Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 61 takich demotywatorów

poczekalnia
Tarchomin to dzisiaj 30-tysięczna dzielnica, ale jej etymologia niesie inną historię – Nazwa "Tarchomin" pochodzi prawdopodobnie od staropolskiego słowa "tarch", oznaczającego obszar zabagniony lub bagnisty, oraz od słowa "chom" oznaczającego zagrodę lub gospodarstwo. Nazwa ta odnosi się do pierwotnego charakteru terenu, który był podmokły i zamieszkały przez ludność zajmującą się rolnictwem oraz hodowlą zwierząt. Tarchomin był także miejscem odpoczynku wędrowców i zbieraczy grzybów, co może być związane z miejscowymi mokradłami i lasami.
Pilot samolotu próbował wyłączyć silnik w trakcie lotu po spożyciu grzybów halucynogennych, ponieważ myślał, że umarł i poszedł do piekła – W wywiadzie pilot powiedział, że na krótko przed zdarzeniem zjadł „magiczne grzyby” i miał problemy ze snem. Podczas lotu mężczyzna myślał, że nie żyje i znajduje się w piekle, dlatego zdecydował się zatrzymać silniki, próbując „wrócić”.Pilot Alaska Airlines został oskarżony o usiłowanie zabójstwa, w wyniku którego mogło zginąć ponad 80 osób = SKA AIRLINESNBC BAY AREAPilot accused of trying to stop engines midflight after takingmagic mushrooms asked 'Am I dead? Is this hell?'VOICE OF MADDIE WHITEREPORTER, KING 5 SEATTLE56°
Jest to Biblia, Koran i atlas grzybów –  101
Teraz publikują kosze pełne grzybów –
Przyjechałemdo domu i zrobiłem sobie z nich pyszny obiad.Na wszelki wypadek wykąpałemsię, ogoliłem, włożyłem białą koszulęi czarne spodnie. Teraz siedzę i jem... –
Źródło: czeluście internetu
 –  SUZDROWISKOWYSOWA S.A.- OD 1882 -Na terenie "Biaweny" O.U.obowiązuje całkowityZAKAZ SUSZENIAGRZYBÓWw pokojachpod karą grzywny 300 zł.Do obróbki i suszenia grzybówzostało wyznaczone specjalnepomieszczenie z którego możnakorzystać za odpłatnością.Więcj informacji w recepcji.
 –  swoboda zbieranialimityopłata za zbiory
Bo ryby już wytruliśmy –
To Niemiec nie zabroni nam zbierania grzybów –

Ty też całe życie nieprawidłowo jadłeś banana? Pani Irena Kamińska z Projektu Lady daje dużo świetnych rad jak jeść, żeby nie być troglodytą. Przekażcie dalej, uświadommy jak najwięcej ludzi!

 –  Pulp PigOut19 godz.Wczoraj wszystko w co wierzyłem legło w gruzach.Okazało się, że jestem plebsem i troglodytą. Tzn.wiedziałem, że jestem, ale kuźwa nie że aż takim.Wszystko za sprawą Bartek Fetysz, który puścił nastorieskach filmik od Pani Ireny KamińskiejRadomskiej, którą możecie znać z jurorowania wProjekcie Lady. Otóż Pani Irena stwierdziła, że coprawda można zjeść banana za zasadzie ->bierzesz do ręki, zdejmujesz skórkę i wkładaszsobie do otworu gębowego, po czym żujesz, alejedyną okolicznością łagodzącą takie zachowaniejest fakt iż jesteś szympansem, w dodatkuleniwym.●●●Prawdziwy cywilizowany człowiek je banana nożemi widelcem, ale uprzednio musi go położyć natalerzu obiadowym z zestawu Villeroy & BochFrench Garden Fleurence. A zdejmowanie skórkizlecamy profesjonalnemu kamerdynerowi, któryzrobi to jednym chirurgicznym cięciem i w białychrękawiczkach.Gorzej. Wszedłem na profil Pani Ireny i to już wogóle mnie dobiło, bo okazuje się, że każdy ktokiedykolwiek rozbił ugotowane jajko o blat,powinien odsiadywać dożywocie w zakładzie ozaostrzonym rygorze, bez szansy na wcześniejszezwolnienie.Albo, jak pijesz z kieliszka, pod żadnym pozoremnie możesz nikomu patrzeć w oczy, czy tamjeździć wzrokiem po suficie. Nope, musisz patrzećdo środka kieliszka, albo opuszczasz kolejkę iidziesz do więzienia, a jeśli po drodzeprzechodzisz przez pole start, nie przysługuje cipremia.Albo okulary przeciwsłoneczne. Jak z kimś gadasz,zdejmujesz je, wiadomix. Ale czy wiedzieliście, żepodczas tej czynności można popełnić dwieciężkie zbrodnie, z których żaden papuga was niewybroni? Pierwsza to zawieszenie sobie oksów nakołnierzyku tshirtu, co wczoraj ostropropagowałem na mieście. Otóż jest to tak ciężkieprzewinienie, że z automatu idzie się na 20 lat dołagru. Trochę mniej dotkliwa kara przysługuje zaumieszczenie sobie oksów na głowie we włosach,bo za to dostaje się tylko pałką teleskopową w obakolana, ale łagodność tej kary polega na tym, żejuż samym gestem wkładania oksów na głowę,doszczętnie skompromitowaliśmy się w oczachwspółtowarzyszy i do końca życia będziemymusieli nosić ten szejm na barkach.No i na końcu doszedłem do etapu jedzenia lodów.Pani Irena stanowczo hejtuje publiczne lizanielodów w wafelku, bo to jest po prostu poniżejgodności homo sapiens i nie da się czegoś takiegologicznie uzasadnić. Tutaj Pani Irena za wzórwskazuje Francuzów, którzy w życiu by czegoś takniegodnego nie zrobili. Normalnie Francuzi idą doGrycana z talerzykiem i mówią: "Mordeczko, nałóżmi tu dwie kulki, s'il te plaît", po czym kulturalniesiadają przy stole z obrusem i jedzą lody łyżeczką,ale nie byle jaką, tylko z prostokątnymzakończeniem, co by to się legitnie nakładało, ajeśli lody wzbogacone są o owoce, to do łyżeczkidokładamy jeszcze widelec, którym możnasprawnie wkulać malinę na łyżeczkę.I tu się pani Irena myli, bo w kwestii lodów zasadajest prosta. Jedynymi akceptowalnymi lodami dojedzenia są Kaktusy i jemy je przy użyciu nożyka dogrzybów. Konkretnie kroimy od góry małe talarki,które z nożyka wkładamy sobie prosto domordeczki i tu ważne -> nigdy, ale to przenigdypodczas tej czynności nie można złapać kontaktuwzrokowego z innym człowiekiem. Zwłaszcza zmężczyzną. Jeśli mimo naszych starań, cośtakiego by się jednak wydarzyło, bezzwłocznieobracamy się na pięcie i udajemy na najbliższelotnisko, z którego lecimy do Meksyku i zaraz powylądowaniu udajemy do ambasady, gdziewypełniamy wniosek o zmianę nazwiska, po czymzaczynamy wszystko od nowa z czystą kartą. Faktnie opinia, więc proszę nie oszukiwać ludzi!irenakaminskaradomskairenakaminskaradomska Oryginalny dźwiękjak małpa...
Grzybowe trumny to ekologiczna alternatywa dla pochówku – "Hoduje" się je umieszczając grzybnię, korzenie grzybów i włókno konopne w specjalnej formie, która w ciągu tygodnia zamienia się w coś na kształt niepomalowanego sarkofagu. Na zdjęciu widzicie trumny startupu Loop Biotech - ulegają biodegradacji w półtora miesiąca 40
Odkryto substancję tak zabójczą dla grzybów, że otrzymała nazwę na cześć Keanu Reevesa – Jak powszechnie wiadomo, Keanu Reeves to człowiek do rany przyłóż, ale spróbuj tylko wyrządzić jakąkolwiek krzywdę jego psu... Nie ma takiej nory, w której można się schować, by uniknąć gniewu Keanu — i to właśnie zabójcza skuteczność aktora przyszła niemieckim badaczom z instytutu naukowego w Leibniz na myśl po odkryciu nowego rodzaju mikrobów. Keanumycyna to produkt uboczny działania bakterii z rodzaju Pseudomonas. Jest niezwykle skuteczna w walce przeciwko grzybom, które stały się odporne na działanie współczesnych środków grzybobójczych, stosowanych w rolnictwie. Keanumycyna daje nadzieję przemysłowi rolniczemu na ponowne podjęcie skutecznej walki z grzybami atakującymi ich uprawy
 – Natalia Piórecka zamarzyła, by stworzyć materiał który jest w 100 % biodegradowalny. Jako pierwsza opracowała technikę pozwalającą wykorzystywać grzybnię do tworzenia mebli, dzieł sztuki i przedmiotów użytku codziennego. Krzesło, które ma w ręku też jest wyłącznie z grzybni. Wybrała taki mebel, gdyż krzesło musi być niezwykle odporne znosząc duże obciążenia. Wyszła z założenia, że jeśli stworzy krzesło z grzybni, stworzy z niej wszystko. I tak się stało. Piękny ekologiczny projekt, który łączy sztukę, piękno i empatię do planety

Gdy na grzyby wziąłeś za mały koszyk... Galeria ze zbiorem największych znalezionych grzybów w Polsce (9 obrazków)

 –

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
 –
1. Podziwiać złoto i szkarłat lasów2. Zebrać pełne kosze grzybów3. Podpatrywać odlatujące stadaptaków wędrownych4. Pomóc wiewiórkom zebraćorzechy na zimę5. Pogrzebać w niedostępnychjarach wszystkich wrogów –

W miejscach, gdzie kiedyś rosły nieprzebrane lasy, powstaną teraz instalacje pochłaniające CO2. Będzie postępowo, nowocześnie. Bo poziom cywilizacji mierzy się wyłącznie rozwojem technologii

W miejscach, gdzie kiedyś rosły nieprzebrane lasy, powstaną teraz instalacje pochłaniające CO2. Będzie postępowo, nowocześnie. Bo poziom cywilizacji mierzy się wyłącznie rozwojem technologii – * w bieżącym roku, od stycznia las deszczowy Ameryki Południowej zmniejszył się o 3750 km2 Już za dwa lata na naszej planecie pojawi się kolejna instalacja szwajcarskiej firmy Climeworks - Mammoth, która wykorzystując źródła geotermalne będzie wychwytywała z powietrza 36 tysięcy ton CO2 rocznie. Od 2021r. działa już należąca do tej samej firmy Orca, jednak jej możliwości sprowadzają się do 4 tysięcy CO2 rocznie. Międzynarodowa Agencja Energetyczna uważa, że tego typu instalacje są jednym z najważniejszych elementów walki z gazami cieplarnianymi i koniecznym jest budowanie podobnych instalacji, jednak mających możliwości wychwytywania w granicach 1 miliona ton CO2 rocznie. Obecnie instalacja tej klasy budowana jest w Teksasie, lecz jej działanie będzie wymagało innej technologii. Instalacja. Technologia. Szkło, metal, beton, tworzywa sztuczne. Przyszłość świata pełna konstrukcji do wychwytywania CO2... A przecież Matka Natura miliony lat temu dała nam nieprzebrane podówczas "konstrukcje" do pochłaniania milionów CO2 przy wykorzystaniu najlepszego źródła energii - promieni Słońca. Nie tylko pochłaniania, ale przetwarzania go w niebędny dla nas do życia tlen. Puszcze, dżungle, plankton. Potężne, wielkopowierzchniowe "instalacje" wymagające tylko jednego - żeby nikt im nie przeszkadzał. Tylko tyle. Jednak świat potrzebuje drewna, miejsc pod nowe uprawy, pod nowe kopalnie, pod nowe inwestycje. Trwa wielki, światowy wyrąb terenów leśnych. Zostają gołe połacie ziemi, pustkowia. Wraz z ekosystemami bezpowrotnie ginie wiele gatunków roślin, zwierząt, grzybów, być może jedynych na świecie lekarstw na wiele chorób. Tego się nie zastąpi żadną technologią, bo często nawet nie wiadomo, że coś, co bezpowrotnie zginęło w ogóle istniało.
Tymczasem media nie donoszą o tym, że w Szanghaju ludzie są więźniami we własnych domach, a racje żywnościowe, jakie są im dostarczane to jakiś nieśmieszny żart –  Marek Narożniak Na zdjęciu paczka grzybów, trzy ogórki, puszka wieprzowiny, trochę chińskich parówek i makaronu