Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Z nami od: 3 lutego 2015 o 21:27
Ostatnio: 25 lutego 2024 o 21:50
Wiek: 34
Exp: 10765
Jest obserwowany przez: 115 osób
  • Demotywatorów na głównej: 7690 z 8302 (609 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 3064760
  • Komentarzy: 25
  • Punktów za komentarze: 129
  • Obserwuje: 0 osób
 
Po uderzeniu pioruna drzewo paliło się od środka przez 5 dni –
Mąż, a zarazem ojciec nie mógł dłużej na to patrzeć i napisał list do Ministra Zdrowia: – "Panie Ministrze Konstanty Radziwiłł, niech mi Pan kilka rzeczy wyjaśni, bo czegoś tu nie pojmuję… Proszę mi powiedzieć dlaczego w XXI wieku i w kraju leżącym samym środku Europy, moja żona, matka dwójki dzieci, a zarazem kobieta, która co miesiąc do kasy tego państwa oddaje TYSIĄCE CIĘŻKO ZAROBIONYCH ZŁOTYCH w różnych podatkach i opłatach, musiała w takich warunkach, jak na załączonym obrazku czuwać przy swoim chorym 1,5 ROCZNYM SYNU wymagającym pilnego leczenia szpitalnego?" - napisał w liście otwartym do ministra zdrowia jeleniogórzaninMoże mi Pan też powiedzieć, dlaczego mój 1,5 roczny syn wymagający konsultacji neurologicznej po przyjęciu na Oddział Pediatryczny w Jeleniej Górze (bo Neurologii Dziecięcej tu nie ma…) musiał czekać DOBĘ na badanie neurologa, bo prawdopodobnie JEDYNY aktywny neurolog dziecięcy w tym mieście, był w tym czasie zajęty obsługą dziecięcego SORu zorganizowanego prowizorycznie na TYM SAMYM ODDZIALE??" – dodaje.Przez dwa dni spędzone w tym Szpitalu kierowana przez Pana tzw. "służba zdrowia" tak nas przeorała, że gdy w końcu przeniesiono nas do leżącego 100km dalej szpitala z oddziałem dziecięcym z prawdziwego zdarzenia, moja żona na widok uśmiechniętego personelu, kolorowej przestrzeni i nowych, dostosowanych do pobytu małych dzieci sal prawie się rozpłakała.Pan i cała wasza ekipa rządząca lubicie się przechwalać jak to co rusz udaje się wam wdrażać kolejne „prorodzinne” programy. Tymczasem rzeczywistość w mniejszych miastach wygląda tak jak na załączonym obrazku. Czasem sobie myślę, że was polityków powinno się wsadzić w autobusy, rozwieźć po mniejszych miastach i kazać się tam położyć choć na 3 dni w szpitalu, żebyście mogli zrozumieć jaki BURDEL TAM MACIE!!! Tylko wcześniej trzeba by Wam zabrać komórki, żebyście przypadkiem nie próbowali dzwonić do swoich kolesi ordynatorów, którzy jak znam życie trzymają wam na oddziałach najlepsze miejsca…Serdecznie NIE POZDRAWIAM!
Nie mam jeszcze 30 lat, a czuję się staro patrząc na ten młodzieżowy slang –  Asia Po wakacjach wyglądasz sztosowo(tłum.) Asi! Ależ wypiękniałaś po wakacjachSiemson! Okejka! Ale tylko friendzona!(tłum.) Cześć! To fajnie, ale i tak mi się podobasz
 –  Ale nie ma się pani czego wstydzić! lekarz oczywiście kobieta koszula zasłaniająca dupkę KILKA LAT PÓŹNIEJ Droga pani, taką macicę to ja bym na wystawę dat!
Kto miał babcię z takim cudem? –
Wymagania: nie możesz być biały –  Reference: 63564 Date Added: 21 November 2017 Ciosing Date: 4 December 2017 Job Trainee Broadcast Journalist Working For BBC Location: London Salary: London living wage - £10.20 per hour Job Details 12 month opportunity for budding news junkies to gain hands on experience at a national and international level with the kocic BBC World Service. This internship is only open to candidates from a blach, Asian or non-white ethnic minority background.
Sami to stawiają na widoku i zachęcają, a potem dzwonią na policje i drą mordę, że to apteka, a ja jestem zboczeńcem –
Podczas przebudowy jednego z boisk w Hamburgu odkryto gigantyczną swastykę z betonu. Nazistowski symbol był przykryty ziemią i murawą. Odkryła go koparka, przygotowując miejsce pod budowę szatni – Okazało się, że budowę stadionu rozpoczęto się w 1929 roku. Potem nadszedł kryzys i prace wstrzymano. Kilka lat później, po dojściu do władzy Adolf Hitler nakazał wznowienie prac. By mu się przypodobać, prace ruszyły z kopyta, zatrudnienie przy budowie stadionu znalazło 1256 osób. To wtedy powstała gigantyczna swastyka z betonu. Aby zapobiec - jak to określają niemieckie gazety - "neonazistowskiej turystyce", zdecydowano o natychmiastowym usunięciu wstydliwego obelisku. Nie jest to jednak takie proste. Swastyka jest za ciężka, by mógł ją unieść dźwig. Ma zostać więc pocięta na mniejsze bloki, a potem wywieziona
 –  Przygody rozbójnika Rumcajsa
Na jednym ze stoisk zobaczyła istny armagedon - kompletnie zniszczone cienie do powiek firmy Make Up For Ever o wartości bagatela 3,600 zł! – W swoim poście na Facebooku zaznaczyła, że rodzice powinni pilnować swoich dzieci podczas zakupów. Dzieci chcą wszystkiego dotknąć, we wszystko włożyć palec i nie trudno o jakiekolwiek zniszczenie. Wiele sklepów jest już przyzwyczajonych że dziecko czasami coś zrzuci czy przewróci, jednak takie coś w ogóle nie powinno mieć miejsca.Spotkała się za to z wielkim hejtem matek-Grażyn, które zaczęły pisać, że no dzieci to tylko dzieci, będą niszczyć a ludzie w sklepach mają płacone za to, żeby po klientach sprzątać."Sklepy powinny bardziej pilnować swoich towarów! Wiadomo, że matki będą chodzić po sklepach z dziećmi więc niech się nagle sklepy nie dziwią, że coś może zostać zniszczone. To są tylko dzieci, czasami nie da się ich pilnować 24/7!" - napisała pod postem jedna z matek.Jak widać, Karyny i Grażyny są nie tylko w Polsce...
Mój tata nie pozwoli mamie zrobić ze mnie zniewieściałego pizdusia w rurkach! –
Za moich czasów do zabawywystarczył zwykły kapsel –
Gołąbki rozumieją –
Świetny street art w Portugalii –

15 najciekawszych wiadomości z zeszłego tygodnia, które mogliście przegapić #8 (19 obrazków)

Od premiery tego kultowego filmu minęło już 27 lat. Tak dziś wyglądają główni bohaterowie "Kevin sam w domu" (9 obrazków)

Kim są współcześni "biedni pracujący"? Ten poruszający list mężczyzny wszystko tłumaczy: – "Gdy słyszę jak starsi mówią, że do sukcesu człowiekowi potrzebne są dobre studia, praca oraz rodzina, to zastanawiam się, co oni wiedzą tak naprawdę o życiu. Wychowałem się w normalnej rodzinie, ojciec był inżynierem, matka pracowała w administracji. Żadna patologia, zero alkoholizmu, czy bijatyk. Rodzice żyli na całkiem niezłym poziomie, spokojnie mogłem się uczyć i pójść na studia. Też wybrałem Politechnikę. Skończyłem studia, zacząłem pracę na jednym z obiektów we Wrocławiu jako technik. Poznałem ukochaną, ślub, dwoje dzieci, kredyt na mieszkanie w bloku.Niby wszystko dobrze, ale ledwo wiążemy koniec z końcem. Żona pracuje dorywczo, bo dzieci często chorują, więc częściej siedzą w domu, jak w przedszkolu. Nie mamy w pobliżu rodziców, którzy mogliby się nimi zająć. Ja zarabiam 4,5 tys. na rękę, po sześciu latach pracy nie jest może najgorzej, ale i nie ma szaleństw, jak się spłaca kredyt i utrzymuje 4 osoby, w tym dwójkę chorowitych dzieci. Z ogromnym niepokojem obserwuję, że coraz częściej zdarzają się miesiące, gdy przez ostatni tydzień jemy tylko makaron i zupy, bo na nic więcej nie starcza. Sezonowa zmiana obuwia czy ubrań dzieci to czarna chwila dla naszego budżetu.Niestety jesteśmy "zbyt bogaci", by ubiegać się o jakąkolwiek pomoc, ale zbyt biedni, by nie musieć zamartwiać się każdego dnia, czy w tym miesiącu uda nam się zapłacić wszystkie rachunki. Niezależnie jak ciężko pracuję, jestem bliski katastrofie gospodarczej. Kalendarz i ołówek – to dwa najbardziej znienawidzone przedmioty w moim życiu. Gdy zamykam oczy, widzę swoją żonę, która z poszarzałą twarzą podlicza kolejne słupki z wydatkami. Przekładanie, który rachunek pilniejszy, gdzie zalegamy z płatnościami dłużej, komu dać, chociaż część kasy, by dali nam trochę więcej czasu.Wiem, że są ludzie biedniejsi ode mnie, ale im nie współczuję. Oni łapią się na wszelkie zasiłki i zapomogi. Ich dzieci dostają dofinansowanie obiadów w szkole, 500 plus na każde dziecko, bony na ubrania i żywność. Czemu im, ludziom, którzy często nie pracują, nie starają się, nie martwią, państwo pomaga, a mi nie? Czemu ja ze wszystkim muszą sobie radzić sam? Mam rzucić pracę, by otrzymać pomoc?Takich ludzi jak ja nazywa się dziś "pracujący biedni". Balansujemy na krawędzi ubóstwa, starając się radzić sobie samodzielnie. Walczymy z wiatrakami, bo ciągłe podwyżki coraz bardziej spychają nas niżej i niżej. To całkowicie niesprawiedliwa i beznadziejna sytuacja. Okropne doświadczenie. Najgorsze jest to, że my "pracujący biedni", jesteśmy niewidzialni dla państwa i statystyk. Dostrzeżcie nas w końcu!"
 –
Tymczasem w Rosji... –

15 upartych właścicieli domów, którzy nie wyrazili zgody na sprzedaż swoich działek (16 obrazków)