Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 25 takich demotywatorów

 –  PROSIMY NIE TESTOWAĆ FARB SPRAY
Kojarzycie grę Horizon Worlds? Niedawno na jednej z bardziej znanych gier VR doszło do obrzydliwego incydentu. Pewna użytkowniczka krótko po zalogowaniu się do gry została ofiara "żartu" ze strony innych użytkowników. Żart polegał na "wirtualnym gw*łcie" – W reakcji na ten incydent Facebook (Meta) wprowadziło do gry "Personal Boundary", który to ma zapobiegać takim i podobnym incydentom. Polega to na tym, ze każdy będzie mógł ustawić sobie na jaka odległość inny gracz może zbliżyć się do twojej postaci w grze.- Wierzymy, że Personal Boundary to mocny przykład na potencjał wirtualnej rzeczywistości w kwestii wzajemnych społecznych interakcji odbywających się w sposób komfortowy dla obu stron. To ważny krok i jest jeszcze dużo pacy do wykonania. Będziemy nadal testować i szukać nowych dróg, by pomóc ludziom czuć się komfortowo w wirtualnej rzeczywistości – jak oświadczyła Meta zapowiadając nową funkcję do gry.
A po co, skoro już przetestowano na koniach z Janowa Podlaskiego? –
Źródło: Kontrola poselska stadniny w Janowie Podlaskim
W USA coraz więcej firm testuje czterodniowy tydzień pracy, bo wypoczęci ludzie lepiej pracują – Jak donosi Business Insider, kolejne firmy w Stanach Zjednoczonych chcą testować czterodniowy tydzień pracy. Tym sposobem korporacje chcą walczyć z masowym wypaleniem zawodowym, ale i wspomóc pracowników, którzy skarżą się, że pandemia wpłynęła na ich zdrowie psychiczne i wywołała większy stres. Istnieje również przekonanie, że bardziej wypoczęci pracownicy będą efektywniejsi
Gdy zbliża się 10 kwietnia i rozkminiasz dlaczego zaczęli testować mniej ludzi – 1 kwietnia 109 400 testów 35 251 zakażeń 2 kwietnia 101 400 testów 30 546 zakażeń 3 kwietnia 94 300 testów 28 013 zakażeń 4 kwietnia 72 200 testów 22 947 zakażeń 5 kwietnia 39 300 testów 9 902 zakażeń 6 kwietnia 44 900 testów 8 245 zakażeń
To jest oczywista oczywistość: – 1. Rząd heroicznie sprowadza Polaków na święta z UK, żeby pokazać jak to dba o Polonię.2. Opozycja ma wątpliwości czy nie jest to ryzykowne.3. Rząd atakuje opozycję za krytykę ich bohaterskich działań.3. Rząd obiecuje testować wszystkich, którzy przylatują.4. Odmiana brytyjska to w tej chwili większość przypadków zakażeń w Polsce.5. Karczewski przyznaje, że jednak nie testowali wszystkich.6. Morawiecki konkluduje, że winę za wszystko ponosi opozycja.7. Wygrywamy z pandemią po raz piąty (?) Kiedy w Polsce właśnie szaleje brytyjska odmiana wirusa, a ty słuchasz Karczewskiego, który w TVN24 przyznaje, że nie przetestowano wszystkich wracających w grudniu z UK na święta, bo rząd byłby za to hejtowany i nie wiedziałby co z tymi zakażonymi zrobić
Amerykańscy biskupi przestrzegają katolików przed szczepionką Johnson & Johnson – Ok. 50 milionów katolików powinno się wystrzegać szczepionki Johnson & Johnson - stwierdził episkopat USA. Dlaczego akurat tej? Jest ona produkowana na komórkach z linii komórkowej pochodzącej z abortowanego płodu. Szczepionki Pfizer i Moderny były częściowo testowane na takich komórkach, ale powstają według innej technologii.Co to znaczy, że przy ich produkcji korzysta się z takich komórek? W laboratoriach używa się do różnych celów komórek, które namnaża się sztucznie. Np. można dzięki temu testować leki nie na żywych ludziach. Bo komórki płodów można tak rozmnażać w nieskończoność. Niektóre linie komórkowe mają kilkadziesiąt lat. Według części katolików korzystanie z leku wyprodukowanego na takich komórkach jest grzechem, ponieważ w ten sposób dopuszcza się współudziału w "zbrodni aborcji". Dlaczego w takim razie szczepionka Pfizera jest lepsza, skoro też częściowo do jej wyprodukowania używano takich linii komórkowych? Czy każda z takich komórek ma duszę? Czy klon miałby własną duszę?
Świeża sałatka w 90 sekund z automatu? Takie coś tylko w Polsce. Firma Green Factory zamierza go testować przez kilka miesięcy w naszym kraju. Docelowo mają one trafić do centr handlowych, biurowców i stacje benzynowe –

Jestem nauczycielką i mam serdecznie dość. Czuję się, jak królik doświadczalny

Jestem nauczycielką i mam serdecznie dość. Czuję się, jak królik doświadczalny – Od ponad 20 lat pracuję jako nauczyciel. Wybrałam ten zawód naprawdę z pasji i powołania. Wierzyłam, że praca z młodymi ludźmi może zmienić obraz rzeczywistości, a już na pewno przyszłości. I nadal w to wierzę, nadal jestem przekonana, że to jakie będziemy mieć społeczeństwo za kilka, kilkanaście lat, zależy w ogromnym stopniu od tego, jakich nauczycieli na swojej drodze spotkają uczniowie.I tak jak poczucie misji we mnie samej nie umarło, tak stopniowo zabijają ją wszystkie okoliczności i ludzie, którzy już dawno przestali szanować nauczycieli, jak i oni sami, bo skaczemy sobie do gardeł bardziej niż kiedykolwiek.To, że nauczyciele są bardzo poróżnioną grupą zawodową wiadomo nie od dziś. Zawsze ktoś chce coś przeciągnąć na swoją stronę. Nigdy nie stanęliśmy obok siebie ramię w ramię, by zadbać o nasz status i warunki pracy. Okej, wyjątkiem mógł być strajk w 2019 roku, ale jak wiadomo i tam na końcu zaczęło się szarpanie, były kłótnie, wykluczenia i ostracyzm.Od roku pracujemy w trybie zdalnym. Nagle się okazało, że w naszym kraju wszyscy są specjalistami od edukacji. Nikt nie słuchał nas – nauczycieli, którzy mówili, że postawienie nas nagle w sytuacji, na którą nikt nie jest przygotowany, wymaga czasu i przystosowania się do nowych warunków. Okazało się, że tu i teraz wszyscy nauczyciele muszą wiedzieć, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I jasne są wśród nas ci, którzy świetnie sobie poradzili, którzy dostali wsparcie dyrekcji albo koleżanek i kolegów z pracy. Prawda jest jednak taka, że znowu zostaliśmy pozostawieni sami sobie, rząd nie przygotował żadnego wsparcia, szkoleń, warsztatów z nowych technologii, których można by używać w edukacji. Nic się takiego nie wydarzyło nawet po wakacjach. I naprawdę rozumiem rozgoryczonych nauczycieli, którzy zwyczajnie stracili motywację do pracy. Bo to my wysłuchujemy utyskiwań rodziców, to nas nierzadko obarcza się odpowiedzialnością za naprawdę kiepską kondycję psychiczną naszych uczniów. Ale to, że od dawna mówi się o zmianie systemu edukacji, o wprowadzeniu nowych rozwiązań, o przeładowaniu podstawy programowej, odejściu od oceniania wszystkiego i na oślep… O tym nikt nie pamięta i nie wspomina, mam wrażenie, że jesteśmy niewidzialni i niesłyszalni zupełnie. Ale tak, zawsze ktoś musi być winny, więc dlaczego i nie tym razem nauczyciel, najmniejszy tak naprawdę trybik w całej tej edukacyjnej machinie.Przypomniano sobie nagle o nas, gdy rząd wpadł na pomysł testowania nauczycieli na COVID-19. Okazało się, że stanowimy tak liczną grupę, że to na nas można wykonać przesiewowe testy i zobaczyć, jak epidemia rozprzestrzenia się w społeczeństwie. Świetnie, testy w styczniu i w lutym. Teraz? Kiedy większość z nas przeszła już zakażenie koronawirusem, kiedy zamykaliśmy szkoły, bo ludzie chorowali, byli na kwarantannach i nie miał kto uczyć? Nie wierzę, podobnie jak większość moich koleżanek, że nagle ktoś wspaniałomyślnie wpadł na pomysł, że od dziś będziemy chronić nauczycieli. Wykorzystuje się nas do sprawdzenia, jak wygląda sytuacja epidemiczna w naszym kraju. Przecież eksperci w sierpniu mówili: przetestujcie w szkołach jedną na dziesięć osób, to da wam obraz tego, jak duże jest ryzyko otwarcia szkół. No ale przecież są mądrzejsi od podejmowania tak ważnych, bo dotyczących naszego zdrowia i życia, decyzji.Przy wykonywaniu testów toczą się zaognione debaty, bo jedni chcą się testować, inni nie. Jedni uważają, że to nasz obowiązek, drudzy, że farsa, w której nie powinniśmy brać udziału. I znowu podział, znowu wytykanie jednych i drugich palcami, wskazywanie tych nieodpowiedzialnych i tych głupich, co to idą za tym, co tłum powie. Nie ma tu miejsca na indywidualne racje, argumenty i postawy.A teraz szczepionki. Minister Czarnek szumnie zapowiadał, że udało mu się wynegocjować, że nauczyciele znajdą się w pierwszej grupie szczepień. Że im szybciej zostaniemy zaszczepieni, tym łatwiej będzie można wrócić do stacjonarnego trybu nauczania, który nam wszystkim – nauczycielom, rodzicom, a przede wszystkim uczniom, jest potrzebny.I co się okazało? Zaszczepimy nauczycieli, ale najtańszą szczepionką. Szczepionką, która, co można przeczytać na stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki, ma 60 proc. skuteczności. Kim my jesteśmy? Ja dziś się czuję, jak królik doświadczalny. Czuję się tak od roku. I to nie jest dyskusja na temat tego, czy warto się szczepić czy nie. Choć już pojawiają się głosy podziału (a jakże!) wśród nauczycieli, że jedni nie będą pracować z tymi, którzy się nie zaszczepią, a drudzy, że idiotami są ci, którzy na szczepienie się zdecydują. Wielu z nas chce poczekać, zobaczyć, jakie są skutki uboczne, czy po szczepieniu będziemy w stanie pracować, czy jednak trzeba będzie wziąć na kilka dni L4. Tego dziś nie wiemy, wiemy natomiast, że znowu ktoś chce coś ugrać kosztem nauczycieli. Nie traktuje się nas poważnie. Ja osobiście się boję, nie wiem, co robić. Chciałabym móc sama zadecydować, jaka szczepionka zostanie mi podana i wybrać tę najbezpieczniejszą, najbardziej sprawdzoną. Tylko dziś nie mam na to za bardzo szans. Ryzykować, szczepić się, gdy za chwilę się okaże, że i tak zachoruję, bo skuteczność szczepionki jest faktycznie na niskim poziomie?Mam serdecznie dość… Wielu z moich kolegów i koleżanek odchodzi ze szkół. Przez wiele lat żyliśmy jakąś iluzją, że może coś się zmieni, może w końcu zacznie się nas dostrzegać nie tylko przez pryzmat systemu, w który zostaliśmy włożeni, ale słuchać naszych głosów. Dziś jak w soczewce odbija się stosunek władz i społeczeństwa do nauczycieli. Już teraz słyszę: no tak, dostaną szczepionkę i jeszcze marudzą, siedzą w domach i piją kawę, za chwilę dwa miesiące wakacji. Nie mam siły tego dźwigać, nie mam siły motywować się do pracy, choć kocham moich uczniów, oddałabym im serce, ale rzeczywistość skutecznie zabija moją pasję… Może czas poszukać innej
Zespół naukowców pod kier. prof. Andrzeja Mackiewicza z Poznania jako jedyny opracowuje szczepionkę bardziej zaawansowaną, niż te oparte na mRNA, która będzie maksymalnie bezpieczna i która nie tylko ochroni, ale jednocześnie będzie leczyła infekcję – Profesor znany jest z zaawansowanych prac nad szczepionką na czerniaka - na bazie takiej szczepionki antyrakowej powstaje antycovidowa. Naukowiec w rozmowie z PAP narzeka na ograniczenia finansowe, co spowalnia badania kliniczne i brak zainteresowania polskiego rządu, który skupiony jest na imporcie preparatu z USA. Według Mackiewicza, mając fundusze, mogliby testować preparat na ludziach już za kilka miesięcy
Mniej osób chce się testować, w związku z tym dzisiaj być może nie wyłapujemy wszystkich zakażonych i dlatego te 5 tysięcy osób zakażonych dziennie nie jest liczbą, która w pełni oddaje obraz dzisiejszej epidemii - powiedział premier Mateusz Morawiecki –
Jeżeli przeżyją - jest bezpiecznaJeżeli nie - kraj jest bezpieczny –
Odporni na pokusę czy nieodpornitestować trzeba –
92% czasu rozmów telefonicznych to zwykłe pie*dolenie o niczym - informuje CBA na podstawie analiz danych z Pegasusa –  Wirtualnemedia.pl > Technologie > FelietonZa 25 mln zł CBA kupiło system inwigilacji Pegasus,ale nie chce przyznać czy go używa. „Nie kupionogo w celach testowych"2019-08-30Centralne Biuro Antykorupcyjne za kwotę 25 mln złotych kupiło platformę Pegasus służącą do wnikliwegośledzenia wybranych osób za pośrednictwem ich smartfonów. CBA nie chce przyznać czy korzysta zzakupionego narzędzia i odmawia komentarzy w sprawie platformy. - Pegasusa nie kupiono za grubepieniądze po to, by go testować. Można przyjąć za pewnik że jest wykorzystywane. Używanie takichplatform przez uprawnione służby jest zrozumiale, pozostają pytania o cel inwigilacji i kontrolowanietakich działań - oceniają dla Wirtualnemedia.pl eksperci w dziedzinie cyfrowego bezpieczeństwa.
Niemcy to kolejne państwo, które będzie testować dochód podstawowy dla wybranego grona 120 obywateli. Każdy z nich co miesiąc będzie otrzymywał 1400 euro - niezależnie czy pracuje czy nie. Podobne rozwiązanie ma niebawem wprowadzić Hiszpania – Oby nasz rząd nie podłapał tego pomysłu

Smutna historia polskich testów na koronawirusa:

 –  5No elo, myślicie że to koniec?No, kurwa, niekoniecznie.Na wstępie zaznaczę, że chyba naprawdę zacznę nagrywać te moje wrzutki, bo tyle mi się materiału marnuje, że aż żal. Nie chcę, żeby notka była za długa, a tu tyle fajnych rzeczy do opisania. Więc może rozszerzę formułę. Tylko muszę chwilę wolną znaleźć, co będzie miało miejsce pewnie w sierpniu.A teraz po kolei. Respiratorów dalej nie ma. Ale za to mamy inne sukcesy, w tym jeden największy. Udało nam się oswoić wirusa do tego stopnia, że sporo ludzi przestało w niego wierzyć, jeszcze więcej przestało wierzyć w pandemię, bo lepiej słuchać autorów filmów z żółtymi napisami niż specjalistów. Prawie wszyscy wbijają chuj w zalecenia social distancingowe i maseczkowe, a na tych nielicznych, którzy jeszcze noszą maseczki w sklepie albo w komunikacji, reszta patrzy jak na pojebów.No i oczywiście gdy tylko dostaliśmy możliwość robienia rzeczy tak, jak robiliśmy je przed marcem, natychmiast z tego skwapliwie skorzystaliśmy i pojechaliśmy na śluby, wesela, pogrzeby, grille i do Władysławowa.Dzięki temu nieortodoksyjnemu podejściu, Polska znowu została mistrzem Polski. Wczoraj wykryto u nas 615 nowych zakażeń. Tak, udało nam się ustalić nowy rekord kraju pod względem dobowej liczby zachorowań! 25 lipca wyciągnęliśmy 584 przypadki. A tak w okolicach sześciu stówek to jeszcze szarpnęliśmy 8 czerwca, gdy wykryto 599 nowych przypadków.No i oczywiście możemy sobie śmieszkować, ale ta liczba pokazuje, co może się stać dalej, jeżeli w dalszym ciągu będziemy mieć wyjebane na zachowanie dystansu, noszenie maseczek i przestrzeganie kwarantanny.W tej chwili mamy ponad 45 tys. zarażonych. Liczba zmarłych wynosi 1709 osób. I nie, młody wiek nie stanowi tarczy i nie daje immunitetu. Niedawno po zakażeniu wirusem, zmarł 33-latek. Więc może przestańmy pierdolić, że wymrą tylko stare baby i jeszcze starsze dziady, bo to tak nie do końca działa.Wiecie co jeszcze nie do końca działa?! Tak, dobrze, nasze państwo. Opowiem wam historię o dzielnej walce rządu z wirusem.Wiosną tego roku, w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, powstał pierwszy polski test genetyczny do wykrywania korony. Grejt sakses! Gratulacje, kwiaty, koniaki, wizyty w zakładach pracy.Jak pisał w kwietniu na Fejsie premier Mateusz "efekt ciężkiej pracy naukowców ma dzisiaj nie tylko wymiar medyczny, ale także psychologiczny. Ta wspaniała wiadomość wlała w serca wielu Polaków nienawiść i zatruła krew pobratymczą, kurwa, nie ten cytat. "Wlała w serca nadzieję, i dała nam wszystkim poczucie, że zyskujemy przewagę nad wirusem".Premier Mateusz podziękował szefowi instytutu, profesorowi Markowi Figlerowiczowi. Gowin Jarosław przekonywał z kolei, że poznańscy naukowcy powinni dostać najwyższe odznaczenia państwowe. No prestiż, uznanie, sukces, splendor.Instytut zrobił zajebiście skuteczny, tani test (osiem razy tańszy od testów kupowanych podówczas zagranico). Sam nie mógł go wytwarzać, więc wszedł we współpracę z Medicofarmą, producentem leków, supli i wyrobów medycznych. Powstała mała spółdzielnia, odpalono manufakturkę i produkcja ruszyła. Od kwietnia do czerwca producent natłukł 150 tys. zajebistych i tanich testów.I co malkontenci, pewnie od razu zaczniecie szkalowanko i powiecie, że coś w tym kraju musiało pójść nie tak.I BĘDZIECIE MIELI RACJĘ!Testy leżą w magazynie Medicofarmy w Radomiu a Ministerstwo Zdrowia nie jest na razie zainteresowane ich zakupem, bo ma w swoich magazynach zapasy testów zagranicznych.Co prawda część tych testów, kupionych w Korei (ot, niewielkie 150 tysięcy) jest wadliwych, z czułością określoną na 15-20 proc., co oznacza że nie są zbyt dobre. I MZ miało je wycofać, ale zwyciężył gospodarski, oszczędny stosunek do zakupionych dóbr. Dlatego kilka dni temu resort zapodał taki rap "testy zostaną wykorzystane do badań przesiewowych w szpitalnych oddziałach ratunkowych w celu szybkiej identyfikacji pacjentów, którzy zgłoszą się z objawami wskazującymi na zakażenie SARS-CoV-2."Diagności z rigczem oraz mózgiem w prawidłowym miejscu mówią, że to pomysł wprost z chuja i rodem z dupy, ale kto by się specjalistów słuchał.Co ciekawe, te złośliwe kutasy spółdzielczo-manufakturowe, naukowce przeklęte, uruchomiły produkcję jeszcze bardziej udoskonalonej i bardziej wydajnej wersji testu. Nie znam się na tym kompletnie, więc zacytuję, że chodzi o to, że wykrywa on dwa specyficzne dla covida geny i charakteryzuje się podwójnym systemem kontroli.Specjaliści mówią, że to testy nowej generacji, zaś podwójny system kontroli to rozwiązanie nowoczesne i rzadko stosowane na świecie. Więc znowu jesteśmy w awangardzie nauki, co jest spoko.Ale to nie koniec, bo te chore pojeby naukowe, pracują obecnie jak opętańce nad kolejnymi dwoma rodzajami testów, bo mają pomysły i hajs.Niestety, pomimo tego, że MZ dostało ofertę i jest "jak najbardziej zainteresowane polskimi testami", to na razie korzysta z tego, co ma w magazynach, ponieważ chuj wam do tego, jak my sobie organizujemy pracę i testowanie ludzi.Chwilowo więc te testy kupują laboratoria komercyjne i szpitale, które wolą kupić je bezpośrednio od producenta, bo rząd sprzedaje drożej, a i jeszcze może niechcący wepchnąć im te superczułe testy z Korei, to po co ryzykować i przepłacać.W ten oto sposób zrealizowało się wsparcie dla polskiego przemysłowca i fabrykanta. Oraz nauki. I ja nawet generalnie rozumiem, że rząd ma zapasy testów, i dlatego nie bierze ich od naszych ludzi. Dlatego mam taką koncepcję - może zacznijmy testować więcej osób? Bo na razie, jeżeli chodzi o liczbę testów na milion mieszkańców, jesteśmy w ogonie stawki. No ale pewnie na czymś się nie znam, MZ panuje nad sytuacją a testy od poznańskich naukowców kupi, jak zajdzie taka konieczność.Ze swojej strony mam dla Medicofarmy taką małą podpowiedź. Potrzebujecie wzmocnienia działu marketingu i pr-u. Weźcie zatrudnijcie jakiegoś handlarza bronią albo instruktora narciarstwa, może coś drgnie w temacie.Trzymajcie się tam w tym social distancingu.
Ktoś musi testować - jestem w stanie poświęcić rosyjską elitę finansową dla dobra świata –  Bloomberg: rosyjscy bogacze już od miesięcy są szczepieni na COVID-19 Jak ustalił Bloomberg, rosyjscy milionerzy i wysoko postawieni urzędnicy już w kwietniu zostali poddani eksperymentalnym szczepieniom na COVID-19.Moskiewski Instytut Gamaleja w zeszłym tygodniu zakończył 1. etap testów omawianej szczepionki, po czym od razu przystąpił do badań na większej grupie. 3. etap, który ma się rozpocząć już 3 sierpnia, obejmie tysiące ludzi z Rosji, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, masowe szczepienia w Rosji rozpoczną się we wrześniu.
Rząd odkrył pewną zależność - im więcej testów się robi, tym więcej wykrywa się zakażeń, a przecież rząd jest od tego, aby zakażeń było jak najmniej, nie? –  Apeluję o test na żądanie dla każdego pracownikaochrony zdrowia!- Jeżeli nie będziemy testować na potęgę personelu medycznego, to możemypewnego dnia obudzić się w kraju, w którym nie będzie komu leczyćpacjentów - powiedział Medexpressowi Bartosz Fiałek, przewodniczącyRegionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL.
Gdy prezes ma pasję –  Myślę, że powinniśmy przestać testować nasz produkt na zwierzętach. Ale dużo firm tak robi. No tak, ale my produkujemy młotki
Dramat Patryka Vegi. Przeziębił się, ale boi się iść do lekarza, bo co jeśli "Botoks" to prawda? – Świecowanie uszu, bioenergoterapia i pozytywna wizualizacja. To metody leczenia kataru, jakich desperacko chwycił się Patryk Vega. Znany reżyser nabawił się przeziębienia, ale odmawia wizyty u internisty w obawie przed śmiercią, gwałtem i zbezczeszczeniem jego zwłok – poinformowali zaniepokojeni bliscy Patryka Vegi.– Pozbył się saszetek Fervexu i mówi, że po cukier puder to może pójść najwyżej do "Biedronki" – alarmuje przyjaciel reżysera, który od dwóch dni usiłuje nakłonić go na wizytę u lekarza rodzinnego. – Zabarykadował się w mieszkaniu i bezskutecznie próbuje dociec, czy jego kaszel jest suchy czy mokry.Wszystko zaczęło się chwilę po zmontowaniu kinowej wersji filmu "Botoks". Reżyser i scenarzysta obejrzał swoje dzieło złożone z anegdotycznych historii i stwierdził, że "tak było".– Wiecie jaka jest różnica między koncernem farmaceutycznym a mafią? Mafia ma na tyle litości, że do podrzynania gardeł wrogom nie używa drewnianych szpatułek – czytamy na profilu Patryka Vegi na Facebooku. – W zeszłym roku 17% procent pacjentów, którzy otworzyli buzię szeroko i powiedzieli "aaaaa", nie zdążyło powiedzieć "bbbbb" – utrzymuje Vega.Jak dowiedział się Vega ze scenariusza który napisał, leczenie w Polsce grozi śmiercią. Reżyser woli cierpieć z zatkanym nosem niż ryzykować wstrzyknięcie botoksu pod postacią kropel do nosa, reakcję alergiczną organizmu, zatrucie, złamanie kręgosłupa, gwałt, śpiączkę, śmierć, zbezczeszczenie zwłok w szpitalnej kostnicy i skończenie jako żywy obiekt, na którym młodzi adepci medycyny w Białymstoku testować będą swoje pierwsze pociągnięcia skalpelem. Niekoniecznie w tej kolejności.Dramat reżysera trwa, a zza drzwi jego mieszkania sąsiedzi słyszą tylko coraz głośniejsze pociąganie nosem.– Obawiam się, że to dla niego ostatni dzwonek – złowieszczo ostrzega jeden z warszawskich internistów, z którym rozmawiał ASZdziennik.Jak tłumaczy bowiem lekarz, Polacy po obejrzeniu "Botoksu" masowo rezygnują z umówionych wizyt, operacji i zabiegów, kolejki do specjalistów zniknęły, i nigdy nie będzie w Polsce lepszego czasu na chorowanie, niż dziś.
Źródło: ASZdziennik