Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 53 takie demotywatory

"Daniel Obajtek wzmacnia kapitał i zasoby Polski. Dobrze, że te pieniądze są dobrze wykorzystywane" - skomentował majątek prezesa PKN Orlen Daniela Obajka senator PiS Stanisław Karczewski – Myślę, że doczekamy się kanonizacji Obajtka za życia

Mężczyzna udziela 16 rad wszystkim polskim facetom jak wspierać kobiety w czasie protestu. I myślę, że warto przeczytać, w końcu dotyczy to naszych żon, dziewczyn, córek, przyjaciółek...

 –  Piotr Stankiewicz1t SphoaengoSsdlfzort.fed  · LIST POLSKIEGO MĘŻCZYZNY DO POLSKICH MĘŻCZYZNPanowie!Wielu z nas chce wspierać kobiety w tym, co się dzieje. Ale warto się zastanowić, jakie wsparcie jest potrzebne, a jakie jest tylko powielaniem seksistowskich stereotypów i karmieniem męskiego ego. Dlatego pozwólcie, kilka słów od faceta do facetów.1. Nie przemawiajmy do kobiet. Mówmy do innych mężczyzn. 2. W szczególności, mówmy do tych mężczyzn, którzy nie ogarniają tematu. Mówmy, żeby ogarnęli, i temat i siebie. Jeżeli uważamy się za sojuszników kobiet, to nie jest naszym zadaniem do czegokolwiek kobiety przekonywać. Naszym zadaniem jest przemówić do rozumu tym mężczyznom, którzy nie ogarniają.3. Bądźmy dorośli — gimnazjum już się skończyło. Nie sprowadzajmy sprawy do absurdu gdy tylko nam wygodnie. “Nie przemawiajmy do kobiet” to nie znaczy, że mamy się do nich nie odzywać. A co znaczy? Znaczy, że mamy nie mówić w ich imieniu, nie zabierać im głosu, nie sugerować, że lepiej od nich wiemy, o co chodzi w ich walce o ich prawa. Diabeł mieszka w szczegółach. Darujmy sobie nawet pozornie niewinne sugestie czy dobre rady.4. I nie, nie chodzi o to, że mamy się w ogóle nie odzywać. Gdybym tak uważał, to bym nie pisał. Mężczyzna nie ma milczeć, ma sporą pracę do wykonania. Nad sobą i nad innymi mężczyznami.5. Nasza rola polega na tym, żeby posłać na śmietnik herstorii tę przeklętą “męską szatnię” (dosłowną i w przenośni). Na seksizm trzeba reagować tam i wtedy, kiedy on się dzieje. Słyszysz głupie żarciki w męskim gronie — reaguj. Widzisz kretyńskie zachowania — reaguj. Musimy temu powiedzieć STOP, w zwykłym codziennym życiu. Hannah Arendt się kłania: nieszczęścia nie biorą się stąd, że źli ludzie robią złe rzeczy, tylko stąd, że zwykli ludzie tolerują zło. Rzeczywistością nie staje się to, co lajkujemy na fejsie. Rzeczywistością staje się to, co tolerujemy na co dzień.6. It’s not about us, men. Tutaj nie chodzi o nas. Wszelkie próby wyjaśniania, czy komentowania sprawy kobiecej przez kategorie męskich oczekiwań czy wyobrażeń — to jest podważanie tej sprawy.7. Świat nie ma już wracać do żadnej „normy”, w której by było tak, jak było wcześniej. Chodzi właśnie o to, że nasze myślenie o naszym miejscu w życiu i świecie wywraca się do góry nogami. I to nie jest przypadek, to jest sens tego, co się dzieje. I to właśnie mamy wziąć na klatę.8. Nie wysuwajmy wobec kobiet żądań czy oczekiwań. To nie jest czas, żeby stawiać warunki. Albo wspierasz, albo dzielisz włos na czworo, a siebie rozmieniasz na drobne. 9. Nie oczekujmy profitów, punktów procentowych, pogłaskania po główce, jacy to jesteśmy postępowi. Wielu z nas podskórnie by tego chciało, ale zaprawdę powiadam Wam, niech nam wystarczy, że staniemy po właściwej stronie herstorii. To jest naprawdę dużo. 10. Tutaj nie chodzi o nas, ale jest jedna męska rzecz, którą warto podnieść, a o której rzadko się mówi. Otóż owszem, nie jest łatwo być postępowym mężczyzną we współczesnym świecie. I dlatego o tym piszę. To jest droga na którą nie ma skryptu, na której nie ma wielu książek, za to jest wiele raf, i w ogóle, w szkole tego nie uczą. Zgadzam się. Ale ten ciężar musimy wziąć na siebie. Nie jest rozwiązaniem — tutaj i wszędzie indziej — przerzucać go na kobiety, że one mają wyjaśnić, przytulić, otoczyć miłością. Tak to nie działa.11. Uczmy się, dowiadujmy! Nie dajmy się zwieść temu, że w KON-STY-TUC–JI jest napisane, że mężczyźni i kobiety są równi. Nasze doświadczenia w tym społeczeństwie dzieli przepaść. Był kiedyś taki wątek, “co byście dziewczyny zrobiły, gdyby wszyscy mężczyźni zniknęli na 24 godziny?”. I tu zagadka dla nas, facetów. Jak myślicie, jakie były odpowiedzi? “Przestałabym się malować”? Owszem, padło. Ale najwięcej serduszek dostała taka odpowiedź. “Poszłabym biegać w środku nocy i słuchałabym muzyki przez obie słuchawki, bez tej przemożnego uczucia, że jedną z nich muszę wyjąć”. Sto tysięcy dziewczyn to zalajkowało. I teraz połączymy kropki, o co w tym chodzi. I nie bójmy się przyznać, ja też dostałem gęsiej skórki, gdy pierwszy raz to zrozumiałem.12. Dlatego właśnie E-DU-KAC-JA.  Zasoby internetu są nieskończone — wystarczy kliknąć. I są powiązane. Internet sam nas poprowadzi. Trzeba tylko chcieć. Polecam profil “Feminist United” na Facebooku. Osobiście kocham. Albo Federę. Albo Ogólnopolski Strajk Kobiet. Albo Codziennik Feministyczny. Albo Aborcyjny Dream Team. Chcemy być sojusznikami kobiet? Nie zmuszajmy ich do tracenia czasu, energii i nerwów na tłumaczenie nam tego, co dla nich jest oczywiste, a czego powinniśmy się dowiedzieć sami. Wierzcie mi, jeżeli kobiety czytają ten list, to ziewają z nudów, bo wszystko o czym tu piszę, jest dla nich absolutną oczywistością, codziennym doświadczeniem.13. I w tym tkwi sedno sprawy.14. Jak widzicie, wszystkie te grzechy mam dobrze przemyślane, bo wszystkie je popełniałem. I ani nie uważam ich za powód do dumy, ani one mnie nie dyskwalifikują. Bądźmy tą zmianą, którą chcemy zobaczyć w świecie, tak. Ale żadnej zmiany nie robią ludzie bezgrzeszni, bo takich nie ma. 15. Patrz punkt 1.16. Szerujcie.
Kryształy. I tak było zawsze – Kościół był, jest i będzie grupą osób zdemoralizowanych. Bardzo chętnie pouczającym innych co jest dobre, a co złe. Tylko, że belki w swoim oku nie widzą 1W trakcie Okrągłego Stołudochodzi do bardzobliskich rozmówhierarchów kościelnychz Kiszczakiem. W ichtrakcie Kościół walczyprzede wszystkim o to, _by zasoby archiwalne Kościoła nigdynie znalazły się w publicznej dyspozycji.Co trzeci ksiądz współpracował z SB.Ukrycie pedofilii, kochanek i dzieciKościół zawdzięcza Kiszczakowi.Jerzy Dziewulski,

Lekarz Bartosz Fiałek odpowiada Sasinowi, jakoby problemem podczas walki z koronawirusem było "zaangażowanie personelu medycznego" W głowie się nie mieści, że ktoś tak niekompetentny w każdej dziedzinie, ma czelność wypowiadać się na temat pracy w służbie zdrowia

W głowie się nie mieści, że ktoś tak niekompetentny w każdej dziedzinie, ma czelność wypowiadać się na temat pracy w służbie zdrowia –  Mamy to! Jak donoszą media, wicepremier Sasin odkrył karty i wskazał główny problem toczący epidemię COVID-19 na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.Ten sam, który - jak donoszą - maczał palce w organizacji wyborów korespondencyjnych kosztujących ok. 70 milionów złotych. Wybory się ostatecznie nie odbyły, a Pan Sasin skwitował to słowami: "demokracja kosztuje".Dzisiaj zamienił się w eksperta od epidemiologii i znawcę systemu opieki zdrowotnej, mówiąc, że "(...) w tym momencie dysponujemy odpowiednią liczbą łóżek szpitalnych, respiratorów i innych środków medycznych.".No i wreszcie stwierdził, że "Oczywiście występują problemy, tym problemem jest chociażby zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy. Niestety występuje taki problem jak brak woli części środowiska lekarskiego".Z uwagi na najniższe wskaźniki liczby lekarzy oraz pielęgniarek w Unii Europejskiej, fatalną sytuację kadrową innych zawodów medycznych, pracownicy ochrony zdrowia zapierd..... w wymiarze blisko dwóch równoważników etatu (300-320 godzin miesięcznie). W czasach wojny, czyli zarazy, będziemy zapierd..... niczym północnokoreańscy niewolnicy w kamieniołomach.To wszystko, aby ratować zdrowie oraz życie Polek i Polaków w kontekście nadciągającego włoskiego scenariusza przebiegu epidemii COVID-19 w Polsce. A tak wycieńczająca praca jest w głównej mierze spowodowana nieudolnością urzędników państwowych, którzy na czas nie posłuchali środowiska medycznego i nie poprawili warunków pracy oraz wynagrodzeń, aby zwiększyć zasoby kadrowe.Czyli, najbardziej oględnie - ktoś nie potrafił dobrze zorganizować jednej z najważniejszych gałęzi gospodarki na rzecz obywatela, a teraz jeszcze będzie obwiniać się za to lekarzy i twierdzić, że nie są wystarczająco zaangażowani.Rządy większości krajów zwracają się obecnie, ze wszystkim, co mają, do pracowników ochrony zdrowia. A w Polsce, jak to w Polsce - niczym w państwie zlokalizowanym w głębokiej dżungli na wzór tego, którego władcą był nieodżałowany Marlon Brando w filmie pt.: Czas apokalipsy. Winni wszyscy, tylko nie my.Nikt chyba nie zdemobilizowałby nas lepiej.Hej, Panie Jacku! Pozdrawiam Pana (niezaangażowany) z pracy. BartekPS Mam tak wielką głowę, że ledwo mi się w tej przyłbicy mieści.
Aktualnie banki krwi prawiewyczerpały swoje zasoby.Udostępnij i zostań czyimś bohaterem. Może właśnie ty uratujesz komuś życie.BĄDŹ JAK PEPE i IDŹ ODDAĆ KREW –

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Dziewczyny muszą mieć nieograniczone zasoby cierpliwości, żeby wytrzymaćz facetem –
0:06
Czy Agent Smith miał rację? – "Każdy ssak na tej planecie instynktownie zachowuje równowagę z otaczającym środowiskiem. Ale wy ludzie nie.Przemieszczacie się na jakiś obszar i rozmnażacie się i rozmnażacie, aż wszystkie naturalne zasoby zostaną skonsumowane. Jedynym sposobem na przetrwanie jest przemieszczenie się na kolejny obszar. Są jeszcze jedne organizmy na tej planecie, które hołdują takim zachowaniom. Wiesz jakie? Wirusy. Istoty ludzkie to choroba. Rak, który toczy tą planetę. Jesteście zarazą. A my... lekarstwem."
Niektórzy postanowili na tym skorzystać i sprzedawać maski po zawyżonych cenach, ale ten mężczyzna postanowił rozdawać je za darmo potrzebującym –

Z pamiętnika ekologa. Dla tych, którzy to przegapili, podsumujmy:

Z pamiętnika ekologa. Dla tych, którzy to przegapili, podsumujmy: – 1966: Ropa zniknie w ciągu dziesięciu lat1967: Prognoza głodu na świecie do 1975 r.1968: Przeludnienie rozszerzy się na cały świat1969: Wszyscy znikną w chmurze błękitnej pary do 1989 roku.1970: Świat wykorzysta wszystkie swoje zasoby naturalne do 2000 r.1970: Obywatele miast będą potrzebowali masek przeciwgazowych do 1985 r.1970: Nagromadzenie azotu spowoduje, że cały teren stanie się nieużyteczny.1970: Rozpadające się zanieczyszczenia zabiją wszystkie ryby.1970: Wyginą wszystkie pszczoły!1970: Epoka lodowcowa do 2000 roku1970: Ameryka Podlega reglamentacji wody do 1974 r. i reglamentacji żywności do 1980 r.1971: Nowa epoka lodowcowa nadchodzi do 2020 r. lub 2030 r.1972: Nowa Epoka Lodowcowa do 20701972: Ropa naftowa wyczerpana w ciągu 20 lat1974: Satelity kosmiczne pokazują szybko nadchodzącą nową epokę lodowcową.1974: Kolejna epoka lodowcowa?1974: Wyczerpanie ozonu "Wielkie niebezpieczeństwo dla życia1976: Konsensus naukowy: Ochłodzenie Planety, głód nieuchronny1977: Ministerstwo Energii mówi, że szczyt wydobycia ropy nastąpi w latach 90.1978: Nie ma końca w 30-letniej tendencji do ochładzania.1980: Kwaśny deszcz zabija życie w jeziorach1980: Najwyższy poziom cen ropy naftowej w 2000 r.1988: Regionalne susze (które nigdy nie miały miejsca) w latach 90.1988: Temperatury w District of Columbia biją rekordy wysokości1988: Wyspy Malediwy znajdą się pod wodą do 2018 roku (nie są)1989: Wzrost poziomu morza zniszczy narody, jeśli nic nie zostanie zrobione do 2000r.1989: Nowojorska Zachodnia Boczna Autostrada pod wodą do 2019 (nie jest).1996: Najwyższy poziom cen ropy naftowej w 2020 r.2000: Dzieci nie będą wiedziały, czym jest śnieg.2002: Głód w 10 lat, jeśli nie zrezygnujemy z jedzenia ryb, mięsa i mleka.2004: Wielka Brytania będzie Syberią do 2024 r.2005: Manhattan pod wodą do 2015 r.2006: Super huragany!2008: Arktyka będzie wolna od lodu do 2018 roku2008: Klimatyczny Geniusz AI Gore Przewiduje Arktykę wolną od lodu do 2013 r.2009: Geniusz klimatyczny ks.Karol mówi, że mamy 96 miesięcy na uratowanie świata.2009: Premier Wielkiej Brytanii mówi 50 dni na "Ratowanie planety przed katastrofą".2009: Geniusz klimatyczny Al Gore przesuwa 2013 Arktykę wolną od lodu z 2013 na do 2014 r. Niestety: nadal NIC!2013: Arktyka - bez lodu do 2015 r. Ktoś sprzedaje rejsy Kanada-Syberia?2014: Tylko 500 dni do nadejścia "Chaosu klimatycznego"!2019: Hej, Greta! Musisz ICH przekonać, że TYM razem NAPRAWDĘ do tego dojdzie!

Wiecie skąd się wzięły protesty w Chile, w których bierze udział milion osób? Użytkownik El_Polaco mądrze to wyjaśnił w kilku zdaniach Wiem, że zostanę zminusowany i okrzyknięty lewakiem, bo krytykowanie Pinocheta na tym portalu nie jest mile widziane, ale może jednak mój komentarz da komuś do myślenia

Wiem, że zostanę zminusowany i okrzyknięty lewakiem, bo krytykowanie Pinocheta na tym portalu nie jest mile widziane, ale może jednak mój komentarz da komuś do myślenia – Dzisiejsze protesty w Chile to efekt jego reform. Polityka Allende była katastrofalna i nie zamierzam go bronić, ale Pinochet pod wpływem neoliberałów zaczął prywatyzację na masową skalę, dużo dalej posuniętą niż w Polsce.Problem w tym, że to, co zrobił, to nie miało wiele wspólnego z wolnym rynkiem. Nie jestem pewien, jak było z drobną działalnością gospodarczą, która dziś działa bardzo prężnie. Z dużą było tak, że np. sprywatyzowano system emerytalny i zasoby wody. Tyle że emeryturami zajmuje się jedna firma, AFP. Tak, stworzono prywatny monopol na system emerytalny, a odprowadzanie składek jest obowiązkowe. AFP ma dużo kasy i silne lobby sponsorujące kampanie wyborcze (podobnie jak firmy farmaceutyczne) i politycy się za to nie zabiorą. Ale zaczęło się w czasach Pinocheta, gdy wszelkie protesty były brutalnie tłumione. Podobnie z wodą, która też jest jedną z przyczyn dzisiejszych protestów. Nie da się wprowadzić kapitalistycznej konkurencji w tej branży, bo jak. Stworzyć kilka systemów wodociągów, żeby klient mógł wybierać, z czyich usług skorzystać? Tak się nie stanie, bo zwyczajnie nie ma wystarczająco dużo miejsca, żeby coś takiego zrobić, a inwestycja jest zbyt kosztowna i miną lata, zanim zacznie się zwracać. Także w każdym regionie Chile jakaś firma uzyskała monopol na wodę. Czyli tania nie jest. To wszystko i jeszcze wiele innych rzeczy zostało usankcjonowanych przez konstytucję uchwaloną w 1980 i obowiązującą do dziś. W samej konstytucji wprowadzono wiele poprawek, ale jednak jej nie zmieniono.I teraz mamy taką sytuację, że woda jest droga i dostarczana do dużych farm na plantacje awokado, a drobni rolnicy, zwłaszcza w suchszych regionach kraju, mają problem z dostępem do wody. Widziałem wyschnięte koryto rzeki, w którym obecnie jest parking.Emerytury są tak niskie, że wielu starych ludzi stoi na ulicach i zajmuje. Póki nie wiedziałem, o co w tym chodzi, to nawet mi się podobało, że nie gnuśnieją w domach, tylko coś robią, wychodząc między ludzi.Służba zdrowia dzieli się na prywatną i publiczną. Oczywiście prywatna funkcjonuje dużo lepiej, ale wielu Chilijczyków nie może sobie na nią pozwolić.A w czasie samych protestów było wiele przypadków nadużyć ze strony policji, pobicia, napastowania kobiet itp. Oczywiście protestujący też nie są święci, dopuszczali się wandalizmu, a część rzucała kamieniami w policję. Ci czasami odpowiadali pałowaniem albo gumowymi pociskami. Czasem też używali tych metod bez wyraźnej przyczyny. Widziałem filmik, na którym kogoś pałowali, ale to nie była część demonstracji. W okolicy zajścia było mniej niż 5 osób i nikt ich nie atakował.Nie wiadomo, jak się sytuacja rozwinie. Na razie prezydent Piñera obiecał zwolnić kilku ministrów
Źródło: Komentarz użytkownika El_Polaco https://demotywatory.pl/4956565/Obecnie-juz-p…
"Międzynarodowa społeczność musi niezwłocznie opracować strategię zarządzania zasobami piasku, które wyczerpują się w szybkim tempie – apelują naukowcy na łamach czasopisma "Nature".Kwintesencja współczesnej gospodarki –
Dla porównania: – 1. Stany Zjednoczone. Oficjalne rezerwy złota: 8133,5 t.2. Niemcy. Oficjalne rezerwy: 3381 t. ...3. Włochy. Oficjalne rezerwy: 2451,8 t. ...4. Francja. Oficjalne rezerwy: 2435,6 t. ...5. Chiny. Oficjalne rezerwy: 1762,3 t. ...6. Rosja. Oficjalne rezerwy:1392,9 t. ...7. Szwajcaria. Oficjalne rezerwy:1040 t. ...8 Japonia. Oficjalne rezerwy: 765,2 t. ... Narodowy Bank Polskizwiększył zasoby polskiegozłota. Kupiono ponad 100tonW latach 2018-2019 zasoby złota NBP zostałyzwiększone o 125,7 ton i obecnie wynoszą228,6 ton. Blisko połowa polskiego złotazostanie sprowadzona do kraju i będzieprzechowywana w skarbcach NBPpoinformował Narodowy Bank Polski.W tym roku zasoby NBP zwiększyły się o 100ton złota. W ubiegłym roku NBP kupił 25,7ton złota. W związku z tym, NBP przesunął sięz 34. na 22. pozycję wśród bankówcentralnych na świecie i z 15. na 11. miejsce wEuropie.Ze względu na znaczne zwiększenie naszychzasobów złota i biorąc pod uwage praktykęinnych banków centralnych, zarząd NBPzdecydował o przeniesieniu połowy obecnychzasobów złota (około 100 ton), do skarbcówNBP.Na koniec czerwca 2019 r. oficjalne aktywarezerwowe Polski, zarządzane przez NBP,wynosiły 103,4 mld EUR, a w przeliczeniu nadolary amerykańskie 117,8 mld USD. NBPinwestuje rezerwy w typowe instrumentystosowane przez banki centralne.Zdecydowana ich większość (ponad 70%)inwestowana jest w rządowe papierywartościowe, w papiery emitowane przezinstytucje międzynarodowe oraz agencjerządowe. Pozostała kwota utrzymywana jestw formie lokat w bankach o wysokiej oceniewiarygodności oraz w złocie monetarnym.
26 września 2001 roku uruchomiono polskojęzyczną edycję Wikipedii – We wrześniu 2013 zasoby tej encyklopedii przekroczyły milion artykułów, obecnie to 1,3 mln. To wielokrotnie więcej niż w innych encyklopediach internetowych w języku polskim, przykładowo encyklopedia PWN zawiera 122 tysiące haseł. Rozwój polskojęzycznej Wikipedii wspierany jest od 2005 roku przez Stowarzyszenie Wikimedia Polska. Na zdjęciu polscy wikipedyści podczas Konferencji Wikimedia Polska 2018 w Katowicach.Podziękujmy wszystkim wikipedystom za ich wkład w rozwój polskiej Wikipedii!

Wyobraź sobie, że za pomocą magicznej różdżki albo innego ustrojstwa kupionego na chińskim bazarze zamieniam Cię w lwa

Wyobraź sobie, że za pomocą magicznej różdżki albo innego ustrojstwa kupionego na chińskim bazarze zamieniam Cię w lwa – Masz piękną, bujną grzywę, złowrogie spojrzenie i status króla zwierząt. Rządzisz. Nieziemsko dumny przemierzasz kolejne metry afrykańskiego stepu w poszukiwaniu Twojego dzisiejszego obiadu. Niczym sokół dostrzegasz z odległości kilkuset metrów dorodną zebrę, która aż się prosi, by wbić w jej tyłek swe zęby i nasycić swój wygłodniały żołądek. Nagle dopadają Cię zwątpienia i zaczynasz się zastanawiać: „Czy jestem w stanie ją upolować?”, „Czy na pewno mi się uda?”, „Z pewnością są inne bardziej odważne i waleczne lwy niż ja i sprzątną mi ją sprzed nosa”. Dopada Cię lwia depresja.Wszystkie lwice naokoło przestają z Tobą kopulować, tracisz respekt stada, umierasz zalany lwimi łzami zadając sobie pytanie: „Dlaczego?!”.Wiesz dlaczego powyższa historia to bzdura? Bo na szczęście lwy nie myślą w taki sposób co ludzie. Gdyby ich proces myślowy był tak skomplikowany co u nas, na Animal Planet oglądalibyśmy zakompleksione, nieśmiałe lwiątka, które proszą inne zwierzęta o kawałek polędwicy, niczym bezdomny na dworcu centralnym o dwa złote.Kurwa mać.Dlaczego nie walczysz jeśli Ci na czymś zależy? Dlaczego przejmujesz się opinią innych ludzi? Dlaczego tracisz czas na bzdurne przypodobanie się komuś?Dziś będę Cię drażnić, jak młodego kota, który w końcu pokona swój strach, pokaże pazury i zacznie drapać.Kiedy ostatni raz pokazałeś, że masz pazur? Kiedy ostatni raz kazałeś się odpierdolić wszystkim ludziom, który powtarzają Ci jak mantrę, że Ci się nie uda? Że jesteś beznadziejny? Że po co Ty to właściwie robisz? Jeśli Twoja pewność siebie nie jest zbyt wielka, takie osoby będą ściągać Cię w dół i sprowadzą do swojego poziomu.Pozwól przegrańcom być przegrańcami. Niektórych osób nie zmienisz. Przestań pocieszać kolegę z liceum, który od pięciu lat nie może znaleźć pracy, bo większość czasu spędza na spijaniu browarów i graniu na konsoli. On nie chce znaleźć pracy, jest mu dobrze – zostaw go w spokoju. Na świecie jest masa osób, którzy chętnie pójdą z Tobą na siłkę i wspólnie będą Cię motywować do tego, by z dnia na dzień być coraz lepszym.Zostaw faceta, który od kilku lat obiecuje Ci, że się ogarnie. Jest wielu normalnych facetów, którzy docenią to, jaka jesteś i w dodatku nie zapomną o dniu Twoich urodzin. Nie jest sztuką mówić o wspaniałych planach i marzeniach. Sztuką jest je realizować.Kiedy powiedziałeś „NIE” ludziom, którzy wiecznie wykorzystują Cię do swoich celów nie dając absolutnie nic w zamian? „Piotruś, zainstaluj mi drukarkę po raz 234u832948, bo Ty się znasz na komputerach”, „Krzysiu, zrób za mnie projekt, bo Ty taki głupiutki jesteś, że Cię przekonam”, „Agnieszka, skocz po fajki do sklepu, bo mi się nie chce”. Odetnij się od ludzi-biorców, którzy niczym pijawki, będą wysysać Twoje zasoby do swoich celów. To ma być partnerstwo. Ty pomagasz komuś, ktoś pomaga Tobie. Zasłużyłeś na to.Kiedy ostatni raz pokazałeś, że masz swój honor i nie będziesz się podkładał innym ludziom? Twoi znajomi mają Cię kolokwialnie mówiąc w dupie? Zmień ich. Po co Ci ludzie, którzy nie traktują Cię poważnie? Spośród prawie 7 miliardów ludzi na tej planecie, spotkasz osoby, które docenią to kim jesteś i będą traktować Cię fair.Skończ z tym. Zacznij żyć własnym życiem. Skup się na własnych celach i odsuń od siebie ludzi, którzy ściągają Cię w dół.Jeśli trzeba – krzycz.Jeśli trzeba – gryź.Jeśli trzeba – drap.Jesteś wielki.

Na drzwiach tego niezwykłego sklepu wisi tabliczka: „Jeśli Twoje życzenie nie zostało spełnione, to znaczy, że jeszcze nie zapłaciłeś”

Na drzwiach tego niezwykłego sklepu wisi tabliczka: „Jeśli Twoje życzenie nie zostało spełnione, to znaczy, że jeszcze nie zapłaciłeś” – Na peryferiach Wszechświata znajduje się mały sklepik. Szyldu dawno już nie ma, został zdmuchnięty przez kosmiczny huragan. Nowego szyldu właściciel sklepu nie powiesił, ponieważ wszyscy okoliczni mieszkańcy dobrze wiedzą, że sklep sprzedaje marzenia.Asortyment jest bardzo bogaty – można tu kupić praktycznie wszystko. Jacht, dom, małżeństwo, posadę prezesa korporacji, pieniądze, dzieci, dobrą pracę, duży biust, medal olimpijski, samochody, drużyny piłkarskie, władzę, sukces i wiele innych dóbr.W sprzedaży nie ma jedynie Życia i Śmierci – ich dystrybucją zajmuje się Centrala znajdująca się w innej Galaktyce.Każdy klient, który wchodzi do sklepu (bo są też tacy, którzy ani razu nie weszli i do tej pory siedzą na tyłku i zajmują się samym „chceniem”) w pierwszej kolejności pyta o cenę swojego marzenia.A ceny są różne…Wymarzona praca na przykład, kosztuje rezygnację ze stabilności i przewidywalności, gotowość do samodzielnego planowania i organizowania własnego życia, wiarę we własne siły oraz pozwolenia sobie na taką pracę, jaką kochasz, a nie taką, jaka się nawinie.Władza ma nieco wyższą cenę: trzeba zrezygnować z pewnych swoich przekonań, nauczyć się znajdować do wszystkiego racjonalne wytłumaczenie, umieć odmawiać, znać swoją wartość (a powinna być wysoka), pozwalać sobie na mówienie „ja”, wyrażać własną opinię, niezależnie od akceptacji czy dezaprobaty otoczenia. Niektóre ceny wydają się dość dziwne: małżeństwo można otrzymać w zasadzie za bezcen, natomiast szczęśliwe życie kosztuje bardzo drogo – wymaga osobistej odpowiedzialności za własne szczęście, umiejętności cieszenia się życiem, znajomości swoich celów, rezygnacji z dążenia żeby wszystkim dogodzić, doceniania wszystkiego co się ma, pozwolenia sobie na bycie szczęśliwym, świadomości własnych zalet, rezygnacji z bonusu „ofiary”, ryzyka utraty niektórych znajomych…Nie każdy klient, który wchodzi do sklepu, jest gotowy, żeby od razu kupić marzenie.Niektórzy, gdy widzą cenę, natychmiast wychodzą. Inni stoją w zadumie, licząc swoje zasoby i zastanawiając się, skąd wziąć więcej środków.Czasem ktoś się skarży, że ceny są za wysokie i prosi właściciela o rabat albo pyta, kiedy będzie wyprzedaż.Są też tacy, którzy wyciągają z kieszeni wszystkie swoje oszczędności i odbierają marzenie, zapakowane w piękny szeleszczący papier.Są zawsze odprowadzani wzrokiem przez zazdrosnych klientów, którzy szepczą złośliwie, że właściciel sklepu to na pewno ktoś z rodziny i marzenie dostali pod ladą, po znajomości.Właściciela sklepu dawno już proszono, żeby obniżył ceny, co zwiększyłoby liczbę klientów.Ale takie postulaty za każdym razem spotykały się z odmową, ponieważ właściciel uważa, że to obniży jakość marzeń.Kiedy pytano go, czy nie obawia się bankructwa, mówił, że nigdy nie zabraknie śmiałków, gotowych ryzykować i zmieniać swoje życie, rezygnując z nawyków i bezpiecznej przewidywalności, zdolnych do wiary w swoje marzenia, mających dość sił i środków, by zapłacić za ich realizację…”
Źródło: Stephen King

Zero Waste Bistro – restauracja z surowców odnawialnych

Zero Waste Bistro – restauracjaz surowców odnawialnych – Tutaj nic się nie zmarnuje! W pop-upowej restauracji Zero Waste Bistro wszystko można poddać recyklingowi – od ścian po kubeczki, a resztki żywności trafiają wprost do kompostownika.To przykład gospodarki o obiegu zamkniętym, w której zasoby są ponownie wykorzystywane tak długo, jak to możliwe (w przeciwieństwie do gospodarki liniowej, w której produkty są wytwarzane, wykorzystywane, a następnie wyrzucane).To najwyższa pora, aby przemyśleć sposób, w jaki żyjemy, w jaki jemy i materiały, z których korzystamy.Przyszłość musi być ekologiczna. Dlatego inicjatywy takie jak Zero Waste Bistro proponują rozwiązania, które redukują ilość odpadów i wspierają środowisko naturalne
To prawdziwe przegięcie! – Jednak takich zwyrodnialców podejrzanych o występki przeciwko prezesom jest wielu. Oto niewielki wycinek z liczącej kilka milionów nazwisk listy przekazanej przez pracodawców:Michał P., Warszawa. Wylogował się o 17:00 i zbiegł zza biurka, by marnotrawić dzień w gronie żony i małoletniej córki.Agata T., Ciechanów. Złożyła roszczenie o urlop tygodniowy.Krzysztof A., Zakopane. Wyszedł z pracy zaprzątając sobie głowę prezentem na Dzień Matki zamiast wynikami za II kwartał.Aneta R., Poznań. Oddaliła się do toalety 1,5 minuty temu i do tej pory nie powróciła na stanowisko pracy.Rafał O., Kazimierz Dolny. Znalazł sobie hobby inne niż arkusze przestawne w Excelu.Mariusz S., Inowrocław. Recydywista. Drugi raz w ciągu 6 lat usiłował wyłudzić podwyżkę.Łukasz P., Ełk. Jadł.Olga M., Gdańsk. Marnotrawiła zasoby firmowe nazbyt głębokimi oddechami.Igor T., Wrocław. Odmówił wykonania wyraźnej sugestii w postaci przyjęcia bezpłatnych nadgodzin.Żaneta M., Białystok. Domagała się umowy o pracę i nie przeprosiła. Młodzi są roszczeniowi. Chcą pracować 8 godzin, a później mieć czas dla siebie - mówi Jolanta Czernicka-Siwecka, prezes, Fundacja Iskierka
"Przetrwają najgrubsi", rzeźba autorstwa Jensa Galschiøta i Larsa Calmara symbolizująca nierówną dystrybucję światowych zasobów –
Wnętrze tej z lewej ma ograniczone zasoby - tylko tyle pieniędzy co widać. Ta z prawej zapewnia nieograniczoną ilość jedzenia do końca życia –