Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 176 takich demotywatorów

A tak wygląda niedźwiedź,który stracił futro –
Sklep zoologiczny, przychodnia weterynaryjna, bar orientalny, futra - po prostu Łódź –
Prawdziwe kobiety noszą futra. Takie futra –  Ja tez noszę bo moje futro nie chodzi po schodach. Dodatkowo futra nalezyregularnie wierzyć. Około 10 km dziennie sNajlepszy motywator ruszania tyłka z kanapyMiłego popołudnia!
 –
Dziewczyna w futrze robi sobie selfie z leżącym niedźwiedziem, trzymając w ręku szampana. Zdjęcia te opublikowano na instagramowym profilu "bogatych dzieciaków Londynu" – Co te gówniarze mają w głowach...

Blogerka adoptowała fenka pustynnego - małego liska i zmusiła go do diety wegańskiej. Oto jak się zaczął zmieniać w tym czasie: Taki lisek żyje w 90 proc. na diecie mięsnej. Fenki żywią się małymi ptakami i gryzoniami, lubią też owady i rośliny. Tragiczne w skutkach efekty wegańskiej diety obrazują zdjęcia zwierzaka, które Sonia Sae publikuje na Instagramie

Taki lisek żyje w 90 proc. na diecie mięsnej. Fenki żywią się małymi ptakami i gryzoniami, lubią też owady i rośliny. Tragiczne w skutkach efekty wegańskiej diety obrazują zdjęcia zwierzaka, które Sonia Sae publikuje na Instagramie – Zwierzę stało się wychudzone, straciło futro, zaczęło mieć konwulsje, zadrapania i zaczerwienienia na nosie i stało się w połowie ślepe. Youtuberka twierdzi jednak, że są to objawy... alergii soniasae followwhat he used to look likeThe secret of the fox. Ancient mysteryMy poor lost haired baby. He was improving during the past month but lost his hair againdue to the same alergy. I think we finally got what it is, but gonna start again with the re-growing hair treatment.Graphic violence to a Hello KittyI introduce you to dr. jekyll aka. Jumanji (you never know how he wakes up)
 –
Razem mogliby mieć wszystko –

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
- Mamo, a wiesz ile to biedne zwierzę musiało się męczyć, żebyś ty nosiła to futro? – - Córeczko, nie wolno tak mówić o tatusiu
Hodowla zwierząt na futro to zło i barbarzyństwo, ale trzymanie świniaka na schabowego już jest spoko i ojebanie go co niedzielę to tradycja –
 –  Spotter: Jakie macie sposoby na pozbycie się kuny w aucie??kostka WC nie działa Z tymi kunami. to prosta sprawa. Niedawno odpalam brykę, patrzę, a pod nogami mam kunę! Już chciałem otworzyć drzwi i z buta ją na zewnątrz, kiedy ta mówi, że dzień dobry, chciała się przedstawić, bo zamieszkuje ten pojazd... Trochę mnie zdziwiło, że kuna gada, ale se myślę, że grzeczna, kulturalna. to poczekam z tym butem. No to jej mówię, że to tak nie bardzo se zamieszkiwać za darmochę. bo pojazd kosztował parę ojro, a ta mi w płacz. że ona ma dzieci za tylnym siedzeniem. że biedna, że gdzie się z tymi dziećmi podzieje i takie tam... No to se myślę - gadająca kuna, w sumie będzie do kogo japę otworzyć w trasie i taki bajer w ogóle... To jej odpowiadam, że wporzo, niech se zamieszkuje, tylko tak -jakieś tematy fizjologiczne na zewnątrz, żeby mi welurów nie brudziła -podstawa. Poza tym zero zniszczeń - paski, tapicera. obicia mają być nie ruszone. bo od razu wyjazd z auta No i żeby mi młode po nadwoziu nie biegały, bo pazurami lakier porysują. Kuna na to, że oczywiście, żadnego brudzenia w pojeździe, niszczenia infrastruktury, a poza tym ona jest honorowa, ma odłożone parę złotych, to mi zapłaci. tylko. żebym jeszcze nie ruszał, bo skitrała gdzieś koło akumulatora, więc skoczy i przyniesie. Szczerze mówiąc tak mnie ta kuna wzruszyła, że mówię - dobra, nie chce żadnych pieniędzy, kupisz jakieś ubrania dzieciom. Zresztą przy akumulatorze jest kwas, to masz tu schowek - jest twój - weź se te pieniążki przynieś tutaj, nikt ci nie ruszy. Trochę się przy tym wygłupiłem, bo kuna na to, że dzieci ubrań nie potrzebują, bo mają swoje futro, a za schowek bardzo dziękuje i chętnie skorzysta. Tak więc wystarczy trochę kultury. a nie zaraz wieszać kostki do kibla.

Myślała, że jej pies jest cały pogryziony. Gdy weterynarz przyjrzał mu się bliżej przeżył szok

Myślała, że jej pies jest cały pogryziony. Gdy weterynarz przyjrzał mu się bliżej przeżył szok – Właścicielka zauważyła, że coś jest nie w porządku z jej psem. Bawił się na podwórku, gdy kobieta przebywała w domu. Gdy zawołała go do środka wyglądał jakby był cały pokryty ugryzieniami po jakichś owadach. Ale szybko dostrzegła, że to coś znacznie gorszego…W rzeczywistości pokryty był dziurami po kulach Kiedy właścicielka zdała sobie sprawę, że pies został postrzelony, zabrała go prosto do weterynarza. Gdy lekarz go zbadał, znalazł mnóstwo małych pocisków, które zostały wystrzelone z wiatrówki.„Jeden był pod powieką, jeden w uchu, jeden na łapie, dosłownie wszędzie były pociski”Było ich tyle, że weterynarz musiał ogolić prawie całe futro, aby je wyjąć.Niewinny pies został postrzelony ponad 70 razy.Pozostaje mieć nadzieję, że osoba odpowiedzialna za ten okrutny czyn, dostanie długi wyrok więzienia i dożywotni zakaz zbliżania się do zwierząt
A ku ku!Niespodzianka! –
Lubisz naturalne futro? – Nie depiluj nóg
Źródło: własne
Nie jestem gruby – Jestem puszysty
Zajebisty ze mnie rudzielec! –
Proszę, powiedz, że na urodziny dostanę futerko –
Kobiety się nie zmieniają –
Kiedy znudził ci się kołnierz z lisa –