Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 47 takich demotywatorów

 –  PĄCZEK Z MARMOLADĄ I CUKREM PUDREM 65 gProdukt głęboko mrożony.Masa netto: 780 g (12 x 65 g)10Składniki: mąka pszenna, nadzienie owocowe 25 % [marmolada wieloowocowa 73 %(cukier, przecier jabłkowy z zagęszczonego przecieru, aronie, truskawki, czarneporzeczki, woda, suszone wytłoki jabłkowe, regulatory kwasowości: kwas cytrynowy,cytryniany wapnia), woda, skrobia modyfikowana (E 1422), aromat], woda, tłuszczpalmowy, olej rzepakowy, drożdże, cukier puder 1,3% [glukoza, skrobia pszer.na, olejeroślinne (shea, kokosowy, rzepakowy), aromat naturalny, substanca przeciwzbrylająca:węglan wapnia], dekstroza (z pszenicy), cukier, skrobia pszenna, substancjespulchniające: E450, E 500; sól, białko jaja kurzego w proszku, emulgatory: E471, E 481,E 472e; serwatka w proszku (z mleka), stabilizatory: E 412, E 415, E 466; barwnik:karoteny; mleko w proszku odtłuszczone, ekstrakt z krokosza barwierskiego, środekdo przetwarzanja nak: kwas askorbinowy; aromat.Produkt rnc ze zawierać soję, orzechy, orzeszki arachidowe i produkty pochodne.Povozrorožeruú najlepiej spożyć przed: patrz data na boku opakowania/folia.W stanie zamrożonym przechowywać w temperaturze nie wyższej niż-18 °C.Po rozmrożeniu można przechowywać w temperaturze pokojowej.Wartość odżywczaWartość energetycznaTłuszczw tym kwasy tłuszczowe nasyconeWęglowodanyw tym cukryBiałkoSólOpakowanie zawiera 12 porcji x 65 g.w 100 g1496 kJ/ 356 kcal11 g7,7 g56 g17 g7,1 g1,3 gw porcji 65 g(1 pączek)972 kJ/231 kcal7,2g5,0 g36 g11 g4,6 g0,85 g8 lut 2024, 12:11
 –  Roślinożerca@herbivore_clubTo zdumiewające, jak wiele osób uważa tę koncepcjęza trudną.16 KG ZIARNA1 KG WOŁOWINYPodąża涶¶KARMI 20 OSÓBKARMI DLA 2 OSÓBWeganie z AustraliiCzytelnicy dodali kontekst, który ich zdaniem ludziemogą chcieć poznaćW poście założono, że bydło karmione jest zbożem jadalnymdla ludzi. (1) Bydło może przetwarzać pasze niejadalnedla człowieka w wysokiej jakości białko jadalne dla człowieka.(2) Bydło spożywa pasze objętościowe (pasze roślinne o wysokiejzawartości błonnika), które są uprawiane na terenach nienadającychsię do uprawy. Więcej informacji: beefresearch.org/resources/beef...
 –  TAL
Tak się dzieje jak jajka gotuje się przez 21 minut i 37 sekund –
 –

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
Dowód na potwierdzenie tej ciekawostki –  jeśli włożysz sobie do ust kawałek ananasa
Zawsze wiedziałem, że frytki to jedno z najzdrowszych dań jakie istnieją! –  ROŚNIJ NA BIAŁKUZIEMNIAKA!Nowe badanie:izolat białka ziemniakanasilił syntezę białekmięśniowych w takimsamym stopniujak koncentratbiałek mlecznychPinckaers et al.Potato Protein Ingestion Increases Muscle Protein Synthesis Rates at Rest and duringRecovery from Exercise in Humans. Medicine & Science in Sports & ExerciseDAMIANPAROLICOM
 –  Często widzi się artykuły o fanatycznych wegetarianach,których przekonania przekraczają wszelkie możliwegranice. A ja chciałbym pokazać wam zupełnie odwrotnyprzykład. Znam pewne małżeństwo z Niemiec, będącewegetarianami. Mają oni dwie córki w wieku szkolnym.Małżeństwo nie je mięsa, ale swoim dzieciom serwuje jeregularnie. Jedna z córek chciała również przejść nawegetarianizm, ale rodzicie powiedzieli jej, że musi jeśćbiałko zwierzęce, żeby urosnąć. Dodali, że jak skończy18 lat, to będzie mogła sama zdecydować czy chce jeśćmięso czy nie.

Grzybobranie w pigułce

Grzybobranie w pigułce – Coś na rozweselenie dla tych, co nie znajdują grzybówCałe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi.Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę
Pełna nazwa białka tytyna to najdłuższe słowo w języku angielskim. Ma 1909 liter –
 –  M»gdalana<Po seksie ze szczepanem(nie przyznał się) dostałam zapaleniastawów 2 miesiące leczenia ziołami i przeszło, ostrzegam!Lub* to'  Odpowwd* Bgodz 'aD*1*Bo*anaMagdalenalakimi ziołami?Lub* to' Odpowwd* A goótMagdalenanapar z hsci brzozy z pokrzywąLub«f to!  Odpowiada 5 pod/DorolTO PRAWDA! ja tylko przebywałam z zaszczepionym,dotknęłam jego spoconego ramienia nie miałam takich objawów,ale za to magnesy przyklejała mi sie na dekolae v BIAŁKOKOLCA W AKCJI!Lub* to! Odpowwdt 5oodz ¥ e ODoroi.i4bbb| Pkaflkal Dlatego me dotykam juz nikogo chyba, zeprzypadkiem y druga sprawa wzdychanio powietrzazaszczepionych tez zarazaLub* to!  Odpowiedz 4 god* OV UDorota ^HaaB^BBBaa^Sara I^^^^Bno i to jest TOTALNA masakra nawet wnajczarniejszym scenanuszu. a mam bujną wyobraźnie, nieprzewidziałam takiej opcji, zarażanie białkiem kolca PRZEZODDECH
Powstało specjalne piwo dla psów. Napój o nazwie „Pawse” jest produkowane we Włoszech. Psie piwo jest bezalkoholowe i niegazowane – Producent poinformował, że w skład piwa wchodzą: fruktoza, trochę miodu, białko, witaminy i woda. „Psy od zawsze stanowią część życia Włochów. Myślimy o ich dobrym samopoczuciu i możliwości wspólnego spędzania czasu” - powiedziała przedstawicielka firmy Raffaella Da Pian
Naukowcy z Wakayama Medical University (Japonia) odkryli w piankowych gniazdach żaby Moria co najmniej 22 rodzaje białek. Moria jest endemitem zamieszkującym lasy Honsiu. – Samice tworzą gniazda z piany, do których składają jajeczka. Z zewnątrz pianka tworzy twardą skorupę chroniącą wnętrze przed czynnikami zewnętrznymi oraz utrzymującą właściwy poziom wilgoci i temperatury wewnątrz gniazda. Kijanki rozwijają się w tych właśnie gniazdach, które dodatkowo stanowią dla nich pierwszy pokarm.Naukowcy przeanalizowali sekwencję aminokwasów wchodzących w skład pianki i odkryli 22 nowe białka. Część z nich zapobiega inwazjom mikroorganizmów i infekcjom.Odkryte białka mogą być wykorzystane między innymi w farmacji np. do osłonek leków oraz w kosmetyce.
Singapur jest pierwszym krajem na świecie, który zezwolił na sprzedaż mięsa wytworzonego w warunkach laboratoryjnych – Firma Eat Just z siedzibą w Kalifornii wprowadza do obiegu w Singapurze Clean meat w postaci nuggetsów, wyhodowanych z komórek pobranych z mięśni żyjącego kurczaka.Hodowla odbywa się w bioreaktorze w płynie złożonym z aminokwasów, cukru i soli. Zawartość mięsa w nuggetsach to 70%, resztę stanowi białko fasoli mung oraz inne składniki.Wcześniej firma opracowywała receptury na produkty wytworzone z grochu oraz innych składników zastępujące jaja. Obecnie Eat Just pracuje nad hodowlą japońskiej wołowiny Wagyu.
Matka Natura przemyca tu i ówdzie w roślinach odrobinę zwierzęcego białka –
0:12
 –  kochani O filet z dorsza(menu vegetarianskie na pt)to nie jest wegetarianskiedanie bo mięso ryby to teżmięso e pozdrawiamDroga Pani e ryba jestdaniem wegetariańskimponieważ nie zawiera białkamięsa zwierzęcego, nie jestnatomiast daniemwegańskim, ponieważ zawierabiałko e pozdrawiamf cieplutko
10 dobrych wiadomości dotyczących koronawirusa (żeby nie zwariować) – 1. Najprawdopodobniej nie zachorujesz. Nawet w Chinach czy Włoszech w tej chwili najpewniej większość ludzi jest zdrowych. Wirusem może zarazić się co prawda w długim czasie nawet 70% ludzkości (jak i innymi grypopodobnymi chorobami) – ale dzięki działaniom prewencyjnym mocno to ograniczamy i rozkładamy w czasie2. Jeśli zachorujesz – najprawdopodobniej przejdziesz to łagodnie – masz na to aż 80% szans3. Jeśli nie przejdziesz łagodnie – to najprawdopodobniej i tak przeżyjesz – nawet, jeśli jesteś w grupie ryzyka. Realna szacowana śmiertelność wirusa jest znacznie niższa i może wynosić np. 0,3-0,5% (ze względu na niedoszacowaną liczbę zakażonych)4. Przechodząc infekcję COVID-19, wyrobisz sobie odporność – organizm wytworzy przeciwciała. Znane są co prawda przypadki ponownych zakażeń, ale stanową promil promila ogółu5. 35 zespołów naukowych dniami i nocami pracuje nad szczepionką – postęp prac jest imponujący. Pierwsze szczepionki wchodzą w fazę testów klinicznych6. Znane leki przynoszą obiecujące efekty. Część z nich jest tanich i powszechnie dostępnych. Jeśliokażą się choć trochę skuteczne u większej ilości pacjentów – zostaną niezwłocznie użyte7. Naukowcy wpadli już na trop substancji, które mogą zatrzymać wirusa – jedną z nich jest np. białko, które już i tak występuje w naszych ciałach. Zatem powinno być dobrze tolerowane przez chorych8. Wiele krajów wygrywa walkę z wirusem - jednym z nich jest Tajwan, gdzie początkowo sądzono, że będzie drugim po Chinach centrum pandemii, a tymczasem zachorowało tylko 47 ludzi. Wdrożono tam mocne środki, ale opłaciło się. Jeśli rządy będą do tego zmuszone – to zastosują takie same, sprawdzone środki także w innych krajach9. Na całym świecie wdroży się w końcu niezbędne procedury, które zapobiegną w przyszłości podobnym przypadkom – być może znacznie gorszych patogenów niż koronawirus – a istnieją o wiele gorsze10. Cały świat w końcu nauczy się myć ręce! Ograniczymy w ten sposób liczbę przypadków wszelkich chorób zakaźnych nawet o 50%! Do rozprzestrzenienia tej informacji niespodziewanie przyczyniły się piosenki i memy internetowe
 –  Kulinarny Park Restauracja iCukiernia1,2 tys. użytkowników lubi to. w tym Dagmara Klim 1 znajomyRestauracjakochani <D filet z dorsza(menu vegetarianskie na pt)to nie jest wegetariańskiedanie bo mięso ryby to teżmięso © pozdrawiamDroga Pani y ryba jestdaniem wegetariańskimponieważ nie zawiera białkamięsa zwierzęcego, nie jestnatomiast daniemwegańskim, ponieważ zawierabiałko -j pozdrawiamcieplutko

Twoja dłoń pokaże ci najlepiej, jakie ilości poszczególnych produktów nie zaszkodzą twojej figurze (10 obrazków)

Źródło: brightside.me