Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 15 takich demotywatorów

W Lublinie na jednym z osiedlipojawił się pomysł umieszczeniabudek dla jerzyków – Mieszkańcy zebrali podpisy, wysłali do spółdzielni pismo, ta ogłosiła przetarg. Zgłosiła się jedna firma, która za powieszenie 40 budek zażyczyła sobie... 6700 zł netto.Mieszkańcy wycofali pismo, zrobili zrzutkę, za 40 budek na Allegro zapłacili 1600 zł, jeden z mieszkańców zorganizował podnośnik. Za 3 godziny pracy zapłacili za niego 400 zł. Wiertarki i wkrętarki mieli w garażach. Kołki i wkręty kupili za kilkanaście złotych.Ze zbiórki zostało im jeszcze ponad 400 zł, za które zrobili imprezkę dla wszystkich dzieciaków z osiedla i wszyscy byli przeszczęśliwi, tylko nie prezes spółdzielni, który nie przytulił do kieszeni dobrej średniej krajowej
Źródło: Nie musze dodawać, że te 6700 zł netto byłoby doliczone do czynszu każdego z mieszkańców.
A czy ta praca będzie ciężka? Na pewno będę miał dobrze? – Synku... Mordeczko Ty moja! Wiesz przecież, że rodzina jest dla nas najważniejsza!!! Powiedz mi, czy tatuś albo wujek kiedykolwiek skrzywdzili kogoś z naszej rodziny i dali go do trudnej albo obciążającej psychicznie pracy!? Synuś, w takiej pracują tylko te kołki co na nas głosują i uparcie wierzą, że tylko my możemy poprawić sytuację w kraju, a inne partie się nie liczą...
 –
Gotuję go trzy godzinyi nadal nie zmiękł –
Gdyby to było święto Trzech Królowych to i prezenty by były praktyczniejsze –  Czyste pieluchy zapasy na tydzień herbata na kolki
Trzy Królowe przyniosłyby bardziej praktyczne dary –  Czyste pieluchyZapasy na tydzieńHerbata na kolki
 –  Mamy Mamom Wczoraj o 22:59Cześć wszystkim. Co można jeść po urodzeniu dziecka lub jak i co gotować żeby dziecko nie miało kolek po karmieniu piersią. Kolki są przez alergeny a one są prawie we wszystkim. Pomóżcie. Można wszystko tylko arbuza nie wolno podczas karmienia piersią, bo sok kapie dziecku na głowę i potem się lepi
- Helmut, dajemy kołki?- A po co koszty robić, przecież nie odpadnie... –
Trzeciej mędrcy odeszli, przybyłytrzy mądrzejsze kobiety –  Zapasyna dzienpieluchHerbatana kolki
Nieczęsty to widok! Targ w Legionowie,a na nim PRAWDZIWY koniarz. Przeczytajcie, co miał do powiedzenia prosty sprzedawca ziemniaków – Pani, ona ma 25 lat! Jak ją dziesięć lat temu kupiłem to pod nóż miała iść. Święty koń. Aut się nie boi, ciężarówek się nie boi, pociągów się nie boi. Wie pani, 35 kilometrów nią przyjechałem. Jakbym teraz wyjechał to by pierwsza była jak w domu będę. Do pługa, do brony, włókuję. Kiedyś dawniej to się do Warszawy jeździło z ziemniakami, 70 kilometrów, tak?Bez problemu.U nas na czterdziestu gospodarzy tylko nas trzech ma konie. A reszta posprzedawała, na mięso, zjeść, k... jego mać, każde zwierzę tylko zjeść. Jeden miał takiego pięknego karego ogierka i źrebkę. Mówi że za sześć tysięcy sprzedał. I po co sprzedawał?! To przyszłość jest, taka źrebka. Mówili że kolki. Bo to koń musi spokojnie jeść. Pani na nią popatrzy. Owies dostanie. Je spokojnie. Powolutku. Kilka godzin i zje, Niespiesznie. Jaka kolka?! To dobry koń jest. Dwadzieścia pięć lat."Prosty koń i prosty człowiek, a takiej mądrości i zachwytu nad zwierzęciem - życzę wszystkim miłośnikom koni

Jak spieprzyć sobie życie nie mając jeszcze 30-stki:

 –  Masz lat 20 i za sobą jakieś tam pierwsze miłosne doświadczenia- lepsze, gorsze.Poznajesz jego/ją. Jest spoko. Jakieś tam motyle i inne sraty pierdaty. Lecą wam lata, przyzwyczajacie się do siebie. Motyle już dawno odleciały ale myślisz sobie- Boże, mam JUŹ 25 lat. Gdzie ja kogo lepszego poznam? A weźmy ślub, przecież tyle lat razem nie może iść w pizdu, wszyscy tak robią.I zakładasz tą suknię księżniczki, wynajmujesz bryczkę i zapraszasz ciotki których nie znasz no ale przecież byłeś na weselu ich córki gdy miałaś 5 lat więc wypada zaprosić. Wrzucasz zdjęcia na fejsa i koleżanki singielki zazdroszczą, a Ty rośniesz w piórka bo Tobie się udało, a im nie.Potem wiadomo, że robisz dzieciaka bo przecież wszyscy tak robią, a i rodzina naciska przy każdym świątecznym obiedzie. Ciąża super extra, sesja z brzuszkiem i baby shower żeby poczuć nieco amerykańskiego świata. Rodzisz. I wtedy się zaczyna piekło.Dziecko zbliża? No way. Kolki, nieprzespane noce, obowiązki, a przyjemności brak. Baba skupia się na dziecku, facet idzie w odstawkę. Oczywiście jest zdziwiony, że już nie pojedziecie na Sunrise. Padacie na pysk o 21.Seks? Czasem w jednej pozycji. Ona nie połknie i powie, że naoglądał się pornosów i żąda cudów, on jej nie zwiąże bo " a daj spokój, Greya żeś się naoglądała i wymyślasz". Jesteście coraz dalej od siebie chociaż siedzicie na jednej kanapie. Tyle lat wspólnych, a stajecie się dla siebie obcy.Dobiegasz 30tki. Wkurwiacie się nawzajem, kontakt ogranicza się do prostych komend "kup pieluszki, wyrzuć śmieci, znowu wychodzisz?". Toczysz bój o wszystko. Facet ucieka z domu przy każdej okazji, kobieta frustruje się siedzeniem w domu bo nie ma komu dziecka podrzucić. 30tka stuka- wiesz już że to nie ta/ten, że mogło być inaczej. Że kurwa każdy wydaje ci się lepszy niż to co masz w domu.W końcu trafia się ktoś. Taki inny. Tak cię dobrze rozumie. Widzi w tobie kogoś więcej niż dziada upierdliwca na kanapie lub wiecznie jęczącą (i to nie z tego powodu co byś chciał) babę w dresie i majtkach Bridget Jones.Dziki seks, oh jakie porozumienie, oh jakie przeciwieństwo męża/żony! Oh nie wiedziałam, że nowości są takie ekscytujące. Z żoną/męźem to by nie przeszło. Pojawiają się motyle, których nie było od 10 lat. I co... rozwód ? Gówno. Boisz się.Bo inni uznają cię za skończonego kutasa albo zimną sukę która rozbiła rodzinę. Wszyscy się od ciebie odwrócą. Dziecko przecież najważniejsze.Trochę pobzykasz, trochę popłaczesz, trochę się poużalasz nad swym marnym losem. Trochę odżyjesz czasem przy spotkaniu w aucie ukrytym w lesie. Trochę masz wyrzuty sumienia (miną przy pierwszej lepszej awanturze bo kupiłeś zły makaron i jesteś nieudacznikiem) ale generalnie chcesz być chociaż na chwilę szczęśliwy więc romans trwa.W końcu jednak pójdziesz po rozum do głowy i zostajesz w małżeństwie. I wiesz, że wszystko spieprzone ale pojedziesz z rodziną nad Bałtyk w wakacje. Tak ładnie razem wygladacie, tak fajną rodzinkę tworzycie. Szkoda, że tylko na pokaz...Przecież tyle lat nie może iść w pizdu. Kredyt na mieszkanie, pensja 2000 brutto i pińcset złotych alimentów przy dobrych wiatrach nie brzmi zachęcająco (zwłaszcza jak lubisz buty z Kazara i gardzisz CCC).Kochasz dziecko nad życie, męża/żonę już nie. I po co Ci to było? Czujesz, że życie marnujesz ale nie zrobisz nic. Bo tak jak wypadało wziąć ślub i mieć dziecko, tak wypada ciągnąć małżeństwo. A czy jesteś szczęśliwy? Kogo to obchodzi... Masz dać dziecku pełną rodzinę- przecież wszyscy tak robią.
10-letni chłopak biegł po zwycięstwo, kiedy zobaczył, jak upada jego przyjaciel. Zamiast biec do mety, wrócił się po niego i z nim na rękach ukończył wyścig – Kiedy Riley upadł niecałe 20 metrów przed finiszem w szkolnym wyścigu, Julian nie wahał się ani chwili. Zamiast biec po zwycięstwo, wziął przyjaciela na ręce i razem przekroczyli metę. Wzruszający moment został uwieczniony na zdjęciu.Riley Watson i Julian Otu chodzą do tej samej angielskiej podstawówki w Immingham. Obaj wzięli udział w biegu North East Lincolnshire Schools Sports Partnership Primary Cross Country Race na 800 metrów zorganizowanym w ramach współpracy pomiędzy szkołami.Kiedy 9-letniego Riley’a od mety dzieliło już mniej niż 20 metrów, nagle upadł z powodu bolesnej kolki. Widząc to, Julian zareagował natychmiast – zawrócił i podbiegł do kolegi, wziął go na ręce i doniósł do końcowej linii.Pytany o to, czemu zrezygnował z szansy na zwycięstwo, powiedział po prostu, że „wolał przegrać i pomóc swojemu przyjacielowi, zamiast go zostawiać”.Dyrektorka szkoły, do której chodzą chłopcy, nie kryje dumy z jednego z jej wychowanków. 10-latek prezentuje postawę, jakiej w Allerton Primary School uczy się wszystkich dzieci – To, co zrobił Julian pokazuje, jak chcielibyśmy, żeby postępowały wszyscy nasi uczniowie. To bardzo opiekuńczy chłopiec.
 –  czyste pieluchy, zapasy na tydzień, herbatka na kolki

Nie wiem co mają w głowie ci, którzy takie "męskie mody" wymyślają

Nie wiem co mają w głowie ci, którzy takie "męskie mody" wymyślają – Ale jak dla mnie to facet jest męski, gdy jest facetem - głównie z charakteru. Żadna koszula w kratkę z pi*dy faceta nie zrobi Nadchodzi era drwala - nowy trend w modzie męskiejJuż nie metroseksualny wymuskany elegant, ani pan w garniturze, ani hipster. Najnowszy wzorzec męskiego stylu to miejski drwal. Czyli mężczyzna drwaloseksualny (cichy chichot).Amerykańskie portale lajfstajlowe odnotowały usadowienie się w miejskiej przestrzeni mężczyzny "drwaloseksualnego” (ang. lumbersexual). Myliłby się ten, kto założyłby, że drwaloseksualni mieszkają w leśnych chatkach w głuszy, dajmy na to - Alaski. Otóż najwięcej przedstawicieli gatunku można spotkać w Nowym Jorku. Najzagorzalsi drwaloseksualni mieszkają w Williamsburgu, są fotografami, projektantami albo bliżej nieokreślonymi artystami, a w wolnych chwilach lubią wędkować, rzeźbić w drewnie, oliwić motocykle, warzyć domowe piwo i szykować herbatki z kombuczy. Albo pracują nad nowym programem komputerowym, który może pomóc najbiedniejszym rejonom świata, a w chwilach wolnych lubią uciec do lasu, w góry, powspinać się albo pojeździć/popływać na desce. W plecaku mają raczej drogiego laptopa, choć wyglądają jakby wyszli z remake'u "Przystanku Alaska”. Takie połączenie miejskiego zwierza z dzikim barbarzyńcą.Metroseksualny typ (wizualizacja - David Beckham ca. 2002 i później) - w wąskich spodniach i dopasowanej koszuli, jest passe, co ucieszy bez wątpienia wielu mężczyzn. Tak przynajmniej przewiduję na podstawie obserwacji ze sklepów i rozmów na temat ubrań i mody ze znajomymi mężczyznami - zazwyczaj prędzej czy później padało zdanie "Czy teraz wszystkie spodnie muszą szyć na zabiedzonych chłopców? Dlaczego one są takie, że nogę mogę wcisnąć w nogawkę maksymalnie do kolana?”. Zapomnijcie, chłopaki. Te straszne czasy dobiegają końca, choć w pewnym momencie - przyznać trzeba - metroseksualnymi byli nazywani wszyscy faceci, którzy potrafili sami kupić sobie ciuchy, chodzili na siłownię i używali kosmetyków innych niż mydło (dziatwa nigdy nie uwierzy, że to był wielki postęp w historii ludzkości).Teraz naszedł czas "drwali” - zainteresowanych bardziej aktywnościami na świeżym powietrzu (niech to będzie nawet włóczenie się po mieście, choć wyjechać gdzieś w naturę nie zaszkodzi) niż pielęgnowaniem idealnej fali nad czołem i testowaniem pianek do golenia w poszukiwaniu tej idealnej. Drwaloseksualny mężczyzna wygląda jakby wybierał się na szlak górski lub rozważał ścięcie jakiejś sosny. A! - i najczęściej się nie goli.Nie dajmy się jednak zwieść tej powłoce. Drwaloseksualni głównie przenoszą akcesoria i styl przypisane dotychczas "twardzielom” żyjącym w naturze do mainstreamu, a ich wygląd jest równie przemyślany, jak metroseksualne czy hipsterskie kreacje (nie, wbrew pozorom styl hipsterski nie polega na ubieraniu się po ciemku, w tym szaleństwie jest metoda). Jakie więc są elementy stylu "na drwala”? Bawełniana bluza z długim rękawem, zazwyczaj biała, na to sweter, na to koszula w kratę. Albo koszula w kratę i na nią wrzucony zapinany sweter w norweskie wzorki. Może być na zamek albo na takie guziki-kołki, to mniej ważne. Najważniejsza jest koszula w kratę. Flanelowa. Taka, jaką nosili wielbiciele grunge. Ponadczasowa, miękka, ciepła. Poza tym dżinsy. Buty, na które może spaść siekiera i nic się nie stanie, ale na zimę w mieście, oblodzone chodniki i zaspy - też niczego sobie. No i czapka - najlepiej zrobiona na drutach, bo świadomy społecznie drwaloseksualny ceni rękodzieło i nie popiera wielkich koncernów wyzyskujących ludzi i niszczących środowisko.W wersji bardziej miejskiej, to sweterek na koszulę, kurtka, najlepiej parka, na bluzę z kapturem albo na tę koszulę i sweterek. Dżinsy. Czapka. Generalnie - na "zwykłego studenta”. Uwaga - co łączy drwaloseksualnych? To, że w prawdziwym życiu są raczej wykształconymi panami z porządną pracą, którzy swoją męskość podkreślają para-kampingowym strojem i butami za 500 PLN.Na razie drwaloseksualni występują głównie w Stanach Zjednoczonych, wieszczę jednak szybką adaptację trendu u nas. Zadałam sobie trud (a był to trud nie lada, uwierzcie) przejrzenia blogów i Instagramów polskich szafiarzy i da się tam wyczuć wyraźny powiew wiatru przemian znad lasu w Michigan. Wprawdzie - jak to na blogach szafiarskich - sprawa dyktowana jest raczej tym, kto płaci, a nie osobistymi wyborami ("jeśli dziś środa, to kochamy buty Timberlanda/Caterpillar, jeśli piątek, to wyginamy się w bluzach Wang dla H&M”. Tak, oczywiście, piszę to tylko dlatego, że zazdroszczę sławy, szczęścia i miliona monet od sponsorów). Ale są też bardzo kreatywne wariacje na temat stylu drwala.Poza tym, większość stylizacji mogłaby być trzymana pod kloszem w Sevres jako wzorzec generyczności.Jednym i drugim typom pytani o zdanie koledzy powiedzieli "nie!” - argumentując, że proponowanym stylizacjom równie daleko do menelstwa jak ekskluzywności. Jeden nawet twierdzi, że to, co zobaczył u naszych szafiarzy go zabiło, a inny na obeznanie go z polską męską blogosferą modową (cóż za zwariowana konstrukcja językowa) odpowiedział mi tym oto rysunkiem:Ale wracając do drwaloseksualnych... skąd wzięła się ta moda? Trudno powiedzieć. Można stwierdzić, że została wykreowana przez szare eminencje światowego marketingu, każące nam co jakiś czas zmieniać upodobania i pragnąć "nowych” rzeczy. Moda się powtarza, nic nowego nie zostanie już wymyślone, połykamy własny ogon, przyszedł czas na flanelowe kratki (co logiczne, biorąc pod uwagę, że dopiero co modne były różne koszmarki z lat 80.). W pewnym sensie poziomu i estetyki stylizacji "drwaloseksualny" jest męskim odpowiednikiem pin-up girl, a oba te style cieszą się obecnie za Oceanem wielką popularnością.Można też - siląc się na socjologiczne dywagacje i analizy - uznać, że mężczyzna drwaloseksualny jest odpowiedzią na potrzeby wyemancypowanych kobiet i wyrazem buntu mężczyzn. Ogólna szorstkość i strój nawiązujący do pracy fizycznej implikują siłę i testosteron. Że fascynacja drwalem, to atawizm - że duży, zarośnięty, żylasty chłop, co drwa narąbie, wióry polecą, te sprawy. Że jest też wyrazem buntu przeciwko korporacyjnemu kieratowi, czy wymuszonej "metro” elegancji. Tak, jak grunge'owa flanela i brud były wyrazem buntu i przekory wobec plastikowej estetyki lat 80., tak "drwal” jest zaprzeczeniem uwięzionego za biurkiem od 9 do 17 (haha, dobre sobie, chyba że pracuje w administracji) nieszczęśliwego trybika machiny finansowej. No i z drwalem od razu wątła białogłowa widzi się w leśnej chacie z dala od cywilizacji, serce mocniej bije, on przed zimnem ogrzeje, generalnie - szał ciał i odwieczny eskapizm klasy średniej.A tak serio, to nie zrozumiem chyba nigdy konieczności nazywania terminami jak "metroseksualny” czy "cośtam-seksualny” zjawiska polegającego na tym, że istnieją mężczyźni, którzy nie chcą chodzić tylko w garniturach albo dżinsach i koszulce, i mają jakiś styl. Ot, moda. Wielkie mi mecyje.
Są tacy ludzie, którzy... – ...opowiedzą Ci swoją poranną drogę do toalety, w ten sposób, że ze śmiechudostaniesz kolki.

1