Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 104 takie demotywatory

Jeżeli nie korzystasz przez pewien czas z samochodu to koniecznie sprawdź, czy nie wprowadzili się do niego jacyś nowi lokatorzy – Chris Persic wraz z żoną dokonali zaskakującego odkrycia, gdy podczas jazdy autostradą z samochodu zaczął wydobywać się zapach spalenizny. Okazało się, że wiewiórki obrały sobie to miejsce na swój składzik i poupychały je nie tylko pod maską ale również pod płytą podłogową
Samobójca. W jego spodniach pszczoły zrobiły gniazdo, a miednicę wiewiórki wykorzystały jako magazyn na orzechy –
Urocze rodzeństwo wiewiórek –
Kuratorium wycofuje książkę o ślimaku. Dlaczego? – Gdyż jest o hermafrodytycznym ślimaczku, który odwiedza małżeństwo panów łabędziów oraz dwie panie wiewiórki , wychowujące wspólnie dziecko. Na nic tłumaczenia autorów książeczki, że tak jest w naturze...
Wiewiórki są bardzo dobre dla siebie nawzajem. Kiedy zauważą porzucone, małe wiewiórki bez mamy, to chętnie je zaadoptują –
 –  ZANIM UDAŁO SIĘ JĄ ZNALEŹĆ, JEJ GŁOWA SPUCHŁA TAK BARDZO, ŻE NIE DAŁO JEJ SIĘ WYCIĄGNĄĆWETERYNARZ SUGEROWAŁ BY UKRÓCIĆ CIERPIENIA WIEWIÓRKI, ALE STRAŻACY SIĘ NIE PODDALI. WZIĘLI CIĘŻKIE NARZĘDZIA I PRZEZ GODZINĘ POSZERZALI OTWÓR
Przyjaciel wiewiórek –
0:13
 –  To miłe, że karmisz wiewiórki Oh wcale nie karmię wiewiórek Karmię jastrzębie
Nietypowa konstrukcjana grobie Kory – W niedzielę minęły trzy miesiące od śmierci piosenkarki Olgi Jackowskiej. Rodzina postanowiła uczcić to w nietypowy sposób.Na grobie Kory powstanie karmnik dla wiewiórekMa być to wyrazem tego, jak artystka kochała naturę. Jej fanom ten pomysł bardzo się spodobał
Wiewiórka codziennie przez 8 lat puka w okno rodziny, wreszcie przychodzi z dobrymi wieściami – Jeśli uratujesz dzikie zwierzę, to ważne jest, aby jak najszybciej, gdy tylko wyzdrowieje, wypuścić je do natury.Z czasem, instynkty dadzą o sobie znać i już nigdy nie zobaczysz zwierzęcia. Ale zawsze są pewne wyjątki i jedną z nich jest wiewiórka Bella, o czym napisał The Dodo.Siedem lat temu, Brantley Harrison i jego rodzina zaopiekowali się małą wiewiórką o imieniu Bella. Miała tylko 4 tygodnie, gdy ją znaleźli i była ranna po walce z sową.Rodzina zajmowała się już dzikimi zwierzętami, ale nie wiedziała, jak wyjątkowa okaże się Bella. Bella była jedną z czterech wiewiórek, którymi zajmowała się rodzina.Zimą, maluchy były trzymane w domu, a w kwietniu, gdy zrobiło się ciepło, zostały wypuszczone do woliery zewnętrznej.Po tym, jak wiewiórki zostały wypuszczone na wolność, rodzina nie zobaczyła już żadnej z nich - poza Bellą!Dzień po wypuszczeniu wiewiórek, Bella wróciła do domu. Rodzina widziała czasem pozostałe wiewiórki, jednak Bella zachowywała się inaczej, pisze The Dodo.Zazwyczaj czeka przed drzwiami, aż ktoś z rodziny wyjdzie i ją przywita.Przychodziła w odwiedziny niemal codziennie - i wciąż to robi.A jakiś czas temu rodzina mogła zająć się maluchami Belli."Niesamowicie było zobaczyć jak mała wiewiórka, którą się zajmowaliśmy, opiekuje się swoimi maluchami," Brantley powiedział The Dodo
Wiewiórki notorycznie kradły ptakom pokarm, dlatego tyczka od karmnika została posmarowana olejem – To proste rozwiązanie okazało się niezwykleskuteczne i przyniosło zabawny efekt
 –  Robert Popielecki14 godz.O tej porze wszyscy jeżdżą po mieście na pełnejkeie, bo raz, że deszcz, a dwa, że grubo po 22 ipulsacyjne co chwilę. Wtem na Inflanckiej korek. Jakto?! Otóż przez ulicę przechodzą dwa jeże.Przechodzą prawilnie, na pasach. W odległości dwóchmetrów, jeden za drugim. Co więcej, mają zielone.Wiadomo - jak to jeże, tempo przesuwu raczej z tychśrednich, jeden niucha na boki, drugiego złapaładygresja i zwinąt się w kulkę. Rząd aut gęstnieje, zarazbędzie zmiana światet, stoję trzeci i już się bojęZielone.Auta dalej stoją. Ktoś zatrąbit z tyłu. Z pierwszegoprzed pasami wychodzi potomek Józwy Butryma wkoszulce żołnierzy zziębniętych i krzyczy w noc:- Morda, kwo, jeże idą!Dokładnie to jeden już przeszedł, a ten drugi wciąż wkulistej depresji, chciałby ale życiowe refleksjedopadły go akurat przed BMW czarny metalic nanumerach poddębickich. Butrym sięga po jakąś kurtkęi delikatnie, powoli turla kolesia na bezpiecznepobocze, gdzie wiewiórki, dzięcioły i szum brzózWraca, wsiada, rusza bez migacza z nonszalanckimpiskiem i mam wrażenie, że w kwietniu przyszłaGwiazdka.
Japońskie karłowate wiewiórki –
 –
Zwierzęta te są bardzo troskliwe i chętnie przygarniają sieroty, jeśli zauważą, że ich rodzice długo się nie pojawiają –
"Nie graj w kości z wiewiórkami. One oszukują!" –
 –
 –  (I Robert Popielecki14 godz. ■ ©v0 tej porze wszyscy jeżdżą po mieście na pełnejk^H^ie, bo raz, że deszcz, a dwa, że grubo po 22 ipulsacyjne co chwilę. Wtem na Inflanckiej korek. Jakto?! Otóż przez ulicę przechodzą dwa jeże.Przechodzą prawilnie, na pasach. W odległości dwóchmetrów, jeden za drugim. Co więcej, mają zielone.Wiadomo - jak to jeże, tempo przesuwu raczej z tychśrednich, jeden niucha na boki, drugiego złapaładygresja i zwinął się w kulkę. Rząd aut gęstnieje, zarazbędzie zmiana świateł, stoję trzeci i już się boję.Zielone.Auta dalej stoją. Ktoś zatrąbił z tyłu. Z pierwszegoprzed pasami wychodzi potomek Józwy Butryma wkoszulce żołnierzy zziębniętych i krzyczy w noc:- Morda, ku*wo, jeże idą!Dokładnie to jeden już przeszedł, a ten drugi wciąż wkulistej depresji, chciałby ale życiowe refleksjedopadły go akurat przed BMW czarny metalic nanumerach poddębickich. Butrym sięga po jakąś kurtkę1 delikatnie, powoli turla kolesia na bezpiecznepobocze, gdzie wiewiórki, dzięcioły i szum brzóz.Wraca, wsiada, rusza bez migacza z nonszalanckimpiskiem i mam wrażenie, że w kwietniu przyszłaGwiazdka.
Ostatnio dostałam od koleżanki pytanie, co to znaczy być matką. Oto co jej odpowiedziałam: – Przypomniało mi się, jak stoję w parku, jedną ręką trzymam wrzeszczące wniebogłosy dziecko, w drugiej ręce mam martwą wiewiórkę, którą to oto dziecko znalazło w trawie i przyniosło, żeby mama "ożywiła", po spodniach spływa mi lód, który dziecko upuściło z rozpaczy nad truchłem wiewiórki, a w torebce dzwoni telefon, chyba po raz trzydziesty. Z nerwów odgarniam włosy z twarzy i stwierdzam, że umazałam sobie gębę błotem, bo zrobiłam to tą samą ręką, w której trzymałam wiewiórkę, a zanim wyciągnęłam chusteczkę z torebki, to dziecko zwymiotowało na chodnik, bo jednak zjadło o jednego loda za dużo. I kiedy o tym piszę, to i tak mimowolnie się uśmiecham. To właśnie jest bycie matką.
Podobno ostatnie słowakonającej wiewiórki brzmiały:"Brońcie Trybunału!" –