Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 166 takich demotywatorów

Już nie napiszę więcej,że mamy 2017 rok –
A Ty o co się pytasz pracodawcy przed rozmową kwalifikacyjną? –  Proszę pani morze mi paninapisac co mam zabrac zesobotjaki papierek odp12:47Napisze mi pani co przynieś1 minutę temuProsze przyniesc CV1 minutę temuA morze byc na karceW tej chwili
 –
I jak w tym kraju być uczciwym, skoro zaraz spotyka cię za to hejt? –  Spotted: KZK GOP Nczoraj o 17:00 • C Od Spottera: Pewnie jakiś właściciel samochodu zaparkowanego przy ,jeździe z Galerii Katowickiej będzie szu. sprawcy urwanego lusterka. Proponuję porozmawiać z kierowcą autobusu KZK GOP nr 297 w kierunku os Odrodzenia. B5 Lubię to! 1;1 Komentarze Udostępnij 41»,70 • Napisz komentarz Najlepsze komentarze O ONkC@tas. Mama Cię nie uczyła, że się nie donosi? Lubię to! Odpowiedz - 11 • 23 godz. 4. 16 odpowiedzi • 3 godz. TP:ts7roknPaentireiknaKzUywRWa Ais reZinfident K2K GOP" tylko Spotted KZK GOP więc takie posciki niech nadawca napisze sobie na kartce i wsadzi w dupe Lubię to! - Odpowiedz Ow 12 • 18 godz. 'i 6 odpowiedzi • 6 godz. Zobacz więcej komentarzy (19,
Chajzer zorganizował 12 -latce urodziny – Dziewczynka zmaga się z zespołem Aspergera. "To, co piszę, jest cholernie przykre. 12-letnia Oliwia, która ma problemy ze zdrowiem, marzyła o urodzinach, na które mogłaby zaprosić swoich kolegów. Mama dziewczynki z wyprzedzeniem zaprosiła gości. Były balony i tablice, żeby koledzy i koleżanki z rodzicami nie zabłądzili... Niestety... Nikt nie przyszedł" Dziennikarz postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zorganizował małej gigantyczną imprezę, na której pojawiły się setki gości.Ta niezwykła historia ma swój ciąg dalszy - dziewczynka postanowiła, że nie zatrzyma wszystkich prezentów dla siebie, ale... część z nich przekażę do domów dzieckaWielkie brawa! Filip Chajzer Przedstawiam - mama, przyjaciółka i sama Oliwia. Dokładnie tydzień po urodzinach na które nikt (poza przyjaciółką Nikolą) nie przyszedł, dzisiaj, w sobotnie popołudnie zakorkowaliśmy Puławską. Jedną z największych ulic tego miasta. Słyszałem szacunki, ale nie mieszczą mi się one w głowie, więc napiszę, że było kilka tysięcy osób. Z całej Polski. Nie mam słów, które mogą opisać moją wdzięczność za wasze wsparcie. Nie spodziewałem się takiego odzewu. Oliwka, ze swoją przyjaciółką i z bandą nowych koleżanek śmiga właśnie na zjeżdżalniach - tak powinny wyglądać urodziny!!! Jeśli macie foty to wrzucajcie - z tych emocji nie zrobiłem...
 –  Wszystkich znajomych puszczających bezkrytycznie durne obrazki o antykatolickim i sztanistycznym wpływie Halloween i wysyłajaych kretyńskie informacje do mnie, zanim kolejny raz zrobią z siebie bałwana pragnę poinformować, że tradycja pochodzi z Irlandii nie z USA. Irlandia jak wiadomo obecnie jest jednym z najbardziej katolickich krajów Europy i tam nikt nikogo z powodu dyni na podjeździe z kościoła nie wyrzuca, bo All Hallows' Eve to wigilia Wszystkich Świętych (Zmarłych). Radzę zluzować gumę w gaciach i zastanowić się zanim się kliknie udostępnij. Lepsze dziecko z imperialistyczną dynią niż z naszą "polską i katolicką" pałą baseballową. Nawiasem mówiąc jesteśmy w czołówce światowej krajów sprzedających kije baseballowe, tylko piłki u nas nie idą. Szkoda, że ta amerykańska "tradycja" nie razi. Rozwala mnie to, że "znajomi" z którymi za młodu po tanim winie przez płot rzygałam w zawodach "kto rzygnie dalej" (o grubszych sprawach przez grzeczność nie napiszę - ale miło wspominam), teraz są czołowymi moralizatorami i uważają, że od latania za cukierkami szatan się w małych duszyczkach zalęgnie. No bez jaj...
 –  Cześć. Wczoraj po 23:00 znalazłem na przystanku Kamienica/Dom Kulturysluchawki, Właściciel niech napisze w komentarzu ich kolor i najlepiej teżnazwę producenta, to oddam bez problemu
Ernest Hemingway, laureat literackiego Nobla, siedział pewnego dnia w knajpie wśród przyjaciół. Z rozmowy o literaturze wywiązał się zakład – 10 dolarów dla tego, kto napisze najkrótszą smutną historię. – Hemingway naskrobał coś szybko na serwetce. Sześć słów (po przetłumaczeniu wyszło siedem), dzięki którym wygrał:   „Do sprzedania: dziecięce buciki, nigdy nie używane.”
Bo teraz umieram... –
 –  Kiedy facet napisze, że baaardzo cięlubi, a ty odpowiesz mu, że nieczujesz tego samego wobec niego toczemu przestaje pisać? Przecieżmożemy być cały czas przyjaciółmi...Czy jeśli składasz CV do pracy iodrzucają twoje zgłoszenie to i takdo niej zapierdalasz?
 –
 –  Tusk straszy nas"konsekwencjami" za nieprzyjęcieuchodźców.A za tydzień napiszekolejnego tweeta z serii: Mythoughts are with the victims.My heart is in Manchester this night. Ourthoughts are with the victims.

Z pamiętnika chirurga:

 –  Sobota. Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia? Środa. W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty? Piątek. Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć. Sobota. To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego. Wtorek. Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę. Środa. Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek. Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi. Piątek. Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić. Niedziela. Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił. Wtorek. Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni. Środa. Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek. Czwartek. Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni
 –  Zaprosiłam dzisiaj mojego chłopaka do mnie na noc, bo rodzice wyjechali.Odpisał mi, Ze bardzo by chciał, ale niestety nie może, bo musi wykąpać iwyczesać swoją KSIĘŻNICZKĘ, bo obiecał jej juź tydzień temu. Tąksiężniczką jest blond Labradorka.Chyba muszę znaleźć sobie księcia. Napiszę do jego kolegi.
Nice try facebook. Wiesz, że jak napiszę o czym myślę to dostanę bana –  Status Zdjęcie / filmO czym teraz myślisz?
Błagam, niech mi ktoś napisze, że to tymczasowe tatuaże... –
Źródło: głupota
Historia jakiej nie znaliście –  popis noblistyKiedyś dowiedziałem się, że mójsyn sfałszował usprawiedliwienie,żeby pójść na wagary.- Słuchaj no - zacząłem z nim roz-mowę - powiniem ci skórę złoić. Ależe niedawno dostałem pokojowegoNobla, to wiesz co? Napiszę ci tousprawiedliwienie.- Naprawdę? Ale nawet, jaktata napisze, to mi w szkolenie uwierzą, że prawdziwe.- To im powiedz, że samdoniosę - powiedziałemz humorem i obaj mieliśmyniezły ubaw.Lech WałęsazGdanska
Bo uczucie to nie tylko słowa –  Wiecie co? Mam cudownego męża! Kocham Go i wiem, że onmnie też. A dlaczego?Nie dlatego, że codziennie mi to mówi - bo tego nie robi.Nie dlatego, że codziennie przynosi mi bukiet kwiatów-tegoteż nie robi.Ale dlatego, bo pomimo przypominania mi 15 razy przedwyjściem z domu na zakupy, że chodnik jest śliski i żebymuważała jak będę wychodzić z klatki to poczeka przed tąklatką, żeby podać mi rękę.Bo gdy palnę że skończyły mi się płatki On będzie o tympamiętał za 3 dni na zakupach, gdy ja zapomnę.Bo gdy idziemy ruchliwą ulicą On wiedząc, że boję sięprzejeżdżającego TIRa, zatrzyma się i osłoni mnie własnymciałem, żebym się nie bała.Bo wiedząc, że zgubiłam się w centrum stolicy, gdyżpomyliłam tramwaje, zaraz po wyjściu ze szpitala zaczniebiegać i szukać mnie między stacjami z rozładowanymtelefonem, żeby upewnić się, że bezpiecznie dojadę dodomu i chociaż wsiądę do odpowiedniego pociągu (skoropomyliłam tramwaje).Bo dzięki niemu wyszłam z ciężkiej depresji mając myślisamobójcze i mając napady histerii w których „bałam się”nawet Niego.Bo pilnował, żebym wtedy brała leki - nie tak jak ja chcę-raz na zawsze, tylko tak jak powinnam - żeby się wyleczyć.Bo potrafi zwolnić się z pracy, gdy tylko napiszę, że sięgorzej czuję.Okazywanie uczuć nie jest wtedy, gdy codziennie się tomówi, ale w takich prostych czynnościach.I choć czasami wypije - jak to każdy chłop i wściekam się naniego do granic możliwości to nie zamieniłabym Go nanikogo innego.Drogie Panie! Doceńcie swoich mężów, a nie tylkonarzekacie, że znowu pijany, że wyszedł z kolegami, żeznowu śpi po pracy. - zmęczony to śpi. A gdy jest pijany?Nie róbcie awantury tylko pomóżcie się rozebrać ibezpiecznie dogramolić Go do łóżka.Bo przecież na tym polega miłośćPopatrzcie na to co dla Was robi, a nie tylko co mówi.
Źródło: wspaniali.pl
Krótki wykład na temat relacji damsko-męskich: – Od zarania dziejów istniał jasny i prosty podział obowiązków na "męskie" oraz "damskie". Zadaniem mężczyzn było zdobywanie pożywienia, zapewnienie bezpieczeństwa oraz dachu nad głową. Natomiast kobiety dbały o ciepło domowego ogniska oraz potomstwo. Taki (naturalny ze względu cech fizycznych) podział miał się dobrze przez zdecydowaną większość historii naszej cywilizacji. Dopiero ostatnie stulecia to droga ku emancypacji a ostatecznie równouprawnienia kobiet w życiu publicznym.Uważam, że jest to dobre. Natomiast niepokoi mnie jedna rzecz: kobiety chętnie przyjęły pełnię praw, lecz z obowiązkami nie jest już tak kolorowo. Nie wszyscy chyba rozumieją, że w procesie edukacji szkolnej opieramy się ciągle na wzorcach średniowiecznych, w których kobieta była tak naprawdę "towarem", małżeństwa zawierane były bynajmniej nie z pobudek miłosnych, a racjonalnych. Zdobycie "dobrej kobiety" wiązało się z lepszym komfortem życia dla mężczyzny. Stąd czynili oni niejednokrotnie wzniosłe działania by taką kobietę zdobyć. I dziś, w XXI wieku, wiele kobiet nadal oczekuje tego samego...Oczekiwanie od kobiet dbania o dom, sprzątania, gotowania, prania, wychowywania potomstwa jest dziś traktowane seksistowsko i obraża kobiety. Natomiast oczekiwania wobec mężczyzn są wciąż takie same jak 100, 200 czy 1000 lat temu. Bo mężczyzna ma być "męski" a kobieta... no cóż, ładnie pachnieć i wyglądać. I tak właśnie zrodziło nam się pokolenie próżnych księżniczek XXI wieku, o które większość mężczyzn wcale nie ma zamiaru zabiegać. Stąd mój apel do kobiet: bądźcie świadome. Po prostu. Świadome tego, że wraz z nabyciem równi praw, czekają na Was również obowiązki. Więc następnym razem zamiast czekać, aż to on zagada, zadzwoni, napisze, zaprosi do kina, Ty również wykaż się inicjatywą. Dzisiejsze relacje opierają się na PARTNERSTWIE. Nie ma już rycerzy na białych koniach, nie ma honorowych samobójstw po odtrąceniu zalotów. Tyle ile oczekujesz, tyle musisz sama od siebie dać.
Europa, 2016 rok, ale patrząc na stan szpitala i podejście kadry,to początkowe lata 90 – Niby chcą pomóc, ale chyba nie są zadowoleni, że wnocy przerywam im drzemki, bo chce mleka dla córki 10 lat płacenia składek, zawsze dentysta, dermatolog czyortopeda prywatnie, nawet morfologią krwi robiłem wprywatnej placówce. Niebawem będę zasłużonymhonorowym dawcą krwi. I co? I gówno. Człowiek trafia zcórką do szpitala(wcześniak, zapalenie płuc) i napotykaprzed sobą ścianę. Wszystko trzeba mieć swoje. Papiertoaletowy, mydło, czajnik. Cieszę się, że łóżko dostałem, bokoleżanka z dzieciakiem na oddziale hematologii dostałapusty pokój i na szybko materac kupowała. Pampersyprzynieś, kremy przynieś, płyn do mycia dziecka przynieś...Kadra traktująca z góry, Pan się nie zna, lekarze rentgen woczach, o wszystko trzeba się prosić lub stanowczo żądać.Dziecko głodne, ale karmienie przewidziane na innągodzinę. Znowu trzeba się przebić przez ścianę, żeby dostać90ml mleka. I tak co 2-2,5h. Spałem chyba w piątek. Żebysię dostać do szpitala to oczywiście droga przez ściany.Pierwszy lekarz zero zainteresowania, kaszel i duszności?Panie... pewnie kolka. 5h później młoda leży w inkubatorze.Jak stąd wyjdę to na kobietę skargę napiszę do samegoministra zdrowia. Drugi lekarz nic nie podejrzewał, aleproblemy z oddychaniem = zagrożenie życia i mamydzwonić po pogotowie. Dyspozytor w formie: a nie możeciesami do tego szpitala jechać? Tak, kurwa. Z duszącym siędzieckiem pojadę 20km do szpitala, gdzie nawetnie wiem jak trafić.