na wszystkie państwa i mówił, że jego kraj ma 1000 lat. Policja zamknęła go w izolatce, ale mimo to zniknął. Twierdzi się, że tajemniczy podróżnik przybył równoległego świata.Jest czerwiec 1954 roku. Na międzynarodowym lotnisku Haneda w Tokio jak zwykle panuje ruch. Na płycie lotniska ląduje samolot z Europy, z którego wysiada mężczyzna w eleganckim garniturze. Pewnym siebie krokiem udaje się do okienka odprawy celnej. Kiedy urzędnik pyta go o cel podróży, mężczyzna bez zastanowienia odpowiada, że przyjechał w sprawach biznesowych. Do Japonii przyjeżdża podobno służbowo już od pięciu lat. Mówi płynnie w kilku językach, w tym także po japońsku. W portfelu ma równo poukładane banknoty w kilku walutach. Kiedy zapytano go, skąd jest mężczyzna bez wahania odparł, że z Tauredu. Jakby to była najzwyklejsza odpowiedź na świecie. Problem w tym, że taki kraj nie istnieje, opowiada początek tajemniczej historii amerykański publicysta Brent Swancer. Kiedy celnik podał w wątpliwość jego pochodzenie, mężczyzna wyglądał na zmieszanego, jednak pokazał swój paszport i upierał się, że kraj, z którego pochodzi, leży pomiędzy Francją a Hiszpanią. Podróżnik miał biały kolor skóry i według obsługi wyglądał na Europejczyka. Na jego paszporcie widniała informacja, że został wydany w Tauredzie, miał w nim również stemple z wcześniejszych wizyt w Japonii. Mężczyzna pokazał także prawo jazdy wydane w tym samym kraju i wydawał się zaskoczony faktem, że ktoś wątpi w istnienie jego państwa. Tajemniczy pasażer w kółko powtarza tę samą historię. Do Japonii przyjechał służbowo już kolejny raz, czego dowodem mają być stemple w jego paszporcie, znajomość języka japońskiego oraz tutejszych zwyczajów. Bezradni urzędnicy stawiają go przed mapą Europy i proszą o wskazanie Tauredu. Mężczyzna jest zdezorientowany, początkowo nie widzi na mapie własnego kraju, a po chwili ukazuje znajdujące się między Hiszpanią a Francją Księstwo Andory. Przybysz zaczyna być zestresowany i wyjaśnia, że wskazane miejsce to z pewnością Taured, kraj, który istnieje już od ponad tysiąca lat. Sugeruje, że Andora to zmyślone państwo, o którym ani on, a nikt, kogo zna, nigdy nie słyszał. Czy to jakiś żart? To wydaje się mało prawdopodobne. Mężczyzna biegle mówi po japońsku, hiszpańsku i francusku, twierdzi, że jego ojczystym językiem jest właśnie francuski. Jego dokumenty wyglądają na prawdziwe, a jeśli tak nie jest, to dlaczego ktoś miałbyJak to możliwe, że mężczyzna już wcześniej przeszedł odprawę celną ze swoim paszportem? A może stemple również są sfałszowane? Kolejną zagadką pozostawało nazwisko mężczyzny, które nie widniało w paszporcie. Urzędnicy nie mogli zrozumieć, dlaczego ktoś miałby fałszować dokument w sposób, który od razu go zdradzi? Tym samym nie podejrzewali, że mężczyzna mógł być szpiegiem. Pasażer bez imienia i pochodzenia musiałby być bardzo dobrym aktorem. Nikt nie wątpił w jego poruszenie, kiedy starał się udowodnić istnienie swojego państwa.Japońscy urzędnicy i policjanci najchętniej zamknęliby sprawę, ale nie mogą wypuścić mężczyzny. Rezerwują mu więc pokój w doskonale strzeżonym hotelu, aby tajemniczy podróżnik nie mógł uciec. Pomimo że pod drzwiami pokoju przez całą noc stała warta, rano policjanci nie znaleźli w nim mężczyzny.

Brawurowa historia pewnej ucieczki, która brzmi jak fragment hollywoodzkiego filmu

 –  Jedna z najbardziej śmiałych ucieczek ze wschodniej części Berlina popełnił Austriak Heinz Meiksner w 1963 roku. Mężczyzna często bywał w NRD służbowo i poznał się z Margarit Turrau. Para chciała sie pobrać i wyjechać do Austrii razem z matką margarity, ale władze NRD były przeciwne. Nie można było tak łatwo opuścić socjalistycznego raju. B-CE 402 Meiksner wymierzył dokładnie wysokość szlabanu na punkcie granicznym i wynajął sportowego Austina Healey Sprite. On oficjalnie wjechał sobie do wschodniego Berlina, w około północy przekroczył te granicę z powrotem. Narzeczoną położył za tylnym siedzeniem i przyszłą teściową w bagażniku. Dodał tam cegieł, nie po to żeby mamusi było milej, ale żeby ochronić ją przed ewentualnymi strzałami zachodnioniemieckich strażników. Podjechał do granicy, nacisnął gaz do dechy. Z opuszczoną przednią szybą i zawiesze-niem, samochód b ł o 5 cm niższ niż szlaban.
Tolerancja ponad wszystko –
Idealny gadżet dla osób, które dużo podróżują służbowo –
Mnie też już męczy wałkowanie tego tematu, ale męczy mnie też jedno pytanie – Czy ktoś może mi powiedzieć, po co marszałek Sejmu RP służbowo lata po Polsce?
Źródło: wikipedia.pl
 –
 –  Maria Tomaszewska 14 czerwca o 16 08 - #rodo Wsiadam do taksówki służbowo i standardowo pytam: - Na nazwisko Tomaszewska? Kierowca karcąco: - Proszę szanownej pani, teraz to tylko imię można podawać! RODO! - A, ok, to Maria, zgadza się? - Tak, zapraszam. Gdzie jedziemy? - Na ul. Henryka ... 4 Kierowca rozbawiony: - Czyli nie poda mi pani nazwiska tego Henryka? - Nie mogę przecież, sam Pan mówił, RODO W) Kierowca zachwycony: - Czyli się bawimy? Dobrze, to proszę mi podrzucić dzielnicę. - Śródmieście - Ok, a czy ten Henryk jeszcze żyje? - Nie - A jaki uprawiał zawód za życia? - Nie wiem, czy to już nie jest wbrew ustawie informacja, ale był pisarzem w) - Ok! To chyba już wiem, jedziemy! Dojechałam
Senji często wyjeżdżał służbowo. Lalka miała mu służyć w celach łóżkowych kiedy nie było obok żony. Po 6 latach postanowił opuścić żonę i dzieci. Zamieszkał ze swoją lalką w Tokio – Lalka kosztowała około 36 000 zł (10 000$)
Policjanci z Komisariatu Policji w Trzemesznie będąc służbowo na terenie Poznania wykonali niecodzienny, ale niezwykle pilny pilotaż. Umożliwili błyskawiczne dotarcie do szpitala rodzącej kobiecie. Kilka minut później na świat przyszła jej córeczka – Do zdarzenia doszło w poniedziałek 13 lutego br. około godziny 9:00 kiedy policjanci z Komisariatu Policji w Trzemesznie sierż. Tomasz Maciejewski i sierż. Bartosz Marczewski będąc służbowo w Poznaniu na jednym ze skrzyżowań zostali poproszeni o pomoc przez zdenerwowanego kierowcę opla. 33-latek z miejscowości Tulce powiedział, że prosi o pomoc w bezpiecznym i szybkim dotarciu do szpitala na ul. Polną, gdyż w samochodzie jego żona zaczęła rodzić. Funkcjonariusze bez wahania podjęli się tego wyzwania, włączyli sygnały dźwiękowe i pilotowali opla przez kilka kilometrów aż do szpitala.
Źródło: .gniezno.policja.gov.pl/wl3/aktualnosci/182883,Pilotowali-auto-z-rodzaca-kobieta

Trochę anegdot z życia Jana Himilsbacha - genialnego aktora, nazywanego Marcelem Proustem spod budki z piwem:

 –  Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdy robotnicyukładali chodnik- "Tyle dróg budują, tylko, ku**a, nie ma dokąd iść!".W hotelu, gdzie dzielił pokój ze znawcą antyku, poetą,Mieczysławem Jastrunem- "Ustalmy, szczamy do umywalki czy nie?".Gdy zaproponowano mu rolę Hamleta i nie doszło dopremiery- "Hamlet to nudna rola, a Ofelia zwykła szmata".Na scenie Kabaretu "Pod Egidą" Jan Pietrzak (ciekawedlaczego, pewnie z zazdrości) bezskutecznie namawiał godo zakończenia spontanicznego popisu:- Jasiu, zejdź!- Zejdę, jak zejdzie Edward Gierek!!! - OdparłHimilsbach.Historiami o parze Himilsbach-Maklakiewicz zapisanojuż tony papieru. W zasadzie byl to jedyny duet aktorskiwykreowany przez polskie kino. "Wniebowzięci", "Jakto się robi?" - to klasyka polskiej komedii. Równieżprywatnie byli ze sobą bardzo zżyci. Plotka głosi, że wdwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił dojego matki.- Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem.- Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie,że Zdzisiek umarł.- Wiem, ku**a, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzopanią przepraszam.Cały Himilsbach."Jasiu" grywał zwykle - z nielicznymi wyjątkami -króciutkie, kilkudziesięciosekundowe epizody w filmachlat 70-tych i 80-ych. Oficjalnie mówi się, że do filmuściągnął go Marek Piwowski propozycją zagrania w"Rejsie". Sam Himilsbach utrzymywał, że byłoodwrotnie, że to on wysłał Piwowskiego na studiareżyserskie.Najsłynniejsza anegdota o Himilsbachu iznienawidzonych przez niego samego oponentachbrzmiała:Któregoś dnia do warszawskiego "Spatifu" wszedłprzewodniczący Komitetu Kinematografii - partyjny"książę" od którego zależały wszystkie ówczesneprodukcje. Kłaniał się grzecznie panom aktorom,panowie aktorzy z poszanowaniem, odpowiadaliukłonami. "Książę" usiadł, zamówił herbatkę. Naglespostrzegł Janka.- Dobry wieczór panie Janku... - Rzekł w swejłaskawości.- Uważaj w którą stronę kręcisz łyżeczką ch.ju! -odpowiedział Himilsbach.Znów, cały "Jasiu".Pierwszym dyrektorem warszawskiego "Spatifu", który'przeszedł do historii filmu, był Włodzimierz Sidorowski.Tę karierę dyrektor zawdzięcza Janowi Himilsbachowi."Jaś" postanowił, że tak będzie się nazywał grany przezniego bohater "Rejsu". To był akt zemsty, boSidorowski z powodu jakiejś rozróby dał mu kiedyśczasowy' szlaban na zabawy' w lokalu.Jak już mowa o "Rejsie".. Jeśli gdzieś usłyszymy: "O,droga...", to koniecznie należy' dokończyć: "...chy'ba naOstrołękę". W towarzystwie wręcz wypada zagaić:"Służbowo...". Zawsze bowiem znajdzie się ktośuprzejmy, kto skwapliwie zapyta: "Jak to służbowo?". Imożna będzie odpowiedzieć, wymachując jednocześnieręką przed sobą: "Na statek...". Brakuje jeszcze tylko,aby ktoś rzucił od niechcenia: "Nuda. Nic się nie dzieje,proszę pana". Wtedy już pozostaje tylko się przedstawić:"Bardzo mi przykro, Sidorowski".Kolejna anegdotka z "Rejsu" dotyczy synkaMamoniów, który' zachow ał się bardzo nieprzyzwoicie ipozbawił filmow ego Sidorowskiego posiłku. Jakutrzy'muje Dominik Kubiński, ponoć któregoś razu,kiedy milicja zatrzymała wstawionego JanaHimilsbacha, Marek Piw owski poszedł na komisariat,by wyjaśnić spraw ę. Komendant posterunku zgodził sięnie wyciągać konsekwencji, pod warunkiem że w filmiezagra jego synek. I stąd wziął się mały' Romuś, który' taknaprawdę w cale nie zwinął Sidorowskiemu kiełbasy..Opowiada Mamcarz:W latach 80-tych pracowałem w kabarecie działającymprzy ZPR-ach w Warszawie. Najbarwniejszą postaciąkabaretu był Jan Himilsbach. W miesiącach letnichzwykle występowaliśmy w miejscowościachnadmorskich, trochę pracując, trochę odpoczywając.Ja, jako osoba najmłodsza z grupy, miałem za zadaniedyskretnie baczyć na to, by Jasiu nie nadszarpnąłswojego zdrowia i był sprawny dnia następnego. Był tojeden z pierwszych moich wyjazdów z grupą. Trasęrozpoczęliśmy w Gdańsku. Zostałem zameldowany wjednym pokoju z Himilsbachem w hotelu Hevelius.Rozpakowaliśmy się i Jasiu daje komendę.- Chodź idziemy do baru. Mam na jedno piwo.- Nie jest źle, nie ma pieniędzy, więc nie przeholuję -pomyślałem.Schodzimy. W barze zaraz pojawiło się kilka osób znieograniczoną zdolnością finansową. Każdy chciałwypić zdrowie z Panem Jankiem, a przy' okazji ze mną.Miałem czuwać nad tym, by Himilsbach nie wypił zadużo. Byłem w sytuacji dość niezręcznej. Nie chciałemzachowywać się gruboskórnie, postanowiłem więcwiększość alkoholu spływającego na nasz stolikprzyjmować na siebie, by jakoś chronić Janka.Około godziny drugiej Himilsbach spotkał się (jak siępóźniej dowiedziałem) przy' windzie z Jurkiem Cnotą.- Co, zjeżdżasz do baru? - pyta Cnota.- Cały czas jestem. Odprowadziłem tylko Mamcarza,ma strasznie słabą głowę. Kogo mi oni dali do pokoju! -odpowiedział Himilsbach.Himilsbach pił kiedyś piwo na środku Marszałkowskiej.Podeszła do niego staruszka- Co Pan tu, proszę Pana, sieje zgorszenie? Piwo Panpije na środku ulicy?- Babciu - powiada Janek - pani nie wie o co chodzi, jado organizmu wprowadzam bajkowy' nastrój.Od śmierci Maklakiewicza - Himilsbach coraz rzadziejpojawiał się w Alejach (chodzi o "Spatif'). Byłschorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy'tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojejcharakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził ztrudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość"Spatifu",wyznaczył mu więc alkoholowy' limit - sto gramdziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczyłHimilsbacha w stanie wskazuj ącym na spożyciewiększej ilości.- Jasiu! A nasza umowa - karcił aktora - miałeśpoprzestać na stu gramach?!- A ty' myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? - spokojnieodparował Himilsbach.Cały' "Jasiu".
"Przekrój", rok 1970 –  1. Rób zawsze wszystko sam; nie ufaj nigdy innym.2. Zabieraj dodatkową pracę i zlecenia do domu; zajmujsię nimi do późnej nocy.3. Zamiast spaceru — godzinami wysiaduj przed telewizorem.4. Pamiętaj, że doba ma 24 godziny. Nigdy nie skracaj jejna rozsądny, aktywny odpoczynek.5. Karierę i sukcesy traktuj jako najważniejszą rzecz naświecie.6. Podróżuj służbowo tylko nocą, aby po przyjeździe natychmiast pracować, lub brać udział w konferencjach. Spiesz sięile możesz.7. Tankuj w siebie kalorie tak szybko, jak samochód w biegu i takiej jakości — jak superoktanowa benzyna.8. Nie zaniedbuj żadnej okazji: bierz udział w każdej prywatce, przyjęciu, brydżyku i koleżeńskim spotkaniu w restauracji.9. Przejmuj się i denerwuj każdym najmniejszym drobiazgiem.	i10. Bądź zawsze pesymistą, życie jest trudne, a ludzie nie-iżyczliwi.	,Ściśle przestrzegaj tych rad. Wtedy TWÓJ ZAWAŁ nie będzie żadną niespodzianką dla lekarzy ani dla Ciebie samego!
"Ona pragnie tego, co niewielu potrafi dać. Pragnie rzeczy prostych. Mało kto potrafi jeszcze robić to co proste. Chce jeść kanapki z topionym serem, moczone w keczupie i podane na papierowym talerzyku, a nie obiad w luksusowej restauracji. Chce siedzieć  – Otrzymywać skreśloną własnoręcznie kartkę z napisem zależy mi na Tobie, zamiast jubilerskiego cacka kupionego przed trzema laty. Chce, abyś ją czesał, nie posyłał na cały dzień do salonu piękności.Ona pragnie rzeczy jeszcze prostszych. Takich o których można by sądzić, że o nich zapomnieliśmy. Chce abyś spytał ją o zdanie, nim pocałujesz ją po raz pierwszy i drugi. Chce abyś trzymał ją za rękę, kiedy będziecie oglądać stare filmy na kanapie. Chce, abyś przy rozmowie patrzył na nią.Nie ma nic przeciwko temu, abyś wychodził z kumplami tak często, jak Ci się podoba. Chce abyś cieszył się życiem. Możesz pracować poza domem i wyjeżdżać służbowo. Chce, abyś był szczęśliwy w pracy i odnosił sukcesy. Nie musisz być super kochankiem. Chce poznać Twoje ciało i nauczyć się swojego. Od czasu do czasu możesz być zachłanny, egoistyczny i wymagający. Chce dojść z Tobą do porozumienia. Chce w pełni wykorzystać dany Wam czas. "Czego Ona chce?" - ktoś zapytał.Chce tylko być kochana, po prostu. Tak samo jak kocha wszystko w swoim życiu. Nie kieruje się żadną skomplikowaną formuła. Wszystko pochodzi z serca. Chce, abyś ją kochał sercem. Jak dotąd jednak nikt jej tak nie kochał, bo ludzie poświęcają czas na rozmyślenia i analizy, na robienie głupstw i wynajdowaniu powodów, by nie kochać sercem."
Źródło: MrG
Każdy chce jak najlepiej wykonywać swoją "służbę" –  Moja matka pojechała dzisiaj służbowo do jakiejś firmy, a że nie było miejsca na parkingu to zaparkowała gdzieś tam gdzie nie można i za wycieraczkę, pomysłowo, wsadziła karteczkę na której napisała "Jestem tu służbowo" po jakimś czasie wraca, za wycieraczką mandacik, a na karteczce którą zostawiła dopisek: "JA TEŻ"
Wyjechałam na kilka dni służbowo. Z dzieckiem został mój mąż – Gdy zadzwoniłam, by spytać jak sobie radzi wysłał mi to zdjęcie

1