Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 401 takich demotywatorów

 – We wtorek po godz. 16 do PKO Banku Polskiego w Przemyślu weszła młoda kobieta, która następnie przyłożyła nóż do gardła jednej z pracownic i zażądała pieniędzy. Bohaterką w tej sytuacji okazała się 91-letnia klientka, która z laską wkroczyła do akcji. Dopiero po geście staruszki inni uczestnicy zdarzenia nabrali odwagi i ruszyli na napastniczkę. Tą zaś okazała się być 25-letnia obywatelka Ukrainy, która posiada także paszport rosyjski i polski PESEL. Kobieta miała przy sobie leki świadczące o tym, że leczy się psychiatrycznie. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, a zatrzymana trafiła do policyjnego aresztu. Obecnie trwa ustalanie wszystkich okoliczności i na razie policja nie podaje więcej szczegółów zdarzenia
On tymczasem wyjął wizytówkę, włożył mi w zęby i sobie poszedł. Wyjmuję, czytam, a tam: ''Kursy samoobrony, nr...'' –

Traktor Lamborghini, temperówka Mitsubishi albo zestaw narzędzi Coca Cola Te znane marki produkują różne, czasem dziwne rzeczy (17 obrazków)

 –
Ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli życie daje Ci cytryny, zrób z nich lemoniadę" – Jeśli ktoś dostaje od życia cytryny jest szczęściarzem. Lemoniadę można zrobić bardzo łatwo. Wystarczy nóż, dzbanek wody, coś do posłodzenia no i oczywiście cytryny.A co zrobić, jeśli ktoś od życia dostaje tylko niezliczone ilości g***a? I nie ma przy tym dostępu do skomplikowanej linii produkcyjnej, przerabiającej to w nawóz?
Broń palna zawsze wygra z nożem –
0:20
Teraz już sama nie wiem czy bardziej lubię zbierać grzyby czy po prostu spacerować z nożem w ręku –
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
I jak tu wziąć nóżi pokroić? –
"Każdego, kto zna miejsce pobytu lub dane osobowe znajdujących się na załączonych materiałach proszony jest o kontakt z Komendą Miejską Policji we Wrocławiu lub najbliższą jednostką policji pod nr 997" – NIE, TO NIE JEST ŻART. Policja poszukuje tej dwójki, ponieważ dźgnęli nożem pracownika MPK we Wrocławiu. Dobrze, że twarzy nie pokazali, jeszcze ktoś by rozpoznał
Jak mam odpowiedzieć szefowi,który zwolnił mnie mailem, żebywiedział że jestem bardzo zawiedziony, że nie miał odwagi powiedzieć mi tego w twarz (pracujemy zdalnie, ale zawsze komunikowaliśmy się przez wideorozmowy) – Drogi Szefie,Chciałbym poinformować, że ktoś najwyraźniej włamał się na Pana emaila. Haker właśnie mnie zwolnił i bóg wie jakie jeszcze psikusy robi. Oczywiście nie nabrałem się na tę kiepską próbę przedstawienia Pana jako bezjajecznego, tchórzliwego palanta wbijającego swoim pracownikom nóż w plecy. Jestem pewien, że będziemy się z tego śmiać jak sytuacja się wyjaśni.Z poważaniem
 –
0:38
 –
0:32
 –
0:42
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
 –
Wykonany jest z mozaikowej stali damasceńskiej, starożytnego zęba mamuta wełnistego, etiopskiego czarnego opalu i 24-karatowego złota –
No to zróbcie sobie jeszcze z dwójkę dzieci... Aż się nóż w kieszeni otwiera, gdy czyta się takie wpisy. Patologia żyjąca prawdopodobnie tylko z zasiłków, do pracy nie pójdzie, zamiast tego- kolejne dziecko. My to utrzymujemy... szkoda tylko ich dzieci. – Dzieci te mogłyby mieć normalne warunki. Tyle jest normalnych rodzin, które chcą mieć dzieci, a z jakiegoś powodu nie mogą. Problem w tym, że u nas praktycznie nie wolno odebrać dziecka za bycie patologią i złe warunki. Co gorsze- dzieci wychowane w takim środowisku prawdopodobnie będą takie same, jak rodzice. Jedyną słuszną forma pomocy patologii jest antykoncepcja i kursy umożliwiające zdobycie kwalifikacji. No i ewentualnie przymusowe terapie odwykowe. Ale żadnych zasiłków, bo one tylko powodują, że mamy takie spierd**one, roszczeniowe, rozleniwione społeczeństwo, które zamiast pracować, to zazdrości tym, którzy cale życie poświęcili nauce i pracy.
Mistrz uwodzenia –  On: Wiesz, że wywołanie śmiechu ukobiety to drugi najlepszy sposób nazaciągnięcie jej do łóżka?Ona: Tak? A jaki jest pierwszy?On: Wielki nóż.Ona: Haha, jesteś taki zabawny!On: Dobry wybór.Mistrz uwodzenia
Za każdym razem, gdy zobaczę serce i inicjały zakochanych par w drzewie – Wiem, że nie tylko ja chodzęna randki mając w kieszeni nóż
Nie wiedział, że emeryt był byłym bokserem, Marine i instruktorem walki wręcz –

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.