Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 32 takie demotywatory

"Czasem wystarczy czyjś jeden uśmiech, by móc doskonale się zrozumieć" - chwytająca za serce prawdziwa historia pani Marii

"Czasem wystarczy czyjś jeden uśmiech, by móc doskonale się zrozumieć" - chwytająca za serce prawdziwahistoria pani Marii – „Był marynarzem, z pochodzenia Grekiem. Poznaliśmy się w 1957 r. w jednym z gdyńskich klubów do którego poszłam razem z kuzynką. Wpadliśmy sobie w oko. Zatańczyliśmy raz, drugi i trzeci. Mogliśmy tak tańczyć całą noc. Najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że Elias mówił tylko po angielsku, a ja tylko po polsku. Nie przeszkodziło nam to jednak we wzajemnym zrozumieniu. Czasem wystarczył jeden czyjś uśmiech, by móc doskonale się zrozumieć.Zaczęliśmy się spotykać.Odprowadzałam go do portu, gdy wypływał w daleki rejs i przychodziłam, kiedy tylko statek jego wpływał do Gdyni. Pisał do mnie listy z których większość wypełniona była rysunkami serc, kwiatów i uśmiechów. Dużo było tam słów „Love”, które z czasem śniły mi się po nocy. Choć nie znałam angielskiego, doskonale wiedziałam, co chcę mi przekazać. Pomyślałam, że to jest ten mężczyzna z którym być może spędzę resztę życia...Wyjechałam do Warszawy, gdzie była moja mama, rodzina. Chciałam być blisko nich.Był rok 1959.Pewnego dnia po prawie rocznej rozłące, on przyszedł do mieszkania mojej kuzynki w Gdyni. Szukał mnie, tęsknił. Dużo mniej listów pisaliśmy.On w drzwiach, spytał mojej kuzynki -Gdzie jest Marysia?- Marysia wyszła za mąż, nie ma jej w Gdyni.Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że wcale nie wyszłam za mąż, a czekałam na niego i tęskniłam z całych sił. Listów już nie pisał, jak gdyby zapadł się pod ziemię. Zapomniał, wyjechał, nie wrócił. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego kuzynka to powiedziała, bo nigdy nawet nie odważyłam się o to spytać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że o tym całym zajściu dowiedziałam się rok później, gdy był rok 1960. Serce mi pękło, dowiadując się, że przez rok żyłam w tej niewiedzy, tęsknocie. Martwiłam się i pisałam listy na które nie otrzymywałam żadnej odpowiedzi. Pisałam sama ze sobą.Po tej sytuacji, przez kolejne 60 lat nie przyjechałam do Gdyni.Rok temu wsiadłam do pociągu i przyjechałam do Gdyni. Poszłam na spacer do portu, gdzie zawsze się widzieliśmy. Byłam na ulicy, przy której był klub w którym się poznaliśmy. Przeczytałam kilka jego listów i kilka łez znów uroniłam. Zaczęłam znów tęsknić i zadawać sobie pytanie, gdzie jesteś Elias? Ile bym dała by móc Cię spotkać i powiedzieć Ci całą prawdę. Nawet jeżeli byś jej w moim języku nie zrozumiał to i tak bym Ci powiedziała.Ile bym dała bym mogła Cię znów zobaczyć, jak wpływasz do gdyńskiego portu…Ile bym dała, bym mogła znów przeczytać Twój list, wypełniony rysunkami serc i napisami „Love”.Gdzie teraz jesteś, jak Ci się żyje? Czy Ty jeszcze o mnie pamiętasz Elias?"

Nauczycielka straciła cierpliwość i opisała jak wygląda jej praca. Wszystko udokumentowała zdjęciami:

 – "Dziś wcześniej wyszłam z pracy po incydencie z rodzicem, który spowodował, że emocjonalnie nie mogłam dalej pracować. Już podjęłam decyzję o zaprzestaniu uczenia po zakończeniu roku, a dziś nie wiem, czy wytrzymam nawet tak długo. Rodzice stali się dużo bardziej lekceważący, a ich dzieci są jeszcze gorsze. Kierownictwo zawsze wybiera opcję uszczęśliwiania rodziców, co oznacza, że nie mam jak wykonywać pracy, którą mi powierzono… uczenia dzieci.Załączam zdjęcia, jakie zrobiłam w mojej klasie przez ostatnie 2 dni. Tak moja klasa zwykle wygląda po tym, jak moi uczniowie spędzą w niej cały dzień. Pamiętajcie, że wiele z uszkodzonych lub zniszczonych przedmiotów jest moją prywatną własnością zakupioną przeze mnie, ponieważ nie dysponuję budżetem na salę. Mam już dość braku szacunku dla prywatnej i szkolnej własności i nakreśliłam granicę zachowań, których już nie zniosę. Niestety, dziś jeden z rodziców uznał, że źle zrobiłam pociągając do odpowiedzialności syna za jego zachowanie i w bardzo niegrzeczny sposób wyraził swoje zdanie, przy synu.W tym tygodniu pojawiły się oceny okresowe i blisko połowa moich uczniów oblała z powodu wielu (8-10) nieodrobionych zadań. Większość z tych uczniów oraz ich rodzice nie przejmowali się tym przez ostatnie trzy miesiące, ale odkąd pojawiły się raporty z ocenami, zalewają mnie maile i ciągle ktoś próbuje się do mnie dodzwonić.Teraz pewnie spędzę cały tydzień odbierając maile i telefony od wkurzonych rodziców, chcących wiedzieć dlaczego ich dzieci nie zdały. Mój kierownik będzie żądał wyjaśnień, dlaczego tak wielu uczniom pozwoliłam nie zdać, nie zapewniając im pomocy, nawet mimo tego, że robiłam wszystko co mogłam, poza zrobieniem prac za nich. A zachowanie w mojej klasie pogorszy się jeszcze bardziej. Spodziewam się tego, ponieważ dotychczas tak było pod koniec każdego semestru.Nigdy nie słyszałam o zawodzie, w którym ludzie wkładają w pracę tyle serca, poświęcając czas i środki przeznaczone na własny dom i rodzinę, a zarabiają tak obraźliwie mało. Nauczyciele są jednymi z najmilszych i otwartych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam, a otrzymują tylko brak oznak szacunku ze wszystkich stron. Większość rodziców nie jest w stanie wytrzymać ze swoimi dziećmi dłużej niż dwie godziny dziennie, a my spędzamy po 8 godzin ze 140 obcymi dziećmi. Czy to zbyt wiele prosić o trochę zwykłej uprzejmości i cywilizowanej rozmowy?Własna klasa była moim marzeniem odkąd pamiętam, a teraz pęka mi serce, kiedy jedynie w dwa lata zostałam odarta ze złudzeń. I dokładnie to samo słyszę od innych nauczycieli i oni również masowo odchodzą z zawodu. Jeśli nic się nie zmieni, za kilka lat kraj czeka kryzys na rynku nauczycieli.Ludzie MUSZĄ przestać rozpieszczać i ugłaskiwać swoje dzieci. Ten problem rozejdzie się po społeczeństwie jak niekontrolowany pożar. To nie w porządku wobec społeczeństwa, a co ważniejsze, nie w porządku wobec dzieci, uczyć je, że takie zachowanie jest w porządku. To nie posłuży im w osiągnięciu pomyślnego i szczęśliwego życia.Wielu powie, że nie powinnam pisać takich rzeczy publicznie… że powinnam promować edukację i myśleć pozytywnie. Ale już mnie to nie obchodzi. Jakakolwiek pasja dla tej pracy, jaką kiedykolwiek miałam, została mi odebrana. Może teraz będę mogła być głosem rozsądku. TO MUSI SIĘ SKOŃCZYĆ"
Majówka –                                            Gdy słoneczko wzejdzie w porę,                           Na wycieczkę się wybiorę,                           Wezmę plecak i wałówkę,                         Pójdę z dziećmi na majówkę,                           Pójdę w góry, pójdę w las,                           Na powietrzu spędzę czas,                         Będę słuchać śpiewu ptaków,                          I podziwiać piękno kwiatów,                          Słuchać będę szumu drzew,                           Obserwować wiosny bieg
Źródło: Maja Wonneberger z II b www.spsciegny.pl

Walentynki

Walentynki –  Żeby być pewną, że spędzę walentynki z super zajebistą osobą, którą kocham, kupiłam lustro... :-D
W tym roku urlop spędzę na RODOS – Rodzinne Ogródki Działkowe Otoczone Siatką
Sylwestra spędzę w Krakowie, w Gdyni albo we Wrocławiu – Zależy który program włączę
A tu spędzę emeryturę – (według reklam ZUS)
Nie ma szczerszej miłości niż miłość do ciuchów – dlatego Walentynki spędzę w szafie.
Źródło: demotywatory
Walentynki – spędzę z moją myszką
Walentynki – Jak co roku spędzę na samych przyjemnościach
Dzisiaj cały dzień – Spędzę w łóżku
Spędzę Walentynki z moją prawdziwą miłością – Jedzeniem