Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 88 takich demotywatorów

Nasze modelki zaprezentują teraz najnowszą, zimową kolekcję –
0:10
 –
0:35
Wersja zimowa. Mobilna –
Źródło: internety
Jest 9 rano –
Kiedy już wiosna, a ty wciąż masz zimową sylwetkę sprzed 3 lat –
Zimowa wersja tej latarni morskiej jest po prostu zjawiskowa –
Angry Birds edycja zimowa –
 –
14 grudnia 1981, Warszawa, drugi dzień stanu wojennego. Kilka dni wcześniej Chris Niedenthal, fotoreporter amerykańskiego Newsweeka w Polsce, zgłosił pracodawcy chęć krótkiego urlopowego wyjazdu do Berlina Zachodniego, na przedświąteczne zakupy – Błyskawicznie otrzymał jednak teleksem z Nowego Jorku odpowiedź "Nie wyjeżdżaj teraz z Polski, zostań w Warszawie". Wybuch wojny polsko-jaruzelskiej zaskakuje go w środku nocy, podczas imprezy u przyjaciół. Pomimo strachu, żegna się z żoną i z termosem gorącej herbaty oraz aparatem schowanym pod zimową kurtką, wyrusza pod zdemolowaną przez ZOMO siedzibę Solidarności na Mokotowskiej. Następnego dnia, podczas przejazdu samochodem przez miasto, nagle zauważa wojskowego SKOT-a zaparkowanego przed Kinem Moskwa, na którym wciąż wisi reklama filmu Francisa Forda Coppoli "Czas Apokalipsy". "Nie może być lepiej" - mruczy Niedenthal, wdrapując się po schodach klatki schodowej pobliskiego bloku. Po chwili, cały spocony ze stresu, zbiega w dół, wiedząc, że ma upragnione zdjęcie
 –  Fundacja Kotkowo 3 godz. • Myślę, że czas przypomnieć akcję "puknij w auto" w_w I nie chodzi o to, że dostaniemy dotację od lakierni samochodowych jak to napiszę (choć miło by było ;) Robi się coraz zimniej, koty łaskawszym okiem patrzą na ... nasze auta. Dotąd wyjące potwory - teraz stają się źródłem ciepła. Grzeją się na maskach, włażą na nadkola, w okolice silnika. Jeśli zasną zbyt mocno mogą się nie obudzić - zginą na drodze lub w silniku Tak więc kochani kierowcy - zanim uruchomicie - puknijcie swoje auto ;) Ze 3 razy w maskę, drobne kopnięcie w oponę. Po kilku dniach będziecie mieć sporą widownię wśród sąsiadów ale co tam - przynajmniej nie skrzywdzicie żadnego zwierza... W ciągu kilku dni mieliśmy już kilku małych i dużych "mechaników" -czujność kierowców ocaliła kilku, nie wszystkim się jednak udało :(
Zimowa sztuka –
0:14
Piękna zimowa sceneria –

Marcin Meller o pożegnaniach:

 –  DŁUGIE POŻEGNANIE       Dawno, dawno temu mój kumpel przeżywał srogi miłosny zawód. Tak się złożyło, że zbliżał się Sylwester, co oczywiście nie poprawiało mu nastroju. Wybraliśmy się więc razem na huczną imprezę do mojej przyjaciółki Pauliny. Było jeszcze grubo przed północą, kiedy przed zajmowaną przeze mnie kanapę zatoczył się ubrany w zimową kurtkę rozczarowany kochanek, mający już ewidentnie mocno w czubie  i z emfazą godną rzymskiego senatora ogłosił wszem i wobec:  - Marcin mój przyjacielu! Przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie!  - Kto cię wyrzuca? – zapytałem zdziwiony, bo mimo, że kumpel był zadziorem,  nie zauważyłem żadnej bijatyki.  - Paulina mnie wyrzuca mój przyjacielu, tak, gospodyni mnie wyrzuca! – potrząsnął dramatycznie głową.  - Ale za co?  - Za prawdę! Za to, że prawdę jej powiedziałem! – przyjaciel był coraz bardziej wzburzony.  - A jaką to prawdę jej powiedziałeś?  - Najprawdziwszą! Że wszystkie kobiety to kurwy mój przyjacielu! – wykrzyczał dramatycznie i w tym momencie zarejestrował siedzącą obok mnie dziewczynę. Natychmiast ukłonił się szarmancko i dodał – Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu!  - po czym ruszył chwiejnie w stronę drzwi wejściowych.  Wybiła północ, składaliśmy sobie tłumnie życzenia, kiedy nagle ktoś mnie  walnął w plecy z siłą Obelixa, że mało płuc nie wyplułem i zanim się obróciłem, usłyszałem znajomy głos i frazę:- Marcin mój przyjacielu, przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie! – kolega ewidentnie od blisko dwóch godzin krążył po imprezie, cały czas w kurtce, żegnając się z każdym i głosząc swą krzywdę męczennika za prawdę, przy czym zapomniał, że jak w „Dniu świstaka” już odbyliśmy tę rozmowę. Było to w sumie niesamowite, bo powtórzył słowo w słowo swoją diagnozę relacji męsko-damskich i dokładnie w tym samym momencie zauważył  stojącą obok mnie koleżankę, tyle że teraz miast się skłonić  podniósł  otwarte dłonie w przepraszającym geście i rzekł:  - Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu! – I ruszył w stronę drzwi wejściowych.   Poszedłem poprosić gospodynię o amnestię, impreza była piękna, irytacja nieco jej przeszła, chociaż wielce się zdziwiła, że delikwent nadal szaleje na kwadracie. Powiedziała, żeby kumpel przeprosił, a przynajmniej się zamknął, to nie będzie musiał wychodzić. Popędziłem przekazać mu dobre wieści zanim faktycznie wyjdzie nawalony na mróz, co mi się udało. Może Was zaskoczę, ale o ile wcześniej cierpiał, tak teraz się naprawdę potężnie wkurwił. Wygłosił płomienną mowę, w której jasno wyłożył, że nie ma za co przepraszać, bo to jego krzywdzą za głoszenie prawdy, milczeć również nie będzie, bowiem prawda i honor milsze są mu niż jakieś sylwestry, za prawdę i honor życie dać warto, wiedział o tym Skrzetuski, wiedział Leonidas, wiedzieli samuraje, więc tym bardziej warto wylecieć z imprezy, na której hołduje się hipokryzji, zakłamaniu i dulszczyźnie o obrażaniu przyjaciół nie wspominając. I zaczął żegnać się ze mną po raz trzeci.  Może Was zaskoczę, może na  Waszych twarzach odmalują się szok i niedowierzenie, może stracicie wiarę w boski porządek rzeczy, ale kiedy miksowałem się z sylwka po trzeciej nad ranem, kumpel nadal się żegnał. Potem się dowiedziałem, że zamykał imprezę dopijając z gospodynią resztki.  A dlaczego wspominam tę historię z zamierzchłej przeszłości? Bo pierwsza mi przyszła do głowy, kiedy zacząłem myśleć o pożegnaniu. Mimo, że łza się w oku kręci, smuteczek duszę przepełnia o miejsce walcząc z nostalgią, to pierwsze kurde co mi do miłującego wszelkie absurdy i surrealizmy łba przychodzi, to błazeńska akcja z imprezy.  Bo ja się żegnam kochani. To mój ostatni felieton w „Newsweeku” i sam nie wierzę w to co piszę. Bo to wiele pięknych lat było, wielkich wzruszeń i epickich gównoburz, za co z całego serca dziękuję Tomkowi Lisowi. Nie tylko za gościnę na łamach „Newsweeka” a wcześniej „Wprost”, ale przede wszystkim za to, że do pisania felietonów mnie namówił, a nawet zmusił. I okazało się, że polubiliśmy się z tym specyficznym gatunkiem twórczości.   I teraz w blisko pięćsetny piątek odkąd zacząłem pisać Wasze ulubione felki, powtórzę za klasykiem: „Dzień dobry. A na wypadek gdybyśmy się już potem nie widzieli – także dobry wieczór i dobranoc.”                                     The EndPS. Moje odejście z „Newsweeka” wynika z tego, że 16 listopada obejmę funkcję redaktora naczelnego Wirtualnej Polski.

Cyprien Verseux jest glacjologiem i astrobiologiem, który obecnie pracuje na najbardziej oddalonej od wszelkiej cywilizacji stacji badawczej, Concordia Station na Antarktydzie. Nawet Międzynarodową Stację Kosmiczną, która znajduje się 400 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, dzieli mniejszy dystans do najbliższych zabudowań niż ten oblodzony kompleks kilku budynków pośrodku lodowej pustyni

 –  Gdy Cyprien nie przeprowadza swoich badań na terenie stacji, prowadzi bloga, gdzie pokazuje całemu światu jak hardkorowo jest żyć i pracować w tak ekstremalnych warunkach atmosferycznych. Pewnego pięknego dnia Cyprien wyszedł na zewnątrz budynku i spróbował przyrządzić posiłek. Temperatura spadła wówczas aż do -70 stopni Celsjusza. To oczywiście tylko taka zabawa, ale zdjęcia, na których przedmioty i pożywienie zdają się przeczyć prawom grawitacji, obrazują idealnie powagę sytuacji. e ■ • • im ■ O jajkach sadzonych można w ogóle pomarzyć, gdyż nie ma nawet opcji, żeby zdążyć wbić jajka na patelnię zanim zamarzną! Cóż, ewidentnie lunch na dachu to nie był najlepszy pomysł... "To najzimniejsza część kuli ziemskiej, gdzie zimową nocą temperatury mogą spaść nawet do -80°C" - relacjonuje Cyprien. "W sierpniu zobaczyliśmy słońce po raz pierwszy od trzech miesięcy. Powietrze tu jest strasznie suche i ma mniejszą zawartość tlenu". "Kiedy skończyło nam się świeże jedzenie (na stacji badawczej Concordia możliwe są dostawy jedzenia tylko między listopadem a lutym), zaczęliśmy wcinać mrożonki. Nutella -nawet głupiej bułki z kremem czekoladowym nie można zjeść na zewnątrz...". "Pomimo mocno niesprzyjającego klimatu, Concordia jest miejscem marzenia wielu naukowców, np. astronomów, czy też nawet i psychologów, badających wpływ długotrwałego przebywania człowieka w tak skrajnych warunkach na jego zdrowie psychiczne". "Często prowadzone są badania nad zachowaniem się i adaptacją ludzkiego organizmu, ponieważ warunki zbliżone są do przyszłych warunków, w których mogą przebywać astronauci na Księżycu czy na Marsie".
To taka zimowa wersja karnego ku***a za złe parkowanie –
0:30
Zimowa opalenizna –
Ikea, aby nie używać określenia"Boże Narodzenie", w reklamienazywa je "zimową imprezą" – Droga Ikeo, skoro rażą Was chrześcijańskie święta, to może po prostu nie wykorzystujcie ich do sprzedawania swoich produktów "Zimowa impreza" zamiastBożego Narodzenia w Ikei.Choinka nazywa się teraz"rośliną sztuczną"06.11.2019, 13:43 BiznesStartProdukty Donicaki i rodlinyRodliny i owiatySatucane rosiny i kwiatyVINTERFEST Rodlina stucznaNowoiVINTERFESTRoślina sztuczna, do wewnątrz/na zewnątrzChoinka, 220 cm149,ilosćKup terazDodaj do listy zakupówMožliwa dostawa do domuSprawdt dosteonosk w.swoim sklepie IKEADostawa z wniesieniem od 49-Zamów i odbierz 29Montaz mebli od 10% wartościzamówienia365 dni na zwrotTakże w Polsce produkty świąteczne w Ikei zmieniły nazwę: choinkajest "rośliną sztuczną do wewnątrz"E
Jesienno-zimowa komnata rozkoszy –
 –  Pralka jest w stanie idealnym. Jest praktycznie nowa. A co do pojemnosci to napisze jutro :) Niestety nie znalazłam informacji dotyczacych pojemnosci litrowej. Za to pojemność jej, mierzona wsadami to: 1.5kg suchego, 3-4mokrego. Wymiary to: głębokość: 40, szerokosc: 40, wysokość: 73cm. A mozna w niej nawet prac kurtki zimowe. Można A miala by pani moze jakas kurtke zimowa po corce taka do oddania co jest za mala juz
Latarnia morska w Michiganprzed i po zimowej burzy –