Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 236 takich demotywatorów

17 września 1939 miała miejsce agresja Rosji sowieckiej na Polskę, która doprowadziła do pięćdziesięciu lat okupacji i podporządkowania Polski polityce komunistycznej Rosji – Z najnowszych badań wynika, że tylko 11 procent Rosjan wie, że tego dnia Związek Radziecki dokonał agresji na Polskę Skutki napaści ZSRR na Polskę:250 000 - 300 000 Liczba żołnierzy polskich wziętych do niewoli po napaści na Polskę 17 września1 000 000Tyle wynosi liczba mieszkańców wschodnich kresów II Rzeczypospolitej deportowanych na Syberię oraz do Kazachstanu do ciężkich robót kołchoźniczych22 000Liczba zamordowanych polskich oficerów, urzędników państwowych, ludzi NKWD uznało za trzon polskiej inteligencji201 000 kmObszar ziem II Rzeczypospolitej, które znalazły się pod okupacją 300 000 - 400 000 Liczba polskich ofiar śmiertelnych stalinizmu po roku 1939Niech każdy z nas w chwili refleksji złoży hołd ofiarom represji stalinowskich. Nie pozwólmy aby z pamięci naszego narodu znikły wydarzenia zapoczątkowane 17 września 1939 roku
Niezwykłe zachowanie konia na pogrzebie swojego właściciela. Zwierze oddało mu hołd – 34-letni Brazylijczyk Wagner Figueiredo de Lima z Brazylii zginął na początku tego roku w wypadku motocyklowym. Mężczyzna był blisko związany ze swoim koniem o imieniu Sereno, dlatego rodzina postanowiła przyprowadzić zwierzę na jego pogrzeb. Zachowanie parzystokopytnego wzruszyło ich do łez.Brat zmarłego, Wando de Lima, który podjął decyzję o przyprowadzeniu konia na ceremonię, nie miał wątpliwości, że Sereno rozumiał, co zaszło. - Wyglądało to tak, jakby koń wiedział, co się dzieje i chciał się pożegnać - czytamy w brytyjskim "Metrze"Gdy na początku pogrzebu podchodziliśmy z trumną, Sereno brzmiał, jakby płakał i rozumiał, że jego pan opuszcza go na zawsze. Uderzał w ziemię kopytami i rżał. To było naprawdę smutne - powiedział przyjaciel zmarłego.Jednak prawdziwe wzruszenie przyszło chwilę później, kiedy Sereno oparł łeb o trumnę, w której spoczywał Wagner, tak jakby chciał się ostatecznie pożegnać ze swoim najlepszym przyjacielem
Chiny to niezbyt przyjazny dla psów kraj. Ale w czasie, kiedy w jednej części kraju rusza festiwal psiego mięsa, gdzie indziej odbywa się Dzień Noszonego Psa – Z okazji tzw. Dnia Noszonego Psa odbywającego się co roku w chińskiej prowincji Guizhou czworonogi ubiera się w eleganckie stroje, a następnie nosi się je na tronach przypominających lektyki. Zgromadzeni na takiej paradzie mieszkańcy oddają im hołd, modląc się przy tym o pomyślne zbiory. W Guizhou wierzy się bowiem, że psy są pośrednikami między ludźmi a bogiem. Poza tym jedna z tamtejszych legend głosi, że pies uratował osadników wioski Jiaobang, odnajdując dla nich źródło wody, więc ich szacunek w przeważającej mierze wiąże się z przekonaniem, że gdyby nie pies, życie nie mogłoby się tam rozwinąć

Fotograf Freddy Fabris złożył hołd mistrzom renesansu, odtwarzając wraz z mechanikami słynne obrazy w warsztacie samochodowym

 –
Jednostka Wojskowa Komandosów Lubliniec opublikowała na swoim profilu piękny hołd dla swoich poprzedników z AK. Z dala od Polski pamiętali o nich w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego – "PAMIĘTAMY. Nawet na drugim końcu świata, w palącym słońcu, przy ogromnym obciążeniu psychicznym i fizycznym, spadkobiercy AK-owskich batalionów pamiętają o heroicznym czynie swoich poprzedników. CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!" – napisano pod klipem
Źródło: włącz głos
Warszawa, ul. Wilcza 72. Nieremontowany przez długi czas budynek był świadkiem historycznych wydarzeń. Podczas II Wojny Światowej w trakcie Powstania kamienica znalazła się na linii walk i pozostawała w polskich rękach przez 63 dni – Przy okazji remontu nowy właściciel postanowił oddać hołd bohaterom - fragment fasady ze śladami po kulach pozostawiono w pierwotnym stanie i zabezpieczono pancerną szybą. Dodatkowo przy bramie umieszczono pamiątkową tablicę przypominającą o wydarzeniach z 1944 roku
Nie religia, a bycie człowiekiemjest najważniejsze –

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu – 19 czerwca przypada 7. rocznica śmierci najbarwniejszej - zdaniem wielu ekspertów i kibiców koszykówki - postaci w historii NBA, Manute'a Bola. W 1985 roku nieznany nikomu "dziwoląg" z Sudanu przebojem dostał się do najlepszej koszykarskiej ligi świata.Mierzącego 231 cm zawodnika, wywodzącego się z afrykańskiego plemienia Dinka (jego członków uznaje się za najwyższych ludzi świata), podczas draftu wylosowała ekipa Washington Bullets (obecnie Wizards). Tak rozpoczęła się kariera przybysza z Afryki, który w kolejnych latach porwał serca fanów basketu na całym świecie. Oprócz Wizards występował również w barwach Golden State Warriors, Philadelphia 76ers i Miami Heat.Rekordy sportowe Bola muszą robić duże wrażenie. Już w swoim debiutanckim sezonie w NBA Sudańczyk rozegrał 80 spotkań. Jego średnia bloków w sezonie - 4,97 na mecz - po dzień dzisiejszy jest drugim wynikiem w historii ligi. 23-letni wówczas zawodnik zablokował 397 rzutów, co pozostaje rekordowym osiągnięciem w lidze dla debiutanta.Bol przez całą karierę był koszykarzem wyjątkowo szczupłym, co przy jego słusznym wzroście (231 cm) i stosunkowo niedużej wadze (zaledwie 90 kg) wyglądało wręcz komicznie. Stąd też wzięła się łatka "dziwoląga".
 - Moja mama mierzyła 208 cm, a tata 203. Najwyższy w rodzinie był pradziadek, który miał 239 cm. Mój wzrost nie jest więc niczym szczególnym - powiedział Bol na łamach "The New York Times" w 1985 roku.Manute Bol z pewnością nie odejdzie długo w zapomnienie. Nie tylko przez pryzmat sportowych wyników, ale - może nawet przede wszystkim - przez zaangażowanie się w akcje charytatywne, których celem było niesienie pomocy ogarniętemu wojną domową Sudanowi. Przez dziesięć lat kariery w NBA (w latach 1985-94), sportowiec przekazał na rzecz swojego rodzinnego kraju ok. 3 mln dol. amerykańskich. Oprócz tego pomagał finansowo licznej rodzinie - tej bliższej, jak i dalszej.- Bóg zesłał mnie pewnego dnia do Ameryki i dał dobrze płatną pracę. Dał mi też serce. Ja kocham ludzi - przyznał w rozmowie z amerykańskimi mediami.O rodakach nie zapomniał nawet wtedy, kiedy był zmuszony przerwać grę w koszykówkę z powodu problemów zdrowotnych. Badania lekarskie wykazały, że cierpiał na reumatyzm kolan i nadgarstków. Po zakończeniu kariery robił co mógł, by zarabiać pieniądze i przekazywać je do ojczyzny.
Bol doskonale wiedział, że dzięki swojej dziwacznej posturze może wciąż zarabiać duże pieniądze. Występował więc w telewizji. Brał udział w walkach celebrytów w ringu bokserskim, a nawet zagrał w hokeja na lodzie, pomimo tego, że nigdy wcześniej nie jeździł na łyżwach. Prowadził życie cyrkowego klauna, wystawiając się na pośmiewisko, ale najważniejsze dla niego było pozyskiwanie funduszy dla potrzebujących ludzi w Sudanie.
Działalność Samarytanina sprawiła, że w ojczyźnie był postrzegany jak bohater narodowy.

- Manute jest inteligentnym i mądrym człowiekiem. Czyta "New York Times" i orientuje się w wielu dziedzinach. Mówił w narzeczu Dinka i w języku arabskim zanim nauczył się angielskiego. Gdyby takich jak on było więcej, świat byłby z pewnością o wiele lepszy. W takim świecie chciałbym żyć - powiedział w jednym z wywiadów Charles Barkley. Legendarny amerykański koszykarz był jednym z przyjaciół słynnego Afrykanina w NBA.
Bol nie ograniczał się jedynie do przekazywania pieniędzy rodakom. Często odwiedzał obozy dla uchodźców i pomagał rebeliantom. Angażował się w budowę szkół i szpitali w kraju położonym w północno-wschodniej części Afryki, a także w politykę. W 2001 roku otrzymał nawet propozycję objęcia stanowiska ministra sportu w rządzie Sudanu, ale nie mógł jej przyjąć. Warunkiem było bowiem przejście na islam, co nie wchodziło w rachubę. Był bowiem chrześcijaninem.Odmowa przyjęcia stanowiska ministra wiązała się z poważnymi sankcjami. Odebrano mu paszport i objęto aresztem domowym, zamykając drogę powrotu do USA. Dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych udało mu się jednak uciec do Egiptu, gdzie założył szkołę koszykarską (jednym z jego podopiecznych był Luol Deng). 
Bol ostrzegał świat, kiedy jego rodzinny kraj udzielał azylu Osamie bin Ladenowi. - Islamizacja źle się skończy - mówił, ale wówczas nie traktowano tej sprawy zbyt poważnie.
W 2004 roku - po powrocie do Stanów Zjednoczonych - bohater Sudańczyków miał poważny wypadek samochodowy w Colchester (w stanie Connecticut). Miał pecha, bo wsiadł do taksówki, którą prowadził pijany kierowca. W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku spędził ponad trzy miesiące w szpitalu. Zapadł w śpiączkę. Nie posiadał ubezpieczenia, więc leczenia pochłonęło resztę oszczędności. Wyszedł z tego, ale ze zdrowiem było coraz gorzej.19 czerwca 2010 roku świat obiegła smutna informacja. Bol zmarł w Virginia Medical Center w Charlottesville (stan Wirginia). Były sportowiec, który pod koniec życia zmagał się z niewydolnością nerek i powikłaniami po zespole Stevensa-Johnsona (groźna choroba skórna) odszedł w wieku 47 lat.- Zmarł świetny sportowiec i wielki człowiek. Przy nim każdy stawał się lepszym człowiekiem. Manute Bol nie odejdzie w zapomnienie - pisały amerykańskie media, oddając hołd Sudańczykowi.
Polski artysta konceptualny stworzył malarski hołd dla jednej z najpotężniejszych jednostek jazdy konnej w Europie - Polskiej Husarii –
Oddajmy hołd słuchawkom, które pomagają nam ignorować wszystkich debili wokół nas –
 –
Piękny gest Holendrów: osuszyli fragment Morza Północnego, aby wydobyć szczątki polskich lotników. Teraz oddadzą im hołd – 2 maja 2017 r. we Friese Meren w Holandii miało miejsce uroczyste odsłonięcie pomnika upamiętniającego polską załogę bombowca Vickers Wellington IC nr R1322 SM-F z 305. Dywizjonu Bombowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego „Ziemi Wielkopolskiej”.Holenderska grupa badaczy Leemans Speciaalwerken, prowadząca poszukiwania lotnicze, odnalazła w 2016 roku szczątki bombowca, który został zestrzelony 8 maja 1941 r. nad Morzem Północnym (obecnie sztuczne jezioro Ijsselmeer w Holandii) przez niemiecki myśliwiec Bf-110. Polska jednostka miała za zadanie zbombardować śródmieścia Bremy.Wyznaczony obszar jeziora został wydzielony stalową tamą i osuszony. W trakcie prowadzonych prac archeologicznych wydobyto elementy wraku, w tym trzy bomby, elementy silnika, łopat śmigła, rzeczy osobiste lotników oraz karabiny .303 Vickers. We wraku znajdowały się również szczątki poległych polskich lotników, które poddane zostały badaniom DNA. Ich wyniki wraz z prochami poległych zostaną przekazane rodzinom ofiar
Na co dzień w telewizji, w gazetach słyszymy tylko o śmierci znanych ludzi. Nikt nie poświęca czasu, by oddać hołd zwykłym lecz zarazem niezwykłym ludziom, jak Mike Slagle. Poruszający wpis internauty o śmierci jego przyjaciela z dzieciństwa: – "Chodziłem z tym gościem do liceum. Był właściwie jedynym powodem, dla którego je przetrwałem. Miałem 170 cm i ważyłem 50 kg. Był najbardziej popularnym kolesiem w szkole, a mimo to ani razu nie potraktował mnie jak gówno. Zawsze mnie wspierał, dzięki niemu czułem się coś wart. Jego dziewczyna mieszkała naprzeciwko mnie. Więc wracając od niej, często wpadał do mnie. Graliśmy razem w kosza - to dzięki niemu nauczyłem się rzucać prawidłowo. Teraz, kiedy go nie ma, czuję, że coś ważnego ubyło z mojego życia. Nie ma wielu takich ludzi, którzy są popularni, fajni i przystojni i jeszcze przejmują się tymi maluczkimi. Nigdy mi nie dokuczał ponieważ lubiłem grać w Dungeons & Dragons podczas przerwy, z powodu bycia chudym czy nielubianym. Pamiętam chwilę, kiedy po raz pierwszy wycisnąłem na ławce ciężar większy od własnej masy ciała. Cieszył się z tego bardziej niż ja. Tak samo, kiedy jakimś cudem powaliłem go na ziemię grając w football. Straciliśmy kolejną dobrą osobę w wyniku samobójstwa. Wiem, że mogłem to być ja, gdyby w odpowiednim czasie nie zajął się mną pewien zajebisty koleś. Nie był on nikim znanym, nie był aktorem, muzykiem, ani celebrytą. Nie usłyszysz o jego śmierci w żadnych mediach. Ale warto wspomnieć o takich ludziach, którzy czynili ten świat odrobinę lepszym."
Kaiser, 2-letni owczarek niemiecki z Departamentu Policji w Plymouth w Massachusetts, został uśpiony niedługo po tym jak stwierdzono u niego ciężką niewydolność nerek – Pies był w policji od szczeniaka a poprzez akcje, w których brał udział, zdobył wielkie uznanie i szacunek. Dla związanych z nim emocjonalnie funkcjonariuszy decyzja o uśpieniu była bardzo ciężka. Wszyscy przyszli go pożegnać, oddając należny mu szacunek i hołd
Bo choćby mi przyszło postradać me życie - tak wolę - niż żyć, a mieć w sercu ranę – Nie każdy żołnierz wyklęty zasługuje na hołd, nie każdy był bohaterem. Nie mnie ich oceniać. Nie żyłem w czasach gdzie nie ma miejsca na zastanowienie, a Polska to jedyny właściwy wybór. Gdzie zło jest tylko duże i wielkie. W czasach gdzie błędy kosztują więcej niż potrafimy sobie wyobrazić, a odpowiedzialność nie oznacza codziennego wstawania do pracy.Ale wielu było takich jak Rotmistrz Witold Pilecki.Pamiętajmy o nich. Pamiętajmy o historii, żeby nasze dzieci nie musiały walczyć w lesie, żebyśmy to my nie musieli ich przeklinać.
Źródło: Wikipedia

Chwała cichym bohaterom!

Chwała cichym bohaterom! –  TABLICA PAMIĘCI W hołdzie wszystkim bezimiennym ludziom na świecie, którzy dnia 28 lutego 2017 bohatersko nie dokonali niczego szczególnego, co mogłoby zmienić bieg historii i z poświęceniem powstrzymali się od podjęcia w tym dniu jakiejkolwiek znaczącej aktywności solidarnie próżnując przez cały wtorek. PAMIĘTAMY I DZIĘKUJEMY! Ekipa DEMOTYWATORY.PL
"Hołd dla Premier Beaty Szydło" – "Prowincja, osiedlowe bloki, jeszcze niedawno najbardziej wykluczeni społecznie ludzie żywili się upolowanymi psami. To biedne południe Polski. Dzieci, co nigdy nie mogły sobie pozwolić na nowe ubranie, na zabawkę. Cieszyły się z każdego darowanego prezentu, który przez zamożniejsze społeczeństwo zostałby wyrzucony na śmietnik. Matki, które pracowały w systemie niewolniczym po 12 godzin za 800 zł w uwłaczających warunkach, w marketach obcokrajowców. Mężowie, którzy musieli wykonywać polecania kierowane do nich nie w ojczystym języku, a w obcym. Dzieci z patologicznych rodzin bez jakiejkolwiek szansy na godne rodzinne życie, dziś z uniesionym czołem i rodzicami trzymającymi ich za rękę idą na spacer. Prosty zwykły spacer. Matki, które pierwszy raz mogły pokazać swoim dzieci polskie morze"
Wzruszające nagranie. Kierowcy niemieckiej firmy oddali hołd bohaterskiemu Polakowi –
Polscy kierowcy ciężarówek oddają hołd zamordowanemu w Berlinie koledze – To się chwali!
 –  Anna Kozlov po trzech dniach od ślubu dowiedziała się, żebędzie musiała pożegnać swojego męża na dłuższą chwilę.Został on bowiem powołany do wojska, aby walczyć w ArmiiCzerwonej. Kobieta oczywiście zadeklarowała, że będzieczekać na swojego męża i miłość do niego nigdy niewygaśnie. Niestety w tym samym czasie Stalin wygnał Annęi jej rodzinę na Sybir. Kobieta nie miała możliwości przekazaćtej informacji Borisowi... w tamtych czasach nie istniały takieśrodki komunikacji jak dzisiaj.Mężczyzna spędził lata na poszukiwaniu Ukochanej. W tymsamym czasie niesamowite katusze przeżywała Anna.Myślała nawet o tym, aby popełnić samobójstwo... Niemając możliwości odnalezienia męża, matka kobiety chciałapomóc jej w cierpieniu i zniszczyła wszystkie pamiątkizwiązane z Borisem. Mijały lata. Oboje w końcu zaczęli noweżycia, mimo wszystko ogromnie za sobą tęskniąc. W końcuAnna wyszła za mąż. Po jakimś czasie Boris również kogośpoślubił.Dni mijały, oboje się starzeli. Zostali sami, ponieważ zarównomąż Anny jak i żona Borisa zmarli. Wraz z upadkiem ZwiązkuRadzieckiego Anna postanowiła wrócić do rodzinnego miasta- Borovlyanka. Pewnego dnia, przechadzając się ulicamikobieta zauważyła w oddali starszego mężczyznę. To byłBoris! Przyszedł, aby złożyć hołd w miejscu pochówkuswoich rodziców. Nagle ją ujrzał. Pomyślał, że zna tę kobietę.Nagle jego serce szybciej zabiło i uświadomił sobie, żewłaśnie patrzy na swoją ukochaną Annę! Później Borismówił: „Tak, byłem w związku z innymi kobietami, ale towłaśnie Anna była miłością mego życia."Mężczyzna sugerował, aby ponownie wzięli ślub. Nie chciałstracić już nigdy więcej Anny. Tak się stało. Pobrali się. Borisswoje szczęście opisywał w ten sposób:" Od kiedy się odnaleźliśmy to przysięgam, że ani razu się niekłóciliśmy. Byliśmy tak długo rozdzieleni, że teraz szkodanam czasu na kłótnie. Jesteśmy starzy. Musimy się cieszyć,że znów możemy być szczęśliwi ze sobą.”