Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 309 takich demotywatorów

Relacja jednego z uczestników festiwalu w Izraelu, który przeżył brutalny atak terrorystów z Hamasu

Relacja jednego z uczestników festiwalu w Izraelu, który przeżył brutalny atak terrorystów z Hamasu – "Byłem tam na festiwalu, wybuchły rakiety, więc ludzie zaczęli się niepokoić i wszyscy zaczęli uciekać.Pojechaliśmy w kierunku głównej drogi, gdzie zobaczyliśmy wiele samochodów stojących w czymś, co wyglądało jak korek, na końcu byli policjanci i żołnierze ustawiający blokadę i zamykający przejazd.To nie był policyjny punkt kontrolny, to byli terroryści podszywający się pod nich.Czekali, aż wiele osób stanie w korku, a następnie wyciągnęli karabin maszynowy i zaczęli ostrzeliwać samochody kulami, co najmniej 300 zabitych.Zginęło 300 osób, to, co mówią w wiadomościach, jest błędne.Byliśmy ostatnim samochodem, więc cofaliśmy się.Dostaliśmy dwa pociski w przednią szybę, pocisk przeszył ramię Liora, a ja zostałem zraniony w ręce tłuczonym szkłem.Udało nam się uciec od nich z ledwo działającym samochodem, otworzyliśmy "Waze" i Lior powiedział mi: "Służyłem tutaj, jedźmy do bazy wojskowej: Gaza Division".Jadąc w kierunku bazy dywizji, byliśmy pewni, że będziemy tam bezpieczni.Ale oni już zaatakowali tę bazę w nocy i zabili wszystkich żołnierzy w ich łóżkach, do tego momentu już przejęli bazę.Dojechaliśmy do bramy rozbitym samochodem.Zobaczyłem przy bramie osoby, co do których byłem pewien, że są żołnierzami, ale w rzeczywistości było to 13 terrorystów stojących w kuckach z AK47 i M16, patrzących na nas z odległości około 20 metrów, po czym zaczęli ostrzeliwać nasz samochód.Zostaliśmy ostrzelani dookoła, wszystkie drzwi były podziurawione, kula trafiła mnie w głowę, oderwała mi część skóry z głowy. Evyatar dostał kulę w miednicę, Lior w ramię.Wszyscy byliśmy we krwi, rzucili w nas granatem, nagle nic nie słyszałem, patrzyłem to w prawo, to w lewo krzycząc "Lior wynoś się".Ubrałem Liora i wysiedliśmy z samochodu, zaczęliśmy biec, a oni wciąż do nas strzelali, słyszałem, jak kule przechodzą obok mojej głowy i wciąż strzelali do moich nóg, wciąż mam odłamki w nogach od kul.Biegliśmy i zobaczyliśmy ogrodzenie bazy, miało około trzech metrów wysokości, przeskoczyliśmy przez drut kolczasty, wszystkie moje ręce były pocięte.Strzelali do nas, ale żadna kula nas nie trafiła, nie udało im się nas jakoś trafić.Biegliśmy dalej i ukryliśmy się w bunkrze snajperów, byliśmy tam około 3-4 godzin, bez wody, krwawiący, sam zrobiłem sobie opaskę uciskową, Lior też.Byliśmy pewni, że reszta już nie żyje, nie oglądałem się za siebie.Wtedy do bazy przybył zespół Shayetet 13 (izraelskich komandosów) i w środku rozpoczęła się prawdziwa wojna, około 30-40 żołnierzy zginęło.Słyszałem wrzaski śmierci, wycofaj się, wycofaj się, śmierć, strzelali do siebie z RPG, byliśmy w samym środku wojny.W końcu wyszliśmy do nich, baliśmy się, że nasi żołnierze będą do nas strzelać, ponieważ z koszulami owiniętymi wokół głowy wyglądaliśmy jak terroryści.Wyszliśmy z rękami w górze, powiedziałem im, żeby nie strzelali, bo jesteśmy Izraelczykami.Kazali nam położyć się na podłodze i przepytywali nas, sprawdzając, czy jesteśmy Izraelczykami, powiedziałem mu, jak się nazywamy i że jesteśmy ranni.Na koniec przyleciał helikopter, by uratować kilku rannych żołnierzy. złapałem żołnierza za ręce i spojrzałem mu w oczy, powiedziałem mu: "Mój bracie, mam w domu małą córeczkę i rodzinę, zabierzesz mnie ze sobą w tym helikopterze". Spojrzał na mnie i powiedział "yalla" (chodź), "współpracuj".Więc zaczęliśmy współpracować, podnosząc rannych żołnierzy na ramionach, Lior pomógł podnieść nosze do helikoptera, próbując uratować tyle osób, ile to możliwe, Ludzie krzyczeli, żeby trzymać się mocno i nie umierać na moich rękach, to było jak film.Zabrał nas na końcu,Dzięki Bogu teraz dochodzimy do siebie" WWARNY
Jednak najgorzej wyszłana tym jego ręka – Amar zdecydował się poświęcić bogu swoją rękę i udowodnić, że wiara jest silniejsza niż wszystko, co materialne. Mieszkaniec Indii uniósł prawą rękę i już jej nie opuścił. Amar Bharati trzyma jąw górze od 1973 roku, czyli od 50 lat
 –  Właśnie uratowałem mojego3,5-letniego syna, który zakrztusił siętabletką. Użyłem chwytu Heimlicha,którego nauczyłem się tutaj. W chuj sięprzeraziłem i prawie rozpłakałem.Synek jest dla mnie wszystkim. Wciążtrzęsą mi się ręce. Ludzie, jeśli jeszczenie znacie tego chwytu, to powinniściego poznać.Dziękuję Ci dobry człowieku, żestworzyłeś tamten post i dzięki Tobiemój syn się nie udusił.Chwyt Heimlicha krok po krokuPodczas robienia chwytu Heimlicha istniejemożliwość uszkodzenia trzewi jamy brzusznej,dlatego najpierw należy spróbować innychmetod pomocy. Jeśli poszkodowany jestprzytomny, warto zachęcić go do kaszlu przyjednoczesnym ustawieniu ciała w pozycjipochylonej do przodu. Następnie klepiemyzadławioną osobę po plecach - nie wolno robićtego, gdy poszkodowany jest wyprostowany.Inaczej sprawa wygląda, gdy występuje utrataprzytomności.Jeśli opisana powyżej metoda nie pomaga,wówczas stosujemy rękoczyn Heimlicha:1. Stajemy za poszkodowanym i obejmujemyramionami jego tułów na wysokościnadbrzusza.2. Pochylamy osobę zadławioną do przodu, byciało obce mogło wydostać się na zewnątrzukładu oddechowego.3. Zaciskamy jedną rękę w pięść i przykładamyją w miejscu pomiędzy pępkiem, awyrostkiem mieczykowatym mostka.4. Drugą ręką chwytamy pięść i szybkim ruchemwgniatamy ją do siebie i ku górze. Manewrten sprawia, że znajdujące się w drogachoddechowych powietrze zostaje sprężone,dzięki czemu ciało obce może wydostać sięna zewnątrz.5. Jeśli chwyt Heimlicha nie przyniesie efektówza pierwszym razem, można powtórzyć gojeszcze 4-5 razy, przy czym każdy kolejnyucisk powinien stanowić osobny ruch.
Nie chce mi się pracować,Fuck fuck fuck fuck –

Zwykły ksiądz z małej parafii przynosi list Jurkowi Owsiakowi

 –  Wygląda na to, że ksiądz ze zwykłej parafii listZostawił osobiście. Ekipa sekretariatu mówi, żestarszy pan chciał tylko zostawić list, nie chciałpotwierdzenia, bo nie jest kurierem i już go nie było.Przytaczam jego treść, pomijając wątki bardzoosobiste skierowane do mnie, za które autorowi tegolistu bardzo, bardzo dziękuję. Jednak najważniejszymprzekazem jest to, co księdza ze zwykłej parafii boli iniepokoi. Cytuję:,,Szanowny Panie, proszę wybaczyć, że pozostaję dlaPana nieznany, lecz skłania mnie do tego zwykłaostrożność. Niech Panu wystarczy to, że jestemksiędzem. Jestem zwykłym księdzem w zwykłymmiejscu mojej posługi. I po prostu nie mogę jużpatrzeć na to, co dzieje się w naszym kraju - a chodzio nieszczęsny sojusz tronu z ołtarzem konkretnierządu PiS z Kościołem katolickim. Doszło już dojakiejś chorobliwej paranoi, czego wyrazem byłypseudo-uroczystości <<religijne>> Radia Maryja naJasnej Górze kilka dni temu. Zastanawiałem się nadtym, co ja, zwykły, szary ksiądz i równocześnieobywatel naszego kraju mogę zrobić wobec tegodramatu. Modliłem się. I w mojej głowie zrodził siępomysł. Potrzebne jest zwycięstwo opozycji wtegorocznych wyborach i to już nieważne, jakiej opcji,byle odsunąć PiS od władzy. Ale jak do tegodoprowadzić? Do wyborów muszą iść młodzi! Tuchodzi o młodych, obojętnych, którzy normalnie niechodzą na wybory. Trzeba ich poderwać, trzeba ichzapalić, żeby WSZYSCY poszli, żeby nikt nie został [...].Trzeba iść do wyborów!-Bierzemy los Polski w nasze ręce! Wszyscy idziemy dowyborów! Przecież Kościół katolicki też to głosiswoim wiernym [...].To może uratować Polskę, to może uratować nasprzed wystąpieniem z Unii Europejskiej. Możeuratować... kościół nawet, bo Kościół musi sięopamiętać, wytrzeźwieć, oprzytomnieć. To może naswszystkich uratować przed narodową tragedią.Panie Jurku. Tak, naprawdę jestem księdzem. Inaprawdę - mówię jak na sądzie ostatecznym - niktmnie nie skłonił do napisania tego listu. On powstał zpotrzeby mojego rca. Ksiądz ze zwykłej parafii".Podpisuję się pod tym obiema rękami. Tak, nie możnabyć obojętnym na wyborach. Moim zdaniem powinienbyć to wręcz obowiązek każdego obywatela naszegokraju. Słuchajmy dokładnie, co do nas mówią politycy.W swoim sercu i swoich głowach odcedźmy plewy odziarna i zagłosujmy, bo w ten sposób mamy wpływ nato, co przez kolejne lata dziać się będzie w Polsce. Jaknapisałem wcześniej, pod słowami księdza ze zwykłejparafii mocno i gorąco się podpisuję.
 –  polskieNajpierw byłmały ogień...HelPotem jeszcze większy...Potem większy...DbamyDziękuję za uwagę.
Tamtejsze uszkodzone płody będziemy chronić w pierwszej kolejności –  P'S
 –  MONITORING POWIETRZANOW
 –  LATO 2022LATO 2023
W akcji wzięło udział ok. 60 jednostek straży pożarnej. Pożar został już opanowany, a wskaźniki z urządzeń pomiarowych pokazują, że zdrowie i życie mieszkańców nie są zagrożone –  LII
 –  56FRESAD OKREGOWYW JELENIEJ GORZEGayPada7.15-16.00Whak Pak 7.15-18.18SAD OKREGOWYSAD OKREGOWYSAD PRACYIUBEZPIECZEŃSPOLECZNYCH1↑
 –  Dariusz Piórkowski SJ23 godz. ✪.●●●Serce się kraje, gdy w 2023 roku mam wrażeniejakbym przeniósł się w naszym Kosciele dośredniowiecza. Choć w sumie to nie jest mójKościół. Ja się od tego odżegnuję Bo mamy różneKościoły..Kampania wyborcza na mszy św. naJasnej Górze, nie pierwszy raz, strasznie pogłębi itak głęboki podział w polskim Kościele. Czy o tochodzi? A może o to chodzi, żeby Jasna Góra i taforma tragicznego mariażu obecnej wladzy zKościolem instytucjonalnym( bo to na szczęścienie caly Kosciól) doprowadzila do uskansowieniatego czego nie da sie inaczej zmienić? To znaczyczęść zwolennikow partii o. Rydzyka i partii PISbedzie jeszcze dlugo zadowolona. A potem staniesię skamieliną lub zamknietą grupą, na którą jużnikt nie będzie zwracał uwagi. Ale to odbije sięrykoszetem o resztę Kościoła.I jak zwykle cisza i totalna bezkarność. Jak uOrwella są równi i równiejsi.
W zatrutych rzekach nie ma ryb, lasy wycięto, starszemu panu fotoszopem dorabiają tłum wielbicieli, a politycy trzymając się za rączki stoją na baczność na Jasnej Górze przed ojcem dyrektorem –  (11
 –  Bartosz Rajewski →7 godz. . ✪Korzystając z obecności na Jasnej Górze,postanowiłem (jako ksiądz) zagadnąć czterechprzypadkowo spotkanych paulinów o ogólnąsytuację w naszym narodowym sanktuarium.Każdy stwierdził, że do Matki przybywa znaczniemniej pielgrzymów niż w latach ubiegłych. Totalnezałamanie frekwencji widać zwłaszcza wśróddzieci komunijnych i maturzystów. Na mojepytanie, o przyczyny takiego stanu rzeczy, padałyodpowiedzi: drożyzna, inflacja, laicyzacja.Nerwowo zaczęło się robić, gdy próbowałemuświadomić zakonnikom, że głównym problememjest profanacja sanktuarium przez polityków.Wszyscy moi rozmówcy stwierdzili, że tofałszywa teza. Takie wydarzenia, jak wczorajsze,gdy od ołtarza przemawia prezes partii, a ojciecdyrektor porównuje Unię Europejską do nazistów,w opinii napotkanych przeze mnie paulinów niemają wpływu na sytuację sanktuarium i religijnośćPolaków. Kto jest zatem winny? Otóż odpowiedźzawsze była taka sama: media. I na tym naszarozmowa się kończyła. Nie wiem, czyktórykolwiek z rozmówców, pospiesznie sięoddalając, usłyszał moje ostatnie zdanie: Imwięcej polityków na Wałach Jasnogórskich, tymmniej pielgrzymów w Kaplicy Cudownego Obrazu.
 –  Z Jeleniej?I najważniejszarzecz!Kamykpanu przywiozłemz Jeleniej Góry.Z Jasnej Góry,oczywiście!Pamiątka.Pan wie, ktona nim tańczył!
 –  REALISTYCZNYSERIALMEDYCZNYSEZON 2.SCANAL+ ONLINESEZON 1.FLISEZON 3.KIEDY DOKTORMNIE PRZYSMIEW 4.SEZONIEandvzejrysuje.pl

Nieustraszeni alpiniści zdobyli szczyt, jednak zostawili koleżankę na pastwę losu, ryzykując jej życie i zdrowie

 –  Łukasz Supergan2 dniCZY POWYŻEJ 4000 METRÓW MORALNOŚĆ NIEOBOWIĄZUJE?Od początku mojej kariery górskiej wpajano wemnie, że lina jest symbolem nierozerwalnościzespołu. Że gdy wyszliśmy razem wracamyrazem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Żezostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.A potem trafiłem na tę historię opisaną przezB.W tym miesiącu B. wchodziła w tym miesiącu naKazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli podKazbek i doszli do bazy.I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóchkolegów dotarli na lodowiec. Było zimno inastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszejrozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, żezimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylkoprzyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, żeszybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu sięogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny ikażdy idzie w swoim tempie, bo on już niewytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej niewejdę. Usłyszałam 'powodzenia' i chłopaki ruszylido góry.".Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się nalodowcu (zagrożonym szczelinami) i napółnocnym zboczu góry (zagrożenie długimzjazdem). W takim miejscu asekuracja jestkoniecznością.,,Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie sięobniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. Ibyłam w kropce: niebezpiecznie iść samej dogóry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; niemogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogęwracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłamryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodusłońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszczecukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mniechyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że tonie jest zwykłe nieporozumienie, a było realnezagrożenie."Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestetynie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała ,dyskusjewewnątrzzespołowe już się odbyły". Jej koledzyuznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iśćszybciej i po prostu... rozwiązali się, zostawiającją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bezpewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodzepowrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby byćtragiczny - w lodowcu pod Kazbekiem leży jużkilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przyszlaku do bazy. B. wracała między szczelinami iprzez lawiniska.Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwiliusprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że niezadbała o komunikację przed wyjściem i nieuzgodniła z chłopakami co zrobią w takimprzypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tegousprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespolemusi czuć się bezpiecznie i musi wrócićbezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza inajsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić –wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jakzrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everestgłupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałemwywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek". Dziśmógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tegotytułu ,, i zabójcy". Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy,którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebiekobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tejśmierci.Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela,nawet gdy jest już tylko bryłą lodu" budowało etospolskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśródnas ludzi, hołdujących zasadzie ,,Jeśli maszparcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność".Oby były to pojedyncze przypadki.Personaliów bohaterów nie ujawniam.Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, żeprzeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili nagórze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiekidziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwozostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.O: Kazbek na wysokości 4600 podczas jednegoz naszych wejść. W tym terenie rozwiązał sięzespół B.
Powiedziałbym więcej - znajduje się na dnie –  NFZNFZNIE JEST NA GÓRZE,NFZJEST NA DOLE PO LEWEJSTRONIE.
Zatem co Czesi robią nie tak, że u nich tak spokojnie? –
 –  FORMANFOАНТОН ДРОБОВИЧukrinform.uaМеноріального центруГолокосту Бабин Яро