Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 65 takich demotywatorów

Zamykamy restauracje, bo wirus i reżim sanitarny. Ale kościoły zostawmy otwarte. Opłatek z ręki do ust i tak po kolei stu osobom –
Ustawa o zniewoleniu mediów – Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje "Ustawę o wolności mediów", czyli w praktyce cenzurę mediów - również w Internecie. Oficjalnie, cenzura ma mieć miejsce tylko w sytuacji "zagrożenia bezpieczeństwa Państwa", ale czy sam fakt zabezpieczania pani Krystyny P. przez Służbę Ochrony Państwa nie sugeruje, o czyje bezpieczeństwo ma dbać ten system?Udowodnijmy, że kłamliwa, ale chwytliwa nazwa już nie wystarczy, żeby oszukać Polaków. To my musimy przekazać ludziom zmanipulowanym przez kościół i TVP, także naszym znajomym i członkom rodzin, prawdę o tym w jakie szaleństwo wpędza Polskę obecna władzaPo doświadczeniach ze Związkiem Radzieckim i PRL, nie chcemy zmarnować 50 lat życia naszych dzieci na walkę z kolejnym totalitarnym reżimem
Ciekawe czy dostaną za ten bohaterski wyczyn premię od wodza narodu? –  "Policjanci, pilnujący całą dobę pomników LechaKaczyńskiego i smoleńskiego w Warszawie, oderwaligłowę bałwanowi, który szybko stał się atrakcją na pl.Piłsudskiego."warszawa.wyborcza.plPolicja walczy z bałwanem pod pomnikiem Kaczyńskiego,bo przechodnie robili sobie z nim zdjęcia
"Reżim sanitarny" właśnie upada. Sanepid już seryjnie przegrywa w sądach. Bilans z trzech dni toprzegrana sanepidu 21:0 – Jak informuje wp.pl 12 stycznia tylko jeden skład sędziowski Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie unieważnił sześć decyzji sanepidu o karach. 13 stycznia kolejni sędziowie przystąpili do "obrabiania" spraw z sanepidów, unieważniając 9 kar. 14 stycznia sześć rozstrzygnięć WSA było korzystnych dla ukaranych wcześniej obywateli.Chodzi o słynne kary administracyjne nakładane przez wojewódzkiego inspektora sanitarnego (na podstawie wniosków policji). Rozstrzygnięcia dotyczą wydarzeń z pierwszych miesięcy epidemii: naruszeń zakazu przemieszczania, nieprzestrzegania obowiązku zasłania ust i nosa oraz obowiązku kwarantanny.Obowiązek noszenia maseczek już "naprawiono"Przypomnijmy jednak, że 2 grudnia zmieniła się podstawa prawna nakazu zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych. Od tego dnia "obowiązek maseczkowy" ma już właściwą podstawę w ustawie. Tak przynajmniej sądzi większość prawników
Pełny reżim sanitarny podczas Sylwestra Marzeń –
Nie naruszono reżimu sanitarnego i obostrzeń podczas uroczystości, a organizator zapewnił odpowiednie warunki dla wszystkich uczestników - przekazał Łukasz Betański, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy – Tak więc nie będzie kary od sanepidu dla organizatorów obchodów 29. urodzin Radia Maryja w Toruniu
Nos zasłonięty, usta zasłonięte. Pełny reżim sanitarny –
 –  Od 1 września będziesz pilnował.żeby dzieci w szkołachnie tłoczyły się na przerwach,nie przekazywałysobie przedmiotóworaz żeby utrzymywałyreżim sanitarnyi dystans społeczny!i masz być przy tym jakTommy Lee Jones w Ściganym!Będę!
Irański bokser Ahmad Shirazi zrobił i opublikował rodzinne zdjęcie, na którym jego żona nie miała założonego hidżabu. W odpowiedzi reżim irański skazał ich łącznie na 16 lat więzienia i 74 baty za "szerzenie rozpusty i prostytucji" –
Daniel Passent - felietonista i satyryk skomentował ostatnie wydarzenia z Januszem Gajosem w roli głównej – Wielki aktor Janusz Gajos, chyba jeden z największych, którego można wymienić jednym tchem z Gustawem Holoubkiem i Tadeuszem Łomnickim, wyprowadził Prawo i Sprawiedliwość z równowagi. Ośmielił się powiedzieć, że „mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części. To jest zbrodnia. (…) W ten sposób powstawały najgorsze sprawy na świecie. Tak powstawało to, co później nazwano hitleryzmem…”.Pierwsza odezwała się Miss Parlamentu Europejskiego Beata Mazurek, która powiedziała, że „Czterej pancerni i pies” odcisnęli trwały ślad na mózgu Gajosa. Gajos to prostak – stwierdziła Miss PiS.Wtórował jej minister kultury Piotr Gliński, raczej niezbyt popularny w liberalnym środowisku z powodu kompleksów i arogancji. „Dobry aktor nie jest świętą krową” – zauważył odkrywczo wicepremier od propagandy i nadbudowy (podlega mu m.in. TVP). „Nie możemy godzić się na takie obelgi w życiu publicznym. Niech Pan Janusz Gajos sobie przypomni, kto rozpoczął przemysł pogardy wymierzony w Prezydenta, który nadał mu tytuł profesorski”.Tytuł profesora nadany Gajosowi nie był chyba własnością prywatną i upominkiem prezydenta dla prof. Gajosa. To nie jest niczyja łaska, tylko tytuł ciężko zapracowany, więc pan prof. Gliński (czy ktoś pamięta, kto i za co nadawał mu tytuł?) niech sięgnie po lepsze argumenty.Drugi już reżim z kolei twierdzi, że „aktor jest od grania, dupa jest od srania”. Są to słynne słowa Kazimierza Dejmka, wybitnego reżysera, który przejściowo był ministrem kultury. Biedny Gajos! Mazurek i Gliński są wściekli, ponieważ tak pogardzana elita co pewien czas ośmiela się odezwać i pokazać, że nie jest tylko od grania. Wymienię tylko kilkoro. Najlepsi z najlepszych: Daniel Olbrychski, znienawidzeni przez PiS Krystyna Janda i Maciej Stuhr, Jerzy Stuhr, Maja Ostaszewska, Olgierd Łukaszewicz, Magdalena Cielecka, Marian Opania, Mateusz Damięcki i wielu innych, kwiat aktorstwa polskiego mówi: „nie!”. Tylko Katarzyna Łaniewska (pozdrawia dawny sąsiad z ul. Hożej) i Jerzy Zelnik konsekwentnie są innego zdania i nikt nie nazywa ich prostakami. A co do Hitlera, to może lepiej było dodać Stalina i byłoby po krzyku
 –  Wojtek Młynarski.... Sąsiad, wpadając niespodziewanie, Zwłaszcza gdy sobie ciut golnie, Zawsze zadaje mi to pytanie: Kiedy to wreszcie... P...dolnie ? Co dzień się zmiany wprowadza nowe, Czyniąc to dość nieudolnie. Sąsiad się ciągle łapie za głowę: Przecież to zaraz... P dolnie. Ja mu tłumaczę, że taką władzę Wybraliśmy dobrowolnie, a on mi na to: Nic nie poradzę,ale to wkrótce... P dolnie. Tak jak przed laty, proces odnowy Musi się zacząć oddolnie. Naród po rozum pójdzie do głowy, I w końcu wszystko...P....dolnie. Z tego powodu logiczny wniosek Nasuwa się mimowolnie: Gdy prawda dotrze do miast i wiosek, Wtedy to z hukiem... P...dolnie. Koła historii, jak uczą dzieje, Toczą się szybciej lub wolniej, Lecz każdy reżim, mam tę nadzieję, Wcześniej czy później... P....dolnie. Wybaczcie, proszę, że poemacik Zakończę nieco frywolnie, Ale pocieszyć pragnę współbraci, Że to niebawem... P dolnie.
Mała wojna - najlepsza na problemy polityczne wewnątrz własnego kraju –  Dzięki, jako wróg zewnętrznyuratowałeś nasz reżim odwewnętrznego rozpadu!Zrobiłem to ponieważgrozi miimpeachment
Odpowiedź Netflixa na list Morawieckiego –  Wspieramy twórców serialu 'The Devil Next Door' (Iwan Groźny z Treblinki), którzy wykonali istotną pracę oraz badania. Chcąc zapewnić naszym użytkownikom więcej informacji na ważne tematy przedstawione w tym serialu dokumentalnym i uniknąć nieporozumień, w ciągu najbliższych dni dodamy teksty do niektórych przedstawionych w nim map. Pomoże to wyjaśnić, że obozy zagłady i obozy koncentracyjne zostały zbudowane i były prowadzone przez niemiecki reżim nazistowski, który napadł na Polskę i okupował ją w latach 1939-1945. Netflix
Moja żona przestała się mieścić w swoje ulubione dżinsy i wprowadziła reżim dietetyczny dla wszystkich łącznie z kotem. Cichcem zaniosłem te dżinsy do krawcowej do poprawki. Będziemy się wszyscy krócej męczyć... –
Zbigniewa Hołdysa walka z reżimem –

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami – W moim przypadku kluczowa okazała się sobota rano. Ledwie kilka godzin wcześniej gruchnęła wiadomość, że sklepy mają być zamknięte w całą drugą niedzielę marca aż do poniedziałku. Kilkadziesiąt godzin skondensowanego piekła. Wstałem jak co rano, jak co rano się ubrałem i jak co sobotę ruszyłem do Lidla. Parking pod sklepem, zazwyczaj senny o tej porze, przypominał zaatakowany przez szerszenie ul.Tłoczące się wszędzie samochody wypełniały – niemałą przecież – przestrzeń do ostatniego miejsca. Ludzie przemykali pomiędzy nimi pośpiesznie, chcąc czym prędzej zrobić zapasy. Niektórzy omijali auta ostrożnie, ale inni – ci, którzy nie potrafili zachować zimnej krwi – nie mieli tyle szczęścia i ginęli pod kołami rozpędzonych do 20 kilometrów na godzinę samochodów. Widząc upiorne zagęszczenie, właściciele aut rezygnowali nawet z podjeżdżania pod same drzwi sklepu, nie tarasowali wejścia swoimi budzącymi zachwyt maszynami, tylko zatrzymywali się w najdalszych zakamarkach parkingu, w miejscach, z których wyrastały dwumetrowe chaszcze. Dalej za to stawali na trawnikach. Wybiegający ze sklepu ludzie, czekający na otwarcie od wczesnych godzin porannych, usiłowali wskrzesić w sobie choć wspomnienie człowieczeństwa na tym wybiegu ludzkich pragnień i ostrzegali, by nie wchodzić do środka, bo tam rozgrywa się dramat, który będzie śnił się nam po nocach. Nie chciałem wierzyć, ale oni nie cofali się nawet po wypadające z siatek ziemniaki. Uwierzyłem. Nikomu jednak nie przyszło nawet do głowy odejść, przeczekać, przyjść później. Przecież już wstali, już się ubrali, może nawet nagrzali samochód w ten chłodny poranek. Wszyscy wiedzieli, że to najpoważniejsza gra – gra, która toczy się o ich życie i życie ich bliskich. Zamknięty w potrzasku zbiorowy umysł, który będzie parł dopóki nie osiągnie swojego celu. Wszyscy wiedzieliśmy, że pisowski reżim nie zatrzyma się, więc i my nie mogliśmy się zatrzymać. Łudziliśmy się, że opór coś zmieni. Choć sytuacja wyglądała potwornie, ruszyłem i jakimś cudem udało mi się wejść do sklepu.Nawet będąc pomnym sytuacji na parkingu, tliła się we mnie nadzieja, że nie jest tak źle. Nie może być. Przecież jesteśmy ludźmi. LUDŹMI, DO DIABŁA. Ale ci od wypadających ziemniaków nie kłamali – w „moim” Lidlu rozgrywały się dantejskie sceny. Od wejścia uderzył mnie odór ciepłej krwi. W tym momencie utraciłem wszelką nadzieję. W myślach pożegnałem się z żoną i dziećmi, ale wiedziałem, że dla nich muszę podjąć tę, być może ostatnią w życiu, walkę. Tu nie szło o jakiegoś tam karpia czy Crocsy. Chciałem, żeby byli ze mnie dumni. Tylko jak długo przetrwają, gdy mnie zabraknie? Myśli zaczęły wędrować z złym kierunku, traciłem czas, więc czym prędzej ruszyłem po bułki. Próbowałem nie patrzeć na półki z herbatą i dżemem, pod którymi leżały zwłoki kilku kobiet w średnim wieku. Najwidoczniej walczyły o ostatnie opakowanie earl greya. „Jezu, to krew czy powidła śliwkowe?” – natychmiast odsunąłem od siebie makabryczną myśl, bo na horyzoncie pojawiło się stoisko z pieczywem. Są jeszcze nasze ulubione bułki gryczane! Tylko co tam robi ten facet? Chryste, gryzie rękę kobiety, która dokłada pieczywo! Błagam, niech mnie tylko nie zauważy, bym mógł zapakować kilka bułek i ruszyć dalej. Gdzie są torby papierowe?! Nie ma papierowych – są tylko foliówki. Czy to już ostateczna granica upodlenia? Przecież dopiero tu wszedłem. Oczami wyobraźni widzę wszystkie żółwie z Pacyfiku, które połkną tę foliówkę. Przepraszam, ale albo wy, albo ja i moja rodzina. Obyście trafiły w lepsze miejsce. Nie mam czasu na dłuższy rachunek sumienia. Ominąwszy ukradkiem żarłacza białego w ludzkiej skórze, przechodzę obok uderzającego miarowo w ścianę wózka elektrycznego prowadzonego wcześniej przez młodego chłopaka, który teraz zwisał przez kierownicę martwy, z porem w oku, i zdaję sobie sprawę z tego, że zbliżam się do stoiska z warzywami. Wokoło słychać krzyki ludzi, trzask łamanych kości i brzęk tłuczonych butelek, ale staram się nie zwracać uwagi na rozgrywające się wokoło dramaty. Uwaga, lecące jabłko. Niewiele brakowało. W końcu dotarłem do warzyw i owoców. Jakieś nogi wystające spod skrzynek z bananami trzęsą się w rytm zapewne ostatniego tchnienia właściciela kończyn. Może ulżę mu choć trochę – odciążam skrzynie i ładuję kiść bananów do koszyka. W międzyczasie strząsam dłoń, która chwyta mnie za nogę nie wiadomo skąd. Idę po awokado. Kurwa, znowu twarde. Jakiś dzieciak zaczyna szarpać mnie za rękaw. Oczy ma zapłakane, nie potrafi wydusić z siebie słowa, wskazuje tylko na coś palcem. Podnoszę wzrok i widzę całkiem młodą kobietę, która pyta drugą, czy ta nie mogłaby oddać jej mrożonego pstrąga, którego ma w koszyku, bo ojciec tej pierwszej „uciekł z jakąś bezdzietną lambadziarą, a czasy dla młodych matek są trudne, a synek by się ucieszył, bo tak lubi pstrąga”, na co ta z pstrągiem odpowiada, że nie bardzo, bo też lubi pstrąga, a poza tym była pierwsza, na co pytająca reaguje słowami: „To się pierdol, po co się obnosisz tak z tym pstrągiem?!”. Patrzę z powrotem na dzieciaka. Oddaję mu awokado, ja i tak nie będę miał czasu czekać, aż dojrzeje. Przed oczami widzę obraz własnych dzieci. Muszę ruszać dalej.Czekała mnie trudna decyzja: wybrać krótszą, ale bardziej ryzykowną drogę pomiędzy warzywami a zamrażarkami, czy dłuższą, ale bezpieczniejszą drogę wzdłuż ściany z przyprawami? Wąska droga przez szlak warzywno-zamrażarniczy to doskonałe miejsce na zasadzkę. Droga Cynamonowa wzdłuż półki daje z kolei lepszą widoczność, ale tam tłum ludzi kotłuje się o ostatnią butelkę przyprawy do zup w płynie. Czas ucieka, podejmuj decyzję. Niech będzie Przewężenie Bakłażana. Ruszam ostrożnie, za pas zatykam pora niczym wielki wojownik swój miecz. Procentuje doświadczenie zebrane przy wózku elektrycznym chwilę wcześniej. Podchodzę, zbliżam się do przewężenia, ostrożnie wychylam się zza stoiska za papryką. SZAST! Przed oczami przelatuje mi podstarzały ochroniarz. Chyba próbował uspokoić sytuację na stoisku z produktami „deluxe”, gdzie właściciel terenowego volvo, którego minąłem na parkingu, ładował już trzeci wózek chałwy. Pozostawione przez wózek ślady krwi dały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek bardzo lubi chałwę. Odwróciłem szybko wzrok. Nie chciałbym lubić chałwy aż tak mocno. Na szczęście udało mi się przedostać na wędliny bez większych problemów. Tam szybko biorę opakowanie Żywieckiej i filetu z kurczaka i mknę na nabiał. „Po co ci glebogryzarka o 8 rano, człowieku?!” – myślę sobie na widok nieszczęśnika w średnim wieku omamionego „promocją z gazetki”. Po drodze chwytam duże opakowanie goudy. Jednak los się do mnie dzisiaj uśmiecha. Za wcześnie! Skup się, masz rodzinę, która na ciebie liczy. Ale fakt, już niedaleko. Przede mną najtrudniejsza część przeprawy: dział z alkoholem.Zdyszany docieram do Kanionu Wysokich i Niskich Oktanów. Gdybym nie znajdował się w Lidlu, to przysiągłbym, że jakimś cudem dotarłem na plan filmowy „Hooligans”. Ludzie pakują do wózków wszystko. Przy półce z winem dostrzegam sąsiadkę, która zazwyczaj gardzi winami poniżej pięciu dych za butelkę, ale teraz pakuje każdą ocalałą Kadarkę. Na podłodze szkło, okaleczeni ludzie wiją się z bólu. Ktoś próbował wyjechać z paletą Argusa na wózku widłowym, ale został zatrzymany i zjedzony na miejscu. Przeskakuję między ciałami i – na tyle, na ile to możliwe – ostrożnie zbliżam się do kas. Kątem oka dostrzegam jeszcze butelkę piwa rzemieślniczego. Czy to możliwe? Czy promień słońca naprawdę rozświetlił to mroczne miejsce? Udaje mi się, chwytam butelkę. Jestem już przy kasach. Jezu, jak dobrze, że nie działają, 6 złotych za pilsa – kto to widział? Zrównuje się ze mną mężczyzna, na oko w moim wieku. Patrzymy na siebie, potem na swoje zakupy. Gość uśmiecha się z politowaniem, ja jestem pod wrażeniem kilkudziesięciu opakowań mięsa mielonego, czterech zgrzewek niegazowanej wody Saguaro, worka ziemniaków, kartonu kasz, trzech litrów oleju rzepakowego, dziesięciu bochenków chleba i opakowania mentosa, które miał w swoim wózku. Mentosy! Chwytam jeszcze jakieś słodycze znajdujące się przy kasach i kieruję się do wyjścia. Koleś od wózka zaklinował się przy przejściu między kasami i desperacko próbuje się uwolnić. Zauważam biegnących w jego kierunku ludzi o wygłodniałych spojrzeniach. Nie czuję triumfu. Na wszelki wypadek chwytam leżący przy kasie egzemplarz nowej książki Okrasy i im go rzucam. Wybiegam na parking, a zza pasa wylatuje mi por, o którym zdążyłem dawno zapomnieć. Niewiele się tu zmieniło – może poza rosnącą liczbą ciał. Krzyczę do przebiegających obok ludzi, żeby nie wchodzili, ale oni nie słuchają. Teraz wszystko rozumiem. Biorę oddech świeżego powietrza i wracam do domu.Udało mi się wrócić do rodziny. Zabarykadowaliśmy się w mieszkaniu i resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu lepszych czasów. W niedzielę nie wyszliśmy z domu, bo się baliśmy. Podobno po to właśnie wprowadzono nowe prawo – by ludzie mogli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. Jestem pewien – chciałbym być – że prawodawcy nie przewidzieli jednak rozmiaru skutków ubocznych swoich własnych działań. Zasunęliśmy rolety w mieszkaniu, żeby nie widzieć kłębów dymu. Z radia dowiedzieliśmy się o zamieszkach, o policji, która używa ostrej amunicji wobec demonstrantów i szabrowników. Niektórzy nie zdążyli zrobić zakupów i usiłowali plądrować sklepy. Wiele osób umarło z głodu. Odgłosy wystrzałów i syren zagłuszaliśmy radiem. Modliliśmy się o to, by nikt nie zapukał do naszych drzwi.Niepokój rośnie. Nikt nie wie, co będzie dalej. Pierdol się, pisowski reżimie
Prezydent Brazylii daje armii wolną rękę w walce z przestępczością w Rio de Janeiro – Michel Temer zareagował tak na „eskalację przemocy”, do jakiej doszło w czasie karnawału w Rio de Janeiro. Po zakończeniu imprezy, która przyciągnęła setki tysięcy gości z całego świata, ogłosił, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo miasta przejmie wojsko. Taka sytuacja nie miała miejsca od 1985 roku, gdy wcześniej przez 20 lat trwał reżim wojskowy. Nie od dziś wiadomo, że w fawelach znajduje się wiele gangów, jednak w ostatnim czasie niebezpieczeństwo przeniosło się na całe miasto, przestępczość gwałtownie wzrosła, a napady na turystów to codzienność."Rząd udzieli twardych i stanowczych odpowiedzi, podejmując wszelkie niezbędne kroki w celu wyeliminowania przestępczości zorganizowanej."
Nie możemy przyjmować uchodźców, ponieważ zgodnie z opinią niektórych (w tym UE) na temat stanu prawa w Polsce nie jesteśmy bezpiecznym krajem – Zgodnie z konwencją status uchodźcy można uzyskać w kraju bezpiecznym, w którym prawa człowieka podlegają zasadniczej ochronie. Zdaniem niektórych aktualnie sprawowany reżim w Polsce łamie prawa człowieka, a w tak ksenofobicznym, faszystowskim i zacofanym kraju taki "uchodźca" na pewno nie może czuć się bezpiecznie
W ubiegłym miesiącu miało dojść do egzekucji wicepremiera Korei Północnej, 63-letniego Kim Yong Jina. Urzędnika rozstrzelano ze względu na niewłaściwą postawę podczas sesji parlamentu. – Ciekawe, ilu u nas zostałoby członków rządu i posłów...
Kiedy Bruksela pochłonięta jest "stanem demokracji" w Polsce, Rosjanie podpisują z Niemcami i Austriakami kolejne umowy w/s budowy Nord Stream 2 – Kiedy oczy całej Brukseli zwrócone są na warszawski reżim Beaty Szydło, który według niemieckich mediów stanowi obecnie większe zagrożenie dla Europy niż terroryści z ISIS, Rosjanie podpisują sobie spokojnie z Niemcami i Austriakami kolejne wielomilionowe umowy na budowę omijającego Polskę i inne kraje Europy Środkowej gazociągu Nord Stream 2. Im bardziej Europa pochłonięta jest badaniem "stanu demokracji" w Warszawie, tym lepiej układa się współpraca rozbiorców naszego kraju przy realizacji tego jawnie antypolskiego przedsięwzięcia.