Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 238 takich demotywatorów

Pan Krzysztof chciał tylko kupić roletę. Ale przypadkowo wraz z obsługą klienta stworzył nowy hit internetu. Ta wymiana zdań jest genialna:

 –  Złapcie się czegoś mocno i poświęćcie pięć minut, bo dziś opowiem Wam prawdziwą historię, która rozegrała się korespondencyjnie w wirtualnej przestrzeni ostatnich miesięcy pomiędzy dwójką zupełnie przypadkowych i nieznajomych ludzi - historię o tym, do czego prowadzą sarkazmy, żarciki i śmieszkowanie, i w jaką wymianę można takowymi wciągnąć obcego człowieka, którego się na oczy nie widziało.Otóż kupiłem zajebiście dużą roletę w Internetach.Zajebiście duża roleta nie nadchodziła, więc napisałem do sklepu.‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍AKT I - ZNIECIERPLIWIENIE‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍Dzień dobry,Czy wysłali Państwo towar?Pozdrawiam,Krzysztof Kościelski‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍AKT II - ZASKOCZENIE‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍Dzień dobry! :)Bardzo dziękuję za złożenie zamówienia w naszym sklepie. Przepraszam, że kontaktuję się dopiero teraz, po dość długim już czasie oczekiwania. Chciałabym poinformować, że zanotowano chwilowy brak rolety w wymiarze 200x180cm. Wiem, że ma powrócić do sprzedaży niedługo, trudno mi jednak określić konkretną datę. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepsza wiadomość i bardzo przepraszam za tę niedogodność. Gdy tylko wyklaruje się czas powrotu dostępności tej rolety, na pewno zrealizuję zamówienie.Proszę o informację czy jest Pan w stanie poczekać. :)Pozdrawiam,XYZDział Obsługi Klienta‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍AKT III - RZUCONA RĘKAWICA‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍Dzień dobry,Dziękuję za odpowiedź. Pani odpowiedź w pełni satysfakcjonuje mnie pod względem stylistycznym i gramatycznym, jednakże nadal odczuwam niedosyt merytoryczny. Jestem skłonny poczekać, ażebym jednak nie czekał w nieskończoność, czy może mi Pani wyjaśnić, co mniej-więcej rozumie Pani przez słowa "chwilowy" oraz "niedługo"? Rozumiem też, że moment wyklarowania się "czasu powrotu dostępności tej rolety" nie jest tożsamy z właściwym momentem powrotu dostępności tej rolety. tj. za dwa tygodnie może wyklarować się, iż roleta wróci za kolejne dwa bądź też nie wróci wcale?Olśniony poprawnością Pani polszczyzny i oślepiony wymijającością Pani odpowiedzi, błagam o przewodnictwo po świecie niedostępności rolet.Pozdrawiam,Krzysztof KościelskiNabywca Niedostępnej RoletyPS. Zdecydowanie zasłużyła Pani na podwyżkę.‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍AKT IV - PODNIESIONA RĘKAWICA‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍Drogi Nabywco Już-Wkrótce-Dostępnej Rolety,Z radością w sercu powracam, wieści niosąc wspaniałe: wędrówka po Świecie Rolet Niedostępnych ku końcowi się chyli!Roleta biała, wspaniała, motylami upstrzona dostępność swą już jutro wykaże, w scenariuszu najciemniejszym - w dzień następny, którym to jest środa. Jak wspomniałam, zrobię co należy, by wysyłkę rolety (po powrocie tejże do sprzedaży) wartko zlecić.Rada jestem, iż wyrozumiałości w klientach naszych drzemie. :DDziękuję i pozdrawiam,Dział Obsługi Klienta‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍AKT V - NADEJŚCIE ROLETY‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍O Pani z Działu Lirycznej Obsługi Klienta,W rękach mych w końcu roleta - nietknięta,Zwinięta, niewymięta, fabrycznie zamknięta,Cenowo przystępna, długo niedostępna,Ozdobna w motyle, z mechanizmem srebrnym,W kolorze liliji - jednak transparentnym.Czekałem jej długo i wreszcie nadeszła;Przyniosła mi szczęście, lecz Tyś była pierwsza!O Pani z Działu Lirycznej Obsługi Klienta,Światła i pojętna w okiennych osprzętach!Jużci tu obmyślam nabyć jaką plisę;Przeglądam zasłony, gotowe karnisze,Oby tylko nie było towaru na stanie- żywo wówczas poślę jakie zapytanieI odpowie na nie - gdy szczęście dopisze -Ta Pani, co mą czujność słowem ukołysze,Frazami swemi łamiąc bezroletną ciszęI serce me, gdy powie, że niczym roletaNiedostępna! Dalibóg! Cóż to za kobieta!Dziękuję i pozdrawiam,Krzysztof Kościelski‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍*Na wszelką logikę ta historia powinna skończyć się tutaj.Ale się nie skończyła.Mijały tygodnie.Gdy wtem.‍‍‍‍‍*‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍EPILOG‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍Dzień dobry,Panie Krzysztofie, Drogi KliencieW całym tym mego życia zamęciePozostawiłam wiadomość bez odpowiedzi!Tak być nie może!Spróbuję zatem, niech Bóg (lub też innego coś) mi dopomoże,Dorównać kunsztowi (choć trudne do będzie)Pańskiemu, Panie Szanowny i Drogi Kliencie.Wiele, swą drogą, podejść już miałam,Siedziałam, myślałam, treści zmieniałamI nic! Nic uwagi wartego nie skomponowałam. :(Radość niemałą raczył mi Pan sprawić,W tamten poranek wielce rozbawić,Za co dziękuję i jednocześnie też gratulujęTych umiejętności!Nie każdy potrafi języka polskiego trudne zawiłościPoskromić w sposób tak… elokwentny i widowiskowy.Niejednemu nawet nie przyszłoby do głowy,Że tak można. :)Pozdrawiam serdecznie,XYZDział Obsługi Klienta‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍‍‍‍‍‍‍ ‍‍KONIEC
Źródło: www.facebook.com
Pan Marian odrestaurował dla bogatego Niemca klasycznego Jaguara wartego ponad milion zł, a ten nie chce mu zapłacić za wykonane prace – Kilka lat temu, zgłosił się do Pana Mariana bardzo bogaty niemiecki kolekcjoner zabytkowych sportowych aut z prośbą o kompleksowe odrestaurowanie starego Jaguara, którego stan delikatnie mówiąc nie był najlepszy.Po przewiezieniu Jaguara do Polski Pan, Marian zabrał się za kapitalny remont auta. Pracę nad przywrócenie pojazdu do dawnej świetności trwały prawie dwa lata. Wykładając swoje pieniądze, jeżdżąc po całej Polsce i nie tylko w poszukiwaniu brakujących elementów auta, dorabiając w specjalistycznych warsztatach unikatowe części, naprawiając podwozie, nadwozie, układ jezdny, tapicerkę, a finalnie lakierując doprowadził ten zabytkowy wehikuł do stanu niemal idealnego i w tym momencie zaczęły się jego problemy…Kiedy auto było już gotowe, bogaty kolekcjoner zabytkowych aut z Niemiec stwierdza, że tak naprawdę to on zlecił Panu Marianowi tylko lakierowanie Jaguara, a nie jego kompleksowe odrestaurowanie. I oddał sprawę do Sądu, którą wygrał…Podczas rozprawy nie wzięto w ogóle pod uwagę argumentów "złotej rączki". Nie wspominając już nawet o innych naprawach, ale na "chłopski rozum" jak można by lakierować zardzewiałą, dziurawą, niekompletną karoserię auta? Mało tego sąd nakazał oddać Panu Marianowi to zabytkowe auto bogatemu niemieckiemu kolekcjonerowi i przyznał mechanikowi 280zł wynagrodzenia za swoją ciężką pracę trwającą prawie dwa lata.Pan Marian mimo takiego obrotu sprawy nie wydał auta (zostawiając je jako zabezpieczenie), stara się uzyskać na drodze sądowej należne mu wynagrodzenie
Pamiętajcie, nie przychodzi do nas inspekcja sanitarna na święta, tylko dzieciątko Jezus do naszych serc – A czy twoje serce jest gotowe go przyjąć?
Źródło: internet

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j
Dwa małe wilczki wpuszczono do sali pełnej luster – Jeden z nich był radosnym zwierzakiem; skakał i bawił się,a gdziekolwiek się obrócił widział radosne, skaczące wilczki skore do zabawy.Drugi wilczek był zły i nadąsany; pokazywał kły, warczał i jeżył sierść, a gdziekolwiek się obrócił widział najeżone agresywne wilki gotowe do ataku.Świat jest dla nas jak lustro.Cokolwiek nosisz w środku, odbija się w rzeczywistości.Jeżeli uważasz, że wszyscy ludzie są źli, wredni i knują na twoją niekorzyść- zastanów się czy aby nie mówisz o sobie.
Dziewczyny, jesteściegotowe na zimę? –
Śniadanie jest gotowe, mój drogi... –
Nie da się przyśpieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca – Ani sprawić, aby drzewa rosły szybciej, niż rosną. Wszystko dzieje się wtedy, gdy jest na to gotowe
33-letni psychiatra przyszedł na egzamin specjalizacyjny wyposażony w okulary z kamerą oraz sprzęt służący do przesyłania obrazu na odległość – W trakcie egzaminu sfotografował 200 pytań i przesłał je drogą elektroniczną do wspólniczki, która odesłała mu gotowe odpowiedzi. Mężczyzna został zatrzymany
Kiedy otworzysz piekarnik, żeby sprawdzić czy jedzenie jest już gotowe –

Lodów w takiej formie jeszcze nie jadłeś:

 –  Półóż na kromce chleba łyżkę swoich ulubionych lodów Przykryj to kolejna kromką chleba Znajdź kubek z cienkimi brzegami i ostrzoźnie wytnij nim fragment kanapki Utknie on w kubku, ale nie martw się. Delikatnie podważ krawędź chleba i wyjmij go z kubka. Ta da! Teraz zgnieć brzegi, żeby lody nie wypłynęły ze środka. Możesz też włożyć całość na jakiś czas do zamrażarki, albo od razu wrzucić to do gorącego oleju, żeby usmażyło się na jasny brąz. Im lepiej zmrożone lody, tym lepszy będzie efekt końcowy. I gotowe!
 –  Zapamiętaj koszykOpróżnij koszykWartość zamówienia: 581,73 złKoszt przesyłki: gratis!Do zapłaty: 581,73 zł bruttoZamówienie będzie gotowe do wysłaniaw poniedziałekPRZEJDŹ DALEJWystaw dodatkowy paragon ,dla męża"pomniejszony o 50% wartości całego zamówieniaPARAGON „DLA MĘŻA"

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna…

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna… – Byli małżeństwem od 37 latNiestety, po tym czasie mężczyzna wyznał swojej żonie, że zakochał się w młodszej od niej sekretarce i postanowił się rozwieść. Jakby tego było mało, oznajmił, że jego nowa ukochana bardzo chce mieszkać w ich posiadłości. Kobieta nie chciała się na to zgodzić. Zatrudnił jednak lepszych adwokatów i musiała opuścić swoją ukochaną rezydencję. Miała na to 3 dni.Kobieta była już tak zrezygnowana, że nie miała siły walczyćPrzyjęła wszystko ze stoickim spokojem. Postanowiła, że po protu spakuje się i odejdzie. Gdy wróciła do pustej rezydencji, którą tak uwielbiała, jej oczy zaniosły się łzami, ale obiecała sobie, że będzie silna. Zaczęła pakowanie i tak upłynął jej dzień pierwszy.Drugiego dnia, gdy wszystkie jej rzeczy były już spakowane, zatrudniła firmę, która wywiozła je do nowego domu. Choć niczego z jej rzeczy osobistych nie było już w posiadłości, postanowiła, że czas, który jej pozostał w tym pięknym miejscu, wykorzysta do końca.Pojechała więc na zakupyPo powrocie rozpakowała je do lodówki i poszła spać.Trzeciego dnia już od samego rana miała lepszy humorPopływała trochę w swoim ukochanym basenie, poopalała się i dużo myślała. Gdy nadszedł wieczór, zaczęła przygotowywać kolację. Kiedy wszystko było gotowe, zasiadła do stołu – wyborny kawior, wspaniałe krewetki i najlepsze wino, jakie znajdowało się w piwnicy. Wszystko to na ten wyjątkowy wieczór. Były też nastrojowe świece i odprężająca muzyka.Kiedy skończyła jeść, postanowiła po raz ostatni zajrzeć do wszystkich pomieszczeń. Jednak już nie po to, aby wspominać… W każdym z nich chciała zostawić pamiątkę dla byłego już męża i jego nowej dziewczyny. Do karniszy, które się w nich znajdowały, włożyła skorupki z krewetek zamoczone w kawiorze. Ukryła je tak dobrze, że nie było po prostu szans na ich znalezienie… Posprzątała po kolacji i opuściła rezydencję. Mąż i jego sekretarka w końcu mogli wprowadzić się do williPrzez pierwszych kilka dni byli niesamowicie szczęśliwi i prawdopodobnie byliby jeszcze dłużej, gdyby nie te krewetki… Niestety, wszędzie zaczęło niemiłosiernie cuchnąć…Wymieniali dywany, wykładziny, a mimo to w domu wciąż śmierdziało. Sprawdzono nawet cały system wentylacyjny i nic! W końcu mieli już dość i postanowili, że sprzedadzą posiadłość. Myśleli, że nie będzie z tym problemu, a jednak… Cuchnęło tak strasznie, że nawet pośrednicy nieruchomości nie chcieli (mimo wielkiej prowizji) zająć się sprzedażą.Pewnego dnia spotkał swoją byłą żonę. Mimo tego, jak zakończyło się ich małżeństwo, porozmawiali ze sobą całkiem spokojnie. Nie wytrzymał i opowiedział jej o swoich problemach. Ona, ku jego wielkiej radości, stwierdziła, że niesamowicie brakuje jej tego domu… Wtedy mężczyzna postanowił, że zaproponuje jej odsprzedanie go w o wiele niższej cenie.Od razu się zgodziła i kupiła willę za 10% jej rzeczywistej wartości. Wszystkie formalności załatwili tego samego dnia. Już po tygodniu świeżo upieczone małżeństwo spakowało wszystko, co było w domu… Zostały tylko gołe ściany. Pazerna kobieta zabrała ze sobą nawet karnisze… Zemsta jest najlepsza, gdy dobrze się ją obmyśli…
Mamą! To ona potrafi zrobić wieloskładnikowy obiad tak, aby wszystko było gotowe w tym samym momencie –
Czekam na was! –
Wojska Obrony Terytorialnejmamy gotowe od dawna –
Położna zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie po przyjęciu porodu. Pewien szczegół sprawił, że internauci nie mogli powstrzymać się od śmiechu – Carrie Hall z Kentucky w USA pracuje jako położna w Frontier Nursing University. Bardzo kocha swoją pracę, mimo że godziny są różne. Musi być gotowa do pracy, gdy tylko matki są gotowe do parcia – czy ma tego dnia jakieś plany, czy nie.Pewnego dnia była u fryzjera i miała farbowane włosy. Logika podpowiadała jej, aby wybrać salon znajdujący się jedynie 5 minut od szpitala. I dobrze. Fryzjerka była w połowie rozjaśniania odrostów, gdy do Carrie zadzwoniono z wiadomością, że jedna z kobiet zaczęła rodzić.Carrie zrozumiała, że obowiązki wzywają, przeprosiła, chwyciła torbę i tak szybko, jak tylko mogła, pobiegła do szpitala.Dotarła na czas i pomogła matce urodzić zdrowe maleństwo, wspierała też zdenerwowanych rodziców – przez cały czas mając folię we włosach.Poród przebiegł pomyślnie, a Carrie ma teraz piękne zdjęcie do oprawienia. To prawdziwe przypomnienie tego, jak bardzo kocha swoją pracę!

Równoległe parkowanie sprawia ci problem? Skorzystaj z tej prostej instrukcji:

 –  1. Ustaw się równolegle do samochodu obok w odległości ok. 0.5 metra.Pamiętaj, aby tylni zderzak Twojego auta znalazł się dokładnie w tej samejlinii, co zderzak sąsiada. Następnie kręć kierownicą do oporu w prawo.2. Mając tak ustawione koła. cofaj powoli pojazdem do momentu, aż wlusterku zobaczysz tablice rejestracyjne samochodu za Tobą. Będzie tooznaczać, że Twoje auto jest ustawione pod kątem 45 stopni do liniiparkowania.3. Wyprostuj kota i zacznij powoli cofać.4. Zatrzymaj samochód w chwili kiedy jego przód znajdzie się obok tylnegozderzaka auta zaparkowanego przed Tobą.5. Następnie kręć kierownicą w lewo. aż koła będą skręcone do oporu.6. W takim ustawieniu cofaj powoli, aż samochód znajdzie się w pozycjirównoległej do linii parkowania. Gotowe!
Te zdjęcia zrobiono w odstępie 10 minut. Efekt cudownego odchudzania? Nie! – Wystarczy głęboki wdech, wciągnięcie brzucha, szeroki uśmiech, odpowiednia postawa, dobre oświetlenie i... gotowe
W rozgrzanym pod wpływem ciepła słonecznego gruncie jaja przechodzą proces inkubacji. Małe traktory tuż po wykluciu są od razu samodzielne i gotowe do podjęcia wiosennych prac polowych. –

 
Color format