Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 126 takich demotywatorów

Miał zaledwie 4 lata, kiedy został porwany. Jego filmik stał się viralemi udało mu się połączyć z biologiczną matką –
Marcin zaczął przynosić jedzenie do jej wioski i bardzo zaprzyjaźnił się z panią Niną –
Nie używał nowoczesnego piekarnika tylko gotował jedzenie na otwartym ogniu, aby nakarmić sieroty – Zanim odszedł, zyskał miliony obserwatorówi samodzielnie nakarmił tysiące dzieci
Kropla, która drąży skałę. Opowieść o tym jak wola jednego człowieka może zmienić świat – W pewnej wiosce istniała sobie Rada Starszych, która decydowała o wszystkim. Gdy Rada Starszych wynikiem 27:0 przegłosowała zakaz gry w piłkę, młody chłopiec imieniem Kuba przysiągł sobie, że dożyje wystarczająco długo aby wstąpić w szeregi Rady i zmieni świat. Od tej pory Kuba zdrowo się odżywiał, regularnie ćwiczył i prowadził zdrowy tryb życia. Każdego dnia wychodził wcześnie biegać aby utrzymywać zdrowie w jak najlepszej postaci. Aż w końcu Kuba spełnił swoje marzenie i dożył 80 lat dostępując zaszczytu wstąpienia do Rady Starszych. Tuż po tym jak dołączył doprowadził do zażartej debaty i powtórzenia głosowania, które skończyło się wynikiem 26:1 za zakazem gry w piłkę. Dziadek Kuba umarł w nędzy będąc wyśmiewanym. Miał jednak 3 wnuków, którzy widząc jego heroiczną walkę postanowili również poprzysiąc, że pewnego dnia zmienią świat. Postać Kuby zainspirowała również 3 innych chłopców z wioski, którzy również postanowili przeciwstawić się systemowi. Chłopcy zaczęli zdrowo się odżywiać, regularnie uprawiać sport i być w dobrej kondycji fizycznej. Minęło ponad 70 lat. Spośród szóstki tylko czwórka z nich dożyła 80 lat i dostąpiła zaszczytu miejsc w Radzie Starszych. Tuż po tym jak dołączyli odbyło się głosowanie. Cała czwórka zgodnie zagłosowała za zakazem gry w piłkę bo miała już w dupie co robi młodzież i chciała tylko przeżyć starość w spokoju.
Ten gość nie zapomina o swoich korzeniach –
Dziś musimy te kobiety zrehabilitować. Poczęte dzieci z przygodnymi wędrowcami, powiększały bowiem pulę genową populacji wioski i minimalizowały szanse na wystąpienie wad genetycznych – Przez wieki bowiem lud nie mógł opuszczać swojej wsi, bo pan obawiał się utraty potencjału ludnościowego - odejścia rodziny do innej wioski. A nawet kiedy upadł feudalizm - dopiero od czasu wynalezienia roweru, krzyżowano się z dalszymi populacjami
Gdyby tego było mało, oprócz wioski o wdzięcznej nazwie „Pussy” we Francji znajdują się jeszcze takie nazwy wiosek jak: Orgy, Condom, Anus czy Bitche –

Jak działa polska gospodarka dzisiaj:

 –  W wiosce smerfów mieszkało ich  - wiadomo - setka. Każdy smerf miał inne umiejętności, które codziennie mógł sprzedać za jedną monetę, za którą mógł następnie kupić u innego smerfa to co mu akurat było potrzebne. Np. Łasuch każdego dnia produkował jedno ciastko i sprzedawał je za jedną monetę. Wszystkim oczywiście zarządzał Papa Smerf – on też będąc szefem wioski jako jedyny miał prawo wydawać nowe monety dla wioskowej społeczności, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Na początku zupełnie wystarczało 100 monet – po jednej dla każdego Smerfa. Pewnego dnia Smerf Malarz zaczął malować dwa obrazy dziennie zamiast jednego – pomyślał, że mógłbym zarabiać dwie monety. W jego ślady poszły jeszcze dwa inne Smerfy. Papa Smerf wyprodukował więc dodatkowe 3 monety i kupił za nie usługi u pracowitych smerfów. Dzięki tej operacji w obrocie były już 103 monety a trzech smerfów pracowało więcej i zarabiało 2 razy więcej od pozostałych – po dwie monety dziennie. Inne smerfy też zapragnęły dobrobytu i zaczęły mocniej pracować aby zarabiać więcej monet. Papa Smerf stopniowo produkował nowe monety. Nie minął więcej niż rok i w obrocie było już 150 monet i odpowiednio tyle samo produktów i usług wytwarzanych przez społeczność. Wzbudziło to jednak niepokoje i niezadowolenie. Przykładowo taki Smerf Poeta występował 3 razy dziennie i zarabiał 3 monety, nie wspominając o Pracusiu, który prawie nie sypiał ale zarabiał aż 5 monet. Nadal jednak aż 60 smerfów zarabiało tylko 1 monetę. Bardzo drażniło to szczególnie Smerfa Ciamajdę, który niewiele potrafił zrobić dobrze i nadal sprzedawał swoje usługi za 1 monetę. Wraz z Smerfem Marudą i Lalusiem postanowili bardziej sprawiedliwie podzielić monety. Ogłosili, że jeśli Smerf Ciamajda zostanie wybrany na nowego szefa wioski, to natychmiast da po dodatkowej monecie każdemu smerfowi, który dziś zarabia tylko jedną. Smerfy – reformatorzy zwołali zebranie całej społeczności i ogłosili swój program. Spodobał się on oczywiście 60 smerfom zarabiających po jednej monecie – byli oni chętni na głosowania na nowego szefa. Szefem wioski został Ciamajda a Papę Smerfa odsunięto od rządzenia jako niezdolnego do zapewnienia dobrobytu mieszkańcom. Nowy szef Ciamajda rozdał więc dodatkowe 60 monet – mieliśmy ich zatem w wiosce już 210. Niestety nadal produkowano łącznie towary i usługi warte jeszcze wczoraj tylko 150 monet. Nowo wzbogacona grupa smerfów posiadająca już do dyspozycji 2 monety ustawiła się w kolejkach na zakupy. Pracuś szybko zorientował się, że nie da rady świadczyć więcej niż 5 usług dziennie a w kolejce stało 10 Smerfów. Co więc zrobił? Ogłosił, że od dziś każda jego usług kosztuje 2 monety zamiast jednej. Smerfy z kolejki trochę ponarzekały na drożyznę, ale koniec końców pierwszych pięciu szczęśliwców z kolejki zapłaciło tyle ile oczekiwał Pracuś. Ten zakończył dzień z 10 monetami, nie miał zatem problemu aby zacząć płacić na ciastka Łasucha też 2 monety, bo te oczywiście też zdrożały.Zwykłe smerfy zaczęły się orientować, że wszystko kosztuje coraz więcej, przyszły więc ze skargą do Ciamajdy. Ten jednak uspokajał ich - to wszystko wina Gargamelflacji a nie jego decyzji o rozdaniu 60 monet. W końcu Papa smerf też rozdał 50 monet przez poprzedni rok i nic się nie działo. Ogłosił też, że Smerfy powinny się cieszyć bo zarabiają teraz 2 monety a nie jak za czasów Papy tylko jedną. Kazał nadawać o tym materiał promocyjny codziennie przez wioskowy radiowęzeł. Dodał też, że chętnie rozda kolejne 100 monet  i teraz to już na pewno Smerfy będzie na wszystko stać. Smerfy odeszły szczęśliwe do domu, już myśląc jak to będzie wspaniale zarabiać 3 monety. Pracuś natomiast już drukował nowy cennik za swoje usługi.

Wzruszająca historia opowiedziana przez Ewę Minge, która uczy tego co niby wiemy od zawsze - żeby nie oceniać zbyt pochopnie

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Wzruszająca historia opowiedziana przez Ewę Minge, która uczy tego co niby wiemy od zawsze - żeby nie oceniać zbyt pochopnie – "Wracając wczoraj z miasta X do miasta Z zatrzymałam się na dużej stacji benzynowej. Pod stacją siedziała kobieta. Dosłownie siedziała na ziemi. Była zapuchnięta i fioletowa. Podeszłam i zapytałam:- Co się dzieje ?Raptem za plecami wyrósł mi pracownik stacji:-To pijaczka! Siedziała u nas na stacji i wyrzuciliśmy ją, żeby porządnych ludzi nie straszyła.Kobieta się rozpłakała.Podniosłam ją z ziemi. Rzeczywiście czuć było alkohol, ale nie była specjalnie mocno pijana. Wprowadziłam ją na stacje, posadziłam przy stoliku, zamówiłam gorące jedzenie i poczekałam, aż skończy, żeby po moim odjeździe nie wywali jej z tej stacji.Na dworze było zero stopni. Kobieta szlochając jadła, a łzy kapały jej do talerza. Przyniosłam paczkę chusteczek, poszłam za nie zapłacić. Obsługa stacji patrzyła na mnie ze strachem i szokiem.Ja należałam, w ich mniemaniu, do tych porządnych, więc byłam bezpieczna. Ja sama natomiast miałam ochotę wystawić ich wszystkich na mróz w ramach doświadczenia.Wróciłam do stolika i zobaczyłam, jak kobieta chowa resztę bułki do serwetki - to dla psa - cicho powiedziała nie patrząc mi w oczy. Głodny lata po wsi.- To Pani pies? - spytałam- Nie sąsiada, ale skurwiel go nie karmi - usłyszałam.- Skąd Pani się tu wzięła na tej stacji ??? - zapytałam.- Przyszłam z wioski, święto jest, sklep we wsi nieczynny, miałam 20 zł. Chciałam kupić flaszkę, żeby zapić śmierć Bartka. Zaglądam do kieszeni, a tu zgubiłam pieniądze po drodze - tłumaczyła cicho.- Podwieźć Panią do domu? - spytałam- Wybrudzę Pani auto, śmierdzę - odpowiedziała, ale przyjęła moją propozycję.Zabrałam Ją do auta i po drodze opowiedziała mi o swoim dramacie. Trzy lata temu straciła dziecko w wypadku i męża.Mieli kawałek ziemi, mieli kurnik i to spory. Kurnik jest, kur nie ma, w domu nawet czysto. Na ścianie zdjęcie męża z synkiem na ciągniku. Synek miał 7 lat. Ona wtedy była w 5-tym miesiąc z drugim w ciąży, jak wydarzył sie wypadek. Poroniła na skutek obrażeń, ale przeżyła.- I po co, ja się pytam Bóg mnie wtedy oszczędził - zapytała mnie z ogromnym żalem w głosie.- Dla nich - pokazałam zdjęcie męża i syna.Wyjęłam trochę pieniędzy i położyłam na stole.- Mogę kupić flaszkę - zapytała szczerze.- A możesz spróbować nie? - padło zapytanie-........Pani jest ta Minge ? - spytała naraz- Pytam czy możesz spróbować nie kupić tej flaszki? - nie dawałam za wygraną.- Wiesz, że kupię - odpowiedziała bez cienia zastanowienia.- Wiem - powiedziałam.Wyszłam z jej pustego przeraźliwie domu i już wsiadałam do samochodu, kiedy usłyszałam za plecami:- Spróbuję nie - powiedziała Kobieta.Bo to cały czas była Kobieta.Dzisiaj rano poszłam do samochodu i zobaczyłam na siedzeniu, na którym siedziała stary, srebrny, zniszczony medalik z wizerunkiem św. Rity.Dlaczego to opowiadam?Zanim ocenisz, wyśmiejesz, wyrzucisz człowieka, który odstaje od twoich standardów, zaśmieca twój świat, zastanów się czy jego miejsce jest na śmietniku, czy zasłużył, żeby dostać karę od ciebie?Czy masz takie prawo oceniać i karać?Nie oceniaj. Pomóż"
Po lewej widzimy plakat propagandowy, z okresu II wojny światowej przedstawiający szczęśwą Ukrainkę z niemieckim żołnierzem, a po prawej zdjęcie z "wyzwolenia" ukraińskiej wioski przez Niemców –
Wypuścili go po 3 dniach, ale najpierw musieli „pobawić się”. Tak wygląda rosyjski świat –
Prawdziwy popis siły zespołowej pokazali mieszkańcy wsi Chiang Mai w północnej Tajlandii – Mężczyźni z wioski kolektywnie pomogli wyciągnąć rozbitego pick-upa, który stoczył się ze stromego wzgórza
przekazał 200 tysięcy złotych na wsparcie SOS Wioski Dziecięce – - Nie uważam, że można cieszyć się urodzinami w tak trudnym czasie, ale serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia. Najlepsze, co dziś mogę zrobić, to pomóc SOS Wioskom Dziecięcym. Połączmy się w pomocy tym, którzy bardzo jej teraz potrzebują.
 –
Wilczyca przyszła żebrać o jedzenie i leśniczy nad nią się zlitował. Dwa miesiące później do wioski przybyły trzy wilki i podziękowały mężczyźnie – W zimowy wieczór leśniczy Stefan usłyszał odgłosy spod płotu i wyszedł na próg stróżówki i ujrzał wychudzoną wilczycę. Pomyślał trochę, ale mimo to przyniósł jej trochę mrożonego mięsa, ponieważ zimą las był niezwykle pusty i zwierzętom bardzo trudno było znaleźć pożywienie.Zachowanie bestii natychmiast wydało się leśnikowi niezwykłe. Drapieżniki żyją na swoim terytorium, polują tam i rzadko wychodzą do ludzi, chyba że z powodu silnego głodu.Wilczyca zaczęła częściej przychodzić po jedzenie, a miejscowi zaczęli nawet besztać leśniczego - nikt nie chciał widzieć leśnego zwierzęcia we wsi. Ale Stefan nie zwracał na nie uwagę i kontynuował karmienie zwierzęcia. On rozumiał, że jeśli wilk jest głodny zimą, staje się on bardziej niebezpieczny dla wioski.Po czasie wizyty wilka ustały. Wszyscy byli szczęśliwi oprócz Stefana - był już przyzwyczajony do widywania gości, a nawet trochę tęsknił.Zaledwie dwa miesiące później leśniczy usłyszał za oknem znajomy ryk. Człowiek pobiegł na podwórko i nagle zobaczył, że wilczyca przyprowadziła ze sobą jeszcze dwóch młodych członków watahy. Zwierzęta w milczeniu spoglądały na Stefana.
Źródło: - Planeta Polska
24-letni Tawy najpierw niósł 67-letniego Wahu 6 godzin przez dżunglę, mijając różne przeszkody, w tym wzgórza i strumienie do bazy lekarskiej. Po szczepieniu musiał zanieść ojca z powrotem do swojej wioski, kolejne 6 godzin –
Sześć martwych, wychudzonych żyraf leżących na wysuszonej ziemi to wymowny obraz zniszczeń, jakie wywołała susza, z którą muszą mierzyć się mieszkańcy Kenii – Według Getty Images zwierzęta próbowały dostać się do pobliskiego zbiornika wodnego, który prawie wysechł, lecz ugrzęzły w błocie, przez co wkrótce zdechły. Zwłoki przeniesiono na obrzeża wioski Eyrib w hrabstwie Wajir, aby zanieczyszczeniu nie dostały się do wody we wspomnianym zbiorniku.Susza grozi jednak nie tylko żyrafom, bowiem zarówno ludzie, jak i zwierzęta walczą o żywność i wodę. Szacuje się, że wskutek suszy przez głód cierpi około 2,1 miliona Kenijczyków. W niektórych częściach Kenii odnotowano ostatnio najmniejsze opady od dziesięcioleci. We wtorek ONZ poinformowało, że 2,9 miliona osób pilnie potrzebuje pomocy humanitarnej."Źródła wody zarówno dla ludzi, jak i zwierząt gospodarskich wyschły, zmuszając rodziny do pokonywania większych odległości i powodując napięcia między społecznościami, co doprowadziło do nasilenia konfliktów" - stwierdziło Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej.Lokalna gazeta The Star poinformowała, że susza zagraża życiu 4000 żyraf. Ibrahim Ali z rezerwatu żyraf Bour-Algi przekazał dziennikarzom, że sytuacja pogorszyła się ze względu na rolnictwo wzdłuż rzek, które zablokował dzikim zwierzętom dostęp do wodopojów
„Najbogatszy” żebrak na świecie – 98-letniego żebraka "Dziadka" Dobriego Dobrewa z wioski Bajłowo znali wszyscy uczęszczający do kościoła św. Aleksandra Newskiego w stolicy Bułgarii - Sofii. Zawsze był ubrany w stare, znoszone ciuchy, na nogach miał antyczne, skórzane buty, które nosił w lecie, i w zimie. Trzymał się na uboczu, kurczowo ściskając w dłoniach metalowe pudełko na drobne...Dziadek Dobri przez lokalną społeczność traktowany był niemalże jak osoba święta i uosobienie dobroci. Większość pieniędzy, które staruszek uzbierał do puszki, przekazywał osobom najbiedniejszym lub na renowację kościelnych zabytków i relikwii. Był jednym z najhojniejszych darczyńców Katedry Newskiej, której w 2010 roku przekazał 20 000 euro. Wszystkie drobne, które dobrzy ludzie wrzucali do jego puszki, przeznaczał na pomoc innym. Odwiedzał często schroniska, rozmawiał z ludźmi. Żył z państwowej emerytury, która wynosiła 100 euro oraz z tego, co mu inni podarowali. Nie lubił rozmawiać o tym, komu pomógł, ile rozdał pieniędzy. Wolał, by jego dobre uczynki pozostały tajemnicą, a on wciąż tym samym, pokornym Dziadkiem Dobrim... 98-letniego żebraka "Dziadka" Dobriego Dobrewa z wioski Bajłowo znali wszyscy uczęszczający do kościoła św. Aleksandra Newskiego w stolicy Bułgarii - Sofii. Zawsze był ubrany w stare, znoszone ciuchy, na nogach miał antyczne, skórzane buty, które nosił w lecie, i w zimie. Trzymał się na uboczu, kurczowo ściskając w dłoniach metalowe pudełko na drobne...Dziadek Dobri przez lokalną społeczność traktowany był niemalże jak osoba święta i uosobienie dobroci. Większość pieniędzy, które staruszek uzbierał do puszki, przekazywał osobom najbiedniejszym lub na renowację kościelnych zabytków i relikwii. Był jednym z najhojniejszych darczyńców Katedry Newskiej, której w 2010 roku przekazał 20 000 euro. Wszystkie drobne, które dobrzy ludzie wrzucali do jego puszki, przeznaczał na pomoc innym. Odwiedzał często schroniska, rozmawiał z ludźmi. Żył z państwowej emerytury, która wynosiła 100 euro oraz z tego, co mu inni podarowali. Nie lubił rozmawiać o tym, komu pomógł, ile rozdał pieniędzy. Wolał, by jego dobre uczynki pozostały tajemnicą, a on wciąż tym samym, pokornym Dziadkiem Dobrim...
Przez piętnaście godzin nieśli ją na noszach przez zalane rzeki- aż była bezpieczna –
Mieszkańcy małej wioski w Grecji postanowili minimalnym kosztem upiększyć swoje miejsce zamieszkania, więc wzięli farby i zaczęli malować kosze na śmieci, które odbierały nieco uroku ich wiosce –