Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 226 takich demotywatorów

Znajomy kładł płytki w pewnym domu, postanowiłem mu pomóc.W pewnym momencie domownicy krzyczą, aby przerwać pracę, ponieważ muszą w spokoju zobaczyć swój ULUBIONY PROGRAM w TV! – W TV leciało coś takiego jak "Chłopaki do wzięcia".Widziałem to pierwszy raz... Szczęka mi opadła...Cała ta rodzinka miała niesamowity ubaw z programu...To już chyba jest dno telewizji!Większość "bohaterów" tego programu to ludzie, którzy potrzebują POMOCY, a ktoś zrobił sobie z nich ubaw grając na ich emocjach, uczuciach i trzepie na tym kasę z reklam...Gdzie jest jakaś komisja etyki TV, czy inna tego typu organizacja?Samo oglądanie tego to już żenada
Źródło: Program TV
Dno dna osiągnięte –  Dostałem wczoraj smsa od nieznanego numery "żegnaj kochany, musimy się rozstać". Doczekałem się kurwa. Nawet obce baby mnie rzucają
Wyślij tego stworka w kosmos lub na dno najgłębszego oceanu, pozbaw go powietrza, wody i jedzenia przez dziesięciolecia lub poddaj promieniowaniu - i tak nie umrze –
Mistrzowie nagłówków z "Gazety Wrocławskiej" –  Włoska Cipa wyrzucona z Wrocławia. Nie wywiązała się z kontraktuMiasto wyrzuciło kolejną firmę z placu budowy. Po hiszpańskiej Balzoli budującej torowisko na ul. Hubskiej i Pułaskiego, tym razem urzędnicy rozwiązali umowę z włoską Cipa Societa Per Azioni, która miała przełożyć szpecącą od lat most Pomorski rurę ciepłowniczą pod dno Odry. Inwestycja opóźni się co najmniej o kilka miesięcy.
Tyle w temacie –  MORZEMUŁDNOPOZIOM POLSKIEJ POLITYKI
 –  Erzet 	@RadekZKraka 	Nieznane nagranie z warszawskiej 	restauracji 	(MM?) Te pieniądze dla 	tego cybucha w kiecce, to 	pikuśâNajgorsze, że musimy 	do Torunia, zawsze 01 .12 	zapier..., słuchać połajanek tego 	małego Ch..., potem jeb... jakąś 	mowę pochwalną, a na koniec, 	kompletne dno, to te pląsy. 	#PodPaski
No i tyle na temat szczepień... –  Julita Dziubałtow W szepionkahx są metale ciężkie więc współczuję dzieciom które biorą ostatnia dawkę z pojemnika jak wiadomo metal ciężki opada na dno
Przepraszam bardzo,co to do cholery jest? –
0:15
Dno wyschniętego słonego jeziora, długi czas naświetlania i cierpliwa dziewczyna –
Ku przestrodze - "łańcuch życia" w poszukiwaniu 6-letniego dziecka – Ratownicy otrzymali zgłoszenie o sześcioletnim dziecku, które mogło zaginąć podczas kąpieli.Plażowicze utworzyli tzw. łańcuch życia i niemal dosłownie "przeczesali" dno Bałtyku szukając chłopca.Dziecko znalazło się po 2 godzinach, całe i zdrowe, ale za to 4 km od miejsca w którym przebywało.Mnie ciekawi taka rzecz - w jaki sposób dostało się tak daleko??? Czyli co, sam poszedł na spacer?Rodziców obciążałabym mega dużymi kosztami!Nie rozumiem. Cała Polska niedawno żyła tragedią trójki dzieci. I co?Głupota ludzka dorosłych coraz częściej poraża...Co za społeczeństwo!
Polska Policja prosi o nagranie pirata stację TVN. Ta chce za to 470 zł. Dno –

Wielka galeria obrazków, które pokazują brutalną prawdę o tym, jak bardzo nasze społeczeństwo stoczyło się na dno (79 obrazków)

Chyba nie nazwałbym tego "bezstresowym środowiskiem pracy" –
Sądzę, że telewizja osiągnęła już dno –
Niby trwa sezon Oscarowy, dzisiaj zostaną ogłoszone nominacje, a obecnie w multipleksach leci tak żenujące combo trailerowe, że specjalnie przeczekuję reklamy przed salą i wchodzę na sam film – Najpierw "Narzeczony na niby", w którym Piotr Adamczyk udaje transformera i wygląda to dokładnie tak, jak brzmi.Potem "Podatek od miłości", w którym Grzegorz Damięcki staje na balkonie w obleśnych, świecących slipach z pomponem, a Roma Gąsiorowska i Aleksandra Domańska zachwycają się jego - powiedzmy - mocno niefilmową klatą.A na koniec cały na biało wjeżdża Patryk Vega ze swoimi "Kobietami mafii". I tam jest wszystko. Włącznie z raperem Sobotą, któremu kochanka zwierza się, że "z takim brzydkim to się jeszcze nie bzykała".Polskie kino ma się ostatnio naprawdę dobrze, ale zajawki polskich filmów rozrywkowych wywołują u mnie jedynie chęć chowania twarzy w dłoniach

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j
 –
Kolejna gwiazda, która przez sławę stoczyła się na samo dno –
Rozmowa z kurierem też możemieć drugie dno –  czwartek 14 września 2017 Witam jeśli na ma pan coś małego to proszę przerzucić przez bramę. Magda Dużego mam Aha hmm to proszę o sms to przyjadę
Chwila niebiańskiego spokoju –