Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 255 takich demotywatorów

 – Siły Powietrzne USA udostępniły w czwartek nagranie z drona MQ-9 Reaper, na którym widać, jak rosyjski myśliwiec Su-27 spuszcza paliwo, a następnie przelatuje nad amerykańską maszyną. Śmigło drona pozostaje nieuszkodzone. Po kilku sekundach Su-27 rozpoczyna drugie podejście w kierunku MQ-9, po czym uderza w śmigło amerykańskiego drona.Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby nazwał działanie Rosjan „niebezpiecznym, nieprofesjonalnym i lekkomyślnym". Wrak nie został odzyskany. Moskwa zaprzecza, że to ona ponosi odpowiedzialność, a sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew zapowiada, że Moskwa będzie starała się wydobyć szczątki drona z morza N
0:42
 –  Słuchaj, czy jak fasola maczarne plamki to daćmężowi czy nie?Dać mężowi zawszemożesz, nawet jakmasz okres ale fasolęto lepiej wyp erdolJOE MONSTER
Jezioro Czarne w pobliżu Łagowa, Międzyrzecz –
Źródło: OTM
Tam jest "k", tylko czarne –  FERIEBEZ KSIĄŻKISA JAKPATRIOTYCZNAFUNDACJABEZ WILLI
Są bardzo słodkie i smaczne –
Kiedy serial pojawił się na ekranie, nie chciano mu sprzedać mleka w sklepie spożywczym, bo jako kapitan Knothe ścigał ukochanego przez widzów pułkownika Dowgirda –
8 stycznia 1942 roku w mieście Oksford urodził się Stephen Hawking. Chorował na stwardnienie zanikowe boczne, które doprowadziło do paraliżu większości ciała – Stephen mógł się porozumiewać tylko za pomocą urządzenia generującego głos, którym w ostatnich latach sterował za pomocą pojedynczego mięśnia policzkowego.Promieniowanie emitowane przez czarne dziury, jakie badał, nazywane jest promieniowaniem Hawkinga.W szkole miał słabe oceny. Nie przywiązywał większej uwagi do przedmiotów, które go nie interesowały.W latach 1979-2009 roku był profesorem matematyki na Uniwersytecie w Cambridge.Po stwierdzeniu u niego choroby, lekarze dawali mu 2 lata życia. Przeżył 76 lat
Pytanie do facetów: podoba wam się coś takiego? –
 –
Balenciaga stworzyła kampanię świąteczną z udziałem dzieci trzymające misie ubrane w asortyment znany z BDSM – Miały na sobie metalowe łańcuchy, czarne skórzane stroje nabijane ćwiekami i siatkowe topy, co kojarzyło się jednoznacznie z akcesoriami BDSM.Na firmę spadła fala krytyki i w konsekwencji zmuszona była przepraszać i zrezygnować z kampanii
Kiedy nie jesteś pewien, czy biało-czarne skarpetki wrzucić do kosza na białe czy na kolorowe, więc wolisz nie ryzykować –
Źródło: factswt.com
 –
 –  W Narodowej Galerii Sztuki w Dublinie pewnemałżeństwo wpatrywało się z zakłopotaniemw obraz, który przedstawiał trzech zupełnienagich czarnoskórych mężczyzn siedzących natawce. Dwóch z nich miało czarne przyrodzenie,a mężczyzna siedzący w środku - różowe.Kurator sztuki przez ponad pót godzinyttumaczyt im, że symbolizuje to seksualneucisnienie czarnych męžczyzn w biatympatriarchalnym spoteczeństwie. Dodat także, żeniektórzy poważni krytycy uważają, że różowypenis odzwierciedla również kulturoweisocjologiczne uciśnienie, jakiego doświadczajageje we wspótczesnym społeczeństwie.Irlandczyk podszedt do pary i powiedziat:

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
 –
Prawdziwe syrenki nie są ani białe, ani czarne! –
Jak mamy rozpoznawać czarne charaktery w prawdziwym życiu? – Gdyby chociaż ubierali się jakoś tak, żeby ich poznać
Pasażerka kazała jej ''usunąć pieprzonego psa" z autobusu – Niedawno dziewczyna weszła do autobusu ze swoim psem pomocnikiem. Wtedy pojawiła się niegrzeczna pasażerka i nakazała jej natychmiast „usunąć pieprzc.go psa" z autobusu.Nie wierzyła, że był jej psem pomocnikiem, ponieważ był czarnym labradorem - upierała się, że mogą to być tylko żółte labradory...„Dlaczego w autobusie jest pieprz..y pies? Wynoś się z nim""Ludzie powinni wiedzieć, że psy asystujące mogą być małe, duże, czarne, białe i kolorowe, bo liczy się charakter, a nie rasa przy ocenie, który pies nadaje się na pomocnika".„Wydaje mi się, że nigdy nie odbyłam bezstresowej podróży w transporcie publicznym. Byłam już opluta, szarpana, popychana i oskarżona o bycie pijaną"Dziewczyna stara się być pozytywnie nastawiona nawet do ignorantów i wulgarnych ludzi, bo mimo wszystko:''Większość ludzi jest dobra i życzliwa" Niedawno dziewczyna weszła do autobusu ze swoim psem Rowleyem. Wtedy pojawiła się niegrzeczna pasażerka i nakazała jej natychmiast „usunąć pieprzc.go psa" z autobusu.Nie wierzyła, że był jej psem pomocnikiem, ponieważ był czarnym labradorem - upierała się, że mogą to być tylko żółte labradory...„Dlaczego w autobusie jest pieprz..y pies? Wynoś się z nim""Ludzie powinni wiedzieć, że psy asystujące mogą być małe, duże, czarne, białe i kolorowe, bo liczy się charakter, a nie rasa przy ocenie, który pies nadaje się na pomocnika"„Wydaje mi się, że nigdy nie odbyłam bezstresowej podróży w transporcie publicznym. Byłam już opluta, szarpana, popychana i oskarżona o bycie pijaną"Dziewczyna stara się być pozytywnie nastawiona nawet do ignorantów i wulgarnych ludzi, bo mimo wszystko:„Większość ludzi jest dobra i życzliwa"
 –  DOXYCYKLINA POLSKA@Doxycyklina1Putin wcale nie jest cwany. Wszak jego "przynoszącepokój i wyzwolenie" "zielone ludziki", to tylko kopia"czarnych ludzików", rozmieszczanych przez Watykanna całym świecie, w imię szerzenia jedynejsprawiedliwej ideologii. Celne spostrzeżenie –  DOXYCYKLINA POLSKA @Doxycyklina1 Putin wcale nie jest cwany. Wszak jego "przynoszące pokój i wyzwolenie" "zielone ludziki", to tylko kopia "czarnych ludzików", rozmieszczanych przez Watykan na całym świecie, w imię szerzenia jedynej sprawiedliwej ideologii.
 – "Mama rzadko chodziła na moje wywiadówki i zawsze budziło to sensację, bo mama na scenie wyglądała podobnie jak na co dzień. Jej styl miażdżył moją podstawówkę. Kiedyś przyszła ubrana po punkowsku, czarne okulary a do tego futro ze srebrnych lisów, dobrze znane fanom Maanamu. Zrobiła totalne zamieszanie w szkole, bo po pierwsze pomyliła klasy i przez dłuższy czas komentowała, oczywiście bezlitośnie, miałkość systemu edukacji. Dopiero potem trafiła do mojej, gdzie nie było lepiej"