Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 374 takie demotywatory

Tymczasem w Bułgarii... –

Dzisiaj mija 20 lat od największego horroru w historii ligi polskiej, czyli Legia - Widzew 2:3. "Byłem w niebie, a skończyłem w piekle"

Dzisiaj mija 20 lat od największego horroru w historii ligi polskiej, czyli Legia - Widzew 2:3. "Byłem w niebie, a skończyłem w piekle" – Starcie Legii Warszawa z Widzewem Łódź po raz drugi z rzędu decydowało o mistrzostwie kraju. Obie drużyny, naszpikowane reprezentantami Polski, na dwie kolejki przed końcem sezonu dzielił tylko punkt różnicy."Legia pragnie tytułu i rewanżu za ubiegły rok" - grzmiały warszawskie gazety. Aby zdobyć mistrzostwo Polski, warszawiacy musieli wygrać. Łodzianom wystarczał remis. - Jeśli wygramy, Widzew prawdopodobnie się rozpadnie. A my przez parę sezonów będziemy mieli patent na mistrzostwo Polski - twierdził Jacek Zieliński.Do 87. minuty po golach Cezarego Kucharskiego i Sylwestra Czereszewskiego Legia prowadziła 2:0. Na stadionie przy ul. Łazienkowskiej kibice zaczęli świętować mistrzostwo. Za kilka chwil miała się rozpocząć wielka feta z hucznym finałem na Starym Mieście. Ale zamiast radości były łzy smutku, niedowierzanie, a w sektorze gości zapanowało totalne szaleństwo.W pięć minut widzewiacy strzelili trzy gole i obronili tytuł. Najpierw sygnał do kolejnych ataków dał gol Sławomira Majaka, zaraz potem wyrównał po uderzeniu głową Dariusz Gęsior, a w samej końcówce rywali dobił Andrzej Michalczuk. Takiego meczu w polskiej ekstraklasie jeszcze nie było i nigdy już nie będzie. Przełomowym momentem meczu była kontuzja głównego sędziego Andrzeja Czyżniewskiego pod koniec meczu. Arbitra na kilka minut złapały bolesne skurcze. Nie był w stanie prowadzić meczu. Szybko podbiegli do niego lekarze obu drużyn i postawili na nogi. Legioniści prowadzili 2:0, przybijali między sobą piątki, podbiegali do kibiców i zaczynali powoli świętować. Wydawało się, że nic złego w tym meczu im się nie przytrafi. - To był ten moment, w którym najbardziej zwątpiłem, że uda nam się cokolwiek jeszcze zrobić i odwrócić wynik - mówi Szczęsny.  Po końcowym gwizdku piłkarze Widzewa uklękli na murawie. Maciej Szczęsny, były piłkarz Legii, a wtedy Widzewa, robił fikołki. Kilkuset kibiców Widzewa rozpoczęło fiestę. - Mistrzem Polski jest Widzew, Widzew najlepszy jest. Widzew to jest potęga, Widzew nasz RTS - rozległo się na stadionie w Warszawie."Gazeta Wyborcza" tak opisywała radość ze zwycięstwa w Łodzi:"W klubie "Siódemki" na ul. Piotrkowskiej spotkanie transmitowane w Canal+ oglądało ponad 500 kibiców. Po bramce Majaka wszyscy oglądali już mecz na stojąco. Trzeciego gola widziało niewielu, bo ludzie skakali i rzucali się sobie w ramiona. Kilku mężczyzn z radości rozebrało się do majtek. Czerwono-biały pochód kibiców na głównej ulicy miasta łodzianie pozdrawiali z okien i balkonów. Do rana rozbrzmiewały okrzyki kibiców, w pubach i ogródkach. Samochodami ustrojonymi w barwy Widzewa podróżowało po Łodzi kilkaset osób. Kilkunastu mężczyzn na olbrzymich harleyach przywiązało do motocykli flagi łódzkiego klubu."Cezary Kucharski, który pod koniec spotkania opuścił boisko, opowiadał: - Schodziłem z przekonaniem, że jestem w niebie, a po meczu znalazłem się w piekle.Jak wspomina ten mecz po 20 latach? - W Łodzi panowała euforia, a w naszej szatni grobowa cisza. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co się stało - opowiada Kucharski, obecnie agent piłkarski m.in. Roberta Lewandowskiego. - Mistrzostwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki i daliśmy je sobie wydrzeć. Szkoda, bo trzeba pamiętać, że przed sezonem mało kto w nas wierzył. Z poprzedniej drużyny odeszło dziewięciu podstawowych piłkarzy, w tym dwóch do naszego największego rywala, czyli Widzewa: Radosław Michalski i Szczęsny. Niektórzy nawet wieszczyli degradację i koniec Legii, a my do końca walczyliśmy o mistrzostwo.I dodaje: - Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że od tamtego meczu minęło już 20 lat. Może dlatego, że wcale nie chcę o nim pamiętać...
Takie widoki mogą podziwiać piłkarze austriackiego klubu SV Kematen –
Największa flaga Polski zawisła we wtorek na latarni w Świnoujściu – Flaga ma powierzchnię 558 metrów kwadratowych, a to oznacza, że jest większa niż boisko do koszykówki. Szyły ją trzy osoby przez 36 godzin
 –
Tymczasem w Norwegii... –
Afrykański Orlik –
Koszt: 50 tys. złotych –
Piłkarze Guildford cieszą się ze zdobytego gola razem z kolegą, który wcześniej opuścił boisko –
Nikt nie mówił, że na boiskubawić się nie wolno.... –

Jeden z najbardziej wzruszających momentów w świecie piłki. Chapecoense rozegrało pierwszy mecz po katastrofie

Jeden z najbardziej wzruszającychmomentów w świecie piłki.Chapecoense rozegrałopierwszy mecz po katastrofie – 28 listopada 2016 brazylijski zespół podróżował do Kolumbii na finał Copa Sudamericana z Atletico Nacional. Czarterowy samolot z 77 osobami na pokładzie rozbił się podczas próby podejścia do lądowania w Medellin. Zginęło łącznie 71 osób, w tym 19 zawodników drużyny oraz trener Caio Junior. Teraz Chapecoense rozegrało pierwszy mecz od momentu katastrofy. Przed pierwszym gwizdkiem na murawie pojawiło się trzech cudem ocalonych w Kolumbii zawodników.Publiczność przywitała ich owacją na stojąco, okrzykami: ''Mistrzowie wrócili'' oraz ''Vamos, Vamos, Chape'' Niezwykle wzruszającym momentem było również wejście na boisko żon i partnerek graczy, którzy zginęli w katastrofie. Połowa dochodu ze sprzedaży wejściówek ma być przekazana rodzinom ofiar, a połowa - na odbudowę klubu.Oby ci co ocaleli byli otoczeni wspaniałymi ludźmi, bo ci co zginęli zakończyli walkę na ziemi, ci co pozostali walczyć muszą nadal
Zawsze dążyć do celu pomimo przeciwności, a nie tylko tkwić w miejscu i ubolewać nad sobą –
Tymczasem na Słowacji... –
Müller to prawdziwy buc –  Thomas Müller wyraził niezadowolenie z faktu konieczności gry z takimi zespołami jak San Marino w eliminacjach Mistrzostw Świata. Na odpowiedź ze strony europejskiego outsidera nie musiał długo czekać.- Mecze z rywalami takimi jak San Marino nie mają nic wspólnego z profesjonalnym futbolem. Nie rozumiem znaczenia takich spotkań, szczególnie w napiętym terminarzu. Wiem, że dla nich starcie z mistrzami świata to szczególny moment. Dla nas obrona tytułu może zdarzyć się tylko dzięki ciężkiej pracy, a takie spotkania tylko prowadzą do niepotrzebnego ryzyka - powiedział zawodnik po zwycięstwie reprezentacji Niemiec z San Marino 8:0.Wypowiedź piłkarza Bayernu Monachium wywołała sporo kontrowersji i odniósł się do niej między innymi rzecznik kadry San Marino - Alan Gasperoni. Na swoim profilu na Facebooku napisał list otwarty skierowany do Thomasa Müllera, w którym podaje 10 powodów, dla których takie mecze są potrzebne.- Najdroższy Thomasie Müllerze. Masz rację. Takie mecze, jak ten w piątkowy wieczór, są pozbawione sensu. Dla ciebie. (...) Chciałbym podać Ci 10 powodów, które potwierdzają, że spotkania takie jak San Marino - Niemcy są przydatne... Po pierwsze ten mecz pokazał ci, że nawet z tak słabymi drużynami, jak nasza, nie potrafiłeś zdobyć bramki. I nie mów, że nie byłeś wkurzony, gdy Aldo Simoncini powstrzymał cię przed strzeleniem gola - zaczął ostro Gasperoni.- Ten mecz posłużył wszystkim, żeby udowodnić twoim szefom, że piłka nożna nie należy do nich, ale do tych, którzy ją kochają i pośród nich czy tego chcecie, czy nie jesteśmy także my. Takie spotkania mają przypomnieć dziennikarzom, że istnieją jeszcze chłopcy, którzy podążają za swoimi marzeniami, a nie za waszymi czekami. Twoje słowa potwierdzają, że mentalność Niemców nigdy nie ulegnie zmianie. Historia Wam już pokazała, że znęcanie się nad innymi nie daje gwarancji sukcesu. Ten mecz pozwolił Twojej Federacji (naszej też) zainkasować pieniądze ze sprzedaży wizerunku i dzięki temu może budować obiekty sportowe dla dzieci, bezpieczne stadiony czy szkoły piłkarskie - kontynuował Sanmaryńczyk uderzając we wszystkich Niemców.- Zdradzę Ci sekret - nasza Federacja zbuduje nowe boisko w zapomnianej miejscowości Acquaviva. Ty mógłbyś zbudować to za sześć miesięcy swojej pensji, a my zrobimy to za pieniądze pochodzące ze sprzedaży praw do transmisji jednego meczu. Nieźle, prawda? (...) Chciałbym, żebyś zrozumiał, że nawet jeśli nosisz najlepszy model butów Adidasa, to w środku możesz być gościem, który założy białe skarpetki do sandałów - dodał na koniec, zarzucając zawodnikowi brak klasy.
Tak chyba wygląda niebo fana piłki nożnej –
Legia - Real przy pustych trybunach przez kiboli – Jakoś w Anglii sobie z tym poradziliW Polsce:- kara za wbiegnięcie na boisko - przeważnie żadna- kara za bójkę stadionową i niszczenie obiektu - zakaz stadionowy tylko na mecze ligowe- złamanie zakazu stadionowego - teoretycznie areszt- kara dla klubu za niezapewnienie bezpieczeństwa - do 100 tys. zł. - sądy przeważnie uniewinniają kiboli ze względu na znikomą szkodliwość społeczną - za interwencje policji płacą podatnicyW Anglii:- kara za wbiegnięcie na boisko - od 15 tys. do 120 tys. złotych (dla kibola)- kara za bójkę stadionową i niszczenie obiektu - od 22 tys. w górę i dożywotni zakaz stadionowy na wszystkie mecze- złamanie zakazu stadionowego, niestawienie się na policji - areszt, kara 4000 zł- kara dla klubu za niezapewnienie bezpieczeństwa - od pół miliona złotych w górę- sądy bezwzględnie karzą kiboli- za interwencje policji płaci klub
Krwiożercza bestiażywcem pożera człowieka –
Ekstaza włoskiego komentatora po golach Arkadiusza Milika."Polonia uno'' – Podczas jednego z ostatnich meczów włoskiej drużyny SSC Napoli serca kibiców podbił polski zawodnik, dzięki któremu sięgnęli po zwycięstwo. Komentator spotkania dosłownie oszalał na jego punkcie. Mimo, że spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych to już 6 minut po wejściu na boisko strzelił pierwszego gola umiejętnie kopiąc piłkę tuż nad głową bramkarza przeciwników. To nie był jednak koniec popisów polskiego piłkarza. Po kolejnych dziesięciu minutach po raz kolejny trafił piłką do bramki, tym razem spoza pola karnego
Natura ma swoje plany zagospodarowania –
Przy jasnym przekazie, ortografia w zasadzie nie ma znaczenia –