Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 8 takich demotywatorów

W tweecie oskarżającym Kościół o przyczyny polskich porażek, jest więcej prawdy niż mogłoby się wydawać Przytaczam fakty, bo temat na czasie

Przytaczam fakty, bo temat na czasie –  Juz za czasów Zygmunta Augusta, nuncjuszepapiescy Alojzy Lippomano i Hannibal di Capuapróbowali doprowadzić w Polsce do wybuchu wojnydomowej. Jak? Namawiali oni króla do prześladowańheretyków. A trzeba sobie uświadomić jak wyglądaławtedy sytuacja religjna w kraju. Szlachta litewska i ruskabyła przeważnie prawosławna, znaczna część szlachtypolskiej przeszła na Kalwinizm lub inne wyznania. Wmiastach szerzył się luteranizm, a wśród chłopówanabaptyzm. Szeroko zakrojone prześladowanianiechybnie doprowadziłyby do wojny domowej i osłabiłypaństwo.W 1625 roku, Jan Brożek, profesor Akademii Krakowskiej,mimo że sam był księdzem katolickim, skrytykował szkołyJezuickie w dialogu 'Gratis', za rzekomą bezpłatność oraznadmierny nacisk na gramatykę kosztem wyższych nauk.W 1638 zamknięto cenioną, „ariańską" AkademięRakowską, a później Akademię w Pińczowie w którychkładziono nacisk na nauki ścisłe oraz racjonalnetłumaczenie zjawisk naturalnych. Po wygnaniu Arian,Radziwiłłowie utrzymywali nielegalnie niektórych członkówtego zboru, nie z sympatii, a ze względu na ich umiejętnościw zakresie inżynierii.W roku 1660 na sejmie stanęła sprawa reformypaństwa, w tym wyplenienia liberum veto. Po tragediPotopu była powszechna zgoda posłów na reformę.Zniesienie liberum veto było krokiem najważniejszymjak pokazała przyszłość. Sprzeciwili się tej uchwalebiskup krakowski Trzebicki i prymas WacławLeszczyński wraz z bratem Janem, agenci habsburscy.Sterował nimi poseł habsburski de Lisola.Po raz kolejny Kościół katolicki zabłysnął na sejmie niemy iw 1717 r. Zdetronizowanemu Augustowi II w roku 1709pomogły powrócić na tron Rosja i Kościół. Dążąc dozaprowadzenia rządów absolutnych, Niemiec w roku 1713wprowadził do Polski wojska saskie, które poczynały sobijak w kraju okupowanym. Gdy Sasi zamordowali kilkuszlachciców, wybuchła wojna domowa — szlachtazawiązała konfederację tarnogrodzką przeciw królowi.Konfederaci nie zgodzili się na mediację nuncjuszapapieskiego, pamiętając, kto Niemca posadził na tronie ipopierał nawet po detronizacji. Wobec tego biskupSzaniawski i hetman Pociej wystąpili z propozycjąmediacji... cara Piotra I. Poszło łatwo, bo kanclerzem byłwówczas Jan Szembek, płatny agent Rosji, senatowiprzewodniczył jego brat prymas Krzysztof.Rosja, oczywiście, wprowadziła swoje wojska do Polski, agen. Dołgoruki narzucił porozumienie. Pod rosyjskimibagnetami odbył się sejm, na którym nikogo niedopuszczono do głosu, stąd nazwa: sejm niemy. Głosowaiwcześniej uzgodnione ustawy.Kościół w porozumieniu z Rosją uzyskał, co tylko chciał.Przede wszystkim innowiercom zakazano publicznegoodprawiania nabożeństw ewangelickich i prawosławnychWymusiło to zamykanie kościołów ewangelickich, acerkwie przejmowali unici. Rosja i Niemcy godziły się naszykany względem własnych braci w wierze, gdyż był tozawsze konieczny wymóg Kościoła w zamian za zdradę iosłabienie Polski — utrzymanie silnego katolicyzmu byłopriorytetem, skutkiem zaś — zawsze słabe państwo.Na sejmie biskup Łubieński spowodował ograniczenieliczebności wojska polskiego maksymalnie do 18 tys. wKoronie i 6 tys. na Litwie. Uchwalono jednak tak niskieporcje żołnierskie, że starczało zaledwie dla 12 tys.wojska.Kolejny raz nieocenioną rolę w naszej historii Kościółkatolicki odegrał w roku 1767, pomagając Rosjizmontować konfederację radomską, aby obalićreformy Stanisława Augusta. Dążąc do powstrzymaniareformatorskich poczynań króla, ambasador Repninpostanowił wykorzystać tępotę katolickich fanatyków,kołtunów szlacheckich wychowanych przez jezuitów.Wywołał sprawę równouprawnienia innowierczejszlachty.Gdy cesarzowa Maria Teresa zwróciła się do papieżaKlemensa XIV z wątpliwościami moralnymi co dorozbioru, „Ojciec Święty, któremu Polacy zawsze ślepowierzyli, pospieszył jej odpowiedzieć, w imieniu niebai ziemi, że inwazja i rozbiór były nie tylko właściwepolitycznie, ale i w interesie religii; że w PolsceMoskale mnożą się niebywale; że wprowadzają tampo kryjomu religię schizmatycką; i że dla duchowegodobra Kościoła było konieczne, ażeby dwór wiedeńskirozciągnął swe panowanie możliwie daleko"głównymi sprawcami ratyfikacji traktatówrozbiorowych przez polski sejm byli biskupi:Młodziejowski — jako kanclerz — byłorganizatorem sejmu. Ostrowski przewodniczyłsenatowi i delegacji podpisującej traktatyrozbiorowe, Massalski płomiennymi mowami zarozbiorem zyskał dla Kościoła miano „czwartejpotencji rozbiorowej". Za „zasługi dla Polski"biskupowi Ostrowskiemu papież na prośbę Rosji iAustrii zapłacił złotodajną godnością prymasa Polskii Litwy.Kler aktywnie popierał targowickich zdrajców, bonie mógł się pogodzić z „bezbożnym, jakobińskimdziełem Konstytucji 3 maja", postępowymi hasłamioraz utratą majątków, które Sejm Wielkiprzeznaczył na odbudowę wojska. Intrygowałnuncjusz Saluzzo, który w listach do Rzymuprzedstawiał Kołłątaja i Staszica jako jakobinów.To wróg Polski papież Pius VI pobłogosławiłtargowicę,Wdzięczna targowica przywróciła Kościołowi majątki,cenzurę wydawnictw i zwróciła oświatę.
 –  Joanna@mmagnolia8Jako mama trójki, od Pis dostałamprzez rok 12 tysięcy, od PO zero przez8 lat.O Lubię to!SkomentujA Udostępnij47737 udostępnieńNajtrafniejsze vJan OstrowskiNiech Pani nie stara się o więcejdzieci, bo już nie mam siły na torobić,.. Proszę.D0583 godz. Ha ha Odpowiedzlorootou Wito boreki17 odpownd-
 –  school sucksfW środeDZIĘKUJEDZIĘKUJĘ UCZNIOM za to, że daliście radę zwlekać się bladym świtem przez całyrok szkolny i iść do miejsca, które nie zawsze kojarzy Wam się pozytywne, doktórego musieliście chodzić niepoświęciliście wiele wieczorówi nocy na siedzenie nad książkami nie wiedzącczęsto po co, zamiast spotykać się z przyjaciółmi, pójść do kina czy rozwijać Waszepasje. Že wbijaliście sobie do głowy megabajty wiedzy, której prawdopodobnie nigdynie wykorzystacie i zwykle nie macie pojęcia, po co to robiliście, a jednak robiliścieZe mimo, iż codziennie byliście oceniani w idiotycznej skali 1-6, że oceniano nawetWasze zachowanie, często niesprawiedliwie, nie rzuciliście tej szkoły w choleręmimo, że wymagało to wiele cierpliwości, odwagi, może łez. Za każdą chwilę, gdymieliście ochotę odpalić swojemu nauczycielowi tak wulgarnie, jak tylko było tomożliwe, a jednak nie zrobiliście tego, choć było ciężko. Že mimo żalu do Waszychrodziców nie przestaliście ich kochać i próbowaliście choć troche ich zrozumieć. Žepomimo niezrozumienia, złości, czasem odrzucenia, zakończyliście ten rok. Dla mniejesteście wszyscy SUPERBOHATERAMI!Własnej woli. Za to, że się staraliście, żenaueavcieloDZIĘKUJE NAUCZYCIELOM za to, że pomimo totalnie zrąbanego systemu edukacjichciało się Wam w ogóle pracować, że nie zmieniliście zawodu na łatwiejszy i lepiejpłatny, choć mieliście nie raz taką pokusę. Dziękuję za każdą chwilę, gdy byliście postronie ucznia, broniliście jego praw podczas gdy wielu Waszych kolegów ikoleżanek zachowywało się odwrotnie. Że potrafiliście go wspierać, dawać siłędodawać skrzydeł gdy nie miał siły latać, obdarzać miłością, życzliwością nawetkosztem dobrych relacji z innymi nauczycielami i dyrekcją. Že pamiętaliście, że toWy jesteście w szkole dla ucznia, że jesteście starsi, mądrzejsi i macie wiedzę. Zauśmiech i serce. Že nie napędzaliście wyścigu szczurów, kultu czerwonego paska,wysokiej średniej. Że widząc niesprawiedliwość systemu oceniania, staraliście siępokazywać uczniowi, że uczy się dla siebie. Że nie napierdzielaliście jak głupi wdzienniku uwag każdego dnia, lecz raczej staraliście się pomagać uczniowi radzić zwłasnymi emocjami i hormonami. Že nie zawalaliście go bezsensowną pracądomową. Že widzieliście w uczniu człowieka, a nie ucznia. Že docenialiście, zamiastoceniać, a jeśli już system zmuszał Was do oceniania, to staraliście się oceniaćwysiłek. Že mimo wielu problemów osobistych znajdywaliście czas na pomoc tymmniejszym, którzy zwykle radzą sobie gorzej. Że częściej dawaliście siebie, zamiastbrać, choć często byliście na skraju wyczerpania. Že próbowaliście zrozumieć światucznia tak różny od Waszego. Že byliście po prostu przyjaciółmi. JesteścieSUPERBOHATERAMI!DZIĘKUJĘ RODZICOM za to, że widzieliście w swoim dziecku człowieka, a nieucznia. Že docenialiście zamiast oceniać. Że witaliście dziecko po szkole pytając cou niego słychać i jak się czuje, zamiast 'co dostałeś z matmy?' Že mieliście wylanena jego oceny mając świadomość, że to nie one decydują o wartości Waszegodziecka tym bardziej, że często są niesprawiedliwe. Że nie braliście udziału wwyścigu szczurów i kochaliście swe dziecko takim, jakim jest. Že macie gdzieś czyjego świadectwo jest z paskiem, ortem czy żyrafa bo ono wie, że jest dla Was ważnebez względu na to, i że kochacie je bezwarunkowo. Že nie truliście mu dupy o pracedomową, lecz pozwalaliście na rozwijanie pasji, spotkania z przyjaciółmi iodpoczynek po ciężkiej pracy w szkole. Za wsparcie, uśmiech, przytulenie, dobresłowo. Za serce. Że nie zapomnieliście o dziec ku, którym byliście jeszcze wczoraj ipróbowaliście zrozumieć tak inny od Waszego świat i punkt widzenia. Že nieczytaliście tych durnych uwag z dziennika. Že nie poddaliście się i nie uwierzyliściew żadne złe słowo, które padło pod adresem Waszego dziecka w szkole ze stronynauczycieli i uczniów. Że byliście sprawiedliwi, ale staraliście się stać po stronieWaszego dziecka mając świadomość, że szkołę skończy za chwilę, a Waszymdzieckiem bedzie do końca życia. Że pozwoliliście, by Wasz dom rodzinny był dlaniego oazą miłości i spokoju, do której chętnie wraca po wielu godzinach lekcji. Zamitość, która kiedyś sprawiła, że zechcieliście zostać rodzicami i która jestnajwiększym darem, jakim możecie swoje dziecko obdarzyć. JesteścieSUPERBOHATERAMI!Niezwykłych, bezszkolnych, pełnych emocji, przygód, beki i odpałów, wakacji dlawszystkich!Krystian Ostrowskischool sucks

Oto list do wszystkich nauczycieli, aby zdali sobie sprawę jak odpowiedzialny posiadają zawód:

Oto list do wszystkich nauczycieli, aby zdali sobie sprawę jak odpowiedzialny posiadają zawód: – Jeśli jesteś nauczycielem, wykonujesz jeden z najbardziej odpowiedzialnych zawodów na świecie. W dużej mierze od Ciebie zależy, jakim człowiekiem stanie się w przyszłości Twój uczeń. Czy tego chce, czy nie, każdy rodzic musi oddać swoje ukochane dziecko w Twoje ręce, nie znając Cię w ogóle, nie wiedząc, jakim jesteś człowiekiem, jakie masz wartości i czy w ogóle lubisz swoją pracę. Tylko jeśli jesteś nauczycielem-rodzicem, masz szansę to zrozumieć tak naprawdę.Od Ciebie więc zależy bardzo dużo. Każde Twe słowo, każdy uśmiech lub jego brak, każda uwaga, pochwała, nagana, gest – może mieć ogromne znaczenie dla życia drugiego człowieka, zwanego uczniem, którego dostajesz w darze na rok, dwa, może dłużej. I to Ty jesteś tym, którzy jest w szkole z własnego wyboru, nie on. Uczeń jest w szkole, bo musi w niej być. Musi na w pół żywy bladym świtem siedzieć w ławce z trudem walcząc z opadającymi powiekami. Ty często też. Ale jeśli Ty jesteś w szkole, to z własnej woli. Jeśli wybrałeś tę pracę, to z jakiegoś powodu. Raczej nie dla kasy, bo dużej z tego nie ma (tak, jeśli dobrze wykonujesz swą pracę, powinieneś zarabiać trzy razy więcej). Jeśli nie udało Ci się zostać aktorem czy piosenkarzem i skończyłeś w szkole, współczuję. Tobie i uczniom. Ale z założenia, powinieneś być w szkole, bo ją kochasz – tak bardzo, że nawet po jej ukończeniu i zdobyciu świadectwa oraz dyplomu wyższej uczelni, chcesz dalej w niej być. Chcesz coś dawać swoim uczniom, może nie do końca wiesz co. Pamiętaj, to Ty jesteś w szkole dla ucznia. To Ty jesteś starszy i mądrzejszy. No, starszy na pewno. Jesteś doświadczony, masz wiedzę pedagogiczną, skończyłeś już wszystkie szkoły. Jesteś raczej stabilny emocjonalnie. Już nie dojrzewasz, nie zakochujesz się co trzy miesiące, nie poznajesz co chwilę nowych znajomych. Twoje ciało nie przechodzi gwałtownych zmian, których do końca nie rozumiesz. To Ty powinieneś przyjąć właściwą postawę w tej relacji. Właściwą, czyli przyjazną, pomocną, pełną serca. Pamiętaj: to Ty chodzisz do szkoły, bo chcesz. Nie musisz. Nie chcesz, to nie chodź. Chodź gdzieś indziej. To nie Ciebie system zmusza do codziennego odwiedzania miejsca, którego nie chcesz odwiedzać. Pokaż, że potrafisz wybaczać, daj kolejną szansę. Nie jedną. Nie siedem. Ale siedemdziesiąt siedem. Pokaż pokorę a nie to, że jesteś starszy i mądrzejszy. Okaż zrozumienie i miłość. Kochaj swoją pracę, szkołę i uczniów, których Bóg daje Ci w darze. Oceniaj wysiłek i starania a nie ilość punktów. Uczniowi, który zawali test, daj szansę na poprawę. Nie jedną. Dlaczego więcej niż jedną? Bo w ten sposób pokażesz, że jesteś człowiekiem. Że masz serce. Sam chciałbyś, by życie dawało Ci więcej szans, prawda? Traktuj więc ucznia tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Zamiast z dumą pawia czekać na ‘dzień dobry’, sam pierwszy przywitaj się z uczniami. Że co? Że niby Tobie nie wypada? Bo jesteś nauczycielem? Nie udawaj, że jesteś doskonały: nikt nie jest. Nie staraj się na siłę być autorytetem: jeśli jesteś źródłem inspiracji dla uczniów, staniesz się nim naturalnie. Przyznawaj się do błędów i przepraszaj. Nie okazuj władzy i wyższości – prowadzi to tylko do niechęci i nienawiści: do przedmiotu, do Ciebie i do szkoły w ogóle. Czy masz świadomość, że przez Ciebie Twój uczeń kładzie się spać o pierwszej w nocy, bo siedzi i zakuwa lub odrabia bezsensowną pracę domową? Czy uważasz, że to normalne? Czy Ty lubisz pracować w domu czy wolisz odpocząć czytając książkę, oglądając film czy słuchając muzyki? Uwierz, że naprawdę nic się nie stanie, jeśli nie wstawisz jedynki za brak pracy domowej. Być może Ty też kiedyś tego doświadczyłeś, gdy sam byłeś uczniem, ale teraz masz moc to zmienić. Pokaż, że można inaczej. Że można być człowiekiem. Że można kochać. Rozumieć i wybaczać. Że szkoła nie musi być do du*y. Bądź takim nauczycielem, który nie odwiedza po latach swojego ucznia w koszmarach sennych, lecz odwiedza go na herbatę, by pogadać o życiu. Buduj relacje, gdyż nie ma edukacji bez relacji. Oczywiście, możesz przekazywać wiedzę i potem ją egzekwować, ale czy na tym polega bycie nauczycielem? Nie oceniaj ryby pod kątem wspinania się na drzewo. Oceniaj wysiłek i starania. A najlepiej w ogóle nie oceniaj. Doceniać zamiast oceniać – to dopiero sztuka! Zanim zmieni się ten chory system może minąć jeszcze wiele lat: tymczasem Ty możesz zacząć coś zmieniać już dziś!Nie pytaj gdy wiesz, że uczeń nie umie. Nie rób głupiej kartkówki o siódmej rano; jestem pewien, że sam o tej porze nie ogarniasz rzeczywistości. Nie pytaj wiedząc, że wczoraj wrócił z wycieczki. Nie pytaj, gdy widzisz, że koleś ledwo żyje: niekoniecznie grał na kompie całą noc – może nie mógł spać, bo ma ojca alkoholika? Może bolał go brzuch? Może po prostu całą noc esemesował ze swoją dziewczyną, bo się zakochał po uszy? Albo z przyjacielem, bo ma problem i nie potrafi sobie sam poradzić? To są ludzie, którzy mają życie, pamiętaj. Zresztą, najlepiej w ogóle nie pytaj. Musisz? No nie, nie musisz. Gdy byłeś uczniem, lubiłeś, jak cię pytali? Jak nagle wywoływali do odpowiedzi i nigdy nie wiedziałeś kiedy? Jak musiałeś stać przed całą klasą i czułeś się upokorzony? Nie każdy jest mówcą. Nie każdy lubi publiczne wystąpienia.Wiem, że musisz czasem ucznia ocenić, bo wymaga tego od Ciebie system. Zrób więc to tak, by czuł się dobrze. Oceń go gdy ma dobry dzień; przecież to się da wyczuć. Wstaw koniecznie dobrą ocenę, gdy właśnie powiedział coś mądrego, niekoniecznie z podręcznika. Gdy włączył się do rzeczowej dyskusji. Gdy widzisz, że myśli, analizuje, wyciąga wnioski. Doceń to i oceń, skoro już musisz.Tak, wiem, masz ciężko. Masz może rodzinę, męża, żonę, dzieci. Ich problemy. Może zdrowotne, finansowe. Nie płacą Ci nawet w połowie tego, co powinni, byś poczuł się doceniony. Pamiętaj jednak: to nie jest wina Twojego ucznia. Może, jeśli pokażesz mu drogę, w przyszłości on zmieni ten chory system. Pamiętaj: to Ty jesteś dla niego i to Ty masz moc zmieniać jego życie. Pokazywać mu jego piękno. Piękno, którego uczył Pitagoras, Tales, Skłodowska-Curie, Einstein, Mickiewicz. Gdyby oni wiedzieli, jak w przyszłości będziesz torturować swoich uczniów osiągnięciami ich życia, zachowaliby je dla siebie. Jeśli widzisz, że ktoś interesuje się Twoim przedmiotem, zrób wszystko, by to rozwijać. Jeśli zauważasz, że ktoś totalnie sobie nie radzi, pomóż mu, ale nie wymagaj tyle, co od innych. Jeśli wiesz, że Twój uczeń chce być lekarzem, odpuść mu historię a jeśli chce iść na filologię polską, nie męcz go matmą; jego słabe oceny nie wynikają z faktu, że jest głupi lub z braku szacunku do Ciebie: jego to po prostu nie interesuje (nie będziesz jeździć do opery, jeśli lubisz rocka).Jeśli jednak nie chcesz czy nie potrafisz zarazić pasją do swojego przedmiotu, mówię całkiem serio: zmień pracę. Otwórz sklep, napisz książkę, zacznij inwestować na giełdzie. Praca nauczyciela jest zbyt odpowiedzialna aby mogli wykonywać ją nieodpowiedni ludzie. Życie ludzkie jest zbyt cenne i piękne aby pozwolić na jego niszczenie.Tak, to prawda. Czasem masz dość, bo uczniowie potrafią być bardzo chamscy i dobić Cię jednym słowem a przecież po szkole masz jeszcze życie osobiste, w którym czeka na Ciebie milion innych spraw. Może jednak, gdy na złość odpowiesz dobrem, Twoi uczniowie zobaczą w Tobie człowieka i pomogą Ci poradzić sobie z wieloma problemami. Dadzą Ci wsparcie, siłę i motywację. Nie tylko do Twej pracy ale i do życia. Dobro za dobro. Serce za serce. Miłość za miłość. Oczywiście, nie masz żadnej gwarancji, ale spróbować zawsze warto. I nie czekaj na początek nowego roku szkolnego. Idź zmieniać świat. Dzisiaj.  ~Krystian Ostrowski

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... odbył się ślub - zdjęcia z ceremonii w klimacie Star Wars (46 obrazków)

Amerykański styl bycia. Głośniej, głośniej, głośniej. Droga do sukcesu? – Tak forsujemy swoją osobowość Republika hałasu W Stanach Zjednoczonych kult ekstrawersji osiągnął takie rozmiary, że grupa naukowców związanych z Amerykańskim Towarzystwem Psychologicznym forsuje nawet uznanie introwersji za przesłankę do diagnozowania chorób psychicznych. — W praktyce introwersja już traktowana jest jak skaza — twierdzi Diana Senechal, znana amerykańska specjalistka od edukacji, autorka wydanej w styczniu głośnej książki „Republic of Noise: The Loss of the Solitude in Schools and Culture" (Republika hałasu: brak samotności w szkolnictwie i kulturze), w której wytyka szkołom, że wychowują pokolenie pustych krzykaczy. Nauczyciele owładnięci ideą pracy grupowej mimochodem promują najbardziej wygadanych i przebojowych uczniów, bo to oni są w stanie szybko pokierować zespołem. W pracy jest podobnie. Od lat 70. przestrzeń przypadająca w biurze na pracownika skurczyła się średnio o trzy metry kwadratowe, więc w halach open space introwertycy cierpią od nadmiaru bodźców. Szefami zostają częściej ekstrawertycy, bo to oni brylują na spotkaniach i najszybciej forsują swoje idee. Niesłusznie, bo —jak twierdzi Cain — to, że ktoś jest wygadany, nie oznacza, że ma pomysły, które sprawdzą się w firmie i zwiększą jej zyski. Ucieczka przed korporacją i stresem Coraz więcej Polaków ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Główne powody chorób tego typu to tempo życia i związany z nim stres. Efektem są depresje, zaburzenia lękowe, uzależnienia i coraz częściej, jak pokazują statystki - samobójstwa. A powrót do zdrowia psychicznego w Polsce jest bardzo ciężki. Mateusz Ostrowski i jego żona Aleksandra przez wiele lat pracowali w korporacjach. Nie wytrzymali jednak tempa i życia w ciągłym biegu i zdecydowali się zmienić swoje życie całkowicie. Ona otworzyła małą kawiarnię, a on pracuje na własną rękę. - Odchodziłam w momencie, kiedy miałam bardzo dobra pracę, zarabiałam bardzo dużo i w zasadzie się nie przemęczałam. Ale miałam już dość i powiedziałam "dość, bo zwariuję" - wspomina swoje "stare życie" Aleksandra Szarek-Ostrowska. Wielu ich kolegów z pracy chciało zrobić podobnie, ale niewielu się zdecydowało. Co piąty Amerykanin chory psychicznie Ponad 45 milionów Amerykanów, czyli 20 procent dorosłej populacji, cierpi na choroby psychiczne Informacje takie podała w swym raporcie rządowa Agencja Służb Zdrowia Psychicznego (SAMHSA).
W Karakorum zaginął polski narciarz Aleksander Ostrowski – Wydarzyło się to podczas zjazdu z jednego obozu do drugiego po nieudanej próbie zdobycia Gaszerbruma II (8035 m). Ostrowski wraz z Piotrem Śnigórskim chcieli być pierwszymi Polakami, którzy zjadą na nartach z tego ośmiotysięcznika. Wszyscy wierzą, że Olek wciąż żyje i zostanie odnaleziony
"Dawanie koncertów w Polsce jest jak handlowanie starymi, poniemieckimi pamiątkami z drugiej wojny światowej – Czasem trzeba dopłacić, czasem coś się zarobi"
Źródło: krzysztof ostrowski

1