Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 44 takie demotywatory

W jaskini Actun Tunichil Muknal w Belize można znaleźć pozostałości po rytualnej ofierze z człowieka złożonej przez Majów ponad tysiąc lat temu – Aby dotrzeć do tej części jaskini, trzeba przepłynąć i brodzić w górę jaskiniowej rzeki, a następnie przejść zdradziecką ścieżkę pełną ogromnych głazów i pieczar. Wśród wielu znalezionych tam szkieletów najbardziej znana jest "Kryształowa Dziewica", której szkielet jest tak silnie zwapniały, że aż się mieni
Niech ktoś uprzedzi jego rodziców na wypadek, gdyby chciał zostać Batmanem –
Zjawisko, które udało sfotografować się badaczom z NASA to obłok gazu i pyłu międzygwiazdowego. Czasem mgławice stanowią otoczkę dla gwiazd lub pozostałości po ciałach niebieskich. –
 –  Rosja: Horror from Real Mordor1 godz. • OZBRODNIA I KARAKary za naruszanie przepisów dotyczącychkwarantanny mogą być bardzo surowe, o czymprzekonał się 36-letni Piotr Łysianyw zmiejscowości Siewiernyj w obwodzienowosybirskim. Samowolnie wyszedł on z domu,a kiedy po kilku dniach się w nim nie zjawił,zaniepokojona małżonka wezwała policję.zainteresował się 66-letni sąsiad-emeryt, który gozłapał, zabił i zjadł. Pozostałości wrzucił zaś dodołu kloacznego. Na podwórku starszego pana (wprzeszłości już karanego za zabójstwo)znaleziono też obgryzione resztki kilku innychofiar, których przestępca nie mógł zakopać zpowodu zamarzniętego gruntu, więc przysypał jetylko śniegiem.Na miejscu przestępstwa trwają obecnie praceprzy pomocy koparki, a ciekawy przypadek mająteraz też do zbadania medycy - jeśli ofiara byłazakażona, to będą mogli przekonać się, czykoronawirus przenosi się od człowieka doczłowieka po zjedzeniu nosiciela.
W Poznaniu archeolodzy odkryli wał obronny wzniesiony za czasów Mieszka I – Imponująca konstrukcja ma aż 40 m grubości u podstawy i 11 m wysokości. Archeolog Antoni Smoliński, jest zachwycony nie tylko rozmiarami wału, ale też faktem, że udało się odkryć jego cały przekrój i dotrzeć do dużych fragmentów drewna. Naukowcy odkryli też pozostałości po bramie wjazdowej. Tam natrafiono na zdrowe bale. Co więcej, zachowała się także kora. Zatem po specjalistycznych badaniach możliwe będzie określenie daty oraz pory roku wycinki tych drzew. Nigdy wcześniej nie natrafiono w Polsce na tak duże fragmenty walu obronnego sprzed tysiąca lat, więc odkrycie to ma wielką wagę
Masz oddać! –  Post MartaWyprawka do poroduWyślij wiadomość40 złO GdańskSprzedam pozostałości:-Podkłady 2 paczki-Osłonki rozmiar L-Majtki S/M 2 razy opakowanie po 2 sztuki orazpojedyńczą sztukęCałość 40 złEasyStarthdadeyZainteresowanyPrivAktualne?Wysłano LNapisz komentarz...GIF9+Post MartaTENOROdpowiedzLubię to!1 godz.ODACptrzebujacymNie40ZI1 godz. Lubię to! Odpowiedze jeżeli Pana stać naoddawanie to proszę oddawaćswoje rzeczyLubię to!Odpowiedz1 godz.e to kup i oddaj...Odpowiedz53 minLubię to!Napisz odpowiedź..
Na Warmii doszło do niezwykłego odkrycia, znaleziono ozdoby sprzed 3,5 tys. lat pochodzące z Egiptu – Jak donosi wprost.pl w Kosyniu koło Dobrego Miasta archeolodzy natrafili na pozostałości bogato wyposażonych grobowców miejscowych elit, zawierające m.in. złote ozdoby i wykonaną z brązu biżuterię, a także broń o tzw. charakterze insygnialnym, czyli podkreślającym wysoką pozycję właściciela. Odnaleziono tam przedmioty pochodzące m.in. z Kotliny Karpackiej, Wysp Brytyjskich, terenu dzisiejszych Niemiec i krajów naddunajskich.Za jedno z najbardziej zagadkowych znalezisk archeolodzy uznali 12 niewielkich paciorków z tworzywa przypominającego szkło, które odnaleziono w pochówku datowanym metodą radiowęglową na ok. 1550 rok p.n.e. Dodatkowe informacje o tym odkryciu uzyskano dzięki przeprowadzeniu szeregu specjalistycznych analiz
Pasjonaci z grupy Strefa Miedwie wydobyli ważącą 700-kilogramów torpedę z czasów II wojny światowej – - Jest w rewelacyjnym stanie technicznym. Czytelne są tabliczki z danymi technicznymi. Muzealnicy byli pod ogromnym wrażeniem! - mówi koordynator projektu Marcin LewickiTorpeda wydobyta z jeziora pochodzi z niemieckich zakładów Torpedowaffenplatz Madusee, której pozostałości wciąż można napotkać w okolicach miejscowości Bielkowo. Na razie nie wiadomo, gdzie docelowo ma trafić torpeda. Decyzja ta będzie zależeć od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
System operacyjny CollapseOS ma ułatwić przetrwanie w posapokaliptycznym świecie – W antyutopijnych opowieściach o przyszłości często wspomina się, że większą szansę na przetrwanie będzie miał ten, kto potrafi wykorzystać pozostałości technologii z przeszłości. Nieważne czy czy czeka nas nuklearne pustkowie czy antropoceński koszmar. CollapseOS został zaprojektowany tak, aby działał na jak największej liczbie urządzeń przy minimalnych wymaganiach systemowych.Złożone komputery i smartfony mogą nas zawieść w momencie apokalipsy lub wkrótce po niej. Według twórców CollapseOS prostsze i bardziej niezawodne mikroprocesory (na przykład chipy z różnych narzędzi elektronicznych, kalkulatorów czy kas fiskalnych) przetrwają dłużej i staną się główną wartością w świecie, który stracił zdolność do produkcji zaawansowanej technologii. CollapseOS został zaprojektowany do współpracy z mikroprocesorami 8-bitowej architektury Z80 - jednego z najczęściej produkowanych układów.Jednocześnie system operacyjny powinien zapewniać minimalny zestaw funkcji, takich jak wprowadzanie i wysyłanie danych, zarządzanie urządzeniami peryferyjnymi, edycja tekstu czy kompilacja programów.Jądro CollapseOS "waży" tylko 3 kilobajty i składa się z 2700 linii kodu. Wraz z innymi narzędziami system może pracować na sprzęcie z zaledwie 8 kilobajtami pamięci RAM i częstotliwością taktowania kilku megaherców - innymi słowy poziom technologii w 1976 r.Wydaje ci się, że brak komputera będzie najmniejszym problemem po apokalipsie - czy aby na pewno? Może na początku tak, ale gdy emocje opadną może okazać się jedynym źródłem informacji (np. o leczeniu), które pomogą ci przetrwać
Pozostałości szkieletu pary z czasów rzymskich, które trzymają się za ręce od ponad 1500 lat –
 –  Dworzec autobusowy w Lublinie, późny ranek albo wczesne przedpoludnie, ptaszki śpiewają, a ja patriotycznie objuczony (niczym zesłańcy na Syberię) dźwigam książki, kotlety i słoiki, którymi rodzicielka obdarza mnie na daleką podróż do Krakowa. Być może kilka zapakowanych mi konfitur i batonik ukoją zbolałe rozstaniem matczyne serce. Wyglądem niewiele różniąc się od zamulonego muła lub objuczonego jaka zostaję zatrzymany przez czamoqłowę pochodzenia romskieqo narodowości polskiej., Rzeczona niewiasta zwraca się do mnie słowami: "Eeee! Kawalerze eee!" Zatrzymuję się i pytam w czym problem (wiem brzmi dziwnie ale nawet w marzeniach sennych nie jestem ani dresem ani psychoterapeutą). "Ja znam przyszłość, przeszłość i teraźniejszość" - mówi Cyganka - "Powróżę Ci z ręki." Grzecznie odmawiam, jednak medium nie daje za wygraną i staje się jeszcze bardziej natarczywe. Kiedy wreszcie udaje mi się wytłumaczyć tej pani, że nie wierzę w czary zostaje na mnie rzucona klątwa: oto mam umrzeć bezpotomnie zjedzony przez własnego psa. Następnie wymieniony zostaje pośmiertny los moich resztek rozwłóczonych przez zwierzęta, moją duszę zaś ma porwać do ostatnich kręgów piekła sam diabeł na "czarnym koniu pierdzącym ogniem i siarką z chrapów." Uradowany odpowiadam romskiej wróżbitce, że przynajmniej rodzina zaoszczędzi na pogrzebie skoro nie będzie ciała i pytam ją jak dużego psa powinienem sobie kupić, żeby tych rozwleczonych pozostałości zostało jak najmniej. Cyganka odpowiada: "za taką wiedzę i też za zdjęcie klątwy trzeba zapłacić." I wiecie co? Wytargowałem za dwa złote wiedzę nie tylko o rozmiarze, lecz także o kolorze psa, klątwa zostaje bo mi się szczerze spodobała. A psem tym będzie "jamnik albinos z czerwonymi oczami i brązową łatką na końcu". Kapitalizm jest zły, ale zakupu nie żałuję. PS. Gdyby ktoś z was widział takiego jamnika na sprzedaż jestem zainteresowany.

Kobieta poprosiła o poradę jak sobie poradzić ze stratą bliskiej osoby. Odpowiedź starszego mężczyzny poruszy każdego

Kobieta poprosiła o poradę jak sobie poradzić ze stratą bliskiej osoby. Odpowiedź starszego mężczyzny poruszy każdego – Każdy początek ma też swój koniec. Każde powitanie kiedyś będzie miało też i pożegnanie. Wszyscy jesteśmy świadomi przemijania i tego, że nasz czas na tym świecie jest ograniczony.Niestety ta świadomość wcale nie pomaga radzić sobie ze stratą kogoś kogo kochaliśmy. Śmierć jest zawsze bolesna dla bliskich i każdy człowiek stara się radzić sobie z nią tak jak umie. Pewna kobieta, pogrążona w żałobie po śmierci bliskiej przyjaciółki, postanowiła zwrócić się o pomoc do innych użytkowników internetu na forum internetowym Reddit. Napisała: "Moja przyjaciółka zmarła, a ja nie wiem co mam robić."Wielu internautów podzieliło się z anonimową dziewczyną swoimi doświadczeniami, wielu składało jej kondolencje. Jednak jedna z odpowiedzi jest tak poruszająca, piękna i prawdziwa, że chcieliśmy się nią z wami podzielić. Jest to też odpowiedź, która dostała największy oddźwięk ze strony innych użytkowników.Pewien starszy mężczyzna tak odpisał: " No dobrze. Jestem stary. A to oznacza, że przeżyłem (jak na razie), a wielu ludzi, których znałem i kochałem nie przeżyło. Straciłem przyjaciół, najlepszych przyjaciół, znajomych, współpracowników, dziadków, mamę, krewnych, nauczycieli, mentorów, uczniów, sąsiadów i wiele innych osób. Nie mam dzieci i nie mogę sobie wyobrazić bólu jaki towarzyszy stracie dziecka. Ale chciałem dołożyć swoje dwa grosze." "Chciałbym móc ci powiedzieć, że się przyzwyczaiłem do śmierci innych. Nie przyzwyczaiłem się. Nie chcę tego robić. Za każdym razem gdy ktoś kogo kocham umiera, wydziera to we mnie dziurę, bez względu na okoliczności. Nie chcę by "nie miało to znaczenia". Nie chę by było to coś co po prostu przemija. Moje blizny są świadectwem mojej miłości i związku z drugą osobą. A jeśli blizna jest głęboka, to znaczy że taka też była miłość. I niech tak będzie" "Blizny są świadectwem życia. Blizny są świadectwem, że potrafię mocno kochać i zostać trafionym, a potem mogę się pozbierać i kontynuować żyć i kochać. A tkanka, która powstaje w miejscu blizny jest silniejsza niż poprzednio. Blizny są świadectwem życia. Blizny są brzydkie tylko dla tych, którzy nie mogą na nie patrzeć."A co do żałoby, zobaczysz, że przychodzi falami. Gdy statek zatonie, toniesz, a dookoła toną pozostałości statku. Wszystko dookoła przypomina ci jak piękny i wspaniały był to statek, a teraz go nie ma. A jedyne co możesz zrobić to unosić się na wodzie. Znajdujesz coś co było na statku i przez chwilę dzięki temu łatwiej ci się unosić na wodzie. To może być przedmiot. Może to jest wspomnienie albo fotografia. Może to drugi człowiek, który też się unosi na wodzie. Przez chwilę, jedyne co możesz zrobić to unosić się na wodzie. Przeżyć." "Na początku, fale mają 30 metrów wysokości i walą w ciebie z ogromną siłą. Przychodzą co 10 sekund, a ty nawet nie masz czasu złapać oddechu. Jedyne co możesz zrobić to starać się unosić na wodzie. Po jakimś czasie, może tygodniach lub miesiącach, zauważysz, że fale wciąż mają 30 metrów, ale przychodzą z mniejszą częstotliwością. Gdy przychodzą wciąż zalewają cię całkowicie." "Ale w międzyczasie możesz oddychać, możesz funkcjonować. Nigdy nie wiesz co wywoła wspomnienie. Może to być piosenka, może zdjęcie, może jakieś miejsce, albo zapach kubka z kawą. To może być cokolwiek... A fale cię zmywają. Pomiędzy falami jest wciąż życie"."Trochę później, a jest to zależne od osoby, zobaczysz, że fale opadają, mają 20 metrów. Może 15 metrów. Wciąż przychodzą, ale nie tak często. Jesteś w stanie je zobaczyć wcześniej. Rocznica, urodziny, Święta Bożego Narodzenia, albo lądowanie w Chicago. Jesteś w stanie to przewidzieć w większości przypadków i przygotować się". "A gdy fala cię zakrywa, wiesz że to minie, że przeżyjesz. Wyjdziesz na drugi brzeg. Cała przemoczona, wciąż mocno trzymając kawałek statku, ale wyjdziesz." "Posłuchaj starego faceta. Fale nigdy nie ustaną i jakoś nigdy nie będziesz chciała by ustały. Ale nauczysz się radzić sobie z nimi. Będą też przychodzić inne fale. Z nimi też sobie poradzisz. Jeśli będziesz mieć szczęście to będziesz miała dużo blizn od mnóstwa ludzi, których kochałaś. Bardzo dużo rozbitych statków"
Pozostałości po linoskoczku –
Już 12 sierpnia będziemy świadkami kolejnej nocy spadających gwiazd! – Deszcz Perseidów jest najpopularniejszym i najbardziej spektakularnym deszczem meteorytów w roku. Tak się składa, że jego szczyt przypada już na 12 sierpnia. Naukowcy szacują, że w szczytowym momencie moglibyśmy zauważyć nawet do 80 meteorytów na godzinę gdyby nie to, że blask Księżyca może w tym roku przesłonić nawet połowę z nich. Poprzedni rok był bardziej obfitujący. W 2016 roku mogliśmy ujrzeć od 150 do 200 “spadających gwiazd” na godzinę a sam Księżyc nie przeszkadzał w obserwacjach. Biorąc pod uwagę to, że tegoroczny szczyt przypada na 12 sierpnia to równie dobrym momentem na obserwację Perseidów będzie 11 i 13 sierpnia. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby wyjść już dziś w nocy na dwór i zobaczyć kilka z nich bowiem ich obserwacje można prowadzić już od połowy lipca, kiedy to nasza planeta zaczyna przechodzić przez pozostałości pozostawione przez kometę Swift-Tuttle. Nasz wzrok na niebie powinniśmy kierować w kierunku północnym gdzie ujrzymy Kasjopeję i Perseusza.Kometa Swift-Tuttle jest największym znanym obiektem, który regularnie przelatuje w okolicach Ziemi. Jej jądro jest szerokie na około 26 kilometrów. Ostatni bardzo bliski przelot obok naszej planety został zarejestrowany w 1992 roku a następny równie bliski jest przewidywany na 2126 rok. Ze względu na to, że jej orbita przecina orbitę Ziemi jest możliwe że w bardzo dalekiej przyszłości dojdzie do jej kolizji z Ziemią lub Księżycem. Nastąpić może to jednak dopiero za tysiące lat więc w międzyczasie możemy podziwiać piękny deszcz meteorytów, które są niczym innym jak rozpędzonymi do około 59 km/s pozostałościami po tej ogromnej komecie
Pozostałości po imperium Lechitów –

Tam czas się zatrzymał! Niesamowite pozostałości po II wojnie światowej na Pacyfiku (29 obrazków)

W końcu ktoś napisał całą prawdę o walce KODu i rządach PiSu

W końcu ktoś napisał całą prawdę o walce KODu i rządach PiSu –  Mój ruch oporuSzóstego września prezydent Gdańska Paweł Adamowicz umieścił na twitterze dość bezradny wpis: „Stało się #MKIDN łączy od 1grudnia muzeum IIWś i Muzeum Westerplatte, to nie jest #dobrazmiana :(”. Odpowiedziało mu kilka kwęknięć w rodzaju „To niech zapłacą za działkę w takim razie” i to wszystko. Protest. Nikt nie napisał (sorki, ja w końcu napisałem) „Nie ma co biadolić tylko zapowiedzieć ponowne rozdzielenie, gdy stracą władzę. Połączenie nazwać chwilowym.” Kropka.PIS okłada Polskę bejzbolem propagandy, Kukiz tańczy mu w rytm jak pajacyk na sznurkach, a opozycja bezradnie rozkłada ręce. Za chwilę Macierewicz każe odczytać apel „poległych w Smoleńsku” u wrót krematorium w Auschwitz – i nie będzie żadnej mocnej reakcji, poza wyrażonym niesmakiem na ekranach telewizji. Wkurza mnie to od wielu tygodni. Chyba od chwili nocnego gwałtu na sejmie w wykonaniu komunisty Piotrowicza, który nie obcyndalając się zbytnio rechotał, olewał głosy opozycji, rozdawał klapsy, manipulował pracami, odmawiał prawa wygłaszania zastrzeżeń, a gdy padały pytania o wyjaśnienie, mówił „Koniec dyskusji, przechodzimy do głosowania”. Tyle. Gdy raz głosowanie wyśliznęło mu się z rąk, uznał je za sfałszowane i wbrew prawu je powtórzył, a posłowie opozycji karnie wzięli w nim udział. Jak te biedne owce w „Milczeniu owiec”, które nie kwękając szły na rzeź. Nikt nie powiedział: „To, co robicie, jest nielegalne” i nie odmówił wzięcia udziału w farsie. Odwrotnie – wszyscy obecni ją przyklepali.Opozycja kwili. Nie walczy. Nie ma programu. Nie szturmuje. Ba, nawet nie ma odpowiedzi, ani utalentowanych mówców-specjalistów od ripost, ani wspaniałych nośnych argumentów, które popłynęłyby samodzielnie w stronę społeczeństwa i stanowiły zasiew pod ruch oporu. Opozycja jest obijanym workiem bokserskim, w który wali byle kto, w rękawicach lub bez, a ona tylko dynda na sznurze i czasem się bujnie z wgniecionym nosem. Obita wydusza z siebie niczym wągra żałosne hasło „Zasługujecie na więcej”, po czym wyśmiana chowa je pod fartuszkiem (i słusznie, bo denne).Walka to jest walka, a nie pokorne przyjmowanie wszystkich ciosów i akceptowanie fauli. To, że pisiści chcą strącić sędziów z boiska i zmienić przepisy gry, wymaga twardego odporu, a tu okazuje się, że tylko Nadzwyczajny Kongres Sędziów i niezmordowani prezesi – Pani Gersdorf, Panowie Stępień, Zoll, Safjan i Rzepliński – go okazali. Bezwzględny, mądry, taktowny, nie do obalenia. A teraz, gdy zaczyna się ich kompromitowanie – opozycja milczy. Żadna partia nie podjęła uchwały stającej naprzeciw szkalowaniu sędziów. Tak, jakby losy Trybunału były zadaniem tych paru sędziów, a nie członków opozycji i jakby nie chodziło o obronę demokracji w Polsce. Nikt nie wydał komunikatu: „Gdy dojdziemy do władzy, odwrócimy wszystkie nielegalnie podjęte przez PIS uchwały i ustawy, przywrócimy godność sponiewieranym ludziom. Unieważnimy podejmowane dziś decyzje, ich autorów postawimy przed sądem, przywrócimy prawdę i szacunek.” W uroczystościach rocznicy Sierpnia Szydło nie wspomina ani słowem nazwiska Lecha Wałęsy. Dlaczego opozycja nie zorganizowała masowych pokazów filmu „Robotnicy ‘80”, gdzie z ekranu bije prawda o przebiegu strajku w 1980? Tam widać rolę Wałęsy, znakomite wystąpienia Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz, Bogdana Lisa – i nie widać Kaczyńskich, bo ich tam nie było. Nie macie sal w miastach? Gdy zalinkowałem ten film w internecie, obejrzało go półtora tysiąca ludzi w dwa dni, z czego większość była zszokowana – są tak młodzi, że o jego istnieniu nie wiedzieli. A przecież to dokument historyczny! Dlaczego opozycja nie zawalczyła o prawdę przy pomocy tak bezdyskusyjnego i ośmieszającego pisowskich propagandystów dowodu? Po premierze filmu „Smoleńsk” ministerka, która nie wie gdzie leży Jedwabne, zapowiada, że film powinna obejrzeć młodzież szkolna. Czytaj „należy jej wbić do głów, że był zamach i że Tusk maczał w tym palce”. Dlaczego opozycja nie zorganizuje w całej Polsce otwartych pokazów filmu „National Geographic” o katastrofie smoleńskiej, gdzie są pokazane dowody na jej przebieg? Dlaczego nie ustanowi Dnia Filmów Prawdy? Dyskusji nad nimi?Przygotowywany jest program reformy edukacji, który nie ma nóg i rąk, chwilami zahacza o szaleństwo indoktrynacyjne, jego zapowiedzi demolują intelektualną siłę nowego pokolenia, wszczepia się jakieś nieokreślone idee patriotyczne, za którymi kryje się kłamstwo; tysiące nauczycieli wylecą na bruk, ci co zostaną, nie wiedzą czego będą uczyć i pod jaką polityczną presją. Co będzie teraz lekturą obowiązkową w szkołach? Książki Wildsteina? Czym będzie Okrągły Stół? Stołem zdrady? Dlaczego opozycja miauczy i biernie się przygląda skutkom tej mentalnej dintojry? Dlaczego jedynie odwarkuje, że "to jest nieprzygotowane"? Dlaczego nie podejmuje uchwały i deklaracji w brzmieniu: „Gdy dojdziemy do władzy przywrócimy z powrotem właściwy system edukacyjny, a ten narzucany dziś siłą chory eksperyment zlikwidujemy na pewno. Damy szansę młodzieży, by dołączyła szybko do reszty świata”KOD był nadzieją wielu ludzi. Wędruje ulicami coraz mniejszymi grupami, niekiedy w niejasnym celu, dla samego protestu bez tytułu, ktoś przemawia na placach o konieczności obrony demokracji, chwilami wydaje się, że ruch KOD jest coraz bardziej wątły, a na pewno nie ma żadnej projekcji na przyszłość. Obrona demokracji to dość ogólne hasło. Dla niektórych aktywność w tym względzie sprowadza się do klikania lajków w internecie, dla innych zaledwie do czytania tam treści, śmielsi coś wystukają na twitterze. Tyle. Kiedy ma miejsce protest w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdzie zachodzi podejrzenie poważnego naruszenia zasad demokracji – nie słychać, żeby zjawił się tam obserwator KOD, który by przyjrzał się protestowi, zbadał atmosferę, przekazywał obiektywne raporty reszcie społeczeństwa i ewentualnie zaapelował do centrali KOD o wsparcie. Żeby aktorzy wiedzieli, że mają to wsparcie, żeby społeczeństwo wiedziało, że KOD wykonuje pracę na jego rzecz. Że w ramach obrony demokracji broni praw pracowniczych i twórczych innych ludzi, a nie jedynie zaprasza ich na kolejne manifestacje. Kiedy powstał praojciec KOD-u, KOR (Komitet Obrony Robotników), jego wysłannicy jeździli na procesy protestujących robotników Radomia i Ursusa, obserwowali je, zdawali stamtąd relacje (ryzykując aresztowania), na tej podstawie wysyłano znakomitych adwokatów-społeczników, zbierano fundusze na zapomogi dla rodzin ludzi osadzonych w więzieniach. Tak zaczynał Ludwik Dorn, świeżo upieczony długowłosy maturzysta czy 25-letni instruktor harcerstwa Andrzej Celiński. Wydawano biuletyny o prześladowaniach, ludzie je sobie przekazywali z rąk do rąk. Nawet dziś chętnie bym dostał zadrukowaną kartkę papieru z opisami tego, co się w Polsce złego dzieje i co KOD dobrego robi, internet jest zbyt rozproszony, a na dodatek natychmiast jest kontrowany zniewagami, zarzutami o kłamstwo. Papier to papier. Dziś jedynie frunie komunikat „Spotykamy się pod siedzibą Trybunału w niedzielę” - to wszystko. To nie jest praca u podstaw. Nie tak ją sobie wyobrażałem. Nie chodzę na marsze KOD. Podczas spotkania z młodymi ludźmi KOD zachęcałem ich do stworzenia występu parateatralnego, który by całą Polskę rzucił na kolana. Jak kiedyś Kaczmarski czy Kleyff czy dzisiejszy ruch „Black Live Matters” (Czarne Życie Ma Znaczenie). Jęknęli z podziwu (pokazałem im jak protestuje młodzież w USA) i… wymiękli. Nie oddzwonili, woleli stanąć obok Mateusza na manifestacji i pomachać chorągiewką. Tak wygląda ich praca od postaw. Włożyć nieco trudu, stworzyć wiersz, pieśń, pantomimę, zgrabne hasło, wybębnić je i zaśpiewać je tak, by wzbudzić podziw milionów innych młodych Polaków - to wszystsko okazało się za trudne. Instruktorów w ich otoczeniu zabrakło. A to jest właśnie praca u podstaw. A wyzwanie dla młodych - postawienie nowej sceny na manifie i pokazanie jak walczy Generacja Y.KOR i jego otoczenie stworzyło tzw. Latający Uniwersytet, a potem Towarzystwo Kursów Naukowych, przenoszone z mieszkania do mieszkania wykłady z rożnych dziedzin, spotkania z autorytetami na tematy merytoryczne; coś, co w jakimś sensie i ogromnej skali powtórzyłem jako Akademia Sztuk Przepięknych na Przystanku Woodstock. Na wykłady ASP przybywają tysiące – tak są spragnieni prawdy i wymiany myśli. Swoje niby „ASP” miał PIS w postaci Klubu Ronina, gdzie brednie i jad gromadziły tysiące ludzi – i tak tworzyły się kręgi aktywistów tej partii. Gdzie mają się spotkać dzisiejsi zagubieni? Nikt się nimi nie interesuje. Kto ich poprowadzi? Tych, co się nie godzą na PISowską ideologię kłamstwa, poszukiwaczy prawdy i sprzeczności? Przywódców stada nie ma. Ani wykładowców, ani miejsca, choć tyle kawiarni powstało… Mógłbym tak klepać bez końca, ale nie chodzi o to, bym tu wrzucił katalog bezczynności – chodzi o to, by partie polityczne i ruchy protestu skumały, że klepanie treści w internecie to nie jest ruch oporu. Polityka i służba narodowi to nie jest udzielanie wywiadów. Udział w programie Olejnik czy Lisa to nie jest aktywność polityczna i działalność społeczna. Aktywność polityczna Kuronia zgodna była z jego hasłem „stawiajmy własne komitety”, wraz z przyjaciółmi tworzył świetnie zorganizowaną siatkę pomocy wszelkiej (był harcerzem, może tu tkwi przyczyna?), prawnej, informacyjnej, finansowej, organizacyjnej. Z tą wiedzą wspierali ludzi doraźnie, edukowali młodych robotników, którzy potem stanęli na czele strajków, a kiedy trzeba było zjechali do Stoczni Gdańskiej doradcy z kręgu KOR i świata nauki, tytani wiedzy – to oni uczynili protest robotników jednym najbardziej efektownych i efektywnych wydarzeń w historii ruchów oporu XX wieku. Dziś w Polsce indoktrynacja ruszyła pełną parą. Żadna z grup opozycyjnych nie ma swoich oddziałów szybkiego reagowania. Od kilku miesięcy jesteśmy pojeni nową historią Polski. To takie zjawisko, jak przy oraniu ciężkimi pługami płytkiej gleby, gdzie pozostałości upraw, korzenie, resztki łodyg i rżyska po wywróceniu znajdują się pół metra pod ziemią, zmieszane z gliną i przestają być naturalnym nawozem. Tak powstaje ugór. Jeśli się go nie obsieje choćby łubinem, nic z tej ziemi nie zostanie i nic na niej nie urośnie. A chętnych do orki i siania nie ma. Kreacji - zero. Trwa ślizganie się od studia do studia. Opozycja jest chętna do zebrania plonów, ale nie do pracy od podstaw.Zbigniew Hołdys
Podczas sztormów Bałtyk odsłonił pozostałości puszczy – Mają kilka tysięcy lat i przypominają ruiny antycznego miasta
Co to jest? – Pozostałości po II Wojnie Światowej w polskich lasach.Skan w technologi Lidar.Okolice Studzianek Pancernych
Źródło: geoportal
Duże pieniądze i własny biznes nie zawsze oznaczają brak serca – W nowojorskiej restauracji skończyło się zamówione przyjęcie i zostało po nim dużo niezjedzonych dań. Właściciel restauracji wystawił pozostałości na zewnątrz i nakarmił bezdomnych