Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 131 takich demotywatorów

poczekalnia
5 niepokojących, polskich praktyk magicznych – 1. Gdy słyszano plotkę, iż trup wstaje i staje się upiorem, w dzień wyjmowano trupa, zabijano owcę, wyjmowano wnętrzności owcy i wnętrzności trupa, a następnie wsadzano wnętrzności owcy do trupa człowieka i wnętrzności człowieka do martwej owcy.2. Gdy chciano sprowadzić deszcz podpalano mrowisko, by mrówki błagając o deszcz sprowadziły go.3. Koci, marynowany mózg miał rzekomo leczyć żółtaczkę 4. Niektóre ptaki miały rzekomo posiadać magiczny kamień. By zmusić ptaki do jego oddania, chwytano pisklęta i wieszano je za głowę na drutach jako zakładników.5. Obcięty kołtun święcono by odstraszał zło
Symbioza między akacją, a mrówkami –
W tej rodzinie tylko samce mają skrzydła.Gatunek ten został odkryty około 80 lat temu w Chile. Istnieje niewiele badań na jego temat. Wiadomo, że żyje około dwóch lat i lubi kolonizować obszary suche i piaszczyste. –
 –  ܐܕ
0:48
 –  STROWS
Nigdy nie dajmy się nastawiać jeden przeciw drugiemu, bo to nie "zwykli ludzie" są naszymi wrogami, ale ci, którzy potrząsają słoikiem – Jeśli zbierzesz sto czarnych mrówek i sto czerwonych mrówek i wrzucisz je do szklanego słoika nic się nie stanie. Mrówki różnych podgatunków będą nastawione wobec siebie neutralnie.Ale jeśli weźmiesz ten sam słoik, wstrząśniesz nim brutalnie i zostawisz na stole, mrówki zaczną się wzajemnie zabijać. Czerwone wierzą, że czarne są wrogami, podczas gdy czarne wierzą, że wrogiem są czerwone.A w rzeczywistości prawdziwym wrogiem mrówek jest osoba, która wstrząsnęła słoikiem. To samo dzieje się w społeczeństwie.I teraz odpowiedzcie mi na jedno - jak mawiał klasyk polskiego filmu - zaj***ście ważne pytanie: to kto potrząsa tym słoikiem? 144
 –
 –
0:24
 –
 –  Krzysztof Stanowski@K_StanowskiTEKST PODSUMOWUJĄCY:Cieszę się, że finałowy odcinek o Natalii Janoszek został jużwyemitowany, bo rzygałem już tym tematem, obejrzałem tyle wywiadówz tą dziewczyną, że sam jej głos przyprawiał mnie o mdłości. Wbrew temuco niektórzy próbują mi wmówić, nie mam obsesji związanej z naszą„gwiazdą”. Po prostu wykonałem pracę, do której ona mniezmobilizowała lub wręcz zmusiła. Owszem, mogłem wykonać tę pracęgorzej, mniej się zaangażować, zrobić coś krótszego, bez podróży do Indiiitd. Ale poza wszystkim im bardziej w temacie grzebałem, tym bardziejczułem, że to jest po prostu interesujące - nie tylko dla mnie, ale dlawszystkich. I popularność filmu szybko to potwierdziła. Jestemdziennikarzem, w tym wypadku pozwanym dziennikarzem, ale też twórcąinternetowym, który ma swój nos i swoje wyczucie.Co jakiś czas natrafiam na komentarz w stylu: „Kto ją w ogóle zna? Po cotracić czas na takiego anonima?". Takiej osobie odpowiadam tutaj: to, żety jej nie znasz, nie znaczy, że nikt jej nie zna. Ale jest też odpowiedźlepsza: nikt nie znał Simona Levieva, ale cały się poznał „Oszusta zTindera". Bo czasami główny bohater jest tylko przyczynkiem do czegośszerszego.To jest historia o niej, ale także o naszych czasach.Żyjemy w kulturze fejku. Filtry zmieniające twarz nie robią na nikimwrażenia, już większe wow jest przy ,,odważnym" pokazaniu się bezmake upu - to jest dzisiaj wyczyn, pokazać jak wyglądasz naprawdę!Ludzie w internecie podkręcają swoje życie, by wyglądać napiękniejszych, szczęśliwszych, bogatszych. Kłamstewka są wpisane wcodzienność. Media społecznościowe służą do eksponowania wyłącznietych dobrych momentów w naszych życiach, nawet jeśli te momentyprzydarzają się smutnie rzadko. Tacy się staliśmy. Robimy zdjęcia wcudzych furach, przy nie naszych samolotach, na tle nie należących donas jachtów, albo chociaż przy jednej jedynej palmie w okolicy, która nieuschła i pod którą nie leżą śmieci. Jesteśmy jednak zmuszeni (takczujemy) pokazać zajebistość miejsca i chwili.Żyjemy też w kulturze sprytu. Gloryfikujemy sprytnych, a nie mądrych.Podziwiamy cwanych, a nie inteligentnych. Spryt i cwaniactwoprzekładamy ponad kompetencje. Internet zalany jest poradami osób,które niczego nie potrafią, ale chcą się swoim niczym podzielić z resztąświata. Ktoś to wejdzie na bal wejściem dla służby w przebraniukucharza jest bardziej podziwiany niż ktoś, kto grzecznie stoi w kolejcena schodach, z prawdziwym zaproszeniem w ręku. Stąd tyle głosów: ej,ona przecież nikomu krzywdy nie zrobiła! Bo my - nie wszyscy, ale wielu znas - się z nią identyfikujemy. Wiedząc, że pewne drzwi są dla naszamknięte, podziwiamy kogoś, kto potrafi to obejść. Oszukać system.Żyjemy w kulturze podziwu. Stąd cały wysyp celebrytów, influencerów...Kiedyś zajmowały nas przygody Tomka Sawyera, a dzisiaj zajmują nasprzygody Amadeusza Ferrariego. YouTube zastąpił książki, streamerzezastąpili pisarzy. Zaczęliśmy żyć życiem innych, a nie swoim. Staliśmy siępodglądaczami. Dobrze podejrzane zaczęło nas kręcić prawie tak samojak... posiadane. Dlatego chłoniemy opowieści o księżniczce z Indii.Oglądamy jej bajkowe życie.Żyjemy w kulturze szybkiej konsumpcji informacji. Nie mamy czasu sięwgryzać. Dziennikarze wiedzą, że nie mamy czasu, więc oni też nie majączasu. Temat goni temat, wszystko jest powierzchowne. Prawdy albo sięnie docieka albo schodzi ona na drugi plan, bo zawadza. Najważniejszajest dobra historia, nawet jeśli zmyślona (no, tu gorzej) albo maksymalniepodkręcona (spoko) - to niewolnictwo klików i odtworzeń. Media dzisiajnie są już informacyjne, są wyłącznie rozrywkowe. Informacja stała sięnajlepszą rozrywką. Zawód dziennikarza rozwarstwił się na hipergwiazdyi mrówki. Hipergwiazdom już się nie chce, a mrówkom jeszcze się niechce. Hipergwiazdy dziwią się, że miałyby weryfikować cokolwiek, bo jużnie pamiętają, że kiedyś to właśnie robiły. To też lekcja dla mnie: lekcja,dopóki jeszcze na grubo nie wpadłem. Zdarzyło się przecież, że doporankowego pasma w Kanale Sportowym przyszedł ktoś, o kim ja -szczerze - nic nie wiedziałem. Dowiadywałem się minutę przed wejściemna antenę. Nie chcę więc tutaj pisać, że się czymkolwiek różnię od tych,którzy wyłożyli się na Janoszek. Po prostu miałem więcej szczęścia.Natalia Janoszek z tego filmu musi wyciągnąć wnioski i znaleźć sposóbna funkcjonowanie w społeczeństwie, ale wnioski może też wyciągnąćkażdy z nas.
 –
0:07
A jak u Was wygląda sytuacja z owadami? Sprawdziliście może? –  Fot. John Severns (Severnjc) WikipediaByłam dzisiaj na działce. Kwitnie łubin,akacje, koniczyna i... nie ma owadów.Prawie wcale. Kilka lat temu przy tychwłaśnie kwiatach słychać było huktysięcy skrzydełek, a teraz cisza.Specjalnie się przyglądałam kwiatom itylko na koniczynie zobaczyłampszczołę. Jedną. Przeleciało z pięćmotyli, kilka much, jakaś osówka, poziemi chodziło trochę żuczków. Tylkomrówki trzymały się dobrze. Alemrówki zawsze trzymają się dobrze.Pszczół, trzmieli i os nie ma.Kompletnie nie ma.
 –
0:15
 –  Gdy włożymy do słoika 100 czarnych i 100czerwonych mrówek, nic się nie stanie.Gdy weźmiemy ten słoik, mocno nimpotrząśniemy i postawimy na stole,zobaczycie jak mrówki zaczną sięnawzajem zabijać.Czerwone będą myślały, że czarne sąwrogami, a czarne wezmą czerwone zaswoich wrogów.Prawdziwym jednak wrogiem jest ten, ktopotrząsnął tym słoikiem.Dokładnie to samo dzieje się w naszymspołeczeństwie.Zanim więc ludzie ruszą na siebie i zacznąsię wzajemnie atakować, powinni dokładniesię zastanowić nad tym, kto potrząsnąłsłoikiem...Danke Jörg Rieder
 –  非
 –  Słonie wiedzą, jak się poruszaćWiedzą to mrówkiNawet kurwa pingwiny to wiedząmarceloAle nie oni
 –
0:14
Wielkie ciężarówki wyglądająjak mrówki –  IV
0:22
 –  Mrowisko
Ponieważ mrówki na szczudłach robiły większe kroki, mijały rejon, w którym znajdowało się pożywienie i się gubiły, mimo że robiły prawidłową liczbę kroków –