Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 90 takich demotywatorów

 –

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
W każdym z nas jest taka Dagmara –  Pokrótce na dieciedeficytowej się niezagłodzisz ani się nieograniczasz, musisztylko pilnować limitówkaloriiNp jak chcesz szybkoschudnąć to 1300 kaloriidziennie będzie dobrze,zaraz ci wyślęprzykładowe menu1296/81/50.4/1283257 K128 K457 KNo wygląda spokoRozumiem że tośniadanie. A wyślij mijeszcze przykłady obiadui kolacji pliiisDagmara, to menu nacały dzieńDEMOTYWATORY.PLW każdym z nas jest taka dagmara
Jeden pączek ma 300 kalorii. Szybkie zjedzenie pączka pozwala spalić 10 kalorii. Wniosek jest prosty: Trzeba zjeść szybko 30 pączków, by spalić pączka! –
W przypadku produktów o wysokiej zawartości tłuszczów trans, nasyconych, sodu, cukru lub kalorii obowiązkowe jest teraz posiadanie dużej czarnej ośmiokątnej etykiety ostrzegawczej. –

Oto jak wygląda 100 kalorii na przykładzie popularnych produktów spożywczych (23 obrazki)

 –  Jak spalić 1000 kcal w 30 min ?
 –
Nie bądź głupia i... na zdrowie! –

A tak się kończy zabawa w unikanie konserwantów:

 –  Gdybym chciał sfotografować ironię, to byłaby to pleśń w produkcie reklamowanym jako bez konserwantów.Kupiłem +/- miesiąc temu Ketchup Kotlin 60% mniej kalorii (BTW bardzo spoko produkt, jeśli chodzi wartość odżywczą i smak). Właśnie się kończył, a że ostatnio jestem Zero Waste (a serio to cebula we mnie mocna), to postanowiłem rozciąć opakowanie i wygrzebać resztkę, jak myślałem – jeszcze dobrego, ketchupu. Jednak zamiast pysznego sosu ujrzałem wykwit pleśni.Można powiedzieć – zdarza się, choć nie powinno. Ale moim zdaniem jest to wizulaizacja pewnego problemu. Konkretnie ketchup miał kiedyś dodatek benzoesanu sodu. Jest to środek konserwujący, który m.in. chroni przed pleśniami. Producent z niego zrezygnował – jak sądzę z powodów marketingowych. Dlatego obecnie nie ma w nim benzoesanu, ale jest wielki napis BEZ KONSERWANTÓW. I pleśń…Rożne niemiłe rzeczy można mówić o benzoesanie sodu, ale jest to konserwant bezpieczny dla zdrowia, o ile jest używany zgodnie z przepisami. Dla odmiany mykotoksyny (substancje wydzielane przez pleśnie) są silnie szkodliwe i rakotwórcze nawet w małych dawkach. Są jednymi z bardziej toksycznych substancji, jakie znamy. Sto razy bardziej wolę jeść całe życie benzoesan sodu z żywności (i inne konserwanty) niż raz na jakiś czas zjeść coś z pleśnią. A w przypadku takiego ketchupu nawet mogłem się nie zorientować, gdyby było go trochę więcej, to wyciskałbym go radośnie na kanapki. Co ważne, ketchup jest produktem, którego zazwyczaj nie zyżywa się w tydzień. Przyzwyczajeni jesteśmy, że tak duże opakowanie stoi sobie w lodówce kilka tygodni i zawsze jest pod ręką.Chciałbym, żebyście wyciągnęli z tego dwie rzeczy.Pierwsza – jeśli coś jest zapleśniałe, to jest do wyrzucenia. Nie jest to marnowanie żywności, tylko fundament dbania o zdrowie. Usuwanie spleśniałej części nic nie da, bo pleśń jest już w całym produkcie i może Wam bardzo zaszkodzić.Druga – nie dajcie się omamić hasłom BEZ KONSERWANTÓW. Brak sztucznych konserwantów wydaje się fajną sprawą, ale zamiast nich często mamy naturalne mykotosyny i inne świństwa wytwarzane przez drobnoustroje, bytujące na naszej żywności.I na koniec – proszę nie hejtujcie Kotlin. To mogło się zdarzyć w każdym produkcie, zdarzyło się akurat w ich. To niedobrze, że taka firma ulega presji konsumentów i robi produkt „bez konserwantów”, który potem pleśnieje, ale tak działa obecnie rynek i nie oni są temu winni.
Jeden pączek ma 300 kalorii. Szybkie zjedzenie pączka pozwala spalić 10 kalorii. Wniosek jest prosty: Trzeba zjeść szybko 30 pączków, by spalić pączka! –
Byłabym wtedy super modelką –
Przy kobietach trzebauważać na każde słowo –  Całowanie spala 6,4kalorii na minutęChcesz poćwiczyć?Co to ma znaczyć?Mówisz mi że jestemgruba?
Jak stracić 1000 kalorii podczas snu –
Czyli jak stracić 1000 kalorii podczas snu –
Dieta cud – Postanowił na czas Wielkiego Postu całkowicie zrezygnować z jedzenia. Jego jedynym źródłem kalorii będzie… piwo.Wielki Post potrwa w sumie 46 dni. Jako że pości się od poniedziałku do soboty, specjalna dieta obowiązuje trochę krócej - w sumie przez 40 dni.Próbował już w swoim życiu różnych diet. Ma nadzieję, że nowa pozwoli mu zerwać z kompulsywnym jedzeniem. Jak przyznał, jest uzależniony od cukrów i ma złe nawyki żywieniowe. "Mam nadzieję, że po wszystkim, kiedy będę głodny i do zjedzenia będzie wyłącznie coś szkodliwego, to zdecyduję się w ogóle nie jeść""To powodzenia...!"
Wierzę, że święta mają magiczną moc. I że podczas tych kilku dni w roku nie liczą się problemy, ani liczba zjedzonych kalorii. Wierzę, że w te kilka dni powinniśmy być z bliskimi, śmiać się, rozmawiać i być najszczęśliwsi na świecie. Wierzę, że są to dni kiedy każdy z nas jest Świętym Mikołajem, i spełnia marzenia swoich najbliższych –
Nowość! Lody bez cukru, bez jajek, bez laktozy, bez glutenu, wegańskie i bez kalorii –
Przekąska 0 kalorii –
0:14

To by było sprawiedliwe

To by było sprawiedliwe –  Powinien być zwrot kalorii za rzeczy, które zjedliśmy, a które nie smakowały tak jak się tego spodziewaliśmy.